Parfums d’amour

    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Nie 27 Lut 2022, 17:41

    Ludovico westchnął z wyraźnym zawodem słysząc tę odmowę. Niecierpliwie zacisnął dłonie na przewodach słuchawek, ale cały czas trzymał ręce nad głową. Ta gra mu się podobała, ta pełna uległość, nawet jeśli była udawana. I to pod rządami takiego chłopaka. Léon był cudowny, ta jego pewność siebie w tej chwili podniecała i onieśmielała jednocześnie.
    Nie mógł oderwać od niego oczu, a gdy widział ten skupiony na sobie wzrok pełen wyższości naprawdę czuł się słaby i poddany. Podobało mu się to jak inny mógł być w łóżku z Sorelem - jak role był zupełnie odwrócone.
    - Dziwka - westchnął, ale zdecydowanie nie było w jego głosie pogardy, a raczej bardzo dziwny komplement. Tak, on miał w sobie coś z wulgarności kobiety wyzwolonej, coś, co niesamowicie przyciągało i obezwładniało. Jego pomysły były bardzo nieprzyzwoite i śmiałe - trochę tak jak jego osobowość również poza łóżkiem, z tą jedną różnicą, że na ulicy Léon skrywał się za czarującym uśmiechem, a dopiero w pościeli pokazywał tę władczą postawę. A może to wcale nie tak? Czy to zresztą ważne, skoro w każdej z tych odsłon był boski?
    Chętnie i ulegle rozchylił usta, wpuszczając Léona do środka. Patrzył mu w oczy, stulając wargi i lekko zasysając się na jego kciuku. Choć był trzymany jak jakieś zwierzę na wystawie, nie mógł przepuścić okazji, by odrobinę go nie pieścić w jedyny możliwy w tym momencie sposób. Językiem zaczepiał jego palec, delikatnie go przygryzał, cały czas utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Nie potrzebował rozkazów, bo i bez nich nie potrafił oderwać od niego wzroku, podobało mu się jednak to jaki zdecydowany ton przybierał Sorel, wydając swoje polecenia.
    Największym wyzwaniem było jednak, żeby wytrzymać tak długo. Kilka razy Ludovico poczuł wzbierającą w nim falę spełnienia, którą Léon za każdym razem przerywał w najgorszym momencie - jakby tak doskonale znał jego ciało i odruchy, że czytał w nim jak w otwartej księdze. Diani kilka razy jęknął niemal płaczliwie, ogarnięty tym frustrującym brakiem spełnienia, wiecznym balansowaniem na krawędzi. Nie mógł już patrzeć na Léona, bo mógłby dojść od samego jego widoku.
    A jednak instynktownie otworzył oczy, by zobaczyć jak jego władczy kochanek szczytuje. Jakże to było subtelne - te drżące półprzymknięte powieki, rozkoszny jęk, spazm przechodzący przez całe ciało. Był w tym momencie najpiękniejszy, a jego spełnienie absolutnie Dianiego oczarowało - na bardzo krótki moment. Czar prysł chwilę później, zmyty przez falę własnej rozkoszy. I to nie ruchy Léona były jej głównym paliwem, a to spojrzenie i niesamowicie władczy ton. Ludovico poddał się mu z rozkoszą. Dosłownie. Wystarczyło parę ruchów Sorela, by Diani szczytował, wyginając się w ekstazie pod swoim kochankiem i na moment tracąc dech, by zaraz po odzyskaniu władzy nad własnym ciałem wydać z siebie przeciągłe, drżące westchnienie.
    - Léo… - wyszeptał jego imię, patrząc na niego nieprzytomnie i ciężko łapiąc oddech. - Jesteś boski. Uwielbiam cię takiego. Mogę już ruszyć rękami? - zapytał zaczepnie, uśmiechając się do niego z błogą przyjemnością.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Czw 03 Mar 2022, 23:27

    Léon nie umiał powstrzymać uśmiechu, szczerego i ciepłego. Mógłby bez końca słuchać wyznań Ludovico.
      — Ja też, Vico. Ja też cię uwielbiam. — szepnął i pocałował go w czoło. Ten gest był tak różny, od władczej postawy, jaką zaprezentował przed chwilą. Była w nim tylko czułość.
      — Czekaj, tylko rozwiążę ci ręce. — roześmiał się słabo i sięgnął do kabla słuchawek owiązanego wokół nadgarstków kochanka. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wystarczył jeden ruch rąk Ludo, a uwolniłby się z tych więzów.
      — Mam nadzieję, że za mocno nie bolało. — przysunął sobie ręce mężczyzny do twarzy i ucałował oba nadgarstki, jakby słuchawki naprawdę mogły zrobić mu krzywdę. Zsunął się z niego, choć robił to niechętnie.
      — Jesteś idealny. — po kilku chwilach znów znalazł się między tymi cudownymi udami. — Uwielbiam, jak mnie pieprzysz. — spojrzał mu prosto w oczy i przymknął powieki. — Uwielbiam cię pieprzyć. — wysunął lekko język i przesunął nim po rozgrzanym brzuchu, zlizując z niego swoje własne spełnienie.
    Nie wiedział, co mu odbiło, i dlaczego zachowywał się jak dziwka, ale nie umiał się powstrzymać. Chciał, żeby Vico zapamiętał tę noc na długo.
    Przeszedł go dreszcz, kiedy poczuł własny smak na języku, ale nie wahał się. Scałowywał i zlizywał swoje ślady z piersi i brzucha projektanta, obserwując uważnie jego twarz. Gdyby zauważył, że to dla Vico było za dużo, od razu by przestał.
    W końcu padł obok kochanka, policzkiem tuląc się do miękkiej poduszki. Chwycił leżący za nim polaroid.
      — Uśmiechnij się. — mruknął i podniósł aparat nad nich. Kliknął raz, a kiedy zdjęcie wyszło, przytulił usta do policzka Vico i kliknął drugi raz.
      — Jedno będzie dla ciebie. — odłożył aparat i zdjęcia na bok i znów wlepił pełen uwielbienia wzrok w twarz Dianiego.
      — Nie przesadzam? — zapytał i ułożył dłoń na wilgotnej od śliny piersi. Zegar na dole wybił drugą w nocy.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Pią 04 Mar 2022, 21:48

    Te dwie twarze Léona były niesamowite - z jednej strony był wyuzdany i wręcz trochę diaboliczny, a z drugiej radosny i czuły. Oba te oblicza tak szalenie do niego pasowały, a Ludovico był pewny, że jeszcze niejedną jego twarz zobaczy. Bardzo chciał poznać je wszystkie.
    Gdy już miał oswobodzone ręce, podniósł je, by objąć swojego kochanka, ale on znowu złapał go za nadgarstki. Diani zgodził się na te pieszczoty bez oporu - bardzo zachłannie przyjmował wszystko co on mu ofiarowywał, nie potrafiąc się nim nasycić.
    - Nie bolało - zapewnił, uwalniając w końcu ręce i obejmując go za szyję, by przyciągnąć go do pocałunku. - Ale nie miałbym nic przeciwko odrobinie… - Nie dokończył. Léon znowu mu uciekł i Diani wsparty na łokciach obserwował co mu znowu przyszło do głowy. Odchylił do tyłu głowę, głęboko wzdychając, gdy poczuł na sobie jego język.
    - Wykończysz mnie - oświadczył, ale nie było w tym cienia skargi. Teraz, skoro nareszcie mógł, wplótł palce we włosy Sorela, mierzwiąc je z wyraźnym upodobaniem. Były cudowne w dotyku.
    Gdy tylko Léon znowu był bliżej, Ludovico ujął go pod brodę i pocałował w usta, niezrażony tym metalicznym smakiem spermy. Było w tym coś cholernie niepoprawnego i podniecającego, przez co jeszcze bardziej pogłębił pocałunek, oplatając nogą jego nogę jak w tangu.
    Nie zdążył uśmiechnąć się do pierwszego zdjęcia - zamiast tego miał lekko rozchylone wargi, a w oczach namiętność, która nie chciała ustąpić miejsca zaskoczeniu. Klasyczna mina przyłapanego kochanka. Na drugim zdjęciu jednak już się uśmiechał, przez co były one zupełnie różne - pierwsze niepoprawne, drugie bardziej niewinne.
    - Dobrze, ale ty wybierzesz które - zgodził się na przyjęcie jedno z tych zdjęć.
    - Nie przeszkadza mi taka przesada - odpowiedział nie do końca wprost na zadane pytanie. - Wręcz przeciwnie, uwielbiam ją. Fascynują mnie te wszystkie twarze, które mi pokazujesz. Każda inna, wszystkie twoje, prawdziwe i szczere. Gdy patrzyłeś na mnie tak władczo… - Ludovico aż przygryzł wargę, podniecony samym wspomnieniem tamtej chwili. - Czy muszę coś dodawać?
    Powiódł dłonią po jego ramieniu i mocniej go do siebie przytulił, całując go w kącik ust.
    - Nie chcę tego z siebie zmywać - przyznał w końcu. - Chcę jeszcze rano pachnieć tobą i tym, co robiliśmy… Sądzisz, że nad ranem będziesz czegokolwiek żałował? - zapytał całkowicie serio. - Ja na pewno nie. Poza tym, że te chwile są zawsze stanowczo za krótkie.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Nie 06 Mar 2022, 11:42

      — Całe szczęście, bo nie przeżyłbym, jakbyś teraz mnie zostawił i poszedł do łazienki. — Léon zaśmiał się cicho i przytulił usta do rozgrzanego ramienia kochanka. Obsypywał je drobnymi pocałunkami i milczał długą chwilę.
      — Oczywiście, że będę żałował. — odezwał się w końcu. Zabrzmiał bardzo poważnie. — Tego, że musisz iść do pracy i nie będziesz mógł ze mną zostać przez cały dzień. I, że nie pójdziesz ze mną na tatuaż, bo czuję, że będę potrzebował, żeby ktoś mnie potrzymał za rękę. — znów się roześmiał. — Ale tego, co się stało przed chwilą? Nie będę żałował nigdy. — położył polik na piersi kochanka i objął go ciaśniej. Nigdy nie lubił zasypiać przytulony do kogoś - kiedy tulił się przed snem, wszystko mu przeszkadzało: to było za ciepło, to ktoś za głośno oddychał... Ale z Ludovico było inaczej. Nie chciał go puszczać, nie chciał się odsuwać ani na chwilę. To było takie głupie, Vico jeszcze nie wyszedł, a on już za nim tęsknił.
    Odetchnął głębiej, zaciągając się zapachem skóry Dianiego. Miał nadzieję, że cała pościel nim przesiąknie.
      — Trzeba iść spać, bo rano będziesz nieprzytomny, a liczę na kolejną rundkę na dobry początek dnia. — zażartował i poprawił kołdrę, by było im ciepło.

    Zwykle ciężko było mu zasnąć, jeśli nie wziął prysznica, ale nie tym razem. Nie przeszkadzało mu to, że obaj się lepili, ani to, że czuł jak nasienie Ludovico powoli zasycha mu na udach.
    Nie potrzebował nawet poduszki, wystarczyło mu, że mógł ułożyć głowę na twardej piersi kochanka. Szybko usnął, spokojny i wymęczony poprzednią bezsenną nocą i uniesieniami wspólnego wieczoru.


    Cały świat był zamglony przez łzy napływające mu do oczu. Słyszał, jak Matt wywraca kuchnię do góry nogami. Wyrzucał rzeczy z szafek, przewracał krzesła w szale.
      — Kurwa, nie wierzę! — krzyczał, a on przytrzymywał plecami drzwi do łazienki. Dobrze wiedział, że z Mattem nie było żartów, kiedy był wściekły. — Nie wierzę, że jesteś taką pizdą! — kroki były coraz bliżej. W końcu Matt załomotał pięścią w łazienkowe drzwi. — Wyłaź stamtąd, do kurwy! Nie będę powtarzał! — szarpnął wściekle klamką, ale Léon się nie ruszył.
      — Matt, uspokój się. Robię to, żeby ci pomóc. — starał się brzmieć spokojnie, ale gula w gardle rosła z każdą chwilą. — Jesteś chory, ale to można leczyć. Uspokój się i porozmawiajmy.
      — Gdzie są prochy, Léon? Gdzie, do chuja, są moje prochy? — chłopak podskoczył, kiedy Matt kopnął w drzwi i wyłamał w nich dziurę.
    Spojrzał na otwartą toaletę i na puste woreczki strunowe leżące na podłodze. Musiał to zrobić. Inaczej obaj by się stoczyli na samo dno.
      — Matt, załatwiłem nam miejsce na odwyku. Zaraz tu przyjadą. Uspokój się i spakuj rzeczy. — docisnął się mocniej do drzwi, w które uderzał Matt. — Proszę cię, przestań! Pomogą ci tam!
      — Otwieraj! Otwieraj te drzwi, jebana szmato. Zabiję cię. Rozpierdolę ci łeb, jeśli mnie nie wpuścisz, rozumiesz? Zapierdolę cię jak psa!
    Léon przycisnął czoło do drzwi. Wiedział, że długo nie wytrzymają.
      — Przestań, proszę. Matt, to dla twojego dobra. — szepnął z trudem. Każde słowo Matta rozrywało mu serce. Wiedział, że chłopak nie jest sobą, ale to nie dawało mu prawa, by być tak okrutnym.
      — Przestań. — poprosił. Walenie w drzwi na chwilę ustało.
      — Oddaj mi je. Oddaj mi prochy. Nic nie rozumiesz... — głos Matta się załamał. Drżał. — Nic nie rozumiesz... — Léon usłyszał, jak chłopak za drzwiami siada ciężko na podłodze. Chyba płakał.
      — Matt, spakuj rzeczy. Proszę. — nie wyszedł z łazienki, choć musiał mocno ze sobą walczyć, by nie wypaść na korytarz i nie objąć kochanka.
    Kilka chwil później usłyszał, jak Matt wstaje i jego kroki się oddalają. Odetchnął, bo myślał, że chłopak go posłuchał i poszedł spakować walizkę. Zaraz jednak przekonał się, że się paskudnie pomylił.
    Coś ciężkiego uderzyło w drzwi, na podłogę poleciało kilka drzazg.
      — Otwieraj te pierdolone drzwi! — zdążył się odsunąć, kiedy w drewnie pojawiła się wielka dziura i wykrzywiona twarz chłopaka, którego kiedyś tak bardzo kochał.


    Poruszył się niespokojnie na łóżku. Coraz ciężej mu się oddychało, a serce waliło mu boleśnie w piersi.
    Usiadł gwałtownie, przyciskając rękę do piersi. Cholera, dusił się!
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Nie 06 Mar 2022, 20:20

    W pierwszej chwili dał się nabrać na to oświadczenie, że Léon będzie żałować, ale szybko pojął, że to był zbyt poważny ton, by mógł być prawdziwy - potwierdzenie tych przypuszczeń nadeszło chwilę później i Ludovico przyjął je z lekkim parsknięciem. Mocniej przytulił do siebie chłopaka.
    - Hm, robisz jutro tatuaż? - upewnił się. - Opowiedz mi o tym - zachęcił. - Albo może jutro, za dnia? Bym mógł zobaczyć w dobrym świetle to miejsce, gdzie chcesz go mieć - wyjaśnił bardzo kuszącym tonem. Poprawił jeszcze swoje objęcia i pocałował czuprynę Léona.
    - Słodkich snów, mój najpiękniejszy.

    Śpiąc w nowym miejscu Ludovico miał dość płytki sen. Nie na tyle, by obudził go każdy ruch Léona, ale gdy ten zaczął się niespokojnie zachowywać, Diani powoli się wybudził. Otworzył oczy w momencie, gdy malarz się zerwał, a widząc, że coś jest z nim nie tak, bez namysłu również wstał.
    - Léo - zwrócił się do niego z niepokojem, trochę zachrypniętym od snu głosem. Dostrzegł panikę w jego oczach, to jak łapczywie łapał powietrze. Zrozumiał, że ma problemy z oddychaniem, ale nie miał pojęcia czy to jakaś paniczna reakcja, czy może astma. Instynktownie poczuł, że raczej to pierwsze.
    - Léo - zawołał go trochę bardziej stanowczo. Klęknął przed nim i złapał go dłońmi za twarz, by na niego spojrzał. - Spokojnie, jestem przy tobie. Uspokój się, nie panikuj, będzie dobrze - przemawiał do niego tak łagodnie i jednocześnie z przekonaniem jak tylko potrafił. Złapał go w końcu za dłoń i położył ją na swojej klatce piersiowej.
    - Spróbuj oddychać równo ze mną - poinstruował go. - Spokojnie, to minie. Jestem przy tobie, Léo.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Nie 06 Mar 2022, 21:53

    Léon miał w oczach czyste przerażenie. Głos Ludovico dochodził do niego jak zza grubej ściany. Słyszał tylko walenie własnego serca.
    Dopiero, kiedy Vico ułożył sobie jego dłoń na piersi, a chłopak wyczuł pod palcami spokojne tętno, zaczął oddychać spokojniej.
    Serce też mu się uspokajało, choć przed chwilą był pewien, że przechodzi zawał.
      — Jezu, Vico... — wydusił z siebie. Przytulił spoconą twarz do ręki projektanta, a potem objął go za szyję i wtulił się w jego szyję.
    Jak dobrze, że Ludo tu był. Cały strach uciekł, a okropne wspomnienia się rozmyły.
      — Przepraszam. Strasznie cię przepraszam, nie chciałem cię obudzić. — powoli napływał do niego wstyd. Zapragnął zapaść się pod ziemię, nie chciał, by Diani oglądał go w takim stanie.
    Odsunął się i przetarł twarz. Dłoń mu drżała.
      — Przepraszam. — powtórzył jeszcze raz. — Wracaj do spania. — wsunął rękę pod poduszkę i wyjął telefon. Zerknął na ekran, i zaraz go odłożył. — Jest w pół do piątej. Wracaj spać. — pocałował krótko ramię mężczyzny.
    Mimo wszystko cieszył się, że Vico nie zostawił go samego w takiej chwili.
    Padł na poduszkę i ścisnął dłoń Dianiego, ciągnąc go na siebie.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Nie 06 Mar 2022, 22:06

    - Jestem tu, Léo, spokojnie - przemawiał do niego ciepłym, uspokajającym tonem. Głaskał go i dotykał, przypominając nieustannie o swojej obecności i tym, że jest przy nim i go nie puszcza. Przytulił go mocno, gdy tylko chłopak objął go za szyję.
    - Nic się nie stało - zapewnił, głaszcząc go po głowie.
    Nie umknęło mu to, że malarz był cały roztrzęsiony - cokolwiek się stało, musiało być dla niego bardzo traumatyczne.
    - Léo, nie przepraszaj mnie - odezwał się łagodnie. Położył się razem z nim i zaraz zamknął go w swoich objęciach, jakby chciał go chronić przed światem zewnętrznym i wszystkim, co mogłoby zakłócić jego spokój.
    - Już lepiej? - upewnił się. - Dasz radę zasnąć? Trzeba ci czegoś? Léo, jestem tu, przy tobie, dla ciebie. Proszę, powiedz co mogę dla ciebie zrobić. Przynieść ci wody albo jakieś tabletki? Może kota? - podrzucił trochę żartobliwie, by rozluźnić atmosferę, ale cały czas obejmował go i głaskał z czułością, by się uspokoił i jeszcze chwilę dał radę pospać.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Nie 06 Mar 2022, 22:44

    Léon był zaskoczony postawą Vico. Wzruszyło go to ciepło.
    Nie był przyzwyczajony do tego, że podczas ataków paniki ktoś przy nim był. Nauczył się sobie z nimi radzić sam, ale ta odmiana była bardzo miła. Rany, nagle poczuł się widziany i ważny.
    Ścisnął dłoń Vico mocniej i przysunął ją sobie do ust.
      — Już dobrze, mon beau. Wszystko dobrze. — odetchnął spokojnie. — Niczego mi nie trzeba. — znów pocałował jego rękę. — Dziękuję. To po prostu głupi sen, nic więcej. — wsunął palce w ciemne włosy mężczyzny i przyciągnął go bliżej. Powoli przeczesał miękkie kosmyki.
      — Dziękuję. — naciągnął na nich kołdrę i obrócił się twarzą do Dianiego. — Opowiesz mi coś? — splótł z nim palce i bezczelnie wsunął zmarznięte stopy między jego łydki, szukając ciepła. — Opowiedz mi o swoich ulubionych zapachach. — poprosił i zamknął oczy.
    Chciał go słuchać, chciał, by Vico mówił, obojętnie o czym.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Nie 06 Mar 2022, 23:11

    Poczuł, że już jest lepiej - czuł jak Léon się rozluźnia i z jego ciała powoli schodzi napięcie. To go trochę uspokoiło też jego samego, ale nie zamierzał zasypiać aż Léon sam nie zaśnie spokojnie i głęboko. Chciał dla niego jak najlepiej.
    Potaknął głową, przyjmując do wiadomości, że to był “tylko koszmar”. Wiedział jednak jak przerażające mogą być sny, rozumiał to. I naprawdę przejął się tym, że bywały noce, gdy Léon zrywał się tak jak teraz i nikogo przy nim nie było, by go wesprzeć. Zapragnął nagle spędzać z nim każdą kolejną noc - nie tylko przez poprzedzające je namiętne wieczory, ale po to, by chronić go przed koszmarami.
    Mógł zapytać co mu się śniło - często mózg w takich snach daje sygnały co nas dręczy, z czym mamy problemy, z czym nie możemy sobie poradzić. Może mógłby jakoś na to zaradzić. Ale mając do wyboru domorosłą psychoterapię albo uspokojenie Léona i powrót do tematu na spokojnie, wybrał to drugie.
    - Dobrze… - przystał na jego propozycję tematu, ale zanim zaczął objął go wygodniej i jeszcze pocałował go z czułością w szyję.
    - Lubię zapachy ciepłe i orientalne - zaczął, głaszcząc Léona z czułością po włosach. - Drzewo sandałowe, drewno agarowe, wanilia burbońska, gałka muszkatołowa, piżmo. Nie zawsze pasują na co dzień, ale za to dodają czegoś wyjątkowego do każdej stylizacji. Dla mnie to taka elegancka, ponadczasowa głębia, dodają szczególnego wyrazu. Będziesz ubrany w zwykły szary sweter, ale perfumy na takiej bazie sprawią, że poczujesz się jak lord na nieoficjalnym przyjęciu - wyjaśnił z uśmiechem. - Poza tym lubię irysy, róże, jaśmin. Są seksowne i zmysłowe, ponadczasowe i dobre dla każdej płci. W ogóle nie lubię myśleć o perfumach jako o męskich i kobiecych, dla starych albo młodych. One mają oddawać ducha i klimat, a nie metrykę.
    Na chwilę zamilkł, dosłownie na jeden dłuższy oddech, jakby upewniał się czy to dobry kierunek monologu. Zmienił go, ale to było planowane.
    - Lubię zapachy, które mi się kojarzą - podjął. - Z wyjątkowymi wydarzeniami, miejscami… Osobami. Nadir, moje sztandarowe perfumy, to koniec mojego dzieciństwa, odkrycie własnej seksualności. Zenith to Mediolan zimą, gdy mieszkałem tam przez kilka miesięcy i pierwszy raz szedłem w pokazie. Opowiem ci o nich więcej jutro, w mojej pracowni - obiecał i zerknął zaraz na Léona czy chce słuchać dalej, czy może już zasnął albo zasypia i potrzebuje ciszy.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Pon 07 Mar 2022, 00:12

    Léon słuchał go uważnie, ale mało z tego wszystkiego rozumiał. Wanilia burbońska? To nie było ważne. Ważny był głos Vico, pasja z jaką opowiadał.
      — Dobrze. — szepnął. Chciał wypytać o Mediolan, o pokazy mody, o chwile, w których Vico zaczynał rozumieć kim jest, ale zamiast tego mocniej mocniej wcisnął zmarznięte nogi między ciepłe uda kochanka, nie przejmując się jak głupia była ta pozycja.
      — Wiesz co? To śmieszne, ale ja zawsze dzieliłem zapachy na kolory. Na przykład niebieskie zapachy pachną mi trochę jak mokre powietrze, czerwone są ostre i ciepłe, jak cynamon, a żółte są trochę jak słońce, słodkie i ciepłe, trochę jak miód, albo świeża drożdżówka... — to naprawdę było zabawne, słuchać kogoś kto zupełnie się nie zna na opisywaniu zapachów, samemu wiedząc o nich niemal wszystko.
    Chłopak zamknął znów oczy i uśmiechnął się sennie. — Chérie, opowiesz mi jutro o Mediolanie? Teraz nie chcę pytać, bo boję się, że nie zapamiętam, co mi powiesz. — zaśmiał się i ziewnął, ukrywając twarz w poduszce. Nie zaczekał na odpowiedź, widocznie w połowie już śpiąc.
      — Ty, na przykład, pachniesz dla mnie jak błękit pruski, ale jest w tobie jeszcze coś jasnego, coś złotego. Oślepiającego jak błyskawica, albo jak pożar w nocy. — mruknął sennie, gadając już chyba od rzeczy. — A ja jak pachnę? — zapytał, ale nie usłyszał już odpowiedzi, bo zasnął.
    Oddychał głęboko, całkiem spokojnie, nie odsuwając się już od Vico ani o kawałek.

    Nad ranem, przez okno pod dachem, wdarło się słońce, i oświetliło ich twarze.
    Léon rozchylił powieki i zobaczył Vico, z włosami rozsypanymi na poduszce, z niesfornym kosmykiem opadającym na nos. Uśmiechnął się patrząc na piękną twarz skąpaną w ciepłym świetle wczesnego poranka. Drobinki kurzu tańczyły w powietrzu. Chłopak bał się poruszyć, by nie zepsuć tego cudownego obrazu. Diani wyglądał jak anioł.
    Sięgnął bardzo ostrożnie do ciemnego loka, by odgarnąć go z czoła kochanka.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Pon 07 Mar 2022, 20:42

    - To nie jest śmieszne - poprawił go z przekonaniem znawcy. - To bardzo sensowne. Przekładasz sobie zapachy na bardziej zrozumiały dla siebie język barw. Moim zdaniem to bardzo artystyczne, ma swój wyjątkowy urok. Jak ty - dodał z uśmiechem.
    Podobało mu się to, jak został opisany przez Léona. Błękit pruski i złoto - piękne kolory, a razem szalenie arystokratyczne. Spróbował je sobie wyobrazić jako zapachy. Petrichor i… miód manuka? I pieprz, dołożyłby do tego różowy pieprz. Ale czy to byłoby zgodne z wizją Léona? W swojej głowie nadał tym kolorom bardzo ziemisty wyraz, stanowczy i spokojny. O to chodziło? A może powinien pójść w kierunku morskiej bryzy z piaskowcem? Niesamowite ile to dawało możliwości…
    A zapach Léona? Ach, gdyby to było takie proste…
    - Jeszcze nad tym pracuję - odparł Ludovico z tajemniczym uśmiechem. Ale przecież już coś wiedział, miał jakieś ogólne wyobrażacie, więc...
    - Zapach malachitowej zieleni i złota promieni o poranku - zaczął snuć swoją wizję. - Pąków magnolii... - Przerwał, bo zorientował się, że Léon już zasnął. Nie uraziło go to, a wręcz ucieszyło. Uspokoił się i spokojnie zasnął, już bez koszmarów - to była najlepsza nowina w tym momencie.
    - Spokojnych snów, Léo - wyszeptał, po czym ucałował go w głowę i sam spokojnie zasnął.

    Do rana spał jak nieprzytomny i nawet światło poranka go nie obudziło. W domu Sorela było mu przytulnie i bezpiecznie, odprężał się i spał bardzo głęboko. Jednak nie na tyle, by nie poczuć jego dotyku. Nie był mocny, nie był nawet drażniący, ale był na pewno wyczekiwany. Ludovico otworzył oczy, czując muśnięcie jego palców na czole. Uśmiechnął się do niego.
    - Chcę cię zawsze widzieć gdy tylko wstaję - wyznał szeptem. Słowa musiały być szczere, bo nie miał nawet szansy na przemyślenia ich po przebudzeniu.
    Obrócił się na bok i wyciągnął do niego ręce. Przyciągnął go do siebie i zaborczo objął, bezwstydnie zaciągając się przy tym jego zapachem.
    - Cudowny… - zamruczał, nosem i ustami zaczepiając jego szyję w nastroju na amory. Niestety przy Léonie nie było mowy o podziwianiu pięknych widoków za oknem, bo ten najpiękniejszy był tuż obok.
    - Pięknie pachniesz - wyszeptał.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Pon 07 Mar 2022, 21:20

    Léon uśmiechnął się szeroko, chętnie odchylając głowę i nastawiając szyję do pocałunków. Nawet przestało być mu szkoda, że obudził Vico.
    Zamruczał cicho, przesuwając dłońmi po, rozgrzanych od snu, plecach mężczyzny.
    To było możliwe, by tak szybko się zakochał? Łatwo mu przyszło wyobrażenie sobie kolejnych niezliczonych poranków, kiedy zaraz po przebudzeniu przygarniał do siebie jego gorące ciało.
    Przeciągnął dłonią po jego pośladku, nie odmawiając sobie, by lekko go nie ścisnąć. Zsunął dłoń na gładkie udo. Złapał Dianiego pod kolanem i założył sobie jego nogę na biodro.
      — Przestań... Powinienem wziąć prysznic. — szepnął, chociaż wcale nie miał na to teraz ochoty. Uwaga o tym, że ładnie pachnie, od projektanta perfum, w momencie kiedy dopiero się przebudził po upojnej nocy, bardzo mu się podobała.
      — Mieliśmy zobaczyć wschód. Przestało padać, niebo jest czyste. — przekręcił się na plecy, wciągając kochanka na siebie. — Zerknij przez okno. Rano, na balkonie naprzeciwko, zawsze siedzi kot. — szepnął, przytrzymując Vico przy sobie i wcale nie pozwalając mu wyciągnąć się w stronę okna.
    Całował go po ramieniu. Upajał się smakiem jego skóry, która rano wydawała się dużo słodsza, niż wczoraj. Drapał go leniwie wzdłuż kręgosłupa, zupełnie jakby to Ludo był kotem z sąsiedniego balkonu.
      — Jesteś głodny? — zaczepnie zahaczył go zębami. — Rany, Vico... Jesteś cały siny. — zaśmiał się, odgarniając mu czule włosy na bok. Pocałował jedną z wielu malinek na jego szyi. — Boli cię?
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Pon 07 Mar 2022, 23:08

    Ludovico nie potrzebował żadnej zachęty, by wspiąć się na Léona - ledwie muśnięty w udo zaraz znalazł się na nim.
    - Nie pozwalam - zaprotestował, gdy Léon wpadł na głupi pomysł, by iść wziąć prysznic. - Nie wypuszczę cię jeszcze z łóżka… coś ci obiecałem - wyjaśnił kuszącym szeptem. Ugryzł go zaczepnie w ucho.
    Coś tam dotarło do niego na temat wschodu słońca i nawet zerknął w stronę okna, ale wcale nie miał ochoty się wyrywać, by zobaczyć tam coś więcej.
    - Najpiękniejszy widok mam przed sobą - oznajmił z przekonaniem, patrząc z góry na swojego cudownego kochanka. - Ładnie wyglądasz taki potargany z rana…
    Zamruczał pod wpływem drapania, prężąc plecy jak prawdziwy kot, choć te wyginają się raczej w górę niż w dół - tymczasem Ludovico jeszcze mocniej przylgnął do Léona brzuchem i kroczem. Otarł się o niego niecierpliwie, zdradzając swoje pragnienie.
    - Jestem, mam ochotę na ciebie - odparł, bo w ogóle nie myślał teraz o śniadaniu.
    - I kto to mówi? - parsknął, spoglądając wymownie z góry na szyję i tors Léona. A na dotyk na szyi nadstawił się jak największy pieszczoch.
    - Troszeczkę - odparł zgodnie z prawdą. - Czuję je… I na pewno będę je czuł cały dzień, będą mi o tobie przypominały i jakoś osłodzą to czekanie do wieczora…
    Pocałował go w klatkę piersiową, na pozór niewinnie, ale zaraz mocniej się na niej zassał - pewnie będzie z tego nowy ślad. Z tego kolejnego też może coś zostać. I z następnego… Léon lubił trochę ostrzejszy seks i Ludovico chętnie dawał mu takie bardziej zdecydowane pieszczoty, powoli schodząc z pocałunkami niżej i niżej. Pamiętając z poprzedniego wieczora jak wrażliwy był jego brzuch, zatrzymał się na nim dłużej ustami, ale dłonią już sięgnął po jego penis. Masował go długimi, płynnymi ruchami - jeszcze nie gwałtownymi, jakby dopiero go budził. Ale nie wziął go do ust. Zamiast tego objął wargami jego mosznę i zaczął ją pieścić językiem, zamkniętą w gorącym wnętrzu swoich ust. A gdy już wydawało się, że już zamierza przejść z pieszczotami na jego penis, znowu nadeszło rozczarowanie. Ludovico prześlizgnął się przez delikatną pachwinę, znacząc ją wilgotnym śladem śliny, na delikatną wewnętrzną stronę uda. Pocałował go… i ugryzł. Będzie ślad.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Wto 08 Mar 2022, 00:10

      — Mam nadzieję, że będą ci o mnie przypominać i, że będziesz o mnie myślał przez cały dzień. — ostatnie zgłoski utonęły w niskim pomruku, kiedy chłopak poczuł ciepłe wargi na swoim brzuchu. Wsunął palce w ciemne włosy kochanka i zacisnął je lekko, nie na tyle, by sprawić Ludo ból, ale na tyle mocno, by to poczuł. Chętnie rozchylił uda. Podobała mu się ta namiętność Dianiego. Wydawało się, że i on nie miał jeszcze dość.
      — Mógłbym się do tego przyzwyczaić, mon ange. — uniósł lekko głowę, by dokładnie widzieć co zamierza kochanek. Zaraz jednak opadł na poduszkę, zupełnie rozbrojony pieszczotą.
    Oparł stopę o plecy kochanka i uniósł biodra trochę wyżej, wyraźnie myśląc, że zaraz zagłębi się w gorących ustach, ale Vico go przechytrzył. Jęknął, z przyjemnością przyjmując ugryzienie. To w jaki sposób Vico go kusił, jak go zwodził, sprawiał, że Léo tracił głowę.
      — Przebiegły... — uśmiechnął się, zaciskając palce na miękkich lokach. Przesunął nogą po jego plecach i oparł łydkę o to cudowne ramię.
    Cholera, jeszcze tydzień temu myślał, że seks jest przereklamowany... a teraz? Czuł, jakby odkrywał cały ten świat na nowo. Wszystko było tak rozkosznie ekscytujące, jakby przeżywał to pierwszy raz.
    Nic, oprócz Vico, się teraz nie liczyło.
      — Zrób to jeszcze raz, proszę. — przytulił udo do jego rozgrzanego policzka. Przy nim tracił całą czujność, poddawał się. Zupełnie opuszczał gardę, którą zwykle starał się trzymać wysoko.
    Spojrzał na Dianiego, a w oczach miał ogień. Wsunął własny kciuk do ust.
      — Jeszcze raz, proszę Vico. — zacisnął zęby na palcu. W tej chwili był zupełnie bezbronny.
    Do głowy wpadła mu myśl o tym, że mógłby sięgnąć po aparat i uwiecznić tę scenę, ale był tak odurzony podnieceniem, że nie miał siły się ruszyć.
    Co się z nim stało? Kiedyś nie pomyślałby nawet, żeby dać się dotknąć przed prysznicem, ale przy Dianim wszystko było inne, nie chciał mieć przed nim żadnych sekretów.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Wto 08 Mar 2022, 18:30


    Ludovico uśmiechnął się przelotnie pod nosem. Aniele? Podobało mu się to określenie, a szczególnie przypadło mu do gustu w kontekście tego jak dalekie od anielskości było to co robili.
    Troszkę się z nim droczył po tym ugryzieniu. Delikatnie muskał to ugryzione miejsce wargami i absolutnie nie spieszył się by to powtórzyć. Poczuł się jednak mocno zmotywowany, gdy podniósł na niego wzrok i zobaczył to jego rozognione spojrzenie. Wyglądał przepięknie, kusząco. Ludovico przez chwilę mu się przyglądał, z policzkiem przytulonym do jego uda, rozchylonymi do pocałunku ustami. W końcu objął jego udo wargami i ugryzł go kawałeczek od miejsca, gdzie zrobił to za pierwszym razem. Przytrzymał jego drugą nogę przy swoim ramieniu by nie dać mu szansy na ucieczkę. Nie droczył się już jednak dłużej. Zebrał sobie włosy z twarzy i spojrzał bardzo wymownie na jego penis. Przytrzymał go jedną ręką i wsunął sobie w usta, obejmując go ciasno wargami. Wziął go jeszcze głębiej, przymykając oczy, z głębokim pomrukiem przyjemności. Przesuwając usta z góry na dół w stałym, zdecydowanym rytmie, po omacku sięgnął po dłoń Léona i położył ją sobie na potylicy w wymownej sugestii, by jeśli chce czegoś więcej to niech go do tego zmusi.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Pią 11 Mar 2022, 19:54

      — Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak na mnie działasz. — mruknął Léon i zacisnął palce na jego włosach.
    Uda już mu drżały, ale zamiast docisnąć kochanka do siebie i wedrzeć się w jego usta, odciągnął go zdecydowanym ruchem. Podniósł się, nie puszczając loków Dianiego. Starał się nie sprawiać mu zbyt wiele bólu, ale Ludovico chyba się podobało, kiedy tak go targał za włosy.
    Stanowczo przyciągnął go ku swoim ustom i wpił się w nie. Całował go namiętnie, z uczuciem, zupełnie tak, jakby chciał go przeprosić za to, co zaraz się stanie.
    Oderwał się od tych słodkich warg, zajrzał kochankowi w oczy, uśmiechając się na widok półprzymkniętych powiek i zamglonego spojrzenia.
    Klęknął wygodniej i przyciągnął Vico ku sobie.
      — Otwórz usta. — powiedział, znów patrząc na niego z góry, z tym władczym błyskiem w oku. — Szeroko.
    Kiedy tylko Ludo spełnił jego prośbę, Léon nie czekał zbyt długo, by wsunąć się w gorące wnętrze ust. Przytrzymał Vico za włosy, nie dając mu się odsunąć. Wepchnął się do samego końca, pragnąć usłyszeć, jak Diani się krztusi. Fizyczność zeszła na drugi plan, choć to było szalenie przyjemne, ale to widok Vico w takiej pozycji, i świadomość, że ten poukładany, piękny mężczyzna daje mu się szarpać za włosy i rżnąć w usta, działały na Léona dużo bardziej.
    Chłopak poruszał biodrami, na początku powoli i spokojnie, żeby Vico mógł się do niego przyzwyczaić, ale było mu tak cudownie, że nie umiał się długo powstrzymywać.
    Trzymał Dianiego mocno, wdzierając się między te idealne wargi coraz mocniej i szybciej. Dopiero, kiedy mężczyźnie zabrakło tchu, odsunął go od siebie.
      — Wariuję przez ciebie, Lu. — wydyszał, gładząc rozgrzany policzek kochanka.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Pią 11 Mar 2022, 21:48

    Nie stawiał specjalnego oporu, gdy Léon szarpnął go za włosy do góry. Wypuścił jego penis z ust, czemu towarzyszyło cmoknięcie jakby niechętnie się od niego odrywał. Uśmiechał się, bezczelnie dumny z tego do jakiego stanu doprowadzał swojego kochanka. Tak, lubił być przez niego szarpany za włosy, lubił jego niecierpliwość, namiętność i śmiałość. W tym pocałunku, który właśnie nastąpił, było to wszystko co w nim lubił. Ludovico westchnął przejmująco i objął go za szyję, prężąc się rozkosznie. To trwało za krótko, stanowczo za krótko - gdy Léon przerwał, on jeszcze próbował sięgnąć jego ust, zdołał jednak tylko je musnąć i spojrzał na niego prosząc o więcej, nim wybudzi się z tego słodkiego stanu.
    Posłusznie otworzył usta, zachęcająco wodząc po wargach językiem - gotowy, by go przyjąć. Gwałtowność Léona go jednak zaskoczyła. Jego gardło zacisnęło się, ciało wyprężyło w hamowanych torsjach, gdy penis chłopaka naparł na jego miękkie podniebienie. Nie odepchnął go jednak, nie walczył - chwilę uspokajał oddech i dzielnie to zniósł, starając się sprostać jego oczekiwaniom, dać mu jak najwięcej przyjemności, dlatego ani na chwilę nie rozluźnił ust. Zacisnął palce na jego udzie, kciukiem naciskając miejsce, w które go wcześniej ugryzł, jęcząc cicho z wysiłku.
    Głęboko nabrał tchu, gdy Léon to przerwał.
    - Kto to mówi - odparł. Głos miał seksownie podrażniony od tego co przed chwilą robili. Złapał chłopaka za twarz i wpił się w jego wargi w namiętnym pocałunku, odbierającym dech tak samo jak to fellatio przed chwilą odebrało oddech jemu. Pociągnął go w bok, tak by opadli z powrotem na posłanie. Zaraz był na nim, uchwyciwszy lepki od śliny penis przytrzymał go sobie, by go dosiąść. To nie był najlepszy pomysł - nie był rozluźniony i to na pewno będzie trochę bolesne, ale w przypadku seksu z Léonem ten ból był bardzo satysfakcjonujący.
    Jęknął, gdy już cały się na niego wsunął. Oparł się obiema dłońmi o skośny sufit nad sobą i patrząc na Léona spod półprzymkniętych powiek, ze zmierzwionymi włosami i rozchylonymi wargami zaczął go ujeżdżać gwałtownymi ruchami, krzywiąc się za każdym razem lekko - raz z bólu, raz z przyjemności.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Pią 11 Mar 2022, 23:07

      — Cholera, Lu... — Léon spojrzał na niego nieprzytomnie. — Aniele. — przygryzł wargę i złapał go mocno za uda.
    Słońce wpadające przez okienko oświetlało twarz Ludovico, igrało w jego włosach przy najmniejszym ruchu.
    Przesunął dłońmi po wąskiej talii kochanka, nie mogąc oderwać wzroku od jego ciała. Diani był najseksowniejszym mężczyzną, jakiego Léo widział w życiu, a teraz miał to szczęście, że ten młody bóg go ujeżdża.
      — Nie przestawaj. — poprosił i wcisnął tył głowy w poduszkę, spinając się z rozkoszy. Zaraz jednak znów podniósł wzrok, nie chcąc, by umknęła mu ani sekunda.
    Oderwał jedną rękę od boku Ludo, napluł na dłoń i sięgnął nią do męskości kochanka. Objął ją i lekko zacisnął palce, tak, by sam Vico, kiedy się poruszał w górę i w dół, wsuwał się między nie.
    Léon oszalał na punkcie Dianiego. Jeśli ktoś zapytał go w tej chwili, co czuje, odpowiedziałby, że go kocha. Wszystko w nim było idealne.
    Jednocześnie wiedział, że to zbyt świeże, by można było mówić o jakimś innym uczuciu, niż zwykłe zauroczenie.
    Wolną dłonią przesuwał po smukłym udzie, wbijał palce w skórę. Musiał mocno walczyć z własnym ciałem, żeby nie skończyć przed kochankiem. Robił to z dwóch powodów, po pierwsze chciał, by Vico było jak najprzyjemniej, a po drugie... po prostu pragnął zobaczyć jego szczyt w tej pozycji.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Sob 12 Mar 2022, 14:41

    Ludovico nie pytał czy Léonowi jest przyjemnie - obserwował jego reakcje i na ich podstawie zgadywał czy powinien przyspieszyć ruchy, pogłębić, może trochę zmienić kierunek. Nie podobało mu się przez to, gdy malarz tak odchylił głowę - chciał widzieć jego oczy, twarz, każdy wykrzywiający ją spazm. Wyciągnął do niego rękę, aby złapać go za podbródek i zmusić ponownie do patrzenia na siebie, ale on zrobił to sam. Diani uśmiechnął się z satysfakcją.
    - Dokładnie tak - westchnął, znowu opierając dłoń na deskach sufitu. W sumie mógł równie dobrze chwalić go za to, że patrzy, jak i komentować jak mu jest dobrze.
    Sam jednak zarzucił głową jak narowisty koń, gdy Léon objął dłonią jego penis. Z jego ust wyrwał się pełen rozkoszy jęk i zaraz zmieniły się też jego ruchy - trochę bardziej przód-tył niż góra-dół, ocierając się o jego rękę jakby w niego wchodził. Znowu jęknął, mierzwiąc sobie niecierpliwie włosy dłonią.
    - Léo - wezwał go głośno po imieniu. Zachowywał się jakby ogarnął go jakiś trans, jego mięśnie spinały się gwałtownie w miarę narastania rozkoszy.
    - Mocniej - poprosił głosem, w którym czaiły się już zdradzieckie wysokie nuty. - Ach, Léo! - krzyknął, a chwilę później z jego penisa trysnęło gorące nasienie, a całe jego ciało wygięło się w gwałtownym spazmie rozkoszy. Zatrzymał się ledwie na chwilę, a później przeszedł go dreszcz i dalej ujeżdżał Léona, patrząc na niego oczami zamglonymi rozkoszą i mokrymi od łez przeżytej przyjemności. Ostrożnie zabrał dłonie ze skośnego sufitu i oparł się o ramiona Sorela, lecz ledwie chwilę później spojrzał mu głęboko w oczy i znowu przeniósł dłonie, obejmując nimi jego szyję.
    - Dojdź we mnie - wyszeptał, nie dając mu wcale przyzwolenia a bezczelnie żądając. Zacisnął palce, powoli, ale nieubłaganie.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Sob 12 Mar 2022, 16:22

    Sorelem nagle targnął dreszcz. Nie wiedział czemu aż tak go kręciło, kiedy kochanek odbierał mu oddech. Palce zaciskające się na szyi, rozkazujący ton, to płomienne spojrzenie i tak niemoralne życzenie... Przyciągnął Vico do siebie, wczepiając się palcami w jego łopatki, dociskając go do siebie mocniej.
    Wyrwał mu się zduszony jęk, a wnętrze Dianiego zalała gorąca fala spełnienia.
      — To była cudowna pobudka. — mruknął, kiedy Ludovico puścił jego szyję. Pogłaskał rozgrzane plecy, zsunął dłonie na jego pośladki. Ścisnął je mocno i znów zamruczał.
      — Chciałbym, żebyś mnie tak budził codziennie. — zaśmiał się, nie wysuwając się jeszcze z kochanka. Pocałował go w skroń i odetchnął, czując jak rozluźnia mu się ciało.
    Przekręcił się, przewracając się z Vico na bok. Zarzucił sobie jego nogę na biodro i wcałował się w gorącą, pachnącą szyję.
      — Pójdziemy pod prysznic? A potem zrobię śniadanie. — szepnął między pocałunkami. Dobrze wiedział jak to się skończy, jeśli pójdą pod prysznic razem.
      — Przy tobie czuję się jak napalony gówniarz. — odsunął się tak, by spojrzeć mu w twarz. Czule odgarnął niesforny kosmyk z jego czoła.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Sob 12 Mar 2022, 17:31

    Ludovico aż westchnął drżąco, czując jak nasienie Léona go wypełnia i aż wypływa na zewnątrz… To było takie nieprzyzwoite, takie zmysłowe…
    Położył się na chłopaku, całując szyję, na której przed chwilą zaciskał palce, smakując słony smak potu i wdychając jego zapach, szczególnie mocno wyczuwalny w zagłębieniu za uchem, gdzie skóra była najcieńsza, a pulsująca pod nią krew gorąca. Zamruczał mu prosto do ucha.
    - Zgoda - odparł bez namysłu. - Ale jutro u mnie… - zastrzegł, już podekscytowany na myśl, że po wizycie w pracowni znowu spędzą razem noc. W tej chwili myśl o tym, że miałby spędzać dni bez Léona, wydawała mu się przerażająca i smutna.
    - Chodźmy - przytaknął z lekką niechęcią, bo choć obu dobrze zrobiłby prysznic, wychodzenie z tej pachnącej zmysłowością zmiętej pościeli i opuszczanie objęć Sorela wcale nie brzmiało specjalnie kusząco. Mógłby tu zostać cały dzień.
    Przed opuszczeniem antresoli Ludovico zabrał swoją bieliznę, choć zakładanie jej było całkowicie bez sensu, do łazienki przeszedł więc nago, po drodze głaszcząc Odyna, który wskoczył na oparcie kanapy i wyciągał do niego łepek, ogon wyginając w znak zapytania. Puzon zatrąbił z innego końca pokoju, chyba oburzony tym, że jakiś obcy samiec paraduje po mieszkaniu tak nieprzyzwoicie rozebrany, a Ludovico uśmiechnął się do siebie - dom ze zwierzakami nigdy nie wydawał się pusty i nieprzyjazny.
    No nie licząc tego krokodyla w łazience.
    - Léo… - zagaił ostrożnie, starając się nie nastąpić na to wątpliwe dzieło sztuki użytkowej jakby miało nagle ożyć i ugryźć. - Zdradzisz mi skąd masz tego gada?
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Sob 12 Mar 2022, 21:11

    Chłopak wyraźnie źle zinterpretował to, jak Vico uważał, by nie nadepnąć na dywanik. Był pewien, że Diani jest nim zachwycony i boi się, że mógłby go poniszczyć.
      — Niesamowity, co? — zapytał, bardzo zadowolony. Spojrzał na krokodyla i skrzyżował ramiona na piersi. — Uwielbiam go. — aż żal było go uświadamiać, że dywanik jest paskudny. — Moja przyjaciółka takie robi. — kucnął i pogładził palcami łeb krokodyla. Zerknął na Vico i coś tajemniczego błysnęło mu w oczach, wyraźnie coś kombinował.
      — Ma na imię Noa. Jest świetna. To ona robiła mi tatuaż i dzisiaj też do niej idę. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł ci ją przedstawić. — wstał i podszedł bliżej do Ludovico. Położył dłonie na jego bokach i przesunął nimi powoli w górę, aż kciukami zahaczył sutki mężczyzny.
    Pochylił się by ucałować jego mostek.
      — Mon ange. — szepnął i oparł czoło o twarde ramię. — Nie chcę cię stąd wypuszczać. — mruknął. — Najchętniej nie wypuszczałbym cię z łóżka. — zaśmiał się i spojrzał mu w oczy. Znów sięgnął do jego policzka, by odsunąć za ucho ciemny lok. Nie powstrzymał się, by nie rozetrzeć w palcach płatka uch kochanka. Niby taki zwykły gest, ale krył się za nim ogrom czułości i ciepła.
      — Ale, niestety, musimy się umyć. — westchnął teatralnie i odsunął się, by odkręcić wodę. — Niech się naleje, a ja pójdę na chwilę na balkon. — sięgnął po ręcznik, który za chwilę owiązał sobie wokół bioder. — A ty... — pocałował ramię kochanka. Naprawdę nie umiał się od niego oderwać. — ...czekaj tu na mnie. Nigdzie nie uciekaj, bo pęknie mi serce. — zahaczył zębami ciepłą skórę i ugryzł go lekko.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Sob 12 Mar 2022, 22:23

    Nie miał serca by powiedzieć mu co sądzi o tym dywaniku. Nie mógł zniszczyć tej jego niewinnej radości, po prostu nie mógł. Ale na wszystko co święte, nigdy nie widział czegoś równie paskudnego. Optymistycznie zakładał tylko, że skoro to dzieło (“dzieło”) jego przyjaciółki to może nad aspektem estetycznym przeważa tu walor emocjonalny… Albo po prostu Léon jest jeszcze większym oryginałem niż Ludovico śmiał zakładać.
    Objął go za szyję i wzdłuż kręgów powiódł dłonią ku górze, mierzwiąc mu włosy w sposób wywołujący dreszcze. Nie mógł się powstrzymać od pieszczenia go, nie potrafił też odmówić, gdy to on mu robił - mruczał tylko i wzdychał z aprobatą, podatny i bezbronny na każdy jego dotyk. Wariactwo. Nie powinien tak szaleć na punkcie chłopaka, którego zna tak krótko, przypadkowego studenta poznanego w kawiarni… A stało się.
    - Lubię, gdy tak mnie nazywasz - wyznał, gdy kolejny raz Léo nazwał go aniołem.
    - Nie zostawiaj mnie tu samego na zbyt długo - poprosił, jeszcze progu łapiąc go za ramię i obracając w swoją stronę, by pocałować jego usta. - Poczekam - obiecał, szepcząc te słowa tuż przy jego wargach i puścił go. Przez moment chciał dołączyć do niego na balkonie, ale nie, zrezygnował. Musi od niego odetchnąć, bo był nim odurzony jak narkotykiem, chyba potrzebował dystansu by nie oszaleć.
    Spojrzał na swoje odbicie w lustrze nad umywalką. Miał mieszane uczucia - z jednej strony widać było, że ma za sobą intensywną noc, a z drugiej… No właśnie, widać było, że ma za sobą intensywną noc i to konkretnie widać było co robił. Miał potargane włosy i podkrążone oczy - nieznacznie, ale on to już widział. Na szyi zaś miał całą kolię malinek i pojedyncze również na ramionach, torsie, po prostu na całym ciele.
    Kiedy ostatni raz zdarzyła mu się taka noc? Kiedy ostatni raz ktoś tak na niego działał? Léon rozkochał go w sobie do szaleństwa w jeden dzień…
    Nagle znowu zapragnął go zobaczyć.
    - Léooo - zawołał z progu łazienki. - Wracaj do mnie - zażądał z teatralną pretensją w głosie, ale sam do niego nie poszedł. Wody w wannie było już dość, więc Ludovico już do niej wszedł, by tam poczekać na swojego kochanka.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Nie 13 Mar 2022, 00:18

    Chłód poranka otrzeźwił Léona. Odetchnął głębiej słodkim powietrzem. Uwielbiał wychodzić na balkon po całej nocy deszczu.
    Wszędzie unosił się zapach mokrego asfaltu i wybuchającej zielenią wiosny, niebo było czyste i nawet zwyczajny uliczny hałas dzisiaj go nie irytował.
    Zaciągnął się dymem. Nagle poczuł, jakby przebudził się z głębokiego snu. Nie podobało mu się to uczucie, ani myśli, które zalewały jego głowę.
    Zerknął na balkonowe drzwi. Chyba powinien trochę przystopować. Takie relacje są jak fajerwerki. Zaczynają się hukiem i morzem kolorowych iskierek, zachwycały, ale nie trwały zbyt długo i kończyły się nagle, zostawiając za sobą smród i duszący dym.
    Głos Vico wyrwał go z tych ponurych rozmyślań. Znów zalała go fala ciepła i było mu wstyd, że mógł pomyśleć coś tak okrutnego.
    Wyrzucił przez balkon pół swojego Gauloisesa.
      — Idę! — uśmiechnął się i zaraz znalazł się w zaparowanej łazience. Zrzucił z bioder ręcznik i wszedł do wanny, klękając między nogami Vico i od razu przyciągnął go do siebie. Jego bliskość sprawiała, że znów czuł przyjemne otępienie.
      — Śmierdzę, wiem. — mruknął przepraszająco i zamiast pocałować go w usta, musnął wargami jego obojczyk. Usiadł naprzeciw, wystawiając jedną nogę poza wannę. Oparł się wygodnie i przymknął oczy. Naprawdę mógłby się przyzwyczaić do wspólnych poranków.
      — Opowiesz mi o Mediolanie? Wczoraj w nocy zacząłeś, a ja odpłynąłem. Mówiłeś, że chodziłeś po wybiegu. — zerknął na niego spod przymkniętych powiek.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Nie 13 Mar 2022, 11:51

    Ludovico specjalnie usiadł w wannie tak, by dobrze widzieć drzwi i od momentu, gdy Léon wszedł do łazienki, nie spuszczał z niego oka, patrząc na niego z satysfakcją i oddaniem. Był wielkim szczęściarzem, trafił na partnera, który miał tyle zalet - był spontaniczny, czarujący, niesamowicie przystojny i zmysłowy. I miał tylko jedną wadę - palił. Diani chyba się skrzywił, choć nie chciał go urazić swoimi reakcjami.
    - Przepraszam, nie przepadam za papierosami - usprawiedliwił się. Nie lubił nie tylko zapachu, ale też tego jak bardzo niezdrowe były.
    Nie mógł się oprzeć temu, by nie zacząć głaskać jego zgrabnej łydki, opartej o brzeg wanny. Uśmiechnął się błogo i sprawiał wrażenie jakby nie usłyszał prośby, ale po chwili zaczął mówić.
    - To był pierwszy pokaz, w którym szedłem - wyjaśnił. - Mój partner w tamtym czasie był projektantem w Yves Saint Laurent, przeprowadziłem się do niego i to on mnie wciągnął w świat mody. To były intensywne miesiące - mruknął, kiwając głową do swoich wspomnień, jak ojciec krytycznie patrzący na swoje pociechy. - Uczyłem się modelingu i poznawałem ten świat. No i nieustannie ćwiczyłem. Pamiętam pierwszą kreację, jaką zaprezentowałem, taki garnitur z długą marynarką i wąskimi spodniami, w dzisiejszych czasach zupełnie nie do pomyślenia, ale wtedy to było naprawdę coś. Miał taki bardzo ciemny odcień biskupiego fioletu. Do tego miałem białą jak śnieg koszulę, bez stójki, bez kołnierzyka, rozpiętą do połowy. Tego się nie zapomina, tak samo jak panna młoda nie zapomni nigdy wyglądu swojej sukni - zażartował, nim trochę zmienił temat.
    - Miasto poznałem praktycznie tylko nocą, dni były wtedy krótkie, a ja byłem cały czas zajęty. Niesamowite miejsce, magiczne, choć może robiła to wtedy też atmosfera zbliżającego się pokazu. Wokół mnie było tyle pięknych osób, fizycznie i duchowo. Modeli, projektantów, krawców, artystów. Każdy inny, każdy wyjątkowy, byłem nimi zachwycony. Wiesz, miałem wtedy 21 lat i trafiłem do zupełnie innego świata, jak Alicja wpadająca do króliczej nory. Ale ja się tam zadomowiłem i zostałem w przeciwieństwie do niej - dodał z uśmiechem.

    Sponsored content

    Parfums d’amour - Page 5 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pon 20 Maj 2024, 13:23