Casting Shadows

    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    Casting Shadows Empty Casting Shadows

    Pisanie by Dante Pią 08 Mar 2024, 12:08

    Zachwyt. Tak perfekcyjnie rzucane zaklęcia wzbudzały zachwyt. Sinclair był perfekcyjny. Nawet ruch różdżką, który spowodował wzniesienie się do lotu biało-błękitnego testrala, był ledwo dostrzegalny. Ani trochę bardziej energiczny niż wymagał tego czar.
    Młody chłopak trzymał różdżkę w górze, utrzymując jasnoszare spojrzenie na dostojnym zwierzęciu. Tak dostojnym, jak on sam, z ciemnymi włosami zaczesanymi schludnie do tyłu.
    — Nieźle, Stenbock. Dziesięć punktów dla Slytherinu.
    Zrelaksowany profesor Douglas uśmiechnął się krzywo, opierając się oburącz o blat katedry i obserwując spektralne zwierzę, gdy to przechadzało się dostojnym krokiem pośrodku klasy, w otoczonej przez ławki pustej przestrzeni.
    Nagle jednak z innej różdżki wyrwał się kolejny zwierz, a spłoszony jego obecnością testral stanął na tylnych kopytach.
    Profesor popatrzył, zdziwiony, w stronę ucznia Ravenclawu. Rzadko zdarzało się, żeby na pierwszych zajęciach komuś udało się przywołać coś więcej niż odrobinę błękitnej poświaty z końca różdżki. Tymczasem właśnie na oczach skonsternowanego mężczyzny aż dwóch uczniów zdołało zademonstrować osłupiałej publiczności dojrzałe, w pełni wykształcone formy Patronusa.
    — I... dziesięć punktów dla Ravenclawu — dodał powoli i posłał odzianemu w wykończone granatem szaty piątoklasiście nieco szerszy uśmiech. — O kur... khem, naprawdę świetnie to wygląda. Patronus to przede wszystkim zaklęcie komunikacyjne. Jak chcecie dać pannie znać, że czas się wymknąć, na pewno będzie szybsze i bardziej dyskretne niż sowa. To nie jest może najłatwiejsze zaklęcie, ale panowie pokazali, że jak się chce, to się da. Próbujcie dalej. Pamiętajcie, że musicie wprawić ciało w stan rozluźnienia... Często działa pomyślenie o czymś bardzo przyjemnym.
    Sinclair nie słuchał już profesora. Spojrzenie utkwił teraz w chłopaku z ławki po przeciwnej stronie sali. Zmrużył nieco oczy, po czym gwałtownym szarpnięciem różdżki posłał upiornego testrala galopem wprost na młodzieńca. Zwierzę przeniknęło przez rząd ławek i rozprysnęło się w drobne iskry, nim dotarło do ściany. Mimo to wywołało popłoch, gdy kilka osób w obawie o zderzenie rzuciło się na boki.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Casting Shadows Empty Re: Casting Shadows

    Pisanie by Duch Pią 08 Mar 2024, 15:01

    Krukon nie pozostawał dłużny Stenbock'owi. Wpatrywał się w niego tak samo intensywnie, jak Ślizgon w niego. Udawał, że galopujący w jego stronę testral nie wywarł na nim wrażenia, choć serce mu boleśnie załomotało, kiedy patronus zbliżał się do ławek. Mistle nie odsunął się jednak nie krzyknął, ani nie odskoczył w bok. Pozostał na swoim miejscu, trochę zbyt sztywno zaciskając palce na różdżce.
    — Och... — nawet profesor Douglas wstrzymał oddech. — Piękny pokaz, panie Stenbock. Doprawdy piękny. — zaśmiał się, a kilka osób mu zawtórowało. — Może nasyłanie patronusa na pannę w taki sposób nie zadziała na waszą korzyść, ale na pewno zrobi wrażenie. Na szczęście patronus nie wyrządzi wam krzywdy, nawet w was wbiegnie. Zdaje mi się, że to nawet całkiem przyjemne doświadczenie. — puścił oczko do uczniów, którzy powoli wracali na swoje miejsca. — Jak już zauważyliście, patronusy mogą przybierać różne formy, od zwierząt, aż po magiczne stworzenia...
    Sol uważnie słuchał, co mówił profesor, ale nie spuszczał wzroku z szarych oczu kolegi. Szarpnął lekko różdżką, a srebrzysty sokół wzbił się w górę i zanurkował w dół, by przysiąść na ławce Sinclair'a. Łypnął na niego i rozpłynął się w iskrzącą mgłę.
    — Warto wspomnieć, że wyczarowanie cielesnej postaci jest niezwykle trudne, wymaga skupienia i talentu, niewielu czarodziejom udaje się to za pierwszym razem. Ja sam musiałem trenować tygodniami, zanim... — profesor machnął różdżką, przywołując srebrzystego lisa. Patronus przespacerował się po klasie, dumnie unosząc ogon. — Ale nie martwcie się, praktyka czyni mistrza. Próbujcie.
    Mistle spojrzał w końcu na Douglasa. Sinclair znów go wyprzedził. Udało mu się przy pierwszym razem, kiedy Sol miał za sobą dwie nieudane próby. Wiedział, że powinien być z siebie dumny, ale nie znosił myśli, że Ślizgon wychodzi na prowadzenie w ich nieoficjalnym wyścigu.
    Podziwiał go, odkąd się poznali. Chłopak zdawał się mieć ogromne umiejętności, a nauka zaklęć przychodziła mu z łatwością, kiedy Mistle musiał zarywać noce, siedząc nad książkami. Nauczyciele go uwielbiali, a on roztaczał wokół siebie aurę kogoś, komu wcale nie zależało na podziwie.
    — Patronusy, przyjmujące postać magicznych stworzeń, są niezwykle rzadkie. — Douglas kontynuował lekcję, a Krukon poczuł piekące ukłucie zazdrości. — Ale te, które wyglądają jak zwyczajne zwierzęta, w niczym im nie ustępują. Zwykle przyjmują postać, która w jakiś sposób odzwierciedla charakter czarodzieja, który...
    Mistle się wyłączył. Udawał, że notuje, ale kreślił tylko bezsensowne linie na pergaminie. Niezwykle rzadkie. Oczywiście, że Stenbock musiał się popisać. Szkoda, że nie wyczarował smoka.
    Minęło kilka minut, zanim Sol zdecydował się podnieść rękę.
    — Proszę, panie Mistle. — Douglas skinął głową.
    — Mówił pan o tym, że patronusy służą do komunikacji. — zaczął. Wiedział, że dużo ryzykował. Douglas mógł zabrać mu punkty, które przed chwilą mu przydzielił. — Zapomniał pan wspomnieć, że jednym z najważniejszych zadań patronusa jest chronienie nas przed dementorami. Mówi pan o nich tak, jak gdyby były sową, która zaniesie list tam, gdzie chcemy, ale chyba ważniejsze jest to, że w razie zagrożenia pozwalają nam uratować życie sobie, albo innym. — serce podeszło mu do gardła. Wszystkie twarze zwróciły się ku niemu, a zwykle beztroski profesor Douglas zrobił poważną minę.
    Sol miał świadomość tego, że nie powinien wspominać o czarnej magii, ani o stworzeniach tak mrocznych i złych, że włos się jeżył od samego myślenia o nich. Zerknął jeszcze w stronę Ślizgona i wydawało mu się, że zauważył cień uśmiechu na jego bladej twarzy. Mimo tego, że często bywał o niego zazdrosny, bardzo go lubił, a każda aprobata z jego strony wywoływała w nim falę ciepła i dumy z samego siebie.
    — To pozytywna energia oddzielająca nas od... — ale Douglas nie dał mu dokończyć.
    — Panie Mistle. — uśmiechnął się. — Owszem, kiedyś to było ważne. Kiedyś. — pokiwał głową. — Od lat dementorzy są pod władzą Ministerstwa. Nie musicie się martwić, że jakiś wyskoczy na was w ciemnej alejce. — zakończył śmiechem.
    — Zdarzały się przypadki, kiedy jakiś dementor... — Sol próbował się wtrącić.
    — Dość, panie Mistle. Dementorzy NIE SĄ tematem naszych zajęć. Dziś skupiamy się na pozytywnej energii, tak więc wróćmy do ćwiczeń. — nauczyciel klasnął w dłonie.
    Krukon rozejrzał się po klasie. Kilka osób wpatrywało się w niego z ciekawością, a kilku uczniów z wyraźną pretensją. Pochylił się nad pergaminem, czując, jak twarz zaczyna palić go ze wstydu.
    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    Casting Shadows Empty Re: Casting Shadows

    Pisanie by Dante Pią 08 Mar 2024, 19:43

    Kącik warg Sinclaira uniósł się nieco w górę, gdy Krukon zdecydował się ściągnąć na siebie uwagę, poruszając kontrowersyjny wątek dementorów. Douglas oczywiście szybko sprowadził go do parteru. To nie tak, że Mystle powiedział coś niedorzecznego. Miał rację. Dementorzy czasami atakowali ludzi. Może Sinclair nie byłby co do tego tak bardzo przekonany, gdyby nie był świadkiem takiego ataku i jego konsekwencji. Ale ludzie tacy jak Douglas mieli swoich uczniów za dzieci, których nie powinno się straszyć opowieściami o prawdziwym życiu. I cóż, mieli rację, w większości przypadków piątoklasiści byli bowiem przeciętnymi ignorantami o kruchej psychice, co było powodem, z jakiego Sinclair preferował towarzystwo starszych znajomych. A choć przemilczanie prawdy nie mogło jej zmienić, wyciąganie jej tutaj, teraz, nie miało najmniejszego sensu, o czym Sol dobitnie się przekonał. Krukon był zdaniem Sinclaira sprytny, ale czasami okrutnie naiwny, kiedy starał się uświadamiać i ratować wszystkich, traktując ich przynajmniej tak, jakby byli mu równi. Nie byli.
    Sinclair był zdecydowanie bardziej wyrachowany. Nie wychylił się, choć pewnie mógłby doprowadzić do rozwinięcia niewygodnego tematu. Ale po co nadstawiać karku? Do końca lekcji pracował nad esejem z eliksirów, podczas gdy inni ćwiczyli zaklęcia. Gdy tylko zajęcia dobiegły końca, zgarnął swoje rzeczy i opuścił klasę jako jeden z pierwszych, a wykończona zielenią szata powiewała za nim gwałtownie.
    — Sol, ja też w to wierzę. — Wychodzącego z klasy Krukona zaczepiła jego równolatka z tego samego domu, Amelia Thorn. — W te ataki. Słyszałam kiedyś, jak Stenbock opowiadał komuś w bibliotece, że walczył z dementorem, i to chyba gdzieś nad Marunweem Lake, rzut kamieniem stąd! Na miotle tam dolecisz! Myślisz, że mówił prawdę, czy tylko się przechwalał?
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Casting Shadows Empty Re: Casting Shadows

    Pisanie by Duch Sob 09 Mar 2024, 14:57

    Krukon oderwał wzrok od pleców oddalającego się kolegi i spojrzał na dziewczynę.
    — Skoro tak mówił, to na pewno była prawda. — poprawił torbę na ramieniu. — Nie wiem, po co miałby kłamać. — uśmiechnął się uprzejmie, chociaż to, co powiedziała, wywołało w nim lekkie uczucie niepokoju. Dementor tak blisko Hogwartu? Wiedział, że Sinclair poradziłby sobie nawet ze trzema, co udowodnił przed chwilą na zajęciach, ale dlaczego nikt nie nagłośnił tej sprawy? Uczniowie mieli prawo wiedzieć o czymś takim. Co, jeśli trafiłby na niego jakiś pierwszoklasista?
    — Przepraszam, Amelia, muszę coś załatwić. Spotkamy się na transmutacji. — puścił się biegiem przez korytarz, wymijając uczniów. Przez te kilka minut, kiedy szedł obok Thorn, Sinclair zdążył zniknąć mu z oczu. Sol domyślał się, że Ślizgon skorzystał z jednego z tajnych przejść, o których kiedyś mu opowiadał. Na szczęście wiedział, gdzie go znajdzie.
    Dobiegł do schodów i wspiął się na trzecie piętro. Serce łomotało mu w piersi. Wspinaczka po schodach nie miała z tym nic wspólnego. Był oburzony, że żaden nauczyciel nie powiedział im o tym, że niedaleko Hogwartu kręcił się dementor! Jeśli to zdarzyło się raz, to mogło zdarzyć się ponownie. Na zajęciach widział, że większość piątoklasistów nie miałaby szans w starciu z tym potworem, nie mówiąc już o młodszych rocznikach! Douglas miał jeszcze czelność opowiadania o patronusie, jako o zwykłym zaklęciu komunikacyjnym. Solowi nie przeszło nawet przez głowę, że Sinclair mógł kłamać.
    — Stenbock? — wszedł do Izby Pamięci. Ta sala zawsze pachniała kurzem i zimnymi murami. Wydawała się Solowi trochę zbyt mroczna, ale Sinclair zdawał się ją lubić. Nie dziwił mu się. Niewielu uczniów wiedziało o jej istnieniu, więc prawie zawsze była pusta. Czuć było w niej magię. Zdawało się, jakby czas dawno się tu zatrzymał. — Jesteś tu? — ostrożnie zamknął za sobą drzwi i przeszedł obok szklanych gablot. Czuł na sobie czujne spojrzenia mijanych portretów. Ktoś zamalował część obrazów czarną farbą, a Mistle nigdy nie rozumiał dlaczego. — Sinclair! — miał rację. Ślizgon stał przy jednej z gablot, wpatrując się w coś, co wyglądało jak zwykła książka obleczona w skórę. Bił z niej dziwny blask, który oświetlał ciemnowłosego. Miał zamiar zapytać go o jezioro i o dementora. — Jak to zrobiłeś? — zatrzymał się obok Ślizgona. — Ta książka nigdy nie świeciła. — zmarszczył brwi i nachylił się nad szybą, by przyjrzeć się dokładniej srebrnym iskierkom tańczącym po okładce.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Casting Shadows Empty Re: Casting Shadows

    Pisanie by Koss Moss Sro 13 Mar 2024, 14:48

    Sinclair łypnął na Krukona, który podążył jego śladami do Izby Pamięci, jakby doskonale wiedział, gdzie go szukać. Skrzyżował ramiona na piersi i zadarł dumnie podbródek, unosząc lekko brew, kiedy ten skomentował zachowanie artefaktu.
    — Widzisz starożytną magię? — wycedził oszczędnie. Przyjrzał się chłopakowi podejrzliwie. Nie pałał do niego wielką sympatią, jak do większości osób spoza swojego domu, ale Sol miał przynajmniej czystą krew. Profesorowie łączyli ich też dość często w pary przy projektach, więc mieli ze sobą więcej wspólnego niżby zapewne obaj chcieli. — To nie jest zbyt często spotykana umiejętność. Nie wiem, czy ktokolwiek w tej szkole może się nią pochwalić. Jeśli ma trochę oleju w głowie, nie papla o tym na lewo i prawo.
    Opuścił nieznacznie różdżkę, a wówczas migotanie ustało.
    — Więc lepiej nie mów o tym nikomu, chyba że lubisz to błogie uczucie po Obliviate.

    Sponsored content

    Casting Shadows Empty Re: Casting Shadows

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Czw 02 Maj 2024, 13:09