Koniec świata.

    Pan Vincent
    Pan Vincent
    Tempter

    Punkty : 2244
    Liczba postów : 102
    Wiek : 30

    Koniec świata. Empty Koniec świata.

    Pisanie by Pan Vincent Nie 07 Lip 2019, 17:56

    Gdzie nie spojrzeć, trąbili o tym, że rok dwutysięczny przyniesie koniec świata – wieszczono klątwy i apokalipsy, odczytywano ostatnie wole, spisywano testamenty, wybierano pieniądze z lokat, odbierali procent sprzedawali ziemie – koniec świata, zawodzili filozofowie i naukowcy, i, cholera, tym razem okazało się, że mieli rację.
    Nie przyszła jednak żadna apokalipsa, nie spadł deszcz żab, woda nie przemieniła się w wino; nie ginęły dzieci i psy nie szczekały dupami, ale zmarł jego brat, Albert i Damien był cholernie smutny, ponieważ stracił ostatniego członka swojej zawszonej rodziny.
    No, może nie ostatniego, ale z tym gównem wiązała się jeszcze gorsza historia – siedząc w przydrożnym barze i zapijając się do nieprzytomności tanią whisky, wciąż nie mógł przyjąć do wiadomości, że ten stary skurwiel musiał mu przypierdolić taką… atrakcją. Jakby sama jego śmierć, to było za mało.
    Gabriel Adam Cave, siedemnastoletni syn zmarłego Alberta i równie zmarłej Ellie, według ostatniej woli, spisanej przez swojego bezdennie głupiego ojca, miał stać się wraz z nadejściem dnia pogrzebu podopiecznym Damiena Cave’a, bezdzietnego, czterdziestoletniego kawalera, który swoje wygodne życie ułożył tak, by nikt nie śmiał się do niego wpierdalać bardziej, niż było to potrzebne.
    Bogowie, jak bardzo był wściekły, jak okropnie był zły, gdy przybył do niego ten durny prawnik, odczytując durny testament i każąc podpisać jeszcze durniejsze dokumenty – miał ochotę rozsadzić mu ten przemądrzały pysk, porwać kartki, spalić trumnę, w której spoczywały zwłoki tego durnego idioty, jego brata.
    Ale nie potrafił mu odmówić, oczywiście, że nie – nie chodziło nawet o fakt, że ciężko było się zapewne kłócić ze zmarłym, ale o to, że Gabriel, ta nieporadna cipa, rozpieszczona księżniczka – nie poradziłby sobie w świecie, gdzie spotkałby się z brakiem swych ukochanych rzeczy. Przyzwyczajony do wysokiego poziomu życia, przeżyłby zapewne załamanie nerwowe, zmuszony do dzielenia pokoju z jakimś zawszonym, patologicznym obwiesiem, podczas gdy w swym dawnym domu miał do wyłącznej dyspozycji aż dwie sypialnie.
    No i dobra, trzeba było przyznać, że Damien dwóch sypialni nie zamierzał mu ofiarować, ale potrafił mu skombinować pokój z własną łazianką i to miało gnojowi wystarczyć.
    Na pogrzeb przybył z kacem-mordercą, tabunem czarnych myśli i szoferem, który miał mu pomóc z przeładowaniem wszystkich rzeczy bratanka. Ceremonia, krótka i treściwa, mieściła w sobie wszystko to, za co ludzie tak bardzo uwielbiali Alberta – jego dobro i elegancję, jego skłonność do nadmiernej dobroczynności i nieskończoną naiwność.
    Właściwie czuł się trochę tak, jakby go tam nie było - jakby wszystko odbywało się gdzieś obok, zza grubej, pancernej szyby, nie przepuszczającej obrazów i dźwięków.
    Nie słuchał słów duchownych, nie skupiał się na kondolencjach – głowę zapełniały mu wciąż słowa „zaraz się zacznie” i rzeczywiście, już po chwili zaczęło się naprawdę.
    Nie widzieli się z dobrych pięć lat, ale uświadomił to sobie dopiero, gdy stanęli przed sobą – on i Gabriel – twarzą w twarz. Dzieciak… cóż, zmienił się nieco, ale nie tak, jak to sobie wyobrażał. Jego buźkę wciąż można było przypisać do takiej, którą chwaliłaby się młodociana modelka, wiotka sylwetka nadawała się idealnie do udziału w szermierce, lub jeździe konnej. I te niepoważnie długie włosy, splecione w warkocz.
    Co za dziwak. Niewydarzona roszpunka.
    - Cześć – przywitał się z nim krótko, ściskając za gładką, smukłą dłoń. – Chodź do auta, załadowali tam już twoje rzeczy. Czeka nas długa podróż, pogadamy po drodze.


    Ostatnio zmieniony przez Pan Vincent dnia Nie 07 Lip 2019, 21:56, w całości zmieniany 1 raz
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Koniec świata. Empty Re: Koniec świata.

    Pisanie by Duch Nie 07 Lip 2019, 18:46

    Nie płakał na pogrzebie. Właściwie nie odczuwał żalu po stracie ojca. Wszyscy piali nad tym, jaki Albert był święty, ale Gabriel już dawno stracił do niego szacunek.
    To przez niego umarła matka. Zadzwonił do niej z lotniska. Poprosił ją, żeby po niego pojechała, bo nie chciało mu się wracać taksówką. Dobrze wiedział, że kobieta nie spała poprzedniej nocy. Straciła panowanie nad autem i rozpieprzyła się na drzewie. Ojciec potem nawet nie potrafił przeżyć żałoby tak, jak należało. Wystarczyły dwa tygodnie, żeby znalazł sobie dużo młodszą pannę. Gabriel dobrze wiedział, że on leciał na jej dupę, a ona na jego pieniądze. Albert przyjął ją do rodziny o wiele za szybko, niż pozwalał na to zdrowy rozsądek, nie zwracając uwagi na sprzeciwy syna. Ta głupia cipa próbowała zastąpić Gabowi matkę, jednocześnie dojąc tyle kasy z Alberta, ile się tylko dało.
    Stała w pierwszym rzędzie, w tym swoim idiotycznym kapeluszu i dławiła się łzami.
    Gabrielowi drgnęło serce, kiedy wrzucał różę do dołu z trumną. Nie, nie ze smutku. Ze złości. Ojciec, chociaż martwy, znowu wszystko rozwala. Mógł przekręcić się za rok, wtedy nie byłoby kłopotu. A teraz? Gab był nieletni, a ojciec wymyślił, że opiekę nad nim wujek Damien. Gdyby chłopak się nie zgodził, trafiłby do Domu Dziecka.

    – Cześć. – chłopak nawet nie próbował się uśmiechnąć. Słyszał dużo plotek o swoim wujku. Nie wiedział, czy w nie wierzyć. Dla niego zawsze był nieudolnym bratem ojca, który mieszkał samotnie. Nie mieli ze sobą za dużo kontaktu. Ostatnie kilka lat w ogóle się nie widzieli. Gabriel wyobrażał sobie, że wuj wyhodował sobie przez ten czas piwny brzuszek i cukrzycę typu drugiego, dlatego bardzo się zdziwił, widząc przystojnego i dobrze zbudowanego mężczyznę.
    Wsiadł do samochodu i zapiął pas.
    – Nadal nie rozumiem, dlaczego nie mogę zostać w moim domu. – powiedział trochę wyzywająco i wbił wzrok w szybę. – Domyślam się, że tobie to wszystko też nie jest na rękę.
    Nie miał pojęcia, jak powinien się zachować. Starać się być miłym? Próbować zbliżyć się do wuja i udawać kochającego bratanka? A może lepiej nie wchodzić mu w drogę? Przemieszkać u niego rok i potem wrócić do domu?


    Ostatnio zmieniony przez Fleo dnia Nie 07 Lip 2019, 23:53, w całości zmieniany 1 raz
    Pan Vincent
    Pan Vincent
    Tempter

    Punkty : 2244
    Liczba postów : 102
    Wiek : 30

    Koniec świata. Empty Re: Koniec świata.

    Pisanie by Pan Vincent Nie 07 Lip 2019, 22:12

          Pewnie, że nie spodziewał się fajerwerków i nadmiernej wylewności, ale fakt, że dzieciak podszedł do niego z całym tym pretensjonalnym grymasem i całym tym potokiem szczeniackich bzdetów, trochę go… skonfundował.
    Zasiadając po drugiej stronie tylnego siedzenia, ściągnął z siebie płaszcz i przechylił głowę, by móc rzucić spojrzeniem w tę młodą, pretensjonalną gębę – przez chwilę gapił się więc na niego w totalnym milczeniu i wreszcie skinął krótko głową, przyznając mu w ten sposób rację.
    - Straszne gówno – wymruczał, sięgając do kieszeni marynarki po fajki, żeby wsunąć sobie jednego z nich między wargi. Tknięty nagłym impulsem, przechylił paczkę w kierunku Gabriela, mając na końcu języka „chcesz?”, ale w ostatniej chwili przypomniał sobie, że nie był to chyba najlepszy pomysł – schował ją więc z powrotem, uśmiechając się do siebie pod nosem.
    - Ile to już minęło lat, co – zagadał, odpalając jednocześnie papierosa; po chwili wnętrze auta wypełniła nieco dusząca woń tytoniu, kłębiąc się swymi siwymi wstęgami pod sklepieniem – myślę, że coś koło pięciu, ale wiesz jak to mówią – uśmieszek Damiena przybrał nieco ironiczną nutę – szczęśliwi czasu nie liczą, nie?
    Samochodem szarpnęło lekko, gdy wyjechali z gładkiej autostrady na nieco dziką, wyboistą drogę. Kołysanie działało mu niezmiernie na nerwy; albo go usypiało, albo pobudzało do mdłości, a biorąc pod uwagę, że od rana męczył go gromki kac, padło na opcję drugą.
    Przymknął powieki, odchylając głowę na oparcie fotela – odruchowo sięgnął do zapięcia koszuli, luzując nieco kołnierzyk i czarny krawat – jeszcze mu tego brakowało, żeby puścić na szczeniaka pawia. Ta, to na pewno wróżyłoby świetnie ich relacjom.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Koniec świata. Empty Re: Koniec świata.

    Pisanie by Duch Pon 08 Lip 2019, 00:12

    Szczęśliwi czasu nie liczą. Ten ponury żart sprawił, że naburmuszone usta chłopaka na chwilę się rozluźniły. Gdyby Damien nie odchylił głowy, mógłby nawet zobaczyć cień uśmiechu na bladej twarzy.
      — Typowy ojciec. — powiedział po długiej chwili milczenia. Pomachał ręką, rozganiając śmierdzący dym. Otworzył okno.
      — Nawet po śmierci rozpieprza mi życie. — takie słowa zupełnie nie pasowały do rozpieszczonego paniczyka. Co on mógł wiedzieć o spieprzonym życiu? Nigdy niczego mu nie brakowało, żył jak książę, spał w miękkim łóżku i nigdy nie chodził głodny. Rodzice płacili za prywatne lekcje, żeby Gabriel nie musiał chodzić do publicznych szkół. Gówniarz miał nawet własnego konia, a gada o spieprzonym życiu?
    Bezczelnie wyjął z ręki Damiena żarzącego się papierosa i wyrzucił go przez okno.
      — Nie chcę dostać raka. — powiedział, i zanim wuj zdążył zareagować przechylił się do jego siedzenia i nacisnął guzik opuszczający szybę z jego strony. Rześkie powietrze wtargnęło do auta, uderzyło w twarz mężczyzny i zabrało ze sobą smród dymu. Wiatr przyjemnie ochłodził obolałą głowę.
      — Jesteś alkoholikiem? — Gabriel zapytał bez ogródek. Wuj wyglądał, jakby pił całą noc i jeszcze nie zdążył się przespać. No i wydawało mu się, że wyczuł lekki zapach alkoholu, przebijający się przez męskie perfumy. Wolał wiedzieć z kim ma do czynienia. Domyślał się, że jeśli ktoś, mając czterdzieści lat, mieszka sam i nie ma żadnej rodziny to jest duża szansa na to, że topi smutki w kieliszku.
    Najbliższa rodzina Gabriela nauczyła go gardzić ludźmi, którzy nie umieją poradzić sobie w życiu. Zawsze patrzyli z góry na tych, którzy pili, nie zarabiali za dużo, czy nie mieli rodzin.
    Przejeżdżali przez centrum miasta. Gab zadarł głowę i wpatrzył się w wysokie budynki. Ciekawe gdzie przyjdzie mu teraz mieszkać. Obstawiał przedmieścia, małe mieszkanie w szarym bloku, gdzie psy szczają na klatce schodowej, a winda nie działa od dziesięciu lat. O ile w ogóle mają tam windę.


    Ostatnio zmieniony przez Fleo dnia Sob 17 Sie 2019, 13:08, w całości zmieniany 1 raz
    Pan Vincent
    Pan Vincent
    Tempter

    Punkty : 2244
    Liczba postów : 102
    Wiek : 30

    Koniec świata. Empty Re: Koniec świata.

    Pisanie by Pan Vincent Nie 14 Lip 2019, 15:14

    Pozwolił dzieciakowi na odstawienie swego małego przedstawienia – ba, pozwolił mu nawet na uchylenie pieprzonych okien, chociaż zawodzenie wiatru tylko wzmogło pieprzony ból głowy. Dopalając na spokojnie papierosa, pozwolił swemu ciału na utrzymanie sztucznego opanowania (co za tupet, co za mały gnój, rozchodziło się echem po jego biednym, umęczonym umyśle), by wreszcie zgasić niedopałek, otworzyć klapkę w aucie i wyciągnąć z niego małą butelkę szkockiej i… aspirynę.
    Nie przejmując się spojrzeniem chłopca, odkręcił whisky i wlał ją sobie do gardła, zapijając w ten sposób losową ilość tabletek (nigdy nie brał ich mniej, niż trzy).
      — Ta — odpowiedział wreszcie, wykrzywiając wargi w złośliwym uśmieszku. — Można tak powiedzieć. Czy przejmował się opinią tego smarkacza? Czy zamierzał ukrywać przed nim swoje przyzwyczajenia, przekonania, styl życia?
    Ozdobiony sygnetem palec powędrował do automatycznych przekręteł i opuścił obie szyby, oddzielając ich znów od przepełnionego „nierakowym” powietrzem świata.
      — Na coś trzeba umrzeć — dodał z przekonaniem, odpinając parę górnych guzików koszuli. Szofer obejrzał się przez ramię; posłał mu więc krzywy uśmieszek, składając dłonie na brzuchu. O, bogowie, ile by teraz dał za kawałek dobrej pizzy… a może by tak?
      — Tone — odezwał się więc do swego kierowcy, nie zaszczycając pretensjonalnego bratanka już nawet jednym spojrzeniem, uznając go chwilowo za niegodnego wysiłku, jakiego wymagało mówienie. — Zawróć na skrzyżowaniu piątej i zatrzymaj się pod pizzerią. Mam ochotę na dobrą pepperoni.
      — Się robi, panie Cave – odpowiedział Tonny i zgodnie z obietnicą już po chwili wykręcał w aleję piątą, wioząc ich przy drogich, markowych butikach i trendowych restauracjach.
    Rzeczywiście, zgodnie z obietnicą, wóz zaparkował idealnie pod pizzerią, roznoszącą wokół przyjemny aromat pieczywa i sera. Damien odetchnął lekko, czując już pierwsze przyjemne wirowanie i sięgnął ku klamce, spoglądając na nieletniego gościa z większą ilością chłodu i zniecierpliwienia. Po rozbawieniu nie było już nawet śladu, zupełnie jakby ktoś przełączył mu we łbie pstryczek, odpowiadający za całkiem inną osobowość.
      — Radzę ci wysiadać z auta i zabierać się tam ze mną. Jeśli liczyłeś na powitalny poczęstunek, to grubo się pomyliłeś. Nie zwykłem gotować w swoim domu.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Koniec świata. Empty Re: Koniec świata.

    Pisanie by Duch Pon 19 Sie 2019, 01:34

    Nie zwykłem gotować w swoim domu. Gab skrzywił się trochę. W ogóle mu się to nie podobało, szczególnie ton, w jakim Damien to powiedział.
    – Cóż. JA gotuję. – odpowiedział wyzywająco, ale umilkł widząc, że wujka wcale to nie obeszło. Ba, nawet na niego nie zaczekał i chłopak rzeczywiście musiał się pospieszyć, żeby go dogonić.
    Trochę zbiło go z tropu, że wujek nic nie robi sobie z jego złego humoru. W domu był traktowany inaczej, lubił się kłócić i prowokować, a teraz wyglądało na to, że wiele rzeczy się zmieni.
    – W ogóle nie gotujesz? – zrównał się z nim przy samym wejściu do pizzerii. Miał nadzieję, że w domu była kuchnia. Lubił gotować, odprężało go to, i pozwalało dbać o sylwetkę.
    Weszli do lokalu. Od razu owionął ich ciepły zapach jedzenia i przypraw.
    Restauacja była niewielka i bardzo przytulna. Za ladą stał mężczyzna w średnim wieku i mówił coś szybko po włosku do młodego chłopaka wyrabiającego ciasto. Wyglądało, jakby go pouczał, bo młody zaciskał usta z obrażoną miną.
    – Buongiorno! – twarz starszego Włocha od razu rozjaśnił uśmiech, kiedy zobaczył, że wchodzą nowi klienci. Wydawało się, że zna Damiena.
    Otrzepał ręce z mąki i od razu wyszedł, żeby się z nimi przywitać.
    Zrobił taki ruch, jakby chciał ucałować Damiena w policzek, ale w ostatniej chwili zrezygnował.
    – Dobrze pana widzieć, signore. Zaprowadzę was do stolika. – to było zupełnie niepotrzebne, bo lokal był mały i, poza dwiema starszymi kobietami, nie było żadnych klientów. Ale Włoch miał w tym jakiś cel. Być może próbował się przypodobać Damienowi, a może prowadzenie pizzerii było jego powołaniem?
    Zaprowadził ich do stolika przy oknie i wetknął im do rąk kartę Menu.
    – Zastanówcie się, co zjecie, a ja pójdę przygotować ciasto. Zatrudniłem Lucio, to mój wnuk, ale wstyd się przyznać, że jesteśmy rodziną, bo za nic nie potrafi zrobić cienkiego ciasta. – podniósł głos, żeby młodszy Włoch to usłyszał.
    Rzucił ostatni uśmiech do Damiena i zaczął przeciskać się między stolikami.
    Gabriel usiadł i spojrzał na wujka, nie kryjąc rozbawienia.
    – Chyba cię lubi, co?

    Sponsored content

    Koniec świata. Empty Re: Koniec świata.

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pon 13 Maj 2024, 10:21