Half in the shadows, half burned in flames

    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Koss Moss Czw 09 Lip 2020, 23:26

    Victor westchnął cicho i starannie wytarł dłonie papierowym ręcznikiem, po czym zbliżył się do młodzieńca, który przyszedł tu – zdaje się – jedynie po to, by mogli spędzić choć chwilę sam na sam.
    Czy Kaden miał powody, by wierzyć, że Victor zaproponował połączenie stolików z myślą o nim? Być może. Tym razem jednak chodziło o Annę – kobietę, która o mały włos nie znalazła się na miejscu Clarice.
    Zabawne, że ich los odmienił zaledwie przypadek, ot, zrządzenie losu podobne do tego, przez które Victorowi zdarzyło się przelecieć jej syna. W przeciwnym razie być może właśnie u jej boku spożywałby dziś kolację. Czy byłaby tak samo wyprana z emocji jak Clarice?
      — Niczego od ciebie nie chcę, Kadenie ― wychrypiał i pokręcił z pobłażliwością głową. ― Wziąłem już przecież wszystko, co miałeś mi do zaoferowania. Czyż nie?
    W jego tonie pobrzmiewała nuta pogardy, a jednak zdawało się, że bardziej surowo droczył się z pięknym młodzieńcem aniżeli sugerował mu płytką osobowość.
    Kaden – i Victor był już tego pewien – stwarzał mylne pozory i nadal go interesował.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by effsie Pią 10 Lip 2020, 00:03

    Na tę uwagę Kaden roześmiał się rozkosznie pod nosem i był to chyba pierwszy raz, kiedy Redgrave mógł zaobserwować tak prostą przecież emocję u tegoż młodzieńca.
    Pokręcił z uśmiechem głową i westchnął z rozbawieniem, które pozbawione było jednak jakiejkolwiek pobłażliwości, a chłopak uśmiechnął się czysto, przyjemnie.
      — Mylisz mnie z kimś innym — powiedział — jeśli myślisz, że interesuje mnie cokolwiek więcej.
    Nietrudno było zgadnąć, kogo Kaden miał na myśli; wystarczyło parę chwil w towarzystwie Daylena, by domyślić się, że darzył on Victora zgoła głębszym uczuciami. Kaden nie starał się wcale, by Redgrave chciał spędzać z nim czas inaczej, niźli na upodlaniu go w najsłodszy z wielu możliwych sposobów; i choć zdarzenia rzeczywistości pokazywały, że mogliby znaleźć garść wspólnych tematów czy zainteresowań, Guildenstein nigdy nie próbował nawet tego zacząć. Za dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że Victora nie obchodziło jego zdanie, a i on sam nie potrzebował tego mężczyzny do niczego innego.
    Dlatego tym bardziej frasował go ten wieczór. Kaden nie zdawał sobie sprawy tegoż, co niegdyś łączyło Redgrave’a i jego matkę, i jak przystało na osobę z niemało wybujanym ego, doszukiwał się w geście połączenia stolików czegoś wymierzonego w swoją stronę.
    Czego — nie wiedział, a sprawa ta nieco go frustrowała.
    Kaden nie należał do grona chłopców szalejących za kimś w tak oczywisty sposób i Victor na pewno już zdawał sobie z tego sprawę. Możliwe, że bawiło go to, jak dużą wagę chłopak przykładał do tego, by zachować naturę ich relacji we względnej tajemnicy; był dyskretny i nie próbował na nikim wywrzeć wrażenia w mało elegancki sposób. Nieczęsto się odzywał, przynajmniej w towarzystwie Victora, a milczenie to niekoniecznie wynikało z braku znalezienia odpowiednich słów.
      — Nuży mnie jednak — dodał Kaden, wciąż w tej samej pozycji, unosząc lekko głowę, gdy Redgrave się do niego zbliżył — jednostajność. Mama od zawsze narzekała na to, że szybko się nudzę.



    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Koss Moss Pią 10 Lip 2020, 00:38

      — Najwyraźniej to ty pomyliłeś mnie z kimś innym — odrzekł po chwili dziwnie niezręcznej ciszy Redgrave i uśmiechnął się z politowaniem.
    Ewidentnie inaczej interpretowali jednostajność.
    Rzeczywiście, zbliżył się do Kadena, ale tylko po to, by wyminąć go i pozostawić samemu sobie, bez kolejnych komentarzy, które w tej chwili byłyby zbędne. Nie zamierzał przecież dopraszać się o cokolwiek, zakrawałoby to na komedię.
    Czy był rozczarowany takim obrotem spraw?
    Gdyby się nie zastanowił, odruchowo odparłby, że nie, wszak Kaden był jedynie ślicznym chłopcem z wybujałym ego.
    Po chwili namysłu może przyznałby, że odrobinę, ale nie dlatego, że po ich ostatnim spotkaniu liczył na kolejne, ponieważ tak nie było. Jeśli liczył na cokolwiek, to tylko na to, że ten konkretny chłopak, mający w sobie tak wiele interesującej buty, wytrwa odrobinę dłużej niż zwykłe nudne zdziry.
    Mylił się.
    Przez resztę kolacji nie poświęcał Kadenowi ani mniej ani więcej uwagi niż przed ich oszczędną wymianą zdań. Najbardziej zafrapowany był Anną. Jego stosunek do niej można byłoby określić niemal jako poufały, a i ona nie pozostawała obojętna.
      — Och, błagam — zaśmiała się, gdy Victor pomagał jej założyć okrycie wierzchnie. — Lepiej po prostu do ciebie zadzwonię i umówimy się na wspominki.
      — Zadzwoń więc — odrzekł z powagą Redgrave i niemal czule objął w pasie ubraną już Clarice, która spuściła tylko wzrok. — Wierzę, że masz wiele do opowiedzenia po tylu latach. Kadenie.
    Popatrzył na chłopca i skinął mu uprzejmie głową, potem zaś odwrócił się i wraz z żoną opuścili lokal, by wyjść na chodnik przy ruchliwej ulicy.
    Poprowadził ją do zaparkowanego kilka metrów dalej Bentleya, nie odzywając się do niej ani razu.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by effsie Pią 10 Lip 2020, 01:33

    Kaden jadł kolację w ciszy i irytacji, do żywego podburzony przez Redgrave’a. Nie miał niczego za złe swojej matce — w końcu była niebywale towarzyska i zawsze brylowała w towarzystwie, nieskrepowana rozmawiając z kolejnymi osobistościami — ale kiedy poświęcał swój czas, nie chciał, by wykorzystywał go ktoś inny.
    Równie dobrze mógłby spędzić ten wieczór w inny sposób.

    Dni powszednie w Royalu były przede wszystkim leniwe. Była już co prawda głęboka wiosna, a może nawet początek lata, i Kaden z widmem zbliżających się egzaminów powinien spędzać wieczory na nauce, a skutecznie rozdzielał ten czas pomiędzy znajomych, książki i pracę.
    Tej nocy Kaden nie mógł liczyć na wcześniejszy powrót do domu czy podczytywanie podręcznika w przerwach pomiędzy obsługiwaniem gości. Wezwanie do odosobnionego pokoju było o tyle osobliwe, że zwykle nie zdarzało się, gdy kasyno było tak puste… ale Kadenowi zajęło zaledwie chwilę połączenie faktów.
    W środku bogato zdobionego złotem pomieszczenia, przy zasłanym dokumentami stole, siedział Redgrave i dwójka innych, nieznanych Kadenowi mężczyzn. Wszyscy trzej wyglądali bez mała poważnie i mierzyli się surowymi spojrzeniami; gdy Guildenstein zbierał od nich zamówienie, nie poświęcili mu więcej uwagi, niż wymagało tego wymienienie nazwy trunku.
    Kaden od razu wyczuł napiętą, nieprzyjemną atmosferę; spiął się, przełykając ślinę.
    Gdy wrócił do sali z tacą, na której niósł drogi alkohol i cygara, nie pukał; instynktownie czuł, że powinien zachowywać się tak, jak gdyby go nie było. Postawny, jasnowłosy mężczyzna, zamilkł na ułamek sekundy, ale zaraz kontynuował:
    — …stroną bez wahania. Nie interesują mnie obietnice bez pokrycia.
    Kaden rozstawił szklaneczki na stoliku, a Redgrave, z wzrokiem utkwionym w swoim rozmówcy, rozkazał krótko:
    — Pokaż.
    Mężczyzna nie poruszył się. Przez chwilę patrzył na Victora bez mrugnięcia i w końcu spytał:
    — Chłopak?
    Victor nie zaszczycił Kadena nawet połową spojrzenia; na twarz wpełzł mu grymas pobłażania i niemal niezauważalnie pokręcił głową.
    Nie, ten chłopak nie był żadnym zagrożeniem.
    Kaden czuł jednak, że lepiej nie patrzeć. Nie chodziło już nawet o ciekawość. Ciężka, duszna atmosfera, rozgniotła się w nagle za małej przestrzeni, a kelner odsunął się od stolika. W końcu, po chwili ciszy, trzeci, do tej pory milczący mężczyzna, poruszył się, rzucając na stół coś, co wydało głuchy dźwięk.
    Kaden widział tylko cień tego ruchu i nie odważył się ciekawsko zajrzeć na stół.
    Wyszedł z sali i dopiero tam odetchnął z ulgą.
    Wracał tam jeszcze kilkukrotnie, obsługując gości i chyba nigdy wcześniej tak bardzo nie marzył o tym, by cofnąć czas i zamienić się z kimś zmianą. To było niepokojące. Cała ta sytuacja, o której nie chciał wcale wiedzieć, rozmowy, których nie rozumiał, ale miał dość rozsądku, by wiedzieć, że to nawet lepiej, to było wszystko to, co sprawiało, że Kaden ostrożnie przełykał ślinę, przemykając niczym duch obok rozmawiających wciąż w napiętej atmosferze mężczyzn. Wszedł właśnie do pomieszczenia i postawił przed nimi kolejne drinki, poruszony obezwładniającą ciszą; i już, już miał się wycofać, kiedy usłyszał:
    — Wynoś się.
    Zamarł i po raz pierwszy odważył się podnieść głowę, mylnie interpretując to, że lodowaty ton Victora był wycelowany w jego osobę. Było inaczej: mężczyzna mierzył swojego rozmówcę wzrokiem przepełnionym tak tłumioną agresją, że na ciele Kadena pojawiła się gęsia skórka.
    — Wynoś się i zabierz go ze sobą.
    Kaden nie potrafił opisać tego, jak zmroził go ten ton głosu.
    Obaj mężczyźni popatrzyli po sobie ciężko, wciąż nie ruszając się z miejsca. Redgrave toczył z jednym z nich bitwę na spojrzenia, utkwiwszy przeszywające spojrzenie ciemnych tęczówek w rozmówcy. Powietrze elektryzowało, a Kaden mimowolnie wstrzymał oddech. Dłoń Redgrave’a poruszyła się nieznacznie i…
    Obaj mężczyźni podnieśli się, z hukiem odsuwając krzesła. Jeden z nich strącił przy tym butelkę drogiej whisky; szkło roztrzaskało się w drobny mak, a alkohol rozlał po blacie.
    Zostali sami.
    Kaden wyszedł równie szybko, z prędko bijącym sercem. Miał ochotę stamtąd spierdolić. Spierdolić w podskokach, nie do końca świadom, czego był świadkiem, ale…
    Ale zaraz, wciąż bez słowa, postawił na stoliku nową butelkę whisky.
    Na Victora odważył się spojrzeć jedynie kątem oka. To wystarczyło, by zorientować się w tym, jak zacięta była jego twarz. Kaden podszedł do drzwi… i z bijącym sercem zamknął je na zamek.
    Nie miał pojęcia, co robił.
    Dźwięk obracającego się zamka odbijał się wręcz echem w ciszy i sprawił, że Redgrave podniósł na Kadena pociemniałe spojrzenie. Młodzieniec odwrócił się i niepewnie, ostrożnie, jak płoche zwierzę, uniósł wzrok. Następnie drżącymi ze strachu dłońmi sięgnął do swojego kołnierza.
    Co on najlepszego robił. Redgrave był zły. Wiedział to. Widział to. Tylko czemu…
    Ubrania swobodnie opadły na ziemię, a Kaden powoli, z widocznym przestrachem na ślicznej twarzyczce, podszedł do siedzącego wciąż na fotelu mężczyzny. Wpatrzony w niego swoimi błękitnymi oczami uklęknął i, powoli wyciągając przed siebie dłonie, jak gdyby bał się wykonać jakikolwiek gwałtowniejszy ruch, sięgnął do pasa Victora. Palce drżały mu, gdy odpinał ciężką klamrę… nie sięgnął jednak do zamka.
    Zamiast tego, pociągnął mocniej za ciemną skórę, a pas powoli wyswobodził się ze szlufek.
    Przełknął ze strachem ślinę. Odwrócił się. Zacisnął dłonie na kancie stołu.
    Co on najlepszego robił?
    Serce wybijało mu szalony rytm. Redgrave był zły. Redgrave był wkurwiony. Więc dlaczego, dlaczego Kaden z własnej woli chciał dać mu jakkolwiek ulżyć?



    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Koss Moss Pią 10 Lip 2020, 02:02

    Victor łypnął na chłopaka z rozchylonymi wargami, spomiędzy których błyskały złowrogo ostre kły. Górna warga mężczyzny drgała niczym u drapieżcy, a całe ciało było napięte.
    Kaden popełnił ogromny błąd, przychodząc tu w tej chwili, to naiwne dziecko, cokolwiek skłoniło go do „ulżenia” mu, nie miało pojęcia, z czym igra.
    Ale Redgrave się nad tym nie zastanawiał, gdy wyszarpywał bez delikatności ciężki pas z drżących rąk chłopaka, ponieważ teraz już nie musiał dbać o samokontrolę.
    Wyciągnął broń z pokrowca i zabezpieczył ją sprawnie, czemu towarzyszył specyficzny odgłos; następnie podniósł się gwałtownie i, odkładając ją ciężko na blat na lewo od Kadena, kopnął nogą krzesło, które przewróciło się z łoskotem na lśniącą podłogę. Odsunął się o te dwa kroki, zacisnął zęby i bez ostrzeżenia zamachnął się, by uderzyć pasem wypięte pośladki.
    Kaden bardzo szybko przestał się wypinać i zaczął żałować swojego niebacznego, jeśli nie zwyczajnie idiotycznego wyboru. Victor lał go bez opamiętania z ewidentnym zamiarem zadania krzywdy. Może za to, czego nie mógł zrobić tamtym dwóm. Może za wszystko, co spędzało mu sen z powiek. Może za nieudolność swoich sługusów. Może za rozlaną whisky. Może za sugerowanie mu jednostajności.
    Kiedy szarpnął chłopaka za kudły, naprawdę nie patrzył, gdzie go popycha. O tym, że chłopak upadł na szkło, poinformował go zbolały okrzyk i jakieś słowa, błagania, których przez szumiącą w uszach krew nie dosłyszał.
    Opuścił dłoń z pasem i kopniakiem posłał zbierającego się nieporadnie z ziemi młodzieńca z powrotem na podłogę. Szkło okaleczyło przede wszystkim przeguby chłopca, ale na szczęście dla niego powierzchownie. Redgrave obszedł go – szkło zachrzęściło złowrogo pod jego butami – i schylił się gwałtownie, żeby złapać Kadena za podbródek.
      — Popierdoliło cię? — wycedził. ― Popierdoliło, szmato?
    Odepchnął go z obrzydzeniem i oparł się ciężko o stół. Zacisnął zęby, obnażył je i pochylony tak, odwrócony tyłem do kelnera, patrzył przed siebie, na blat.
    Zabije go, zaraz go zabije, miał na to kurewską ochotę, za butę, za humory, za ego, za tego frajera Polkowskyʼego.
    Tak, to Polkowsky.
    Chodziło o Polkowskyʼego. Kurwa, o Polkowskyʼego, a nie o tego dzieciaka.
    Nie o niego.
    Odwrócił się nagle przez ramię, by spojrzeć na Kadena tak, jakby dopiero teraz dotarła do niego cała ta sytuacja i to, co zrobił.
    Wyprostował się, odwrócił. Zawahał, patrząc przede wszystkim na zakrwawione ręce zniszczonego młodzieńca.
    Sięgnął niemal na oślep po szklankę i napił się, dużo.
      — Do łazienki — wydusił, odstawiając ją z hukiem na blat. — Chodź do łazienki.
    Ta znajdowała się w głębi korytarza. I Victor nie kłopotał się z ubieraniem Kadena w takiej sytuacji. Otworzywszy drzwi, pociągnął go tam szybko, dysząc, jakby przebiegł maraton.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by effsie Pią 10 Lip 2020, 09:22

    Kaden zakwilił żałośnie, brutalnie pociągnięty przez Redgrave'a za ramię. Nie był to okrzyk żywego bólu, nie żaden z grupy tych, których Victor wysłuchiwał jeszcze przed chwilą. Przypominał raczej jęk ubitego psa, który patrzył z trwogą na swojego pana, niepewny tego, co dalej.
    Co nim kierowało, czemu sam to na siebie sprowadzał? Był popierdoloną szmatą, popierdoloną, tak jak mówił Redgrave, a tym razem mężczyzna nie słuchał kadenowych błagań i próśb.
    I nagle wszystko ustało, nagle Redgrave się wyprostował, nagle spojrzał na Guildensteina w nieco inny, nie tak ślepy sposób, a Kaden zapłakał z bólu, gdy próbował się podnieść na poranionych dłoniach i kolanach. Kawałki szkła boleśnie wbiły się w jego skórę, ale było to niczym w porównaniu z żywym ogniem, którym paliły pośladki młodzieńca.
    Jeśli zarejestrował, że był ciągnięty do łazienki nago, nie miał sił się przeciwstawić. Nogi ugięły się pod nim, gdy próbował postawić kolejne kroki i byłby upadł, gdyby nie silny uścisk Redgrave'a. Mężczyzna szarpnął drzwiami do łazienki i pociągnął Kadena do środka, a młodzieniec oparł się drżącymi ramionami o elegancką umywalkę. Opuścił głowę, nie chcąc widzieć swojego odbicia w lustrze. Oddychając płytko, sięgnął zranionymi palcami do kurków, by odkręcić wodę i obmyć zranione i pełne drobinek szkła dłonie.



    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Dante Pon 13 Lip 2020, 22:43

    Zabrana przed wyjściem z pokoju broń spoczywała znów w pokrowcu, kiedy Victor wsadzał ręce chłopaka pod kran. Obmywszy je letnią wodą, która wypłukała większość odłamków szkła, mężczyzna popatrzył na pobladłą twarz Kadena i sapnął cicho.
      — Na litość boską, Guildenstein — wydyszał.
    Przytrzymał złączone nadgarstki chłopca, sięgając po ręcznik papierowy. Delikatnie osuszył nim ranę z wody i krwi. Potem znów sapnął i, trzymając ręcznik przy zranionych przegubach, wolną ręką zagarnął młodzieńca do siebie. Objął go w pasie; krew przesiąkająca przez cienką warstwę papieru ubrudziła mu już palce i koszulę, ale nie przejął się tym.
    Milczał długą chwilę. Zamknął w tym czasie oczy i wsłuchiwał się tylko w przyspieszony oddech rannego młodzieńca. Przesunął dłoń po jego plecach i wplótł długie palce w ciemne, spocone włosy.
    Nie rozumiał, nie potrafił ogarnąć umysłem postępowania tego chłopaka. Sam ładował się w paszczę lwa. Wbrew rozsądkowi, wbrew własnym słowom nadal lgnął do jednostajnego ognia, nad którym nie potrafił zapanować.
      — Pójdę po bandaże — wychrypiał w końcu Redgrave. Odsunął się od chłopaka o krok i popatrzył na niego wzrokiem zgoła odmiennym od lodowatego spojrzenia, które niemal zawsze go definiowało.
    Tego dnia coś pękło w nich obu.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by effsie Pon 13 Lip 2020, 23:24

    Oddech Kadena nie uspokoił się, a tylko przyspieszył, gdy Redgrave objął go ramieniem. Gdy mężczyzna się od niego odsunął, podniósł na niego na wpół przerażony i zaskoczony wzrok.
    Nie, nigdy jeszcze nie bał się tak, jak chwilę temu. A teraz…
    Wrażeń było jednak za dużo, a bodźców za wiele, by Kaden mógł to ogarnąć z nadszarpniętymi przecież nerwami. Wciąż lekko drżał, gdy Victor zostawił go samego w łazience. Krew przeciekła już przez kolejne warstwy cienkiego ręcznika papierowego, a młodzieniec w jakimś głuchym zaślepieniu patrzył na coraz to bardziej powiększającą się, czerwoną plamę.
    Mógł umrzeć.
    Ta świadomość była przerażająca, mroziła go w miejscu, odbierała siły, a jednocześnie… Kaden podniósł wzrok na Victora, który na powrót pojawił się w łazience. Zakrwawiona koszula, podwinięte rękawy marynarki, apteczka, którą Kaden tak dobrze kojarzył zza barowej lady.
    Brakło słów, by opisać wszystko to, co poczuł, gdy Victor zbliżał się do niego, gdy opatrywał mu w skupieniu ręce, gdy w końcu odsunął się, by objąć Kadena jeszcze jednym spojrzeniem.
    Prawie go zabił. Obaj to wiedzieli. A jednak stali tu, w tym miejscu, z tym wszystkim.
    Kaden wiedział, że wszystkiemu był winien sam. Nie próbował temu nawet przez chwilę zaprzeczyć. Co nim kierowało? Dlaczego to zrobił? I gdyby Victor nie…
    Kaden nie zamierzał mu dziękować, nie, w żadnym wypadku.
    To wszystko, co teraz się pomiędzy nimi działo, znajdowało się daleko poza jakimikolwiek słowami.
      — Potrzebuję… swoich ubrań — powiedział jednak w końcu. Jego głos wciąż drżał, choć już nie tak spazmatycznie, jak wtedy, gdy zanosił się łzami i błagał wściekłego Victora o litość. Przebijał się przez niego strach, choć jednak wywołany już wcześniej, jeszcze nieprzegoniony. Brakło w Kadenie typowej buty, a i on sam z trudem ogarniał otaczającą go rzeczywistość.



    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Dante Wto 14 Lip 2020, 00:36

      — Oczywiście, że potrzebujesz — mruknął Victor, gdy już starannie i z wprawą opatrzył zranione przeguby. — Chodź.
    Ruszył pierwszy z powrotem do pokoju. Posadził chłopaka na krześle i podniósł dla niego ubrania, ale nie pomógł w niczym więcej.
    Kaden był tylko biały jak ściana ze strachu, ale nie stało mu się nic poważnego. Miał więcej szczęścia niż mógł przypuszczać. Tylko sam Victor wiedział, ile osób nie mogło pochwalić się tym samym.
      — Nie wiem, co sobie myślałeś, Guildenstein, ale nie rób tego nigdy więcej — nie tyle poprosił, co polecił chłopakowi, kiedy ten już się ubrał. — Czy zresztą nie dałem ci wystarczająco wielu powodów, byś trzymał się ode mnie z dala?
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by effsie Wto 14 Lip 2020, 08:55

    Kaden ostrożnie podniósł wzrok na Redgrave’a. Przez kilka tych długich chwil zdążył się już niejako uspokoić, choć wciąż serce buzowało mu w piersi; i przecież nie miało jak przestać, nie teraz, jeszcze nie. Był przerażony i strach ten wcale nie malał z każdą chwilą; zupełnie jakby każda mijająca sekunda tylko uświadamiała Kadenowi, jak głupi był, i jak wiele miał szczęścia, miast rozumu.
    Jak wiele powodów dał mu tak naprawdę Victor? Tylko jeden, ale jakże przecież wyraźny.
    Nie powinien się do niego zbliżać, nigdy, przenigdy. Miał przed sobą samego diabła, a jego gorące płomienie pozostawiły niewyraźny ślad na kruchej skórze młodzieńca.
    Tylko czemu, wpatrzony w ten żywy ogień, nie potrafił odwrócić wzroku?
    Nie odpowiedział, ani na polecenie – choć przecież nie dlatego, że zamierzał je zignorować – ani na pytanie, nie bezpośrednio. Smukłe palce zapięły ostatni guzik koszuli, mankiety opadły, zasłaniając poranione nadgarstki. Nie było śladu. Nic się nie stało. A Kaden patrzył na stojącego przed nim mężczyznę i pomimo tego wszystkiego, a może nie pomimo, a właśnie przez to wszystko, otworzył usta.
    – Nie chcę tego – powiedział. Jego głos drżał w przedziwnej mieszance strachu, adrenaliny, emocji i stanowczości, a chłopak przeczył sam sobie. – Nie chcę trzymać się od ciebie z dala.



    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Koss Moss Wto 14 Lip 2020, 18:38

    Victor wziął głęboki wdech i wypuścił powoli powietrze. W pokoju zrobiło się dziwnie duszno, jak gdyby zabrakło nagle tlenu, a jego resztka, gorąca i drżąca, wypełniała płuca żarem. Stali naprzeciwko siebie, kat i ofiara, głodny wilk i sprytna owca, i prawdopodobnie obaj czuli ten sam rodzaj dezorientacji płynącej z fascynującego i przerażającego jednocześnie odkrycia.
    Mężczyzna przechylił lekko głowę, a potem zaczerpnął znów chrapliwie powietrza. Po chwili zniwelował dzielący ich dystans, niewielki, wystarczyły bowiem zaledwie dwa kroki, by stał się tylko wspomnieniem.
    Uniósł dłoń i ujął chłopca jednocześnie za szczękę i szyję. Pochylił się nisko, niżej. Przysunął. I złamał pierwszą, najświętszą zasadę.
    Z cichym westchnieniem odkrył, że usta Kadena smakują czymś bardzo orzeźwiającym, lekko kwaskowatym – hibiskus, herbata z hibiskusem – i są znacznie delikatniejsze niż wyglądały. Pełne i jędrne, po przygryzieniu wcale nie pękły jednak niczym zmiażdżony kawałek pomarańczy, i tylko zduszony jęk Kadena był reakcją na ukłucie bólu.
    Ich języki splotły się po chwili, i w tym samym momencie Victor drugim ramieniem objął chłopca w pasie, przez co ich ciała przywarły do siebie mocniej, rozgrzane i niestabilne.
    Ślina mieszała się ze śliną, a czas płynął powoli. Zmysłowy taniec przeplatany ukąszeniami rozciągał się, a muzyką były ciche mlaśnięcia i ciężkie oddechy.
    To Victor przerwał pocałunek, tak samo, jak go zainicjował. Puścił chłopca i odsunął się na powrót o dwa kroki. Sapnął cicho, a potem jak gdyby zrozumiał, co właśnie zrobił, i poprawił kołnierz koszuli; odwinął też rękawy.
    Bez słowa opuścił pokój, a później kasyno, pozostawiając młodzieńca samego z obolałym ciałem i chaotycznymi przemyśleniami.
    Dopiero w rozpędzonym Bentleyu odebrał telefon, który od kilkunastu minut nie przestawał dzwonić.
      — Boże, szefie, Paradise się pali! — zawołał przerażony najemnik.
      — Kurwa — sapnął w odpowiedzi mężczyzna. — Polkovsky. Zapierdolę skurwysyna. Co z towarem?
      — Szefie, chłopaki próbują ratować sytuację, parę dziewczyn wybiegło, ale co się dzieje z resztą, nie wiem, próbujemy gasić…
      — Kurwa — powtórzył przez zęby i dodał gazu, czując, jak lodowata furia na nowo rozlewa się zaborczo po jego ciele. — Kto to zrobił, macie ich?
      — Nie… Nie mamy, nie było sza…
      — Chcę jego żonę, córkę, syna — wycedził Redgrave, a jego rozpędzony wóz wpadł z poślizgiem w zakręt.
      — Szefie…
      — Nie interesuje mnie, jak to zrobisz. Mają być u mnie do wieczora. A teraz wypierdalaj gasić ten pożar.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by effsie Wto 14 Lip 2020, 19:52

    Z tym wszystkim, co stało się czwartkowego wieczora, Kaden musiał poradzić sobie sam, zszokowany, pobudzony i oszołomiony nadmiarem emocji i wrażeń.
    Pomimo zmęczenia, nie potrafił tej nocy zasnąć.
    W niedzielne popołudnie na jego nadgarstkach nie było widać żadnych śladów — choć były tam, pod specjalnymi frotkami, służącymi do ocierania potu z czoła. Na lewym przegubie Kadena znajdował się też sportowy zegarek, na który młodzieniec właśnie popatrywał, oceniając swój czas, tempo i inne wyniki, gdy bez zadyszki wchodził po schodach wieżowca.
    Miał na sobie krótkie, ledwo zakrywające pośladki spodenki i oddychającą koszulkę; na nogach zaś wygodne adidasy do biegania. Ciemne kosmyki włosów przed wpadnięciem na twarz podtrzymywała opaska, a z uszu wystawały słuchawki z ostatnimi dźwiękami muzyki. Ciało Guildensteina lekko lśniło od potu, choć chłopak nie wyglądał na zmęczonego; z szerokim uśmiechem, naładowany endorfinami po godzinnym biegu, wracał właśnie do mieszkania, prosto pod prysznic.
    Tak jak zawsze, wybrał schody miast windy. I wspinając się na swoje piętro wyginał jeszcze w górę ręce, kręcąc barkami na wszystkie strony, zadowolony z wysiłku.
    Słysząc jakiś ruch z góry — ktoś schodził schodami — zadarł wyżej głowę, gotów rzucić promienne dzień dobry któremuś z sąsiadów. I zamarł w pół kroku, widząc znajomą sylwetkę.
    Uśmiech zamarł w połowie na młodzieńczej twarzy, a Kaden przystanął na stopniu, wyczulając zmysły. Nie był chyba zaskoczony — mógł domyślić się, skąd wracał Redgrave — ale na pewno niezadowolony z tego spotkania.
    Czuł się niekomfortowo. Nie chciał być przez niego widzianym w takich okolicznościach. Po treningu, z lekko spoconym ubraniem, nieświeżymi włosami, na klatce swojego mieszkania.
      — Dzień dobry — powiedział ostrożnie, nasłuchując. Przecież nie musiało być tak, że Victor wychodził sam; mógł właśnie zabierać na obiad córkę, która zaraz radośnie zbiegłaby po schodach i nieopatrznie usłyszałaby o słowo za dużo.



    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Koss Moss Sro 15 Lip 2020, 00:20

    Ostatnio Victor miał ciężki czas. Polkovsky był nieuchwytny, a on tracił kolejne przybytki i ludzi. Zmęczenie wynikające z wielu nieprzespanych nocy i licznych frustracji zdążyło się odbić na jego bladym obliczu. Postarzało go to, ale też dodawało powagi.
    Do córki przyjechał, aby upewnić się, że dziewczę ma na wyposażeniu odpowiednie środki ochronne; poinformował ją też, z czego nie była zadowolona, że przez jakiś czas nie będzie mogła ruszyć się z mieszkania bez ochroniarza.
    To nie była łatwa rozmowa, więc kiedy Kaden zaczepił go na schodach, Victor był jeszcze myślami przy dziewczynie, rozważając jej słowa. Przystanął, wyrwany ze swego rodzaju transu, i oparł dłoń o poręcz.
      — Dzień dobry.
    Ściął chłopaka wzrokiem – zastanowił go ten sportowy strój (to był już odruch jego przyzwyczajonego do ciągłego szukania powiązań umysłu). Gdyby nie on, założyłby, że Guildenstein szedł odwiedzić jego dzieci, ale na tyle, na ile zdążył poznać młodego kelnera, Kaden nie chodził w odwiedziny ubrany w taki sposób. Było wysoce prawdopodobne, że…
      — Mieszkasz tutaj — wychrypiał. Kaden nie musiał potwierdzać. To nie było nawet pytanie, ale mikroekspresje młodzieńca powiedziały Redgraveʼowi prawdę. — Oczywiście.
    Nie poczuł niezręczności, ale Kaden – co Victor poczuł od chłopca instynktownie, jak drapieżca wyczuwa strach ofiary – czuł się niepewnie. Może nawet był onieśmielony.
    Kiedy ostatnim razem się widzieli, sytuacja rzeczywiście wymknęła się odrobinę spod kontroli. Obaj pozwolili sobie na zbyt wiele i nie mieli okazji się od tamtej pory skonfrontować. Redgrave nie myślał o tym do tej pory. Dopiero teraz, gdy przebłyski tamtej nocy wbrew jego woli wdarły się do jego umysłu, na chwilę wrócił do tamtej sytuacji, zastanawiając się, co u diabła.
    Ruszył jednak dalej bez komentarza. Minął Kadena, z premedytacją bądź też zupełnie przypadkowo ocierając się o jego ramię odsłoniętym przez dopasowaną koszulkę przegubem. Ten dotyk sprawił, że obu im włoski zjeżyły się na ciele, a powietrze zrobiło się dziwnie ciężkie od napięcia.
    Victor zszedł na półpiętro i odwrócił się ku kolejnej partii schodów. Znów przystanął i znów oparł dłoń o poręcz, zadzierając głowę. Łypnął mimowolnie na opięte przez niemożliwie krótkie spodenki pośladki.
    Z pewną próżną satysfakcją dojrzał pozostawiony przez jego własny pas niewielki fragment sińca, niewidoczny dla kogoś, kto nie wiedziałby, czego i gdzie szukać.
      — Guildenstein — westchnął, wiodąc wzrokiem w górę, gdy chłopak wspiął się na wyższe półpiętro. — Tyłek masz na wierzchu.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by effsie Sro 15 Lip 2020, 08:15

    Nie było innej możliwości, musiał się domyślić. Żadna wymówka nie była dobra, bo Kaden nigdy nie poszedłby spotkać się ze znajomymi w takim stroju, i tym samym ten cwany skurwiel już wiedział, gdzie Guildenstein mieszkał. Nie miał pojęcia dlaczego tak zależało mu na utrzymaniu tej tajemnicy. Zapewne wystarczyłaby chwila w źródłach FBI i Hawthorne bez trudu mógłby posiąść tę wiedzę, a pomimo tego Kaden zacisnął zęby.
    Zmierzył Victora uważnym spojrzeniem i wstrzymał oddech, gdy ten przeszedł obok niego, ale nic się nie stało. Może normalnie by się odezwał. Może by coś powiedział. Ale sytuacja nie była codzienna, Kaden nie czuł się komfortowo, a i Redgrave... Młodzieniec wspiął się po schodach, nie odwracając się za plecy.
    Przystanął zatrzymany dopiero znajomym głosem.
    Powiódł wzrokiem po sylwetce Redgrave'a. Nie musiał patrzeć na siebie, wiedział, jak wyglądał i dokąd sięgały te spodenki; ostatnim jednak, czego się spodziewał, były tożsame komentarze z victorowych ust. Warga zadrżała mu nieznacznie, ale powstrzymał uśmiech, który niepostrzeżenie chciał wpełznąć na jego twarz. Zamaskował ten gest dodatkowo wyciągając z uszu niepotrzebne już słuchawki i przechylił nieco głowę.
      — Jedzie pan może do downtown? — spytał, wydawałoby się, że zupełnie znikąd. — Muszę być za godzinę w pracy, i jeśli miałby pan możliwość poczekać kwadrans, chętnie skorzystałbym z podwózki.



    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Dante Sro 15 Lip 2020, 21:21

    Mężczyzna zmrużył nieznacznie oczy, unosząc zarazem brew; przez chwilę wyglądał, jakby miał uprzejmie odmówić, i tego przecież powinien spodziewać się Kaden po tym zapracowanym, wyraźnie zmęczonym mężczyźnie.
    A jednak wbrew pozorom już po chwili padła odpowiedź.
      — Zapraszasz mnie do siebie, Guildenstein?
    Kącik warg mężczyzny uniósł się nieznacznie i Redgrave postawił nogę na stopniu schodów prowadzących w górę.
      — Dobrze. Poczekam.
    I już po chwili ruszył śladem chłopca na kolejne piętro, nie ukrywając nawet faktu, że przez cały czas, gdy wspinali się po schodach, wpatrywał się w opięte przykrótkimi spodniami pośladki.
    Kaden był nieprzyzwoitym, niemoralnym chłopcem.
    A Victor wiedział, czego może spodziewać się w zamian za podwózkę. I odpowiadał mu taki układ.
    Przystanął dość blisko za Kadenem, gdy ten otwierał drzwi, i niewątpliwie pozwolił przy tym chłopcu poczuć zapach swoich luksusowych perfum. Chwilę później wszedł za młodzieńcem do mieszkania i rozejrzał się po nim dyskretnie, okiem arbitra oceniając wnętrze.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by effsie Sro 15 Lip 2020, 22:29

    Mieszkanie, choć układem odpowiadało temu, w którym zamieszkiwała Victoria i Vince, różniło się od niego w znacznym stopniu. Pierwszym, co rzucało się w oczy, była jego przestronność i schludność; bo choć Kaden nie mógł spodziewać się żadnego gościa, gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, Victor nie mógł dojrzeć nigdzie porzuconych ciuchów, kubków, czy innych bibelotów. Drewniana podłoga, po której Guildenstein uwielbiał chodzić boso, kusiła swoim ciepłem; całe wnętrze pozostawało zaś przestronne. Ściany były białe, jednak charakteru dodawały specyficzne meble, które skupiały na sobie wzrok. W salonie, w którym zaraz się znaleźli (żaden z nich nie zdjął butów), stało kilka wysokich roślin. Przed wygodną kanapą znajdował się niski, dizajnerski stolik kawowy, na którym leżał półotwarty Macbook, z którego Kaden korzystał jeszcze przed wyjściem; obok zaś stało oryginalne krzesło barcelońskie projektu samego Miesa van der Rohe’a, na które Kaden wydał swoją pierwszą wypłatę, jeszcze w czasach przed-Royalowych.
    Jeśli Victor rozglądał się uważnie, lub miał ku temu sposobność później, zapewne dojrzałby wiele innych dodatków: czy to charakterystyczny wyciskacz do cytrusów Philippe’a Starcka, czy stojący na szafce bauhausowski zestaw do szachów, lub inne ze znanych projektów.
    Kaden zamknął drzwi, starając się ukryć drżenie rąk.
    Nie, nie spodziewał się, że Victor będzie chciał czekać u niego. Znów postępował nierozważnie.
    Nie chciał go tu. Nie chciał, by ten mężczyzna widział jego mieszkanie, jego meble, jego przedmioty, to nie powinno się tak potoczyć. Tutaj, w tej przestrzeni, było zdecydowanie zbyt wiele osobistych rzeczy, dużo więcej, niż sam miał ochotę pokazać.
    Przystanął przy stoliku i domknął klapę komputera. Salon, w którym się znajdowali, był połączony z aneksem kuchennym, a pod oknem stał dębowy stół. Dwoje otwartych drzwi prowadziło do, kolejno, sypialni Kadena i Sama, a Guildenstein zamknął te drugie.
    Miał w sobie na tyle przyzwoitości, by poważnie potraktować prywatność Sama. Przyjaciela nie było w domu, jednak ten gest, miał nadzieję, jasno mówił też: nie mieszkam tu sam.
    Sam co prawda wyjechał na weekend i miał wrócić dopiero kolejnego dnia, ale Redgrave nie musiał tego wiedzieć.
      — Muszę wziąć prysznic — powiedział, starając się zachować spokój i nonszalancję, zupełnie tak, jakby nie robiło na nim wrażenia to, gdzie przed chwilą sam wpuścił tego diabła. — Wody?
    Spytał, choć nie oczekiwał odpowiedzi. Stanął tyłem do Victora i, nim sięgnął po wysoką szklankę, umył dokładnie dłonie. Dopiero później napełnił szkło lodem, ukroił równy plaster cytryny, zerwał liść mięty i zalał wodą. Podał szklankę Redgrave’owi i zapatrzył się na niego przez chwilę w ciszy.
    Zostawienie go tu, samego, z możliwością dokładnego ogarnięcia wzrokiem całej — tak przecież prywatnej — przestrzeni było czymś, na co Kaden naprawdę, ale to naprawdę nie miał ochoty. Tylko czy sam sobie pozostawił jakiś wybór?



    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Dante Sro 15 Lip 2020, 22:58

    Victor nie był typem, który myszkowałby po szufladach w cudzej przestrzeni. Byłoby to przynajmniej nieeleganckie, dlatego do takich celów miał odpowiednich ludzi. Pozostawiony jednak na kilkanaście minut ze szklanką wody za jedynego towarzysza nie trwał w bezczynności. Zlustrował wnętrze wzrokiem, a ponieważ nie można było mu odmówić spostrzegawczości, wysnuł swoje wnioski. Przypominało to trochę analizę miejsc zbrodni – tylko bez zbrodni. Przestrzeń, w której poruszał się sprawca, była najważniejszym punktem wyjścia, a mieszkania, cóż, były przestrzenią, w której sprawcy przebywali długotrwale.
    Były tu więc przedmioty osobiste. Poukrywane mniej i bardziej skrzętnie zdradzały wysublimowane gusta Kadena i uwielbienie do klasy i elegancji, a zarazem ekstrawagancji, która przecież tak od niego biła już w kwestii ubioru, nie wspominając o preferencjach seksualnych.
    Przez otwarte drzwi sypialni dojrzał duże łóżko z białą pościelą i spoczywającą na szafce książkę (Harris, a jakże), ścianę zaś zdobił obraz jakiegoś współczesnego autora, którego Victor nie znał, bo choć potrafił docenić sztukę, w jego gusta wpasowywały się bardziej klasyczne dzieła. Myśląc o tym, przypomniał sobie o pocztówce, którą nadesłano mu do biura.
    Kaden był bardzo uważnym i domyślnym chłopcem. Wystarczyła chwila zadumy, na którą pozwolił sobie Victor, aby ten mały diabeł odkrył jedną z prawd.
    Właściwie odkrywali siebie trochę za bardzo jak na preferencje Victora; zwykle chłopcy, z którymi „sypiał”, byli ślepi na nieoczywiste sygnały.
    Ale czy nie bawiło go to? Znużony codziennością ucieszył się skrycie, widząc na szachownicy kolejną królową.
    Jak wielkie stwarza zagrożenie? Jakie ma znaczenie?
    Na dźwięk otwieranych drzwi siedzący ze skrzyżowanymi kostkami na krześle barcelońskim Victor odwrócił głowę od okna i z uprzejmym zainteresowaniem wbił spojrzenie w jednego z gospodarzy tego urokliwego, schludnego miejsca. Szklanka, do połowy już opróżniona, stała na stoliku obok. Mężczyzna nie poświęcał jej uwagi – całą ją skupił na nagim ciele Kadena, które przysłaniał jedynie ręcznik. Chłopak wycierał jeszcze włosy, kiedy Redgrave rozchylił wargi.
      — Ktoś dzwonił do drzwi — poinformował oszczędnie.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by effsie Sro 15 Lip 2020, 23:24

    Kaden uniósł w zadziwieniu brew, ale zanim zdążył się odezwać, dzwonek rozległ się po raz kolejny. Przekręcił nieco głowę, ale nie ruszył w stronę drzwi, zamiast tego nasłuchując. Nie spodziewał się żadnych gości.
    Zanim jednak cokolwiek się stało, telefon, który do tej pory leżał na szafce w salonie, rozdzwonił się charakterystycznym dźwiękiem. Kaden nie zdążył do niego dojść, gdy zza drzwi dobiegł go stłumiony, dziewczęcy głos.
      — Kaddie! To ja! — Usłyszeli obaj. — Wiem, że jesteś w środku, słyszę twój telefon! Widziałam przez okno, że wracasz, otwórz, proszę!
    Kaden otworzył szerzej oczy i zaklął szpetnie pod nosem, nie przejmując się towarzystwem. Victor zamarł na fotelu.
    Obaj bez trudu rozpoznali głos Victorii.
      — Chwila — powiedział donośnie i bez słowa skierował się do swojej sypialni. Opuścił ją chwilę później, już w spodniach, które zwykle zakładał do pracy; ręcznik zostawił na wieszaku, ale z wilgotnych włosów woda skapywała na jego smukłą klatkę piersiową.
      — Co ci tyle zajmuje, no Kaddie?!
      — Już, zaraz — powiedział, podchodząc do drzwi i, upewniwszy się jeszcze, że przymknął za sobą drzwi do salonu, przekręcił zamek. — Brałem prysznic. Coś się stało? — spytał, posyłając jej uprzejmy uśmiech, ale nie ruszył się z drzwi.
      — Mój tata! — westchnęła dramatycznie. — Wymyślił sobie, że wyśle mi ochroniarza, rozumiesz? Ochroniarza, Kaddie, jak ja mam gdzieś wyjść z ochroniarzem? I jeszcze… wpuścisz mnie?
    Victoria spojrzała wyczekująco na Kadena, który, wbrew jej oczekiwaniom, nie przepuścił jej w drzwiach.
      — Spieszę się — odparł, nie ruszając się o krok, z dłonią opartą o futrynę i uniemożliwiając jej przejście. — Muszę zaraz wyjść do pracy i jeszcze się ogarnąć…
      — To posiedzę obok i ci poopowiadam, a ty będziesz się ogarniał, bo naprawdę, on…
      — Viccy. — Kaden kolejny raz musiał przytrzymać rękę, bo dziewczyna już prawie naparła na niego siłą. — Mam straszny bałagan i…
      — O em gie, Kaden, mieszkam z Vince’em, myślisz, że nie wiem, co to bałagan? Daj spokój, ja…
      — Nie, naprawdę, byłoby mi strasznie głupio, gdybyś… — szedł dalej w zaparte Kaden, na co Victoria wywróciła oczami.
      — Rany, ty i te twoje porządki — prychnęła. — W takim razie chodź ze mną chociaż na górę zapalić. — Widząc, że Kaden się wahał, ponagliła go: — Jeden papieros cię nie zbawi, a ja muszę ci to opowiedzieć, bo naprawdę…
      — Okej, okej. Dobra. W porządku. Daj mi dwie minuty — poprosił Kaden, wiedząc, że nie mógł jej do końca olać, bo nie byłoby to normalne zachowanie i zaraz zaczęłaby coś węszyć. — Zaraz przyjdę.
      — Poczekam tutaj.
    Kaden się zawahał, ale ostatecznie przytaknął. Zamknął za sobą drzwi do salonu; Victor wciąż siedział w tym samym miejscu, mierząc Guildensteina bacznym spojrzeniem. Nie odezwał się, zniknął w sypialni na chwilę, a gdy z niej wyszedł, już w pełni ubrany, tylko zawiesił na Victorze na chwilę wzrok.
    I wyszedł z mieszkania, wraz z Victorią.
    Wrócił po dziesięciu minutach. Stanął w drzwiach.
      — Ochroniarz — powiedział tylko, wpatrując się uważnie w Victora.
    Przez ostatnie minuty nasłuchał się trochę o tym, co Victoria myślała o pomyśle ojca, ale jego myśli błądziły wokół dwójki niebezpiecznych mężczyzn, których miał jeszcze okazję niedawno temu widzieć.
    Oraz, mimowolnie, wokół późniejszych wydarzeń.



    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Dante Sro 15 Lip 2020, 23:42

    Ochroniarz. Mężczyzna na pozór nie zareagował na to słowo. Tak, wynajął córce ochroniarza; tak, niepokoiła go możliwość, że ktoś skrzywdzi jego córkę. Victoria była oczkiem w głowie tatusia – nawet jeżeli o tym nie wiedziała.
    Obracając się w takich kręgach, w jakich obracał się Victor, człowiek musi nauczyć się przede wszystkim wstrzemięźliwości w okazywaniu przywiązania, jeżeli nie jest dla niego naturalna. Zdradzenie jakiejkolwiek jego formy niemal zawsze kończyło się źle. Redgrave miał mnóstwo wrogów, którzy nie zawahaliby się wykorzystać jego słabości.
    A więc słabości oficjalnie nie było – a ilekroć ktoś je dostrzegał, Victor upewniał się – na różne sposoby – że stanowiąca zagrożenie dla jego szeroko pojętych interesów wiedza nie zostanie przekazana dalej.
    Kaden natomiast… Kaden i bez tego wiedział już sporo. Miał świadomość, nawet jeśli obaj zdecydowali się o tym milczeć, że Redgrave jest kimś więcej aniżeli agentem. Że część jego działań wychodzi poza granice akceptowane przez prawo. Miało ją większość pracowników Royala, ale niewielu, jeśli ktokolwiek, widziało tak dużo.
    Czy powinien wobec tego zatroszczyć się o zwiększenie bezpieczeństwa?
    Ależ zatroszczył się.
      — Moja córka — westchnął, uważnie obserwując chłopca ― wmieszała się w niewłaściwe towarzystwo. Ktoś musi mieć na nią oko.
    Sugestywnie spojrzał na swój drogi zegarek, dając tym samym do zrozumienia Kadenowi o początkach zniecierpliwienia.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by effsie Sro 15 Lip 2020, 23:59

    W niewłaściwe towarzystwo.
    Victoria nie miała za wielu tajemnic. Chętnie opowiadała Kadenowi o tym, co, gdzie, jak i z kim, a żadna z tych opowieści nie zahaczała nawet o cokolwiek, co mogłoby być tak podejrzane. Kaden rozważał przez chwilę fakt tego, że Vince i jego porachunki może mogły mieć z tym coś wspólnego…
    Ale ostatecznie nie była to jego sprawa.
    Albo zwyczajnie lepiej było — bezpieczniej — nie kontynuować tego tematu.
    Widząc gest Redgrave’a, Kaden sam powiódł wzrokiem do wiszącego na ścianie zegara. Przygryzł wargę. Zawahał się. Spojrzał w oczy siedzącego wciąż w wygodnym, dizajnerskim krześle mężczyzny.
      — Otwieram dziś Royala — powiedział. — Nie mogę się spóźnić.
      — Ach tak.
    Milczeli przez chwilę, obaj, aż Victor podniósł się, pobłażliwie popatrując na Kadena. Wyminął młodzieńca i po chwili w salonie pozostał po nim tylko ślad w postaci niedopitej wody.
      — Prowadź więc.
    Kaden zamknął za nimi mieszkanie; wbrew własnym oczekiwaniom, wcale nie poczuł się bardziej swobodnie. Przez ten czas, pozostawiony sam sobie Victor, mógł zobaczyć wystarczająco wiele.
    Skierowali się do podziemnego garażu. Kaden powiódł wzrokiem wokół, w poszukiwaniu charakterystycznego, sportowego samochodu, jednak Redgrave skierował kroki w zupełnie inną stronę. Gdy czarny Bentley zamigał światłami, Guildenstein uniósł nieco brwi.
    Zlustrował samochód uważnie, nim zasiadł w środku.
      — Ładny — skomplementował prosto, bo i tak znał się na samochodach; czyli wcale. Mógł tylko oceniać ich wartość estetyczną, czego nie omieszkał się uczynić. — Pasuje do ciebie. Bardziej niż poprzedni.



    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Dante Czw 16 Lip 2020, 00:44

    Victor uśmiechnął się wyniośle; tak, oczywiście, jak wielu mężczyzn lubił, gdy komplementowano jego wóz, zwłaszcza że władował w niego niemałą sumę.
    Ten konkretny był jego faworytem. Dyskretny luksus na czterech kołach.
    Dyskretniejszy w każdym razie niż Bugatti.
    Skórzana tapicerka zaskrzypiała przyjemnie pod pośladkami młodzieńca, gdy ten przeciągnął się, zapinając pas. Victor wycofał samochód i po chwili wyjechał na parking, ale nagle tuż przed maskę władował mu się jakiś szary Citroen.
    Gdyby nie gwałtowne hamowanie, niechybnie musiałby odwiedzić warsztat lub, biorąc pod uwagę przyspieszenie tego samochodu, zafundować sobie nowy.
    Mężczyzna uderzył w klakson, a zblazowany kierowca pokazał mu środkowy palec i wjechał z powrotem na miejsce parkingowe. Jedyną reakcją Victora na tę mierną prowokację było zamknięcie na chwilę oczu; podjechał też odrobinę do przodu i zatrzymał samochód, zastawiając zarazem swoją – teraz już – ofiarę.
    Zwilżył wargi końcówką języka i przeniósł spojrzenie na Kadena. Ten ze zdziwieniem zauważył, że pan Redgrave jest chyba w nastroju do złośliwych figli. W jego oczach tańczyły w każdym razie iskierki rozbawienia.
    Czas do otwarcia Royala zbliżał się nieubłaganie, ale takim samochodem mogli tam przecież dojechać w kilka minut. Satysfakcja z potyczki była warta konsekwencji.
    Już po chwili zirytowany właściciel Citroena wyszedł z auta, trzaskając drzwiami, i szybkim krokiem podszedł do Victora. Szarpnął klamkę od jego strony, ale sekundę wcześniej zamki kliknęły, więc nie przyniosło to żadnego efektu.
      — Kurwa! Bawisz się? — Sfrustrowany uderzył pięścią w szybę, na tyle mocno, że Victor odwrócił się gwałtownie od Kadena i zmarszczył brwi. Opuścił okno – gość od razu włożył rękę do środka, usiłując sięgnąć jego twarzy, ale nie udało mu się.
    Victor złapał go za przegub i wykręcił mu rękę w taki sposób, że minimalny nacisk mógł spowodować złamanie. Zaatakowany mężczyzna wrzasnął i z całej siły uderzył drugą pięścią w okno, ale Redgrave nie bez powodu zainwestował w pancerne szyby.
    Bentley ruszył powoli, zmuszając skamlącego nieszczęśnika do szybkiej wędrówki, a następnie biegu. Jeszcze przed chwilą agresywny, teraz błagał o litość. I wybłagał – przed dociśnięciem gazu Redgrave uśmiechnął się krzywo, pozwalając mu wyciągnąć rękę w ostatniej chwili.
      — Trzeba ich czasem wychowywać — westchnął, zerkając na Kadena. Uśmiechnął się kącikiem warg. Wyjechali na ulicę, którą pokonali w kilka sekund.
    Victor gotów był ukraść trochę czasu, by Guildenstein miał okazję… zabawić go. Urozmaicić dzień, który miał być równie bezbarwny jak wszystkie ostatnie.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by effsie Czw 16 Lip 2020, 09:58

    Och tak. Kaden dobrze wiedział, w jaki sposób Redgrave wychowywał ludzi wokół siebie. Wytrzymał to spojrzenie i tylko na chwilę, krótką, nic przecież nieznaczącą, pozwolił swoim myślom wybiec na dalsze tory. Mimowolnie powiódł spojrzeniem po ciele Victora, zatrzymując je na nieco dłużej w okolicy pasa. Czy i dziś nosił przy sobie pistolet?
    Nie umknęło jego czujnemu oku, jak zmęczona wydawała się twarz siedzącego obok niego mężczyzny. Krótkie, pobłażliwe uśmiechy rozświetlały ją i nadawały jej niemal zadziornego, niebezpiecznego wyglądu, jednak gdy tylko kąciki ust opadały, powaga i skupienie dodawały Victorowi nieco wieku. Co takiego działo się na przestrzeni ostatnich dni? Ci dwaj mężczyźni w Royalu, ochroniarz Victorii, nowy samochód, to wszystko... czy to była po prostu zachcianka milionera, czy coś stało się ze sportowym Aston Martinem?
    Kaden nie odważył się zapytać.
    Dużo bezpieczniej było udawać, że nie zna się pytań, co dopiero odpowiedzi.
    Pierwsze krople deszczu uderzyły o szybę, a Kaden wyciągnął dłoń do panelu sterowania na środku deski rozdzielczej. Zanim jednak jego smukłe palce chwyciły pierwszy przycisk, żelazny uchwyt dłoni złapał go za nadgarstek, a Guildenstein syknął mimowolnie. Redgrave ścisnął mocno miejsce, w którym rany wciąż do końca się nie zagoiły, choć przez materiał koszuli młodzieńca nie musiał tego widzieć.
    Odwrócił głowę i spojrzał na Victora, który patrzył na niego surowo.
      – Chciałem tylko sprawdzić, jak działają głośniki – powiedział niemal niewinnie. – Nigdy nie jechałem takim samochodem.
    Redgrave od razu przejrzał kłamstwo; nie było szczególnie wysublimowane. Na jego obliczu powoli pojawił się kpiący uśmieszek i po chwili puścił nadgarstek Kadena. Młodzieniec z pewnym wahaniem, ale sięgnął przycisków; po chwili wnętrze samochodu wypełniły ciężkie, przytłaczające dźwięki.
    Atmosfera zgęstniała, a Kaden nie odwrócił wzroku od Redgrave'a. Mimowolnie oblizał wargi. Było coś osobliwego w dzieleniu z nim tej niewielkiej przestrzeni, zdominowanym przez nie tyle towarzystwo, co również jego otoczkę.
      – Zjedź w prawo – powiedział Kaden i musiał odchrząknąć, gdyż odrobinę zachrypł mu głos. Jechali właśnie główną ulicą w stronę Royala, a młodzieniec sugerował, by wjechali na obwodnicę miasta, drogę prowadzącą w zupełnie inną stronę. Migotliwe światła odbijały się pośród uderzającego coraz gęściej deszczu. – Nikt nie przychodzi do nas punkt szesnasta. Nic się nie stanie, jeśli pojedziemy inną drogą.
    Victor rzucił Kadenowi przeciągłe spojrzenie. Bez słowa zmienił pas. Wjechali na drogę szybkiego ruchu, a Redgrave docisnął gazu. Siła pędu wcisnęła Kadena mocniej w fotel.
      — Na co czekasz — usłyszał pomiędzy ciężkimi dźwiękami muzyki.
    Odwrócił głowę, popatrzył chwilę na mężczyznę. Uniósł rękę; nie sięgnął nią jednak do uda kierowcy. Zamiast tego nacisnął zapięcie swojego pasa, a po chwili donośny pisk rozdarł przestrzeń pomiędzy nimi.
    Trwało to zaledwie chwilę. Kaden, z coraz szybciej bijącym sercem — przecież pędzili kilkadziesiąt mil na godzinę — zsunął się z fotela, tyłem do kierunku jazdy. Przyklęknął na podnóżku i wyciągnął się, z tej pozycji chcąc sięgnąć do krocza Victora; było to jednak niewykonalne. Wsparł się ramieniem o fotel i sięgnął palcami uda mężczyzny; powiódł dłonią wyżej, w kierunku jego krocza, i po chwili przez materiał spodni poczuł, jak ten znajomy kształt poruszył się pod jego ręką. Uśmiechnął się sam do siebie i wyciągnął bardziej, chcąc znaleźć się bliżej; wsparł się mocniej na własnym fotelu, a samochód ponownie wydał z siebie irytujący pisk.
      — Kurwa — warknął Kaden pod nosem; Redgrave chyba go nawet nie usłyszał wśród dźwięków muzyki. Guildenstein podniósł wzrok na kierowcę i poprosił: — Zrób mi miejsce.
    Victor popatrzył na niego krótko. Przez chwilę wydawało się, że zignoruje nierozważną prośbę młodzieńca, ale w końcu sięgnął do wajchy przy fotelu i odsunął się. Jego długa noga wciąż spoczywała na pedale gazu, ale odsunął lewą kończynę w bok. Przestrzeń pomiędzy jego nogami była wolna. Spojrzał na klęczącego wciąż młodzieńca.
    Serce Kadena biło szybko. Nie wiedział, z jaką prędkością jechali, powietrze wokół nich wypełniały dźwięki muzyki i zapach coraz większego podniecenia. Redgrave puścił kierownicę prawą dłonią, a Kaden przygryzł wargę.
    Teraz albo nigdy.
    Wsparł się mocniej o swój fotel; samochód zapiszczał głośno, ale Kaden z cichym stęknięciem zaraz przeniósł się na kolana Victora. Dłonie spociły mu się nieco i spojrzał z przestrachem w twarz kierowcy, gdy poczuł nagłe szarpnięcie; ale Redgrave posłał mu tylko zuchwały uśmieszek i złapał jego ramię prawą ręką, popychając młodzieńca w dół. Kaden zaraz opadł na kolana pomiędzy nogami kierowcy; pozycja była niewygodna, nie mógł się do końca wyprostować i rękami musiał wspierać się o uda Victora, ale w jego twarzy próżno było szukać niezadowolenia.
      — Nie zabij nas — głos zadrżał mu, czy to ze strachu, czy z podniecenia, gdy popchnął nieco w bok lewą nogę Victora, robiąc sobie więcej miejsca. Zaraz też sięgnął rękoma do jego kroku i wstrzymał powietrze, gdy poczuł kolejne szarpnięcie samochodu.
    Był nienormalny. Był, kurwa, nienormalny, ale w tej chwili nie tym zaprzątał sobie głowę.



    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Dante Czw 16 Lip 2020, 21:15

    Ten zepsuty do reszty dzieciak przyprawiał Victora o szaleństwo. Mężczyzna sapnął i obnażył kieł, kiedy wprawne usta przywarły jeszcze przez materiał do jego fiuta.
      — Bez gierek — warknął Victor i brutalnie przycisnął głowę młodzieńca do swojego krocza, aby odebrać mu tchnienie. Kilka sekund później poczuł, jak szczupłe dłonie dobierają się wreszcie do jego rozporka.
    Zdjął na chwilę nogę z gazu – dogonił ślamazarnego kierowcę korzystającego z pasa do wyprzedzania – ale zaraz potem znów rozpędził maszynę, przymykając na chwilę oczy i zostawiając spowalniacza w tyle. Zwinny język chłopaka krążył tymczasem złośliwie wokół główki sztywniejącego fiuta, a dłoń z wprawą przesuwała się po ciepłym trzonie, przyprawiając mężczyznę o dreszcze. Druga rączka Kadena, niemniej gorliwa, masowała jądra, które po chwili – czemu towarzyszyło kolejne sapnięcie Redgraveʼa – znalazły się w gorących ustach.
    Kadenowi z pewnością nie było wygodnie, ale nie przeszkadzało mu to w jego wyczynach. Victor pozostawał skoncentrowany. Względnie. Momentami odchylał głowę i w ogóle nie patrzył na drogę.
    Sytuacja wymykała się trochę spod kontroli zwłaszcza wtedy, gdy wprawne usta zaciskały się na jego męskości, gdy gardło przyjmowało go głęboko bez najmniejszego sprzeciwu, a Kaden, dusząc się, niemal tracił przytomność, cały czas zasysając się na tej wielkiej pale, mlaszcząc obscenicznie i bez wstydu wzdychając nad całą gamą wrażeń.
      — O tak, chłopczyku. Ciągnij. Mocniej. Głębiej. Ssij. Ach, ty… wstrętna zdziro.
    Po raz kolejny zdjąwszy nogę z gazu, Victor wpadł rozpędzonym wozem w zakręt i zmuszony był docisnąć hamulec. Samochód z poślizgiem i piskiem opon pokonał kręty odcinek, ale nawet wtedy chłopak nie przestawał ssać. Odrobinę niezgrabnie wypadli na kolejną prostą, przemykając zwinnie przed rozpędzonym tirem.
    Victor zaśmiał się ochryple; i jemu krew szumiała w uszach, a bijące wściekle serce pompowało krew wprost do kutasa, który zdawał się rosnąć bez końca w pracowitych ustach młodzieńca, wypluwając na jego język lepki preejakulat.
    Zwolniwszy odrobinę, Redgrave złapał dzieciaka za szczękę i zadarł mu głowę. Uśmiechnął się z politowaniem, patrząc w zaszklone oczy, tak uparcie szukające jego spojrzenia.
    Kaden z pewnym zadowoleniem mógł odnotować, że Victor jest spocony i nieźle zasapany, a jego schludnie zaczesane włosy wymknęły się spod kontroli, lepiąc się teraz do czoła.
    Powietrze było ciężkie od napięcia i od dławiącej woni podniecenia. To było tak intensywne, że prawie bolesne. Dla nich obu.
      — Wypieprzę cię — wychrypiał. Nie zapytał, nie zaproponował, tylko oznajmił. Patrząc na drogę tylko kątem oka, zjechał na stację benzynową i niedbale zatrzymał samochód na dwóch miejscach parkingowych, na które ten wpadł z poślizgiem.
    Redgrave nie zgasił nawet silnika, zablokował tylko koła i, odsunąwszy fotel, pochylił się, by sięgnąć do schowka po prawej stronie.
    Jednocześnie wcisnął Kadenowi do ust dwa palce tak głęboko, jak tylko był w stanie, zmuszając go do szerokiego otwarcia ust.
    Już z prezerwatywą w dłoni zajrzał w nie i kącikiem warg uśmiechnął się na widok zaczerwienionego, przekrwionego gardła.
    Oba otwory Kadena miały należeć dziś do niego. Ponieważ jego czas kosztował. A czekanie niecierpliwiło.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by effsie Czw 16 Lip 2020, 21:57

    Serce Kadena wybijało prędki rytm i dopiero po chwili zarejestrował, że Victor zatrzymał samochód. Dwa palce wdarły się w jego usta i naparły na wargi, zmuszając je do szerokiego rozwarcia; Guildenstein sapnął i wystawił język, a strużka śliny ściekła po jego brodzie.
    Dłonie, które do tej pory błądziły po kroczu Redgrave’a, były wolne; gorliwie sięgnął po trzymaną przez Victora prezerwatywę i rozerwał opakowanie. Silne palce mężczyzny jeszcze mocniej zacisnęły się na szczęce chłopca i Kaden na oślep, dusząc się, wsunął gumkę na ociekającego sokami kutasa.
    Wtedy też Victor szarpnął Kadenem do góry; gardło zapiekło i młodzieniec zacharczał w mało elegancki sposób. Rozstawił szeroko nogi, kolanami po obu stronach ud Victora i sam gorliwie sięgnął do swojego rozporka. Wąskie spodnie w tej pozycji z trudem zsuwały się ze szczupłych nóg; to Victor szarpnął je jednym gestem, jednocześnie wyciągając palce z ust Kadena, a chłopak rozpaczliwie poruszył obolałymi ustami.
      — Nie… nie od razu, proszę — jęknął rozpaczliwie, z żywym strachem w oczach, gdy doszło do niego, że Redgrave mógł teraz wejść w niego jednym silnym ruchem, i rozsadzić go od środka. — Zrobię… proszę, co chcesz — obiecywał z przestrachem, zaciskając mocno palce na ramionach mężczyzny.



    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Koss Moss Pią 17 Lip 2020, 16:51

    Redgrave zadarł podbródek i z zimnym półuśmiechem patrzył młodzieńcowi w oczy, kiedy ten błagał go o delikatność, czyli o coś, z czego Victor zdecydowanie nie słynął.
    Z tubki, którą wyciągnął ze schowka, wycisnął obficie wazelinę wprost na dłoń Kadena. Dał mu parę sekund, aby ten zatroszczył się o dodatkowe nawilżenie, a potem ujął swojego kutasa u nasady i – chwyciwszy chłopca za biodro – go w dół, wprost na swojego nabrzmiałego fiuta.
    Zacisnął zęby, patrząc w oczy Kadena z emocją, która do złudzenia przypominała wściekłość. Patrzył, jakby miał go zabić, a nie przerżnąć, i sapnął, gdy pierwsze kilka cali zatopiło się powoli w młodym ciele. Kaden jęknął boleśnie; jego smukłe ciało prężyło się, drżało, odpowiadając na każdy, nawet najmniejszy ruch.
    Obłędna ciasnota oplotła potężnego kutasa niczym kokon, i Victor, choć prezerwatywa irytowała go, tłumiła doznania, przymknął na chwilę oczy, by wziąć parę głębokich wdechów.
    Zduszony okrzyk wyrwał się z obolałych ust, gdy nagle Redgrave wycofał biodra, by następnie pchnąć z całą siłą, wdzierając się znacznie głębiej, za głęboko.
    Pierś mężczyzny, na której Kaden trzymał dłoń, zatrzęsła się, gdy Redgrave zaśmiał się ochryple i przysunął usta do szyi dzieciaka. W tym samym momencie chwycił ją ostrzegawczo, boleśnie wbijając palce w okolice węzłów chłonnych, jak to miał w zwyczaju.
    Przez chwilę trwającą zaledwie kilka sekund – a jednak – Kaden mógł skupić się tylko na oddychaniu i rozrywającym bólu w swoim nierozciągniętym wnętrzu. Łapczywie zaczerpywał powietrza, a jego pierś unosiła się i opadała gwałtownie; Victor położył na niej wolną, prawą dłoń, i przesunął kciukiem po subtelnej wypukłości, jaką tworzyła naprężona brodawka. Nawet na ten dotyk Kaden zareagował bardzo gorliwie, kwiląc coś cicho, i Redgrave podniósł wzrok z jego torsu na twarz, która pomimo bólu (czy może dzięki niemu) gościła wyraz rozanielenia.
    Ten widok go rozsierdził. Co za zepsuta kurwa. Kolejne potężne pchnięcie sprawiło, że Kaden wrzasnął. Palce zacisnęły się boleśnie na sutku, a krzyk przerodził się w jęk i niezrozumiałe błaganie.
    Ale Kaden wcale nie błagał go, by przestał.
    Victor złapał go gwałtownie za biodra i, zimno patrząc chłopakowi w oczy, posadził na sobie do samego końca. Obrzmiałe jądra zderzyły się z noszącymi wciąż ślady przemocy pośladkami i Redgrave obnażył kły w drapieżnym grymasie, nie spuszczając wzroku z zasnutych mgłą oczu Guildensteina.
    Te same oczy błysnęły białkami, gdy nagle znów chwycił smukłą szyję, tym razem miażdżąc ją w duszącym uścisku. Victor cofnął biodra i pchnął znów, i jeszcze raz, i ponownie, ale już po chwili Kaden nie czuł już wcale tych bolesnych ruchów – na skraju omdlenia słyszał tylko przytłaczający pisk w uszach, a wykrzywiona w grymasie wściekłości twarz, którą miał przed oczami, rozmyła się, przysłonięta dziwacznymi wzorami, rozbłyskami, czernią…
    Odzyskał świadomość po chwili, ale nie potrafiłby powiedzieć, jak długiej – może to było kilka sekund, może minuta, może cała wieczność; kierownica wbijała mu się teraz w plecy, a Redgrave nie tyle go pieprzył, co jebał w rozjuszeniu, zatapiając się do samego końca i poruszając tak szybko, że ludzie oko nie mogłoby nadążyć za jego biodrami.
    I Kaden rzeczywiście mógł tylko piszczeć. Nie był w stanie sklecić żadnego słowa, choćby tego chciał. Każde uderzenie jąder o pośladki, a fiuta w jego obolałe wnętrzności, wywoływało w nim eksplozję, pozostawiając umysł zupełnie pusty, niezdolny do zrodzenia jakichkolwiek myśli.
    Czy Guildenstein umierał? Może; kierownica zadawała mu ból, ale czymże był on w porównaniu z eksplozją wrażeń, jakie serwował mu Redgrave, maltretując jego sutek palcami, szarpiąc zębami skórę ramion, przyduszając – wciąż – przyduszając…
    Uderzenie w potylicę znów na chwilę zakotwiczyło go w rzeczywistości. Kaden zarejestrował tym razem, że przewrócono go na fotel pasażera. Głową uderzył w drzwi, a pośladkami spoczął na skórzanych podłokietnikach; jego nogi zostały zadarte, Redgrave zarzucił sobie jego łydki na ramię i w pozycji, której chłopak nie był nawet w stanie ogarnąć umysłem, jebał go w tym przestronnym wnętrzu, a w powietrzu unosił się zapach podniecenia, drogiej skóry, specyficznych perfum, potu, potu, potu
    Ich twarze dzieliły cale, Redgrave ciągle go przyduszał, nigdy nie pozwalając zaczerpnąć pełni oddechu, i obaj zapomnieli chyba o całym świecie w tym dzikim tańcu bioder, w niekończącej się gonitwie wrażeń; i nagle kutas uderzył we wnętrze chłopca pod innym kątem, napierając na pęcherz, i był to moment, w którym Kaden znów stracił kontakt z rzeczywistością. To był ten punkt, to jedno miejsce, którego uderzanie odbierało zmysły, posyłając dreszcze po całym ciele.
      — Ach… Hah.
    To Victor sapnął, z rozchylonymi wargami i spojrzeniem wściekle wwiercającym się w oczy Kadena. Nie było już śladu po eleganckim, doskonale kontrolującym się mężczyźnie. Została tylko dzika, rozsierdzona bestia, która chciała więcej i więcej.

    Sponsored content

    Half in the shadows, half burned in flames - Page 8 Empty Re: Half in the shadows, half burned in flames

    Pisanie by Sponsored content

      Similar topics

      -

      Obecny czas to Pią 17 Maj 2024, 08:35