Days Gone Bye

    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Sob 20 Kwi 2019, 23:51


    Days Gone Bye Hjouqkb39frn


    Jonathan Emilio Parker || Kardiochirurg || 34 lata




    Wyszedł na dach trzypiętrowego budynku, w którym udało mu się schronić wraz z kilkoma innymi osobami. Minęło już całe siedem dni odkąd utknął w tym miejscu z grupą przypadkowych, całkiem obcych mu ludzi, którzy byli tak różni jak tylko się dało. Zupełnie jakby los płatał im złośliwego figla, dobierając takie a nie inne jednostki. Między innymi młodego dostawę pizzy, policjanta ze skutym więźniem obok, no i jego samego na dokładkę – kardiochirurga z Kalifornii, który czystym zbiegiem okoliczności znalazł się w Arizonie, kilometry od swojego domu.
    Westchnął cicho podchodząc bliżej barierki i zaraz wyciągnął z kieszeni nieco sponiewierane opakowanie czerwonych marlboro. Z lekkim ociąganiem wydobył jednego papierosa, którego od razu podpalił ohydą zapalniczką z motywem roznegliżowanej kobiety, na co mimowolnie zmarszczył nieznacznie brwi. Cóż, jedyna jaką udało mu się znaleźć, nie mógł narzekać. Zaciągnął się głęboko, naiwnie licząc, że poczuje się dzięki temu odrobinę lepiej. I chyba nawet tak się stało, chociaż ledwo mógł powstrzymać chęć kaszlu wywołaną tym drażniącym drapaniem w gardle. Zdążył już zapomnieć jak to jest, nic dziwnego, siedem lat wstrzemięźliwości poszło się własnie pierdolić ot tak.
    Gdyby Caroline go teraz zobaczyła. Pewnie rzuciłaby mu jedno z tych swoich niemal wyuczonych, zdegustowanych spojrzeń, które praktycznie zawsze zwiastowały jedno z dwóch – kłótnię lub dzień milczenia, jakby to drugie faktycznie mogło być dla niego jakąkolwiek karą.
    Ale i tak wytrzymał całkiem długo, wiedział to. Tydzień czekania to było zdecydowanie zbyt wiele. Ten cholerny oficer zbierając ich tu wyraźnie powiedział, że pomoc przybędzie w ciągu kilku godzin.
    Nikt jednak nie przyszedł. Ani następnego dnia, ani jeszcze następnego. Ani nawet przez kolejne parę dni.
    Jonathan zaczynał powoli wątpić, że ktokolwiek po nich przyjdzie. Chciał wierzyć, że się myli, ale im więcej czasu mijało, tym trudniej było mu brać pod uwagę tę optymistyczną wersję.
    Nagle do jego uszu dotarły bliżej nieokreślone dźwięki, coś w rodzaju głośnych pomruków czy niewyraźnego zawodzenia, przerywane co raz odgłosami szurania. Spojrzał w dół, na ulicę, co momentalnie przypomniało mu dlaczego właściwie jest w takiej sytuacji. Zawiesił wzrok na tym czymś. Nie wiedział jak to inaczej nazwać, do czego przypasować. O ile było to w ogóle możliwe, bo widok człowieka z przebitym brzuchem, idącego przed siebie bez żadnej, najmniejszej emocji, albo z nożem w szyi, wbitym dokładnie w tętnicę... Przeczyło to wszystkiemu co było mu znane, czego go uczono. To było zwyczajnie niemożliwe.
    Przygniótł peta butem akurat w momencie, kiedy doszedł go hałas z drugiej strony budynku. Zanim przebiegł na drugą stronę jedyne co zobaczył to krew i rozrzucone dookoła ciała, czy jednak były tu wcześniej? Nie był pewny. Ale zdecydowanie słyszał stały, nie mogło mu się wydawać. Oni sami już dawno nie mieli żadnej amunicji, czyli to musiał być ktoś z zewnątrz. Czyżby w końcu upragniona pomoc? Może rząd zdołał się już uporać z tym... problemem.  
    Ruszył szybko w stronę wejścia i po chwili biegł już wąskimi korytarzami, ozdobionymi w całości kolorowymi rysunkami. I wciąż czuł się cholernie dziwnie kiedy mijał te wszystkie salki, w których zapewne jeszcze niedawno bawiły się dzieci. Nie chciał nawet myśleć, gdzie mogą być teraz.


    Ostatnio zmieniony przez Verde dnia Sro 14 Paź 2020, 00:20, w całości zmieniany 1 raz
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Prince Charming Nie 21 Kwi 2019, 19:28

    Days Gone Bye Master_songkran_festival_2016_finish___by_aenaluck_da0ezr9-pre.jpg?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7ImhlaWdodCI6Ijw9MTY3MyIsInBhdGgiOiJcL2ZcLzBmM2I3Zjc2LWM2ODMtNDUwOS04ZTEwLTE3Y2FhMzVmMTE2ZVwvZGEwZXpyOS05OTdjZmY1ZS1iNmEyLTRjOTctYWRmYi0yZjAwZmQ1YzEyZTcuanBnIiwid2lkdGgiOiI8PTEyODAifV1dLCJhdWQiOlsidXJuOnNlcnZpY2U6aW1hZ2Uub3BlcmF0aW9ucyJdfQ
    Anthony Roberts || Żołnierz || 33 lata


    Zaskakująco szybko cały świat wzięło w łeb. W pierwszych dniach wszyscy próbowali jeszcze udawać, że problem jest tylko przejściowy i niemalże go lekceważyli. Prezydent w orędziu zapewniał wszystkich o bezpieczeństwie i przypominał, by głosować na niego w zbliżających się wyborach. Później jednak okazało się, że nikt nie był przygotowany na to, co miało nadejść. Ani wojsko, ani rząd, a już na pewno nie obywatele.
    Centra pomocy zamieniły się w śmiertelne pułapki. Tony widział, jak jedno z nich upada i choć brał czynny udział w działaniach militarnych na terenie Afganistanu, wciąż w nocy prześladowały go koszmary po niedawnym wydarzeniu. W snach przez ogrodzenie przelewała się nieskończona fala żywych trupów, chciwie pochłaniając wszystko, co znalazła na swojej drodze.
    Przysięgał bronić tych wszystkich ludzi, a jednak spanikował. Zwołał swoją jednostkę i tchórzliwie wycofał się z zajętego przez te stwory terenu, pozostawiając bezbronnych cywili za sobą. Widział, jak wnętrzności wyższego rangą oficera łapczywie pochłania całe stado tych potworów. Nie mógł nic zrobić, by go uratować. Musiał przejąć dowodzenie i ta grupa porządnych chłopaków żyła, prawdopodobnie tylko dlatego że zapakowali broń i uciekli na jego rozkaz. Możliwe, że prawie setka cywili zginęła z tego samego powodu.
    Zgodnie ze współrzędnymi w tej szkole powinni znaleźć ocalałych. Tak wynikało z rządowych raportów. Odwiedzili wcześniej kilka takich miejsc i w każdym znaleźli tylko te wygłodniałe stwory. Pomięta mapa z wykreślonymi punktami wystawała ze skórzanej kurtki żołnierza.
    Tony wyłączył silnik masywnego motoru, a ryk silnika umilkł w ułamku sekundy. Za nim stała wojskowa ciężarówka i samochód terenowy. Otaksował spojrzeniem ludzi w drzwiach, zaskoczony, że jakimś cywilom udało się przeżyć. Nie spotkali nikogo od ucieczki z centrum pomocy.
    - Anthony Roberts, oficer armii amerykańskiej. Kto tu dowodzi? - Zapytał ostrym, przyzwyczajonym do wydawania komend głosem. Jednocześnie jego dłoń z kierownicy w ostrzegawczym i niedyskretnym geście zsunęła się na pas z bronią.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Wto 23 Kwi 2019, 00:31

    Odkąd tydzień temu zaczęło się to wszystko, ludzie schronieni w szkole starali się jej nie opuszczać. Nie tylko dlatego, że właściwie nie wiadome było co się tak naprawdę dzieje, głównym problemem była broń, a raczej jej brak. Amunicja zeszła dość szybko, kiedy jeszcze nie wiedzieli jak ich zabijać, kiedy celowali w każdą inną część ciała tylko nie głowę. A potem musieli radzić sobie w inny sposób i nawet odłamany kij od szczotki sprawdzał się, szczególnie w sytuacjach krytycznych, kiedy chcieli (choć nie wszyscy) pomóc innym uciekającym przed tymi stworami. Takich ludzi było jednak z każdym dniem coraz mniej, aż w końcu jedyne co widzieli zza zakratowanych okien to krążących po ulicy zakażonych. Tak zaczęli ich nazywać, kiedy wpuścili raz ugryzioną kobietę i cudem nie zainfekowała całej grupy. Wtedy kilka osób zaczęło sądzić, że być może jest to  dziwna choroba. "A jeśli to jakiś inny rodzaj wścieklizny? W końcu gryzą ludzi!" Debatowali, ale nie mogli nawet podejrzewać jak dalekie prawdy był ich rozważania.
    Nie da się ukryć, że mieli wyjątkowo dużo szczęścia trafiając na odpowiednie jednostki w momencie, kiedy jeszcze był na to czas, nim rozpętało się piekło, dzięki czemu byli tu gdzie byli.
    Budynek ze względu na pełnioną wcześniej funkcję pod względem wielkości był wręcz idealny na schron dla większej grupy osób, nie wspominając o wypełnionej jedzeniem stołówce czy szatniach z prysznicami i bieżącą (jeszcze ciepłą) wodą. Jedynym minusem był brak prądu, przez to w dość szybkim tempie zostali całkiem odcięci od świata, bo nowoczesne, duże smartfony nie mogły wytrzymać bez ładowania dłużej niż jeden dzień. I na początku nikt się tym szczególnie nie przejął, w końcu planowo nie mieli spędzić w tym miejscu więcej niż dobę.
    Być może przez to, że nie mieli okazji zobaczyć wystarczająco dużo na własne oczy, nie docierała do nich skala problemu. Większość ludzi naiwnie wierzyła, że to jedynie tymczasowe. Że wszystko prędzej czy później wróci do normy.
    Dlatego kiedy im oczom ukazały się wojskowe samochody, nic dziwnego, że bez większych oporów wyszli na zewnątrz. Zapewne pomyśleli, że to już ten moment. Wyczekali się, a teraz przyszedł czas na powrót znanej im codzienności.
    Jonathan dołącz do nich w momencie, kiedy drzwi były otwarte na oścież, a ludzie ufnie wychylali się ku nowo przybyłym. Mężczyzna dopiero teraz dostrzegł wielkie pojazdy i momentalnie mu ulżyło, bo i on przez chwilę uwierzył, że teraz są uratowani. Cóż, do czasu. Sam również opuścił budynek i jego wzrok niemal od razu zatrzymał się na motorze, który zdecydowanie wybijał się na pierwszy plan, a zaraz potem na samym kierowcy. Ewidentnie to on dowodził tym oddziałem, co było widoczne na pierwszy rzut oka. I słyszalne. Nie podobał mu się ten ostry ton, ale tak już chyba mieli ci cali wojskowi, bardziej za to zmartwił go ten gest ze strony żołnierza. Wyjątkowo niesubtelny, czyżby celowy. Tylko po co?
    Chociaż Parker nie pisał się na rolę przywódcy  ani nikogo takiego, to widząc bierność otaczających go ludzi (wciąż zapewne wstrząśniętych nową sytuacją), musiał wziąć na siebie podjęcie pewnych istotnych decyzji. Tym razem było podobnie, dlatego to Jonathan wystąpił w końcu krok do przodu. Podniósł nieznacznie obie dłonie do góry, chcąc pokazać, że tak do cholery, nie ma żadnej broni ani też złych zamiarów. Wciąż jednak prezentował pewną postawę ciała.
      — Jonathan Parker — przedstawił się najpierw, sądząc, że tak zwyczajnie wypada. — Właściwie nikt tu nie dowodzi, my po prostu staraliśmy się przeżyć czekając na was od tygodnia.  Czy sytuacja została już opanowana? Niestety przez cały ten czas byliśmy odcięci od jakichkolwiek mediów.
    Rozejrzał się, czując dziwne napięcie, kiedy po kilkudniowym zamknięciu w szkole teraz tak po prostu stał sobie na zewnątrz. Ogarnęła go niepewność, że być może nie jest to do końca rozsądne.
      — Proponuję też, żebyśmy porozmawiali o tym w środku. Panie oficerze? — spojrzał na niego pytająco, bez większej krępacji nawiązując z drugim mężczyzną kontakt wzrokowy.
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Prince Charming Pią 26 Kwi 2019, 20:58

    Przyjrzał się uważnie mężczyźnie, który odważył się wyjść przed szereg. Zmierzył go spojrzeniem od stóp po rozczochrane włosy, a kącik ust mimowolnie uniósł mu się w nieco pobłażliwym uśmiechu. Facet nie wyglądał na przywódcę. W oczach wojskowego wydawał się wręcz słaby, ale musiał mieć jaja, by zdecydować się, przemówić za całe to bezradne stado.
    Nie wydawał się groźnym przeciwnikiem, ale Tony cenił odwagę.
    Roberts zszedł z motoru, pozostawiając maszynę zaparkowana niemalże na środku drogi. Pod wojskowym buciorem rozprysła się jakaś nadgniłą czaszka zainfekowanego. Żołnierz nie zwrócił nawet na to uwagi. Obejrzał się za siebie, gdy z ciężarówki wysiadło dwoje jego ludzi, czekając na polecenia. Jeden z nich bardzo młody o niemalże anielskiej twarzyczce, a drugi doświadczony życiem z kilkoma pasmami siwych włosów w jeszcze wciąż bujnej czuprynie.
      — Will i Jon pilnujcie terenu. Starajcie się nie używać broni. Reszta zostaje na razie w wozie — nie chciał od razu zdradzić liczebności swojego oddziału, dopóki nie rozezna się w sytuacji. Spokojny o to, że rozkazy zostaną wykonane, marszowym krokiem ruszył w stronę drzwi, teraz już nie spuszczać oka z tutejszego lidera.
    Wystarczył moment, by dostrzec, że ta społeczność nie doświadczyła jeszcze apokalipsy naprawdę. Nie wyglądali na niedożywionych ani rannych. Wydawało się cudem, że ta banda nieudaczników jeszcze żyje.
      — Porozmawiajmy, panie Parker. We dwoje. W środku — posługiwał się zdaniami, które przypominały raczej komendy niż zachętę do dialogu. Nie zamierzał prowadzić debaty z całym tym stadem, skoro Jonathan zdecydował się wziąć odpowiedzialność za tę zbieraninę, to teraz musi za nią zdecydować. Wojskowy wyjął zmiętą paczkę papierosów (jedną z ostatnich w tym podłym świecie) z kieszeni skórzanej kurtki i wyciągnął ją otwartą w kierunku lekarza.
    Miał nadzieję, że szybko uda mu się przekonać mężczyznę, by podzielił się żywnością, za poczucie bezpieczeństwa. Nawet jeśli złudne.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Sob 27 Kwi 2019, 01:37

    Nie tak miało to wyglądać. Pojawienie się wojskowych było czymś na co czekali, jednak nikt nie przypuszczał, że przebiegnie to w taki sposób. Nie przypominało to akcji ratunkowej, na którą tak bardzo liczyli ci wszyscy ludzie.
    Kiedy oficer podszedł bliżej, Jonathan miał okazję przyjrzeć mu się nieco lepiej. Zlustrował uważnie jego sylwetkę, nie przejmując się, że takie otwarte gapienie się może zostać odebrane jako niegrzeczne. Nie, kiedy mężczyzna robił to samo dosłownie chwilę wcześniej. I dopiero teraz mógł zobaczyć jak wysoki i postawny jest, oraz jak bardzo było to przytłaczające. Parker udawał jednak, że nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia i zerknąwszy krótko na wyciągniętą w jego stronę paczkę, poczęstował się papierosem. No i to by było na tyle w kwestii "to tylko chwilowa słabość, nie wracam do palenia". Czuł też zresztą, że ten papieros bardzo mu się teraz przyda. Podziękował lekkim skinieniem głowy i ruszył z powrotem do szkoły.
      — Tędy — wskazał dłonią, kierując gościa do drzwi z lewej od wejścia. Zaraz znaleźli się wywnętrz przestronnej sali, prawdopodobnie muzycznej sądząc po stojącym w rogu czarnym fortepianie.
    Nie przypuszczał, że przyjdzie mu rozmawiać z tym człowiek sam na sam już na wstępnie, nie mógł jednak odmówić. Było to trudne do wytłuczenia, ale zwyczajnie wiedział, że nie może. Choć w dalszym ciągu nie widział siebie jako przywódcy. W końcu po co tymczasowej grupie ktoś taki?
    Oparł się o jedną z nielicznych ławek w pomieszczeniu i odpalił papierosa tą ohydną zapalniczką, którą zaraz rzucił żołnierzowi, zerkając na niego wyczekująco.  
      — Wielu z tych ludzi myślało, że ich stąd zabierzecie... niektórzy dalej mogą tak myśleć — odezwał się pierwszy, choć nie zapowiadało się, że to akurat on zacznie rozmowę. — Ale już widzę, że to nie idzie w tym kierunku. Jak wygląda sytuacja na zewnątrz, oficerze? Co tam się teraz dzieje?
    Zaciągnął się głęboko, wciąż obserwując Robertsa, pełen obaw i wątpliwości czego może się dzisiaj dowiedzieć.
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Prince Charming Sob 27 Kwi 2019, 17:29

    Złapał zapalniczkę w locie, a następnie obrócił ją szybko między dwoma palcami. Na ułamek sekundy zawiesił spojrzenie na nadruku, który wywołał oszczędny uśmiech. Po facecie naprzeciwko niego spodziewał się raczej ckliwego cytatu albo srebrnej klasyki. Wsunął papierosa do ust i zaciągnął się nim z prawdziwą przyjemnością, wciągając dym głęboko do płuc i przez moment go nie wypuszczając, aż zaczął go gryźć w płuca. Dopiero potem pozwolił, by wąska smużka wypłynęła spomiędzy jego ust. Przysiadł na biurku, choć zdawało się, że jego rozluźnienie jest tylko pozorne.
    Poza tym odruchowo bądź świadomie schował żenującą zapalniczkę do kieszeni.
      — Macie tutaj naprawdę w chuj szczęścia — rozłożył pogniecioną i zniszczoną mapę na biurku obok siebie. — Odwiedziliśmy kilka miejsc zbiórki. W żadnym nie spotkaliśmy żywych, tylko tych stękających popierdoleńców — pokazał kilka czarnych punktów w różnych częściach miasta, głównie na jego obrzeżach. — Zatrzymamy się tu na chwilę. Zbierzemy zapasy stąd — pokazał czerwony krzyżyk na środku mapy, prawdopodobnie jakiś bunkier albo wojskowa jednostka. Obecne położenie i zapasy dzielił wielki napis DEAD ZONE. — Potem pojedziemy na południe. Z ostatniego meldunku wynikało, że udało się tam założyć coś w stylu osady. Kilkadziesiąt kilometrów za miastem.
    Strzepnął popiół na ziemię.
      — Ilu ludzi masz i w jakiej kondycji? — Traktował go niczym niższego stopniem oficera, od którego oczekuje meldunku, a nie żadnych uwag. Wyświadczył mu uprzejmość, przedstawiając plan.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Sob 27 Kwi 2019, 20:00

    Widząc jak Anthony rozkłada mapę, odbił się od ławki i podszedł bliżej biurka. Oparł się biodrem o jego krawędź i lekko nachylił, chcąc lepiej widzieć o czym mówi mężczyzna. Chociaż miał złe przeczucia, to i tak nie spodziewał się aż tak złych wieści. Zastygł na moment, przejeżdżając wzrokiem od jednego czarnego punkt do kolejnego, aż dotarł do miejsca, gdzie obecnie się znajdują i jeśli wierzyć słowom oficera, jedynym ocalałym. Zaciągnął się głęboko. Raz, drugi. I znowu.
      — Ale jakim cudem... — wymsknęło mu się, kiedy wciąż opornie trawił usłyszane właśnie informacje. Kurwa, było gorzej niż ktokolwiek z nich przypuszczał, było wręcz kurewsko źle. Wielki napis DEAD ZONE majaczył mu przed oczami, kiedy pomyślał, jak bardzo naiwni byli. Przez cały ten czas Jonathan spychał złe myśli na na skraj świadomości, wierząc, że Caroline i... on, że poradzili sobie jakoś, że podobnie jak on sam na pewno gdzieś się schronili. Ale teraz, patrząc na skalę tego wszystkiego, nie mógł już być tego taki pewny. Starał się jednak opanować, świadom, że panika w niczym nie pomoże.
    Przełknął ślinę, nim znowu przyłożył papierosa do ust.
      — Łącznie ze mną jest 25 osób. Większość cała, parę osób ma niewielka obrażenia, ale zająłem się nimi, dojdą do siebie w ciągu kilku najbliższych dni — powiedział, chociaż w jakiś sposób wciąż nie podobał mu się ton głosu Robertsa. Ostry, zupełnie jakby wydawał mu rozkazy. Tyle tylko, że Parker nie był jednym z jego żołnierzy. — Dobrze, zapasy, jakaś osada... ale co potem? Co z rządem? Czy jest jakikolwiek plan działa, poza chwilowym zabunkrowaniem się gdzieś? Przecież wszystko nie mogło wziąć w łeb w ciągu cholernego tygodnia.
    Być może nie był upoważnioną osobą do takich informacji, jednak skoro i tak szanowny pan oficer brał go za przywódcę tej bandy to chciał to wykorzystać i się czegoś dowiedzieć. Szczególnie, że do tej pory zależało mu głównie na utrzymani tego miejsca do momentu przybycia pomocy. Ale skoro "pomoc" przybyła, a sprawy zaczęły się widocznie pierdolić, jego myśli automatycznie zaczęły wykraczać poza mury tej szkoły.
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Prince Charming Sob 27 Kwi 2019, 22:42

    — O nic się nie martw, Parker. Masz teraz mnie — odparł odrobinę lekceważąco i jednocześnie puścił mu oczko z szelmowskim uśmiechem, który bez wątpienia mógł mu zdobyć serce niejednej kobiety. Zwinął mapę i znów schował ją do wewnętrznej kieszeni kurtki. Po raz kolejny strzepnął nieuważnie popiół na podłogę, a jego dłoń przesunęła się po naszywce na ramieniu. Diamond dogs. Jonathan nie mógł nic słyszeć o tej jednostce, co bez wątpienia tylko bardziej podsycało niepokój.
      — Mam nadzieję, że przyjmiecie ciepło moich ludzi — mruknął, gasząc papierosa na drewnianym blacie i zrzucając go na ziemię. Niedbale oparł dłoń na kaburze pistoletu, mierząc mężczyznę spokojnym i pewnym spojrzeniem. Prawdopodobnie nie wierzył, żeby samozwańczy przywódca znalazł w sobie dość odwagi, by mu się teraz sprzeciwić.
      — Czy jest coś, o czym powinienem jeszcze wiedzieć na temat tego miejsca i ludzi? Albo ciebie? Jesteś lekarzem, dobrze zrozumiałem? — Przekręcił głowę, czując nieprzyjemne napięcie w okolicach szyi. Miał wrażenie, że od początku tego całego bałaganu nie udało mu się zasnąć na dłużej niż godzinę. Mięśnie miał zdrętwiałe od trzech dni nieustannej podróży, ale wbrew tym niedogodnością starał się zachowywać z podziwu godną nonszalancją. Zdradzały go tylko drobne gesty.
    W końcu mieli zgrywać bohaterów. Ludzie tutaj potrzebowali kogoś, kto zapewni ich, że świat da się jeszcze uratować.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Nie 28 Kwi 2019, 00:40

    Właśnie dlatego się martwię, oficerze.
    Przemknęło mu przez myśl, kiedy z oszczędnym uśmiechem lustrował po raz kolejny postać wysokiego mężczyzny, przyswajając powoli coraz większą bezczelność z jego strony. Och, i po co mu to wszystko? Po co była mu ta cała Arizona? Teraz utknął w jakiejś szkole z typem, który już po raz drugi otwarcie – co prawda niewerbalnie, ale jednak – mu groził. Może wyolbrzymiał sprawę, może ci wojskowi już tak mieli. Jonathan sam już nie wiedział co myśleć, ale podobne zagrywki wybitnie mu się nie podobały. I nie chodziło już nawet o jego domniemane przywództwo. Tu zwyczajnie coś było bardzo nie tak.
    Odszedł parę kroków w stronę okna, które otworzył tylko po to, by na chwilę wychylić dłoń między szerokie kraty i zgasić peta na parapecie. Zdecydowanie była to lepsza opcja niż rzucanie niedopałków na podłogę.
      — Oczywiście, że tak — powiedział lekko, odwracając się do mężczyzny, wciąż posyłając mu ten sam niby miały, ale jednak enigmatyczny uśmiech. — Dobrze zrozumiałeś, punt dla ciebie — umyślnie zrezygnował z per pan, skoro jego rozmówca również nie zamierzał z tego korzystać. — I wydaje mi się, że nie muszę nic mówić, sam będziesz miał okazję lepiej ich poznać na dzisiejszej kolacji, która będzie za... — tu zerknął krótko na tarczę swojego złotego, markowego zegarka — dokładnie dwie godziny, o osiemnastej w stołówce. Do tego czasu powinniście zdążyć się odświeżyć, ktoś wam zaraz pokaże szatnie.
    Uznał, że to koniec rozmowy, przynajmniej na razie. Nie był do końca usatysfakcjonowany, aczkolwiek na obecną chwilę nie mógł powiedzieć ani zrobić nic więcej. Wiedział jednak, że będzie uważnie obserwować poczynania ich "wybawców".
    Już miał ruszyć do przodu, kiedy nagle sobie o czymś przypomniał.
      — A, jeszcze jedno, moja zapalniczka — wyciągnął dłoń, podchodząc bliżej oficera. — Domyślam się, że ten nadruk bez wątpienia cię urzekł, ale to jedyna jaką mam — uśmiechnął się bezradnie. — Zresztą, myślę, że maść rozgrzewająca przyda ci się znacznie bardziej niż to. Nie sądzisz, Roberts?
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Prince Charming Nie 28 Kwi 2019, 11:27

    Wojskowego zapewne bardzo rozbawiłoby, że ktokolwiek w obliczu tego całego syfu i bezsensownych śmierci może przejmować się takimi bzdurami, jak formy grzecznościowe. A może raczej całkiem świadomie sprowadzał ich relację na taki poziom, zwracając się do doktora odrobinę protekcjonalnie?
    Sięgnął do kieszeni, by wyjąć z niej zapalniczkę. Nie była to jednak ta podrzucona przez Jonathana. Przez moment ją oglądał, a następnie wyciągnął w stronę drugiego mężczyzny.
      — Znacznie bardziej przydałoby mi się zimne piwo — mruknął z rozbawieniem, zaskakujące, że najbardziej tęsknił za najzwyczajniejszymi drobnostkami. Zastanawiał się, czy jeszcze kiedyś będzie miał okazje wypić spieniony, chłodny alkohol prosto z butelki.
      — Ta bardziej do ciebie pasuje — Srebrna Zippo nie miała żadnych nadruków, była klasyczna i elegancka, a co więcej dużo bardziej praktyczna niż ten tani plastik. Tylko na spodzie wygrawerowane były inicjały. R.S. — Potrzebujesz czternastu dodatkowych miejsc do kolacji. Poza tym moim ludziom przydadzą się świeże ubrania, jeśli mógłbyś jeszcze to dla nas załatwić.
    Czasem Robertsowi wydawało się, że w uszach wciąż słyszy dźwięk syren, które przez pierwsze dwa dni końca świata wzywały ludzi do ewakuacji. Pamiętał, jak pakowali ich na samochody, wywożąc w bezpieczne miejsca. Cała procedura pełna była rodzinnych dramatów, gdy okazywało się, że któreś z kochającej się grupy jest ranne, a zasady pozwalały ratować jedynie zdrowych. Raz jednemu z niższych rangą oficerów puściły nerwy i odstrzelił ojcu głowę na oczach trójki dzieci. Jeszcze gorzej było podczas ewakuacji przymusowych, gdy ludzie musieli porzucać swoje domy i dobytki. Wtedy jeszcze myśleli, że najnowsze telewizory i biżuteria mają jakąś wartość.
    Wstał z biurka i skierował się do wyjścia, gdzie stanowczym głosem wykrzyczał kilka rozkazów. Zmienił ludzie na warcie, a z resztą oddziału udał się pod prysznice wskazane przez jednego z mieszkańców. Nawet zimna, ale bieżąca woda stała się dla nich luksusem. Samochody już pod jego nieobecność zostały strategicznie rozstawione, tak że tworzyły barierę wokół bezpiecznej strefy przy wejściu.


    Ostatnio zmieniony przez Prince Charming dnia Nie 28 Kwi 2019, 19:42, w całości zmieniany 1 raz
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Nie 28 Kwi 2019, 13:41

    To był miły gest i coś, czego w obecnej chwili kompletnie się nie spodziewał. Z pewną konsternacją przyjął metalowy przedmiot, który przekręcił niespiesznie między palcami, nim w końcu schował go do kieszeni spodni. Zwrócił uwagę na inicjały, nie zamierzał jednak wnikać czyje mogły być. Nie myślał też o tym, że to nie w kwestii oficera było ocenianie co pasuje do Jonathana, a co nie. W duchu po prostu ucieszył się, bo nie da się ukryć, że otrzymana od mężczyzny zapalniczka była znacznie przyjemniejsza dla oka niż niewybredna grafika na tej plastikowej. Kiwną głową, w niemym geście dziękując za ten mały prezent.
      — Da się załatwić, strojów sportowych w różnych rozmiarach jest tu akurat od cholery —  uśmiechnął się kącikiem warg i zaraz sam również ruszył w stronę drzwi.
    Mimo wstępnych obaw i nieufności, to i tak miło patrzyło na się na tak dobrze zorganizowane działanie żołnierzy, co też widocznie wpływało pozytywnie na ludzi w budynku. Nie wszyscy, ale pewne osoby zwyczajnie potrzebowały tej pewności, że ktoś nad nimi czuwa.  
    Wojskowych do szatni zaprowadził Gabe, młodziutki chłopak, wcześniej dostawca pizzy, który jednak był bardzo aktywny i zaangażowany w niewielką próbę uporządkowania tego miejsca. Nowi goście zgodnie z obietnicą dostali również nowe, czyste ubrania, a ich mundury (te, które były jeszcze zdatne do noszenia) zostały wrzucone do wielkich pralek w piwnicach szkoły.  
    Jonathan w tym czasie był w średniej wielkości gabinecie pielęgniarki, gdzie po raz kolejny kontrolował stan obrażeń swoich pacjentów, bo chociaż nie był one poważne, to i tak wymagały sprawdzenia.
    Spotkali się dopiero na samej kolacji. Do pomieszczenia schodziło się coraz więcej ludzi, którzy przez te same białe koszulki stapiali się w jedną masę. Wśród tego tłumu wyróżniała się tylko jedna osoba, skuta kajdankami, wciąż w towarzystwie tego samego policjanta. Nikt poza tą dwójką nie wiedział czego dopuścił się ten mężczyzna, jednak nikt też nie próbował się nawet dowiedzieć. Wystarczający był fakt, że nawet w obliczu tak kryzysowej sytuacji, gliniarz nie odpuszczał i nadal wypełniał swoją służbę.  
    Parker dosiadł się do stolika oficera, niosąc na swojej tacy dwa tosty z serem i sok pomarańczowy.
      — Jak się czujecie, trochę lepiej niż dwie godziny temu? Gabe powiedział wam o porach posiłków i miejscu do spania?
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Prince Charming Nie 28 Kwi 2019, 18:18

    — Lepiej? Doktorku, do tej pory nie sądziłem, że uda mi się jeszcze wziąć normalny prysznic — oznajmił, uśmiechając się szeroko i spoglądając na niego z tym niepokojącym błyskiem w oku. Tony miał w sobie coś z drapieżnika, choć zdawałoby się, że całkiem nieźle udomowionego. Przeczesał dłonią wciąż wilgotne włosy. Musiał brać prysznic na końcu, wcześniej dopilnowując rozlokowania swoich ludzi i przeprowadzić wstępne oględziny tego bezpiecznego azylu pośrodku prawdziwego piekła. Upił łyk wody z kubeczka.
      — A Gabe powiedział nam całkiem sporo — znów puścił mu oczko, co uczyniło tę informację tylko bardziej niepokojącą. Nadal sprawiał to pozorne wrażenie zrelaksowania, które pewnie miało udzielić się innym.
    Gdy tylko wszyscy w stołówce zajęli miejsca, podniósł się z krzesła, a w pomieszczeniu zapanowała cisza. Większość obecnych skierowała na niego zaciekawione, może odrobinę zaniepokojone spojrzenia.
      — Nazywam się Anthony Roberts, poznaliście już po części moich ludzi — wskazał na żołnierzy, którzy wyróżniali się spośród tłumu nawet w tych sportowych dresach, przede wszystkim wzrostem i zdyscyplinowaniem. — Chciałem przede wszystkim podziękować wam za gościnę i obiecać, że zabierzemy was stąd w bezpieczne miejsce. Już niedługo. Za miastem rząd zorganizował osadę.
    Zawiesił na moment głos, obserwując błysk nadziei w oczach zgromadzonych. Kłamał, ale ci ludzie potrzebowali kłamstwa, które nada temu burdelowi sens. Tony dałby sobie jaja odciąć, że jeśli prezydent żył, to zabunkrował się w obwarowanej willi w otoczeniu tajnych służb i nawet nie myślał o wyruszeniu na ratunek tym ludziom.
      — Potrzebujemy tylko czasu, by odwiedzić pozostałe miejsca zbiórki i upewnić się, że nikogo nie zostawimy. Poza tym zbierzemy zapasy. Do tych zadań będę potrzebował chętnych, jeśli jacyś są, niech podejdą do mnie po kolacji.
    Znów się zatrzymał, znacząco spoglądając w kierunku doktora, jakby oczekiwał jego poparcia.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Wto 30 Kwi 2019, 03:10

    Anthony uśmiechał się tak, jakby odkrył najbardziej wstydliwy i brudny sekret Jonathana i chociaż wiedział, że jest to tylko gra, to i tak było to na swój sposób niepokojące. Zresztą, ten mężczyzna w ogóle sprawiał wrażenie kogoś niebezpiecznego, przy czym był też niezaprzeczalnie czarujący. Momentalnie przeszło mu przez myśl, że to zapewne kwestia czasu nim obok oficera zakręci się jedna z tutejszych kobiet. Albo nawet kilka, kto wie?
    Spojrzał w te błyszczące oczy i sam nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu.
      — To dobrze, w razie jakichkolwiek pytań możecie przyjść do niego albo mnie — rzucił, wracając zaraz do swojego posiłku. Był niestety świadom, że lada moment zacznie im się kończyć świeże jedzenie i zostaną głównie mrożone gotowce hamburgerów, spaghetti czy innych "zdrowych" pyszności.
    Chwilę później Roberts wstał i zaczął swoją przemowę, w dodatku na tyle przekonującą, że nawet sam Parker byłby skłonny mu uwierzyć gdyby nie wcześniejsza rozmowa w sali muzycznej. Widział mapę zakreśloną czarnymi punktami, w dodatku te zdawkowe odpowiedzi, nie mogło być tak kolorowo jak mężczyzna to zapowiadał. Ale potrafił zrozumieć podobną taktykę, sianie paniki i przerażeni ludzie to ostatnie czego było im teraz potrzeba.
    Nie spodziewał się jednak, że akurat on sam będzie musiał cokolwiek dodawać. Anthony właściwie postawił go pod ścianą, bo Jonathan nie mógł zrobić nic innego jak tylko przytknąć i poprzeć jego słowa.
    Po przedłużającej się nieznacznie ciszy w końcu wstał i rozejrzał, od razu czując na sobie dziesiątki wyczekujących spojrzeń.
      — Tak jak powiedział oficer, zapraszamy chętnych, pamiętajmy jednak, że im szybciej się zorganizujemy, tym szybciej będziemy mogli ruszyć do azylu. Dlatego proszę wszystkich o przemyślenie tego, ponieważ chodzi głownie o nasze wspólne dobro.
    Usiadł, mając nadzieję, że podobne słowa okażą się wystarczająco motywujące do jakiegoś działa, bo szczerze wierzył, że im więcej ludzi się zaangażuje tym lepiej.
    Po kolacji, chcąc nie chcąc, skończył stercząc obok Robertsa, kiedy wraz z innym żołnierzem zapisywali chętnych, których okazywało się z każdą chwilą więcej niż mogli zakładali. W pewnym momencie między stojących ludzi wepchnęła się pewna osoba, skutymi dłoni torując sobie przejście do przodu.
      — Też chcę się zgłosić.
      — Nikt nie da broni komuś takiemu jak ty, idziemy — policjant pojawił się tuż za nim, próbując odciągnąć więźnia na bok.  
    Jonathan przyglądał się temu z nieodgadnioną miną, w myślach analizując odgrywającą się właśnie scenę. Liczyła się każda osoba, więc może gdyby nie było to poważne przestępstwo...?
      — Za co on właściwie został skazany?
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Prince Charming Wto 30 Kwi 2019, 20:15

    Wojskowy uśmiechnął się z nieskrywaną satysfakcją, kiedy Jonathan, nie mając większego wyboru, publicznie, a można nawet powiedzieć, że z zaangażowaniem poparł jego plan i nie odważył się wyjaśniać pewnych jego nieścisłości. Był nawet wdzięczny lekarzowi, że ten nie próbuje niczego utrudniać, tylko kieruje się dobrem swojej małej społeczności. Cenił jego rozsądek.
    Tony poza tym również bardzo lubił zasady. Szanował też porządek, dlatego z wyraźną irytacją obserwował, jak ktoś przepycha się na przód kolejki. Rozparł w szkolnym krzesełku, które wydawało się dla niego zdecydowanie za małe i gotowe w każdej chwili rozpaść pod ciężarem mięśni. Zmierzył pogardliwym spojrzeniem skutego mężczyznę.
      — Nie zostałem skazany! — Wtrącił się od razu więzień, a następnie utkwił wzrok w doktorze, znajdując w nim zapewne jedyna przychylną sobie jednostkę.
      — Był oskarżony o napad z bronią w ręku i posiadanie narkotyków — wyjaśnił policjant, gdy poczuł na sobie ciężkie spojrzenie oficera. Anthony uśmiechnął się pogardliwie.
      — Jeżeli będziemy potrzebowali ochotników, by dali się zeżreć przystojniakom na zewnątrz, to cię poinformujemy. A teraz lepiej zejdź mi z oczu — oznajmił, nim lekarz zdążył podjąć niewłaściwą decyzję. Zmrużył lekko oczy, spoglądając teraz na Parkera, jakby właśnie karcił szczeniaka. — Też powinieneś zostać. Nie możemy ryzykować straty jedynego lekarza.
      — Byłem niewinny, do cholery. Pozwól mi udowodnić, że nie jestem jakimś przestępcą — więzień zwrócił się bezpośrednio do Parkera, nie pozwalając, by policjant odciągnął go od stolika.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Wto 30 Kwi 2019, 21:29

    Odetchnął w duchu, kiedy okazało się, że więzień nie jest skazany za żadne morderstwo ani gwałt, jak prawdopodobnie sądziła zdecydowana większość ludzi w szkole. Przyjrzał mu się uważnie, mężczyzna był młody, na oko przed trzydziestką, całkiem dobrze zbudowany i jeśli wierzyć jego słowom, mógłby okazać się całkiem przydatny. Tym bardziej zdziwiła go reakcja Robertsa. I cholernie nie podobał mu się wzrok jaki ten mu posłał, przez który poczuł się jak niesforny dzieciak, a był przecież dorosłym facetem. Mimowolnie zmarszczył brwi, posyłając żołnierzowi chłodne spojrzenie.
      — Do twojej wiadomości, nie zamierzałem nigdzie iść, a ten tutaj — wskazał głową na skutego mężczyznę — może jednak mógłby się wam przydać. Jak masz na imię?
      — Derek. Ja naprawdę...
      — Derek, umiesz korzystać z broni?
    Zapadła chwila ciszy, w czasie której zniecierpliwiony policjant szarpnął więźniem.
      — Szczerze, tak czy nie?
      — Tak, ale...
      — Widzisz? Masz gotowego człowieka, którego nie trzeba szkolić. Jak sądzisz, ile osób, które do tej pory się zgłosiły potrafią obchodzić się z bronią?
    Nie chciał się z nim kłócić, absolutnie mu na tym nie zależało... może tylko trochę dział mu na przekór, ale chodziło głównie o przekonanie, że każdy może się przydać.
    Nagle skierował wzrok na stojącego obok policjanta. Teraz sprawiał wrażenie takiego twardego, kiedy szarpał kimś, kto właściwie nie mógł mu oddać.
      — A pan, zamierza się pan zgłosić?
      — Ja? Nie mogę, muszę pilnować...
      — Tak myślałem — skwitował, uśmiechając się półgębkiem, przypominając sobie, że ten pożal się boże gliniarz wykorzystywał podobną wymówkę przez cały ostatni tydzień, za każdym razem kiedy trzeba było opuścić budynek chociaż na krótką chwilę.
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Prince Charming Wto 30 Kwi 2019, 22:54

    — Nie.
    Tony po prostu stwierdził fakt bez chwili zawahania się, kompletnie ignorując zarówno dyskusję obecnych, jak i argumenty doktora. To kategoryczne „nie” wypowiedziane spokojnym i stanowczym tonem nie dopuszczało możliwości żadnego dialogu. Przy czym dowódca był przekonany, że kieruje się jedynie dobrem i bezpieczeństwem swojego oddziału, a nie małostkowym pragnieniem sprowadzenia lekarza z powrotem do poziomu podwładnego. Gotów byłby wpakować kulkę w łeb komuś, kto zarzuciłby mu tak głupie motywacje. Nie można jednak zaprzeczyć, że lekarze są od opatrywania ran, a nie podejmowania strategicznych decyzji.
    Uniósł lekko dłoń, a dwójka jego ludzi podeszła do więźnia i policjanta. Jedno spojrzenie na tych rosłych mężczyzn wystarczyło, żeby skapitulować. Funkcjonariusz z większym przekonaniem szarpnął więźniem i w końcu skutecznie odciągnął go od stolika.
    Niestety, cała ta sytuacja pozostawiła pośród ludzi zebranych wokół stolika mieszane uczucia. Roberts zignorował napiętą atmosferę i wrócił do pracy. Ustalał możliwości każdego z ochotników, a przy okazji sporządzał harmonogram wart, które miały podnieść bezpieczeństwo w budynku. Był bardzo precyzyjny i skrupulatny. Wyznaczył również Gabe’a i jednego ze swoich podwładnych do przygotowania jutro dokładnej listy posiadanych przez nich zapasów.
    Pracował nieustannie, co jakiś czas tylko odruchowo podnosząc dłoń do szerokiego karku i rozmasowując go zirytowanym gestem, który nie mógł przynieść ulgi. Gdy skończyli, było już naprawdę późno. Zamiast udać się na odpoczynek, skierował kroki na dach, by zapalić kolejnego papierosa. Opuszczone, pogrążone w mroku miasto budziło grozę. Z ciemności wydobywały się tylko jęki i gardłowe warkoty.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Sro 01 Maj 2019, 00:14

    Jonathan już otwierał usta by powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się, widząc zaciekawione i nieco zaniepokojone spojrzenia stojących naokoło ludzi. Zagryzł wargę i cicho westchnął, nie mówiąc już nic więcej. Wiedział, że jakikolwiek objaw niezgody pomiędzy ludźmi, którzy teoretycznie decydowali o tym miejscu, mogły tylko wywołać niepotrzebne poruszenie. Stanął więc obok, uważnie obserwując działania żołnierzy.
    Podejrzewał to wcześniej, ale teraz miał okazję dobitniej przekonać się o trudnym charakterze oficera, bo właśnie tak odbierał jego zachowanie. Z nim się nie dyskutowało, on po prostu podejmował decyzję, czasem tylko biorąc pod uwagę czyjeś zdanie, jeśli to akurat pokrywało się z jego własnym. Dokładnie tak go widział.
    Nie zamierzał stać tam bez końca, po ich krótkiej "wymianie zdań" odczekał chwilę, nim ulotnił się do gabinetu pielęgniarki, biorąc na siebie sporządzenie listy dostępnych środków medycznych.
    Szkoła, w której się znajdowali musiała być prawdopodobnie sportowa biorąc pod uwagę ilość wszelkiego rodzaju środków na kontuzję. Parker na szczęście zdążył już wcześniej jako tako uporządkować większość leków, dlatego spisanie tego wszystkiego nie zabrało mu aż tak dużo czasu. A przynajmniej nie tyle, ile by zajęło gdyby miał zaczynać od zera.
    Po skończeniu pracy miał plan udać się pod prysznic, ale wcześniej chciał zapalić. Twój trzeci papieros, Parker. Pomyślał, automatycznie kierując się w stronę wejścia na dach, który wydawał się jedynym zdatnym do tego miejscem. Było późno, dlatego nie spodziewał się tam kogokolwiek spotkać, tym bardziej zdziwił się dostrzegając ciemny zarys postawnej sylwetki. Nie był szczególnie dyskretny, więc kiedy już zorientował się z kim ma do czynienia, było za późno by niespostrzeżenie się ulotnić. Zaklął w myślach, podchodzą niespiesznym krokiem do barierek, stając obok Robertsa w pewnej odległości.
    Nie powiedział nic, uznając, że nie ma takiej potrzeby. Wyciągnął tylko papierosa, podpalając go swoją nową zapalniczką, którą jeszcze przez chwilę przekładał miedzy palcami, nim znowu ją schował. Zaciągnął się głęboko, jakby z ulgą, nawet jeśli wciąż nie do końca przyzwyczaił się do tego znajomego, ale dawno już zapomnianego gryzienia płucach.
    Stali tak w niemal całkowitej ciszy, przerywanej co jakiś czas odgłosami w dołu i nie zapowiadało się, aby którykolwiek z nich miał coś powiedzieć.
    W pewnym momencie lekarz wolną dłonią sięgnął do kieszeni i wahał się przez chwilę, nim w końcu wydobył z niej podłużną tubkę. Tę samą rękę wyciągnął w stronę mężczyzny.
      — Chciałem dać ci to po kolacji, ale cóż, nie wyszło — parsknął, wypuszczając chmurę szarego dymu, mając oczywiście na myśli ich "rozmowę" w stołówce.
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Prince Charming Sro 01 Maj 2019, 11:02

    Nie zareagował na pojawienie się lekarza. Przez moment wydawało się, że również zignoruje ten niespodziewany podarunek. Przez cały ten czas tylko raz podniósł papierosa do ust, ale nawet się nie zaciągnął. Pozwalał, żeby fajka powoli dopalała się między jego palcami. Mógł udawać szelmowskiego wojaka, ale tak naprawdę nawet jego przerażało to, jak szybko stracili kontrolę. Pogrążone w mroku miasto przepadło. Przegrali o nie walkę z tymi stworzeniami.
    W końcu jednak skupił spojrzenie na doktorze. Uniósł lekko brew, a następnie odebrał lekarstwo z jego dłoni.
      — Dziękuję, Parker — odpowiedział niespodziewanie i wyrzucił niedopalonego papierosa za krawędź dachu. Ognik migotał jeszcze przez moment, spadając na ulicę. Odwrócił się w kierunku lekarza, szybko skracając dystans między nimi. Górował nad nim całą swoją masywną sylwetką, kiedy lekko nachylił się, by spojrzeć mu głęboko w oczy. Było w nim coś nieustępliwego, co kazało kolejne słowa potraktować poważnie. — Ale nigdy więcej nie wchodź mi w drogę.
    Mruknął, niczym czułe wyznanie i powoli się wyprostował. W ciemności trudno było dostrzec wyraz twarzy drugiej osoby, ale na pewno coś zupełnie innego mogło przyciągnąć ich spojrzenia. Kilkanaście budynków dalej rozbłysło światło, a potem zgasło. Przez moment znów otaczał ich tylko mrok, gdy niespodziewanie ponownie na jednym z najwyższych pięter wieżowca nastąpił rozbłysk, jakby ktoś nerwowo naciskał włącznik światła, nadając tym samym desperackie wezwanie pomocy.
    Oczywiście, mógł to być przypadek. Może to jeden z tych stworów. Może załączył się jakiś alarm w budynku. A może rzeczywiście ktoś pośrodku tej nocy potrzebował ratunku.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Sro 01 Maj 2019, 14:56

    Nie odsunął się nawet na krok, wytrzymują to przeszywające spojrzenie i udając, że ta góra mięśni nie robi na nim żadnego wrażenia. Czy przypadkiem... czy ten mężczyzna groził mu właśnie po raz trzeci? I to w ciągu jednego, cholernego dnia? A on głupi przyniósł mu maść, sądząc, że jest ponad jakieś gówniarskie potyczki, szczególnie w tak kryzysowej sytuacji, w jakiej obecnie się znajdowali. Odwrócił się dopiero kiedy Anthony odsunął się na odpowiednią odległość i pokręcił z niedowarzaniem głową.
      — Naprawdę sądzisz, że ta pseudo rozmowa była wchodzeniem... — przerwał jednak, zastygając z papierosem w dłoni, kiedy niespodziewanie dostrzegł coś w ciemności. — Co jest... widziałeś to?
    Na odpowiedź nie musiał czekać zbyt długo, bo zaraz światło rozbłysło ponownie i teraz nie ulegało wątpliwości, że oboje to widzą. W jednej chwili zapomniał, o nieporozumieniu z oficerem i o tym, że chciał cokolwiek powiedzieć. Nie liczyło się nic poza sygnałem SOS, którym bez wątpienia było to co widzieli przed chwilą. Obudziła się w nim nowa nadzieja, że nawet jeśli ze sprawdzonych przez żołnierzy miejsc zbiórki podobno nic nie zostało, to nie znaczyło to, że ludzie nie schronili się w innych miejscach. A skoro tak, trzeba było im pomóc.
      — Masz latarkę? Musimy jakoś odpowiedzieć — ożywił się, gasząc naprędce papierosa o metalową rurę. — Trzeba sprawdzić, czy to faktycznie inni ludzie.
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Prince Charming Sro 01 Maj 2019, 21:37

    Odruchowo oparł dłoń na szerokim, skórzanym pasie, na którym tuż przy kaburze na broń wisiała latarka. Wraz z brakiem dostaw prądu stała się ona nieodłącznym elementem wyposażenia. Jeszcze raz spojrzał w kierunku migoczącego punktu, a następnie lekko pokręcił głową.
      — Parker, nawet jeśli to inni ludzie, to nie wiem, czy powinniśmy odpowiadać i wskazywać naszą lokalizację. Zapewniam cię, że gdzieś tam mogą czaić się gorsze potwory niż ja — odparł rzeczowo, na moment zapominając o ich dziecinnym sporze. Będzie czas na stroszenie piór i rywalizację. — Nie możemy podejmować bezsensownego ryzyka.
    Światło w mroku przestało migotać, a całe miasto ponownie pogrążyło się w mroku.
    Tony wpatrywał się w ten punkt, czekając, czy zdarzy się coś jeszcze. Nie powinni podejmować pochopnych decyzji. Nie mógł zaryzykować życia swoich ludzi w imię nierozsądnego ideału. Nie mieli pewności, co będzie na nich tam czekało. Jeszcze raz pokręcił głową i odwrócił się plecami do owego budynku, wsuwając dłonie do kieszeni spodni.
    Mógł tylko mieć nadzieję, że jeśli byli to ludzie, to będą mieli sporo szczęścia i dość rozsądku, żeby wydostać się poza granice aglomeracji. Nie powinni teraz zgrywać bohaterów, bezgraniczny altruizm dla Centrum Bezpieczeństwa skończył się upadkiem. Choć akurat tym argumentem nie zamierzał dzielić się z doktorem.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Sro 01 Maj 2019, 22:24

    Otworzył szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Gdzieś tam mogli być żywi ludzie, być może ranni albo głodni, ale na pewno na tyle zdesperowani, że puszczali świetlny sygnał w ciemną noc, żyjąc nadzieją, że w tym mieście wciąż jest ktoś, kto może im pomóc. Ktoś, kto powinien im pomóc, bo taki był jego cholerny obowiązek. Gapił się na Robertsa nawet wtedy, kiedy ten się odwrócił.
      — Ty nie mówisz poważnie, do cholery... — westchnął, przeczesując rozczochrane po całym dniu włosy. — Wiedziałem, że wtedy w stołówce ściemniałeś, ale żeby aż tak...
    Przestąpił z nogi na nogę i jedną z dłoni oparł się na barierce, zastanawiając się co zrobić, bo wiedział, że nie może tego tak po prostu zostawić. Sumienie mu na to nie pozwalało.
    Widząc, że mężczyzna nie nawet na niego nie spojrzał, zacisnął usta w wąską linię, twardo zastępując mu drogę. Wcześniej odpuścił, jednak tym razem nie zamierzał się tak łatwo poddać. Nie, kiedy w grę wchodziło być może czyjeś życie.
      — Roberts, rozejrzyj się — rozłożył ręce, wskazując teren wokół nich. — Widzisz ile tego łazi po ulicach? Jeśli będziemy tak łatwo rezygnować z żywych ludzi to zostaną tylko oni, rozumiesz? — nie czuł się na siłach na kolejną potyczkę słowną, a jednak po raz kolejny tego dnia spojrzał hardo w oczy oficera. — Nie mówię, że mamy tam teraz po nich iść, ale... po prostu dajmy im znać, że nie są sami. Czy to naprawdę tak wiele?
    Najchętniej użyłby własnej latarki, ale niestety wyczerpały mu się baterie. Miał je przed prysznicem wymienić, ale wcześniej chciał zapalić... cholera, gdyby tylko wiedział. Teraz jednak musiał liczyć, że w wojskowym obudzą się resztki człowieczeństwa. O ile jakieś w ogóle posiadał.
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Prince Charming Sob 04 Maj 2019, 13:42

    Zatrzymał się, kiedy niespodziewanie na jego drodze pojawił się młody doktor z tą nieustępliwą miną i pełną pasji przemową. Gdyby Jonathan był odrobinę młodszy, to nierozsądne żądanie można by zrzucić na jego młody wiek. Lekarz był jednak dorosłym facetem, a wydawało się, że dalej żyje młodzieńczymi ideałami. Widać dorosłe życie nie dość dobrze skopało go po dupie. Gdyby widział, co wydarzyło się w Centrum Pomocy, po tym, jak ze względów humanitarnych, umieszczono w nim zbyt wielu ludzi, zastanowiłby się nad tą decyzją.
    A jednak z jakichś powodów Tony ponownie sięgnął do pasa. Przesunął odruchowo i pieszczotliwie po kolbie broni, a następnie zatrzymał się na latarce. Wysunął ją i wyciągnął w stronę Parkera.
    Może ten niepozorny facet ma jaja.
      — Obyś tego nie żałował — mruknął, obracając się jeszcze w kierunku miasta, jakby sprawdzał, czy ponownie rozświetli je to nerwowe migotanie, które było niemym krzykiem o pomoc. — Podczas jutrzejszej wycieczki pojedziemy to sprawdzić, Parker.
    Schował ręce z powrotem do kieszeni, czekając, aż Jonathan zaryzykuje ich życie w imię naiwnego bohaterstwa. Nie można ocalić wszystkich. Tony powtarzał to sobie od momentu kapitulacji. A lepiej ocalić garstkę niż pozwolić wszystkim zginąć. To nie był egoizm, tylko jedyne racjonalne podejście w obliczu tego całego syfu.
    Parker będzie to musiał w końcu zrozumieć.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Sob 04 Maj 2019, 18:11

      — Dziękuję, oficerze — powiedział, przyjmując od mężczyzny latarkę i nawet lekko się przy tym uśmiechnął. Na zewnątrz utrzymywał względne opanowanie, dlatego tylko on sam mógł wiedzieć, jak bardzo ulżyło mu po słowach wojskowego, bo powoli zaczynał wątpić, że może do niego jakkolwiek dotrzeć. Ale jednak, wychodziło na to, że nawet Robertsa da się ugadać, jeśli tylko ma się wystarczająco dużo cierpliwości i uporu. — Mam nadzieję, że ktokolwiek tam jest, wytrzyma do jutra.
    Odsunął się od oficera i stanął bliżej barierki. Odpalił latarkę i wysłał w stronę wieżowca jeden, krótki sygnał i chociaż odpowiedziała im tylko ciemność, to Jonathan i tak był zadowolony. W końcu kto wie, może jutro dołączą do nich nowi ludzie?
    Oddał mężczyźnie pożyczony sprzęt i życząc mu dobrej nocy, niespiesznym krokiem ruszył w stronę wyjścia z dachu. Miał co prawda prysznic w planie, jednak po tej nieplanowanej, nocnej rozmowie poczuł się nagle bardzo zmęczony, ruszył więc od razu w stronę swojej sali. Mieli naprawdę dużo szczęścia będąc w tej konkretnej szkole, w której zaopatrzenie wchodziły również materace gimnastyczne. Nie były co prawda szczytem komfortu, jednak dzięki temu obeszło się bez spania na podłodze. Na miejsce do snu przeznaczyli całe jedno pięto, przez co każdy miał kąt dla siebie, nawet niedawno przybyli żołnierze.
    Od samego początku tego koszmaru Parker nie wysypiał się. Nie mógł zasnąć na dłużej niż parę nędznych godzin, męczony własnymi myślami. O tym co dalej, o bliskich mu osobach, o ocalałych w tym budynku. Aż przychodził ranek i musiał zacząć kolejny dzień w tym nowym świecie.
    Dzisiaj było podobnie. Wstał wcześniej niż wszyscy inni i od razu skierował się do szatni, gdzie zamierzał nadrobić wczorajszy prysznic. Z ręcznikiem i maszynką do golenia w dłoni (jeszcze swoją, zachowaną z walizki podróżnej) zatrzymał się wpół kroku, słysząc od progu jakiejś niepokojące głosy. Specjalnie kąpał się późną nocą lub wczesnym rankiem, chcąc ominąć tłumy pod prysznicem, dlatego nie spodziewał się kogoś spotkać. Przystanął przy umywalce i nasłuchiwał, a zaraz na jego ustach mimowolnie wykwitł mały uśmieszek, bo z tej odległości wydawane dźwięki okazały wyjątkowo jednoznaczne. Cóż, rozumiał to, w chwilach kryzysu ludzie musieli jakoś odreagować. Tylko dlaczego w takim miejscu?
    Jonathan stanął z pewnym zamyślaniem przy drzwiach, nie wiedząc czy poczekać aż kochankowie skończą i sobie pójdą czy może udać się jednak do damskiej szatni.
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Prince Charming Sob 04 Maj 2019, 22:35

    Było coś, co bez wątpienia mogło przyciągnąć uwagę Parkera na chwilę dłużej.
      — Kapitanie.
    To jedno słowo wypowiedziane zostało z ufnością i czułością pośród zadowolonego pomruku i zakończone zostało zdecydowanie zbyt głośnym jękiem, który ktoś musiał szybko i brutalnie stłumić w swojej dłonie. Doktor nie czekał długo, aż w drzwiach pojawił się młodziutki oficer z zaróżowionym policzkiem, potarganymi włosami, których mokre kosmyki lepiły się do czoła i zamglonym spojrzeniem. Wydawało się, że nawet nie zauważył Parkera, w pośpiechu wychodząc z łazienki i dopinając spodnie. Nawet się nie wytarł, ponieważ cała jego koszulka była morka.
    Wymknął się nim Parker powiedział, chociażby słowo.
    Za to o framugę drzwi prowadzących do wejścia pod prysznice opierał się Tony. Z tym swoim szerokim uśmiechem miejscowego zabijaki i złowrogim błyskiem w oczach, ubrany skromnie jedynie w biały ręcznik przepasany wokół wąskich bioder i zawiązany wyjątkowo niestarannie. W otoczeniu pary buchającej z drugiego pomieszczenie wyglądał niczym bohater wysokobudżetowego porno i prawdopodobnie doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
    Gdyby zatrzymać spojrzenie dłużej na tym wyrzeźbionym torsie, można dostrzec wyraźną bliznę pod lewym obojczykiem. Prawdopodobnie ślad po kuli.
      — Parker. Chyba powinienem zacząć wystawiać warty również pod prysznicem — puścił mu oczko, ale nie ruszył się z przejścia. Nie wyglądał nawet na odrobinę zażenowanego tym, co miało tutaj miejsce. Może nawet należał do tego typu facetów, którzy uznawali, że to, co działo się na wyjeździe to jedno, poza tym mógł wieść spokojne i udane życie rodzinne, a nawet czasem wyzywać kogoś od pedałów.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Verde Nie 05 Maj 2019, 17:58

    Jonathan już prawie ruszył do wyjścia, gdy zatrzymało go to jedno słowo. W głowie lekarza od razu pojawiła się wizja konkretnej osoby i pchnięty ciekawością, postanowił zostać.
    Oparty o ścianę, odprowadził młodziutkiego żołnierza uważnym wzrokiem, choć ten – najpewniej celowo – nawet na niego nie spojrzał, zapewne zbyt zawstydzony świadomością przyłapania w takiej sytuacji. Bo co do tego nie było żadnych wątpliwości, wskazywała na to choćby mina Parkera, którego uwaga skupiła się teraz na półnagim oficerze.
    Czyli to faktycznie był on.
    Jasne oczy mimowolnie przemknęły po umięśnionym ciele. Spodziewał się podobnego widoku, jednak okryty zaledwie skrawkiem białego ręcznika Roberts i tak robił wrażenie. Odwróciwszy w końcu głowę, Jonathan uśmiechnął się kącikiem warg.
      — Na pewno oszczędziłoby to nerwów temu spłoszonemu młodzieńcowi — powiedział, sam również nieszczególnie zakłopotany sytuacją, której stał się niespodziewanym świadkiem. Co by nie mówić, byłoby nico śmieszne gdyby coś takiego miało skrępować faceta w jego wieku.
    Wszedł w głąb pomieszczenia i nie tracąc czasu zaczął się powoli rozbierać, zaczynając od białej koszulki, w której sypiał.
      — Muszę przyznać, że nie spodziewałem się kogoś spotkać o tej godzinie, a już w szczególności pana oficera — mruknął, nim całkiem pozbył się spodni i bielizny, przez jedną chwilę prezentując mężczyźnie za sobą widok na swoje nagie pośladki. Chociaż Jonathan nie mógł równać się z muskulaturą Robertsa, to nie przedstawiał się wiele gorzej. Był po prostu inny, smuklejszy, a delikatnie zarysowane mięśnie sugerowały, że sport nie jest mu obcy.
      — Myślałem, że zamierzasz się wyspać przed dzisiejszą wyprawą — stwierdził, owijając ręcznik wokół bioder. — Ale może wojskowi mają inne sposoby na odpoczynek. Skończyłeś?  
    Znowu uśmiechnął się, wymijając oficera w wąskim przejściu, które zmusiło go do otarcia się o mokre ramię mężczyzny.

    Sponsored content

    Days Gone Bye Empty Re: Days Gone Bye

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pią 26 Kwi 2024, 12:07