The end of the fucking world

    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Prince Charming Nie 23 Sty 2022, 22:28

    Dziewczyna klęcząca u stóp Negana poruszyła się niespokojnie. W końcu zwróciła spłoszone spojrzenie na młodzieńca i z niedowierzaniem pokręciła głową. Podkuliła instynktownie ramiona, jakby spodziewała się wybuchu lub uderzenia. Nikt nie wydawał poleceń szefowi Zbawców i nie zwracał się do niego podobnym tonem. Nic dziwnego, że spodziewała się najgorszego.
    Nic takiego jednak nie nastąpiło.
    Negan przez moment w milczeniu przyglądał się chłopakowi. Nie wyglądało na to, by było mu wstyd. Owszem, wyszło dość niefortunnie. Wiedział jednak, że w tej chwili jakkolwiek nie zareaguje, w żaden sposób nie rozwiąże to powstałego problemu. Poza tym... wciąż czuł ciepły policzek dziewczyny przyciśnięty do swojej dłoni i jedną z jej rąk wspartą na kolanie zdrowej nogi. Było to o wiele prostsze niż relacje z gniewnym nastolatkiem.
    Nawet jeśli nie było w tym nawet odrobiny szczerości.
    Zmrużył lekko oczy, a następnie wyciągnął wargi w krzywym uśmiechu. Na policzkach młodzieńca wciąż widoczne były ślady łez. Connor starał się maskować swoje rozczarowanie i smutek wyniosłą miną, ale nieudolne kłamstwo tylko czyniło jego ból groteskowym.
      — Na pewno ktoś cię odprowadzi. Postaraj się tylko nie wdawać po drodze z nikim w bójkę — wskazał mu drzwi, ignorując pragnienie zatrzymania chłopak choćby siłą. Wolałby, żeby Connor wprost wygarnął mu wszystko, o co miał pretensje. Wolałby, krzyk chłopaka niż jego wyniosłą minę i oschły ton. Z krzykiem by sobie poradził.
    Widać tego wieczoru obydwoje postanowili unieść się dumą. Negan klepnął miejsce na kanapie obok siebie, a jego towarzyszka natychmiast tam przysiadła. Gdy Connor wychodził, usłyszał, jak proponuje mężczyźnie drinka.
    Za drzwiami czekał na niego oparty o przeciwległą ścianę Simon. Facet zerknął na niego z rozbawioną iskrą w oku. Było jasne, że pojawienie się jednej z żon Negana w tym momencie nie mogło być jedynie dziełem przypadku.
      — Zawsze wiedziałem, że ostatecznie szef woli cipki — rzucił w jego kierunku, oblizując wyciągnięte w uśmiechu wargi.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Koss Moss Nie 23 Sty 2022, 23:40

    Connor minął Simona z uniesioną wysoko głową, zamierzając zupełnie go zignorować. Ten nie zamierzał jednak odpuścić tak łatwo. Był typem człowieka, który uwielbiał wkładać kij w mrowisko.
      — Co jest, maleństwo?
    Młodzieniec przyspieszył kroku. Znał drogę do wyjścia i poradziłby sobie sam, ale Simon podążył za nim.
      — Idziesz się wypłakać jak mały chłopczyk?
    Connor zacisnął dłonie w pięści, ale szedł dalej. Pozwolił sobie nie odwracać się przez ramię, wierząc, że Simon nie odważy się na atak pod sypialnią Negana.
      — Lepiej, żeby nie wolał cipek. Inaczej ci nie pomoże ― odciął się cicho.
      — Co ty tam pierdolisz?
    Młodzieniec obrócił się tak gwałtownie, że mężczyzna nie miał jak przygotować się na to, co nastąpiło zaraz. Wyprowadzony z rozpędu cios okazał się celny i trafił w sam środek twarzy Zbawcy.
      — Kurwa!
    Mimo wyczerpania chłopak zebrał się w sobie i wykorzystał ostatki sił i chyba wszystkie swoje pokłady nienawiści, szarpiąc się z mężczyzną. To on sprowadził tę kobietę – teraz Connor nie miał co do tego nawet cienia wątpliwości. Może powinien mu podziękować za ten zimny prysznic. Musiał przecież wiedzieć, że chuj ma rację. Negan sam przyznał, że był żonaty, i jego ukochany kij nosił imię kobiety. Ale kurwa. Wąsacz nie miał prawa się tym chełpić. Nie miał prawa mówić do niego w ten sposób. Nie miał prawa się wpierdalać między nich.
    Z tą myślą okładał gnoja, jak tylko mógł, nie bacząc na ciosy, które padały w jego stronę. Zabije go tutaj. Po prostu zabije, bo szczur na to zasługiwał jak nikt inny.

    1, Connor mimo zmęczenia sobie świetnie radzi.
    2-3, walka jest wyrównana.
    4-6, Connor jest zmęczony i szybko traci przewagę, im bliżej 6, tym mocniej mu się oberwie.
    avatar
    Kostkarka
    Admin

    Punkty : 440
    Liczba postów : 88

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Kostkarka Nie 23 Sty 2022, 23:40

    The member 'Koss Moss' has done the following action : Rzut kością


    'Kostka sześcienna' :
    The end of the fucking world - Page 14 CyRq7pQ
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Prince Charming Pon 24 Sty 2022, 10:12

    1 - robią taki rozpierdol, że Negan się tym interesuje
    2-3 - ludzie Negana przerywają bójkę i prowadzą obu do niego (przerywając mu sam na sam z blondyną  The end of the fucking world - Page 14 1f494 )
    4-5 - Zbawcy przerywają bójkę, ale nie zabierają Connora z powrotem
    6 - Zbawcy pomagają Simonowi i Connor nie jest w stanie o własnych siłach wrócić do Przystani
    avatar
    Kostkarka
    Admin

    Punkty : 440
    Liczba postów : 88

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Kostkarka Pon 24 Sty 2022, 10:12

    The member 'Prince Charming' has done the following action : Rzut kością


    'Kostka sześcienna' :
    The end of the fucking world - Page 14 E2JQEek
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Prince Charming Pon 24 Sty 2022, 10:53

    Gdy tylko ustąpił szok po niespodziewanym ciosie, Simon natychmiast przystąpił do ofensywy. Nie zamierzał pozwolić, żeby gówniarz znów publicznie go upokorzył. Pojedynek nie był jednak imponujący. Obydwoje byli potwornie zmęczeni całym dniem, a ciosy zadawali niezbyt celnie i niedbale, kierowani jedynie wściekłością. Zatoczyli się niewielki kredens, zrzucając ustawione na nim naczynie i natychmiast ściągając uwagę kilku Zbawców.
    Tym jednak razem nikt nie zamierzał pozwolić na tę bójkę.
    Luke pochwycił młodzieńca za ramiona i odciągnął na bok, niemal sam nie otrzymując ciosu. To samo zrobił drugi mężczyzna z wściekłym Simonem.
      — Puść mnie, kurwa, nie skończyłem z nim! — Krzyknął wściekle, próbując wyrwać się z mocnego uścisku Andrew. Bezskutecznie. Olbrzym skrzywił się lekko, ale nawet odrobinę nie rozluźnił uchwytu.
      — Ogarnij się — warknął w odpowiedzi i pchnął Simona w głąb korytarza. Connor z zażenowaniem zorientował się, że mężczyźni prowadzili ich z powrotem do prywatnego pokoju Negana. Zastukali w drzwi i dość długo czekali na jakąkolwiek odpowiedź. Spróbowali ponownie i dopiero wtedy przywódca zniecierpliwionym głosem zawołał ich do środka.
    Negan z cichym brzękiem dopinał właśnie szeroką klamrę pasa u spodni, a na policzkach słodkiej blondynki gościł jednoznaczny rumieniec. Dziewczyna stała obok kanapy ze spojrzeniem utkwionym w dywanie. Nieświadomym gestem otarła wilgotne wargi, wywołując złośliwy chichot Simona. Connor poczuł, jak dłonie Luke'a na jego ramionach zaciskają się ostrzegawczo. Negan uniósł lekko brew i przysunął do ust szklankę z alkoholem, bo czuł, że bez wsparcia sytuacja go przerośnie.
      — No? — Zagadnął Andrew, czekając na wyjaśnienia.
      — Bili się, szefie. A powiedziałeś, że dzieciakowi nie może nawet włos z głowy spaść. Ale to on zaczął — zameldował w końcu. A gdy słowa opuściły jego usta, w mgnieniu oka uświadomił sobie, jak idiotycznie zabrzmiały.
      — A o co się bili? — Zachęcił, na wszelki wypadek upijając jeszcze jeden łyk.
      — O to czy… — odchrząknął, rozglądając się w poszukiwaniu ratunku. — O to, czy wolisz cipki — wypalił w końcu. Negan zarechotał, zatrzymując na dłużej spojrzenie na Connorze. A następnie leniwie przeniósł je na Simona.
      — Chłopaki, mogliście po prostu zapytać — odparł leniwie z niebezpiecznym uśmiechem i odstawił szklankę na stół. W ułamku sekundy rozbawiony grymas znikł z jego twarzy, zastąpiony twardą powagą. — I zacznijcie się zachowywać jak faceci. Mam ważniejsze sprawy niż wasza podwórkowa rywalizacja.
      — Jasne, szefie — Simon nie podniósł spojrzenia. Było oczywiste, że teraz będzie tylko ostrożniejszy w próbach pozbycia się dzieciaka. — Możemy iść?
      — Chce jeszcze pogadać z gówniarzem na osobności. Reszta może wypierdalać.
    Connor poczuł, jak Luke uwalnia go w końcu z brutalnego uścisku. Wszyscy skierowali się do drzwi, zostawiając go samego z Neganem. Na końcu wyszła owa zgrabna blondyneczka. Uśmiech nie wrócił na usta Zbawcy, a chłopak szybko mógł się domyślić, że ma naprawdę przesrane.
    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Dante Pon 24 Sty 2022, 13:00

    Pomyśleć, że działo się to wszystko w momencie, gdy młodzieniec sądził już, że nie można zaznać większego upokorzenia. A jednak. Atmosfera w pokoju była niczym u dyrektora na dywaniku i Connor uległ jej momentalnie, gdy stał tak przed Neganem jak gówniarz karcony za używanie telefonu na lekcji.
      — Przepraszam, to było gówniarskie i nie powtórzy się więcej — powiedział cicho w przytłaczającej ciszy ze spuszczoną głową i objął się ramieniem, jakby próbował dodać sobie otuchy. Zaraz jednak podniósł spojrzenie i zacisnął palce na własnym przegubie do granic bólu. — Ale należało mu się. Prawie mnie zabił. Prawie zabił ciebie, strzelając bez pozwolenia. To on strzelił. Albo ktoś na jego rozkaz. Jestem tego pewien.
    Był też pewien, że jeśli Negan nie wypuści go w ciągu najbliższych trzydziestu sekund, umrze tu z upokorzenia albo zrobi coś głupszego. Chciało mu się, kurwa, płakać. Walczył z tym ostatkiem sił. To nawet nie była zazdrość – ona byłaby lepsza, mógłby być wściekły i wygarnąć Neganowi każdą pierdołę, nie licząc się z konsekwencjami. Czuł się wyczerpany, pokonany i dogłębnie zraniony. Nigdy wcześniej nie doświadczył czegoś takiego. Nikt nigdy tak go nie potraktował. Nie zasługiwał na to.
      — Mogę już iść? — zapytał ledwie słyszalnie, obawiając się, że Negan zaraz wybuchnie zimnym śmiechem. Już niemal słyszał go w uszach. Policzki piekły go z zażenowania, a oczy szczypały. — Proszę?
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Prince Charming Pon 24 Sty 2022, 13:29

    Jeżeli chłopakowi wydawało się, że dogłębniej do tej pory zraniony nie był, to w ciągu kolejnych trzydziestu sekund mógł się przekonać, że może być jeszcze gorzej. Dużo gorzej. Oczywiście, mógł spróbować wyjść z pokoju, ale istniało ogromne prawdopodobieństwo, że wtedy któryś ze Zbawców przyniesie go tu wierzgającego z powrotem, a poziom żenady podskoczy jeszcze o kilka stopni, osiągając prawdziwie niebywały poziom.
    Negan oparł but o elegancki stolik kawowy i lekko przekrzywił głowę, spoglądając na młodzieńca. Connor bardzo chciał zgrywać dorosłego przywódcę, ale tak naprawdę był tylko dzieckiem. Zagubionym gówniarzem, który naprawdę kiepsko wybrał sobie obiekt westchnień. Stan chłopaka, ta ewidentna udręka powinny budzić współczucie, ale Negan był zbyt wkurwiony, by przejmować się z trudem powstrzymywanymi łzami.
      — Za to na pewno mu się należało, ale jakoś nie słyszałem, żebyś go z tego powodu zaatakował — nie podniósł głosu, wciąż mówiąc z tą pozorną niedbałością. Oparł łokieć na kolanie i lekko zmrużył oczy. Zignorował jednak niepewną prośbę chłopaka. Connor miał swoją szansę, by wyjechać z Sanktuarium bez żadnych problemów. Zrezygnował z niej, gdy dał się w tak głupi sposób sprowokować Simonowi. — Dalej, chodź, skarbie. Możesz dokończyć, co Kate zaczęła.
    Usta mężczyzny po tej upokarzającej propozycji natychmiast wyciągnęły się w bezwzględnym uśmiechu. Podłe słowa wypowiedział ze swobodą, ale musiał znać ich wagę. Rozparł się wygodnie na kanapie i wpatrywał wyczekująco w młodzieńca. Chyba nie liczył na to, że Connor posłucha. Miał nadzieję, że dzieciak pęknie i w końcu będzie z nim szczery. Miał szczerze w dupie, jak bardzo ten jest zmęczony i nieszczęśliwy w tej chwili.
    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Dante Pon 24 Sty 2022, 13:51

    Connor zatchnął się, podrywając głowę. Popatrzył na Negana z niedowierzaniem. Facet chyba nie spodziewał się, że padnie teraz przed nim na kolana i pozwoli wypierdolić się w usta kutasem, którego przed chwilą ssała tamta kobieta.
    Po tym wszystkim? Po tym, jak skończyło się to ostatnio? Chyba po jego trupie.
      — Chyba sobie kurwa kpisz — syknął ze złością, marszcząc groźnie brwi. Opuścił obie ręce, zaciśnięte w pięści do granic bólu. — To bzdura. Ten gnój gadał bzdury, żeby mnie wkurwić, ale nie za to oberwał. Nie obchodzi mnie, kogo pieprzysz, Negan!
    Brakowało tylko, żeby tupnął nogą, ale zamiast tego – sprowokowany jego szerokim uśmiechem – wyszarpnął szklankę z dłoni mężczyzny i cisnął nią o ścianę, aż rozprysnęła się w drobny mak, a bursztynowy płyn skropił policzek Zbawcy.
      — Jesteś największym skurwielem, jakiego poznałem w życiu — wycedził nienawistnie w zapadłej ciszy.
    Jeśli nie miał przejebane wcześniej, to teraz miał na pewno – ale nie dbał o to, w tym stanie instynkt był całkowicie zagłuszony przez narastającą falę tłumionej dotąd furii. W następnej sekundzie – w odpowiedzi na ruch Negana – wyszarpnął swój rewolwer i wycelował mu między oczy, zanim ten zdołał się podnieść.
      — No? — syknął. — Śmiej się teraz, Negan.
    Naparł palcem na spust, zaciskając zęby tak mocno, że aż bolała go szczęka.
      — Śmiej się — powtórzył zimno, z dziką, mroczną furią w oczach, jakiej mężczyzna nigdy dotąd u niego nie widział.
    Było w tym spojrzeniu coś zwierzęcego i szalenie podniecającego. Connor nie patrzył teraz jak zraniony dzieciak. Gdyby spojrzał tak na kogoś innego, może nawet doprowadziłby do zmoczenia czyichś gaci.
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Prince Charming Pon 24 Sty 2022, 21:58

    Po tym jak Negan kopnie stolik:
    1 - stolik podcina Connorowi nogi, a ten upada i wypuszcza broń
    2-4 - stolik podcina Connorowi nogi, ale odruchowo strzelił i zrobił dziurę w kanapie (dalej ma broń w dłoni)
    5-6 - Connor zdążył zrobić krok do tyłu i stolik nie pozbawił go równowagi
    avatar
    Kostkarka
    Admin

    Punkty : 440
    Liczba postów : 88

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Kostkarka Pon 24 Sty 2022, 21:58

    The member 'Prince Charming' has done the following action : Rzut kością


    'Kostka sześcienna' :
    The end of the fucking world - Page 14 WtDze09
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Prince Charming Pon 24 Sty 2022, 22:38

    Jebać rzut. Zmieniłam koncepcję.

    Wzniesiony z trudem mur opanowania w końcu runął. Negan był pod wrażeniem, jak do tej pory chłopcu udało się utrzymać całą tę wściekłość na wodzy. Connor sprawnie przekuł swój smutek i rozczarowanie w gorącą furię. Wprost nie potrafił oderwać spojrzenia od młodzieńca. Wolał to niż gdyby chłopak wybuchnął płaczem lub oskarżeniami. Powolnym gestem otarł szkocką w policzka. To był naprawdę dobry alkohol, którego niewiele już zostało na świecie. Tym bardziej rozczarowująca strata.
    Pomimo swojej nonszalancji nie odważył się też spełnić dyktowanego gniewem polecenia Connora. Istniała spora szansa, że wtedy chłopak nacisnąłby spust, nawet jeśli sekundę później potężnie by tego żałował. Nie miał ochoty głupio się uśmiechać. Przez chwilę pragnął raczej zsunąć się na kolana i dobrać do spodni zadziornego gówniarza. Chętnie mu obciągnąć, nie zważając na ból w nodze i skierowaną w siebie broń. Był pewien, że młodzieńcowi by się spodobało. Nie tyle ssanie fiuta, ile sam moment pełnej władzy i kontroli. Bezwzględnej przewagi. Widział to na dnie tego pociemniałego z wściekłości spojrzenia.
    Ten głód, który sam czuł.
    Nie uległ tej pokusie. Ciężko i bez pośpiechu wstał z kanapy, nie odrywając spojrzenia od twarzy Connora, który wciąż trzymał go na muszce. Nie dał się zastraszyć i nie okazywał niepewności. Zastrzyk adrenaliny i podniecenie sprawiły raczej, że emanował samczą pewnością siebie. Nawet z bronią wymierzoną w sam środek swojego czoła.
      — Och, skarbie. Dobrze wiemy, że pożałowałbyś natychmiast po tym, jak nacisnąłbyś spust — mruknął gardłowo i przesunął językiem po dolnej wardze. Cholerny gówniarz nie zdawał sobie sprawy, jak niemożliwie go teraz pociągał. Wściekły, prowokując i pewny siebie. Negan z przyjemnością ponownie ustawi go do pionu.
    Zrobił jeszcze bolesny krok w stronę młodzieńca, aż nie poczuł, że chłodna lufa oparła się o jego czoło. Postawił wszystko na jedną kartkę, gdy wyciągnął rękę, by skierować broń trzymaną przez młodzieńca w bok (nie próbował jej jednak wyjąć, ani go rozbroić) i powoli nachylił się do jego ucha.
      — I żadna cipka nie kręciła mnie jak ty, chłopcze — szepnął mu do ucha sekretną odpowiedź na pytanie, które tego wieczora tak niemożliwie dręczyło Simona. Connor nie mógł mieć wątpliwości co do prawdziwości słów mężczyzny. Słyszał to w niskim tonie jego głosu i ciężkim oddechu. A gdyby sięgnął dłonią do spodni Zbawcy, rozwiałyby się wszelkie zastrzeżenia.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Koss Moss Pon 24 Sty 2022, 23:25

    Zrobiło mu się gorąco. Nie wiedział już, czy ze złości, czy z beznadziejnego podniecenia, które odczuwał, ilekroć Negan zbliżał się i mówił do niego w ten sposób. Facet był obłędnie przystojny, samo spojrzenie jego oczu potrafiło wedrzeć się w najbardziej intymne rejony wyobraźni i niewątpliwie mu to pomagało ujść z życiem z wielu beznadziejnych sytuacji.
    Connor jednak nie opuścił broni. Odsunął się gwałtownie, gdy parzący oddech owionął jego szyję. Z wyprostowanym ramieniem mierzył wciąż do tego frajera, nie mogąc uwierzyć w jego bezczelność.
      — Jakoś nie było tego widać — syknął zdecydowanie wbrew sobie.
    Bo najchętniej znowu udawałby ślepego na całe zło, do którego przyczyniał się Negan. Owinąłby ramiona wokół jego szyi i bardzo mocno pocałował, a potem pozwalał się uwodzić wulgarnymi komplementami do momentu, w którym byłby zdolny już tylko paść przed nim na kolana i błagać, żeby jednak pozwolił mu wyssać swojego ogromnego kutasa.
    Ale nie.
    Wycofał się do drzwi. Celując do mężczyzny, ułożył poranioną dłoń na klamce.
      — Trzeba było o tym myśleć wcześniej — powiedział i gdyby jego głos miał fizyczną moc, całe Sanktuarium byłoby już skute lodem, a Negan zdobiłby je jako znieruchomiała figura. — Zanim sobie ulżyłeś moim kosztem.
    Szarpnął klamkę i wycofał się tyłem z sypialni, nie dając mężczyźnie dojść do słowa. Broń schował dopiero, gdy biegiem dotarł już przed fabrykę, tym razem niepowstrzymywany przez nikogo.

      — Szefie.
    Zadyszany Zbawca podbiegł do Negana, który nadzorował postępy prac. Zniszczenia po ostatnim ataku Alexandrii i szwendaczy były spore. Pracowali już drugi dzień nad porządnymi zabezpieczeniami, wciąż zmuszeni przerywać operacje, by odpierać kolejne zwabione zamieszaniem trupy.
      — Szefie, te dupki z Przystani tu jadą. Chyba całą armią. Mają pełno broni. Arat melduje, że będą tu najdalej za piętnaście minut, co mamy robić? Zatrzymywać ich tam na trasie? Czy bronimy się tutaj?
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Prince Charming Wto 25 Sty 2022, 15:21

    Gdy mieszkańcy Przystani dotarli pod Sanktuarium, Zbawcy czekali już w pełnej gotowości. Czas zyskany na wczesnym ostrzeżeniu pozwolił im zebrać ludzi na stanowiskach obronnych i choćby prowizorycznie wzmocnić zniszczone kilka dni temu ogrodzenie. Przede wszystkim natomiast mogli wyglądać na dużo lepiej przygotowanych i uzbrojonych niż miało to miejsce w rzeczywistości. Było oczywistym, że jeżeli dojdzie do walki, to ogromne straty będą po obu stronach. Negan jednak miał nadzieję, że uda mu się obrócić tę sprawę na swoją korzyść.
    Jakie więc musiało być jego zdziwienie, gdy pod bramę podszedł Jeffrey. Skrzywił się lekko, ale nie zrezygnował z nonszalanckiej pozy. Wyczuł jednak, że coś zdecydowanie poszło nie tak. Connor mógł być na niego wściekły, ale nigdy nie zaryzykowałby życia swoich ludzi z powodu urażonych uczuć. Oparł kij bejsbolowy o swoje ramię, a drugą dłoń zahaczył o pas z bronią. Negan otworzył usta, zamierzając powitać Jeffreya, ale ten od razu wyjął broń z kabury i w niego wycelował.
      — Rany, stary. Wyluzuj — mruknął rozbawiony, ale nie uniósł dłoni do góry w obronnym geście. Gdyby Przystań rzeczywiście zamierzała ich zaatakować, to zamiast defilować z bronią na wierzchu zapewne postaraliby się wykorzystać jakikolwiek element zaskoczenia.
      — Ryj, skurwielu — Jeffrey odbezpieczył pistolet, nie spuszczając spojrzenia z przywódcy Zbawców. Ludzie za jego plecami również przygotowali broń. — Wypuść go.
      — Kogo? — Uniósł lekko brew, wyraźnie zaskoczony żądaniem mężczyzny.
      — Vigo — Jeffrey wyrzucał z siebie wściekłe, pojedyncze słowo, ale widać było, że z przyjemnością wykorzystałby jakikolwiek pretekst, by nacisnąć spust.
      — Ko-Aaah — pokręcił lekko głową, a na ustach pojawił mu się ten prowokujący, pewny siebie uśmiech. — Nie wiem, gdzie jest twój były chłopak.
      — Nie jest moim był- — Urwał i natychmiast pokręcił głową. Było nazbyt oczywiste, że mieszkańcy Przystani nie podążyli za nim w akcie posłuszeństwa. Ruszyli tylko po to, by odnaleźć Connora. — Nie ściemniaj. Wypuść go, a odejdziemy. Zgrywaj debila dalej i twoje kundle zostaną bez pana.
      — Nie jestem jakiś Fritzlem, żeby trzymać kogoś w piwnicy — tym razem nikt się nie zaśmiał. Wszyscy czuli intensywne napięcie, obie strony wiedziały, że potyczka nie zakończy się dobrze dla żadnej z nich. — Connor wpadał to mnie z własnej woli — ton głosu Negana nabrał głębokiej i wyjątkowo sugestywnej barwy.
      — Zamknij się. Masz pięć sekund. Jeśli go nie uwolnisz-
      — Kurwa, George. Księżniczki nie ma w tym pałacu. Zsiadaj z tego swojego białego rumaka i sam sprawdź — mruknął zniecierpliwiony i skinął lekko głową na ludzi przy bramie, by ją otworzyli. — Dalej.

    Sytuacja okazała się dużo bardziej korzystna, niż się spodziewał. Pozwolił Jeffreyowi i dwójce żołnierzy z Przystani na przeszukanie Sanktuarium pod swoim nadzorem. Mogli zajrzeć do każdego pomieszczenia i zakątka. Negan był niezwykle pomocny, ponieważ pewny swojej niewinności. Po kilku godzinach zatrzymali się z powrotem pod bramą. Na twarzach ludzi Jeffreya odmalowało się wyraźnie rozczarowanie.
      — Mówiłem, nigdzie go nie ukryłem.
      — Mogłeś go gdzieś wywieźć — nie zamierzał odpuścić. Uparty, choćby z powodu swojej niechęci do mężczyzny.
      — Po co? — Zapytał wprost Negan na tyle głośno, żeby usłyszeli go pozostali. Wsparł się o płot, czując, jak ignorowanie bólu w rannej nodze staje się coraz większym wyzwaniem. — Serio pytam, po co miałbym to robić? Gdybym go trzymał, to wystarczy, żebym go przyprowadził i przystawił mu pistolet do głowy, a zrobilibyście wszystko, czego zażądam. Na przykład zabrali dupę z mojego podwórka.
    Przeniósł ciężar ciała na prawą nogę i opuścił dłoń z Lucille wzdłuż ciała.
      — Ale wiem, gdzie może być — pozwolił, by słowa wybrzmiały w głuche ciszy. Ludzie z Przystani przez moment szeptali między sobą zaniepokojeni. — I jeżeli chcecie… pomożemy wam go uwolnić.
    Uśmiech na jego ustach jeszcze odrobinę się poszerzył. W końcu Connor obiecał mu pomoc w walce z Alexandrią i nawet jeśli to nie tam zagubił się młodzieniec, to po ataku będzie już za późno, by o tym dyskutować.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Koss Moss Wto 25 Sty 2022, 16:18

    Connor poderwał się z leżącego pod ścianą materaca i podbiegł do niewielkiego piwnicznego okna. Stanął na palcach i przez kraty wyjrzał na zewnątrz, starając się ustalić przyczynę zamieszania.
    Ludzie z Alexandrii biegali niespokojnie w tę i w drugą stronę, zupełnie nie zwracając uwagi na to okienko, które od paru dni było dla niego jedynym punktem kontaktu ze światem. Rick zamknął go w tej paskudnej celi niczym kryminalistę po tym, jak Connor – mimo pełnej krwawych szczegółów opowieści o dokonaniach Negana – nie tylko nie zgodził się na poparcie ojca w tej wojnie, ale też z imponującą stanowczością oświadczył, że nadal zamierza wywiązywać się z paktu ze Zbawcami, aby zapewnić dobre warunki własnej osadzie. To najwyraźniej było dla Ricka zbyt wiele, uwięził go więc za brak pokory i własne zdanie zupełnie jak przed laty, tuż przed jego ucieczką. Jakby miał do czynienia z dwunastolatkiem, a nie z młodym mężczyzną, który był już trochę za duży na szlabany.
    Działo się jednak coś złego. Słyszał podniesione głosy, a potem do piwnicy wpadł spocony, zadyszany Rick, przypadł do krat i przez chwilę walczył z zamkiem, nie mogąc z nerwów włożyć do niego klucza.
      — Wychodź, Connor.
      — Co się dzieje? — zapytał ostro chłopak, szybkim krokiem podchodząc do wyjścia, a po drodze kopiąc tacę z nietkniętym posiłkiem. — Szwendacze?
      — Ni… — Rick urwał nagle, ponieważ obaj wyraźnie usłyszeli wystrzał. Zaraz po nim padły następne strzały i w ciągu kilku sekund hałas stał się wszechogarniający. — Szlag!
    Mężczyzna wybiegł z piwnicy pierwszy; Connor był tuż za nim.
      — Kto to?! — wołał za ojcem, ale ten mu nie odpowiedział, już wyciągając broń. — Ricku Grimesie, do cholery!
    Zatrzymał się, ponieważ sam nie był uzbrojony. Mógł mieć tylko nadzieję, że to nie Zbawcy. I że nikomu, kto był dla niego bliski, nie stanie się cholerna krzywda.
      — Dzieciaku! — warknął Daryl, zachodząc go od tyłu. — Nie stój tu.
      — Daryl! — Connor, stojący na środku zielonego podwórza, odwrócił się do mężczyzny z niepokojem. — Kto to?
      — Frajerzy od Negana i jakieś wymalowane dzikusy. Mają przewagę. Biegnij na tyły i uciekaj przez mur.
      — Czeka-o Boże! — wykrzyknął Connor na widok przerzucanych przez ogrodzenie butelek z substancją zapalającą, które w kontakcie z wysuszoną trawą natychmiast wywołały pożar. — Szlag!
      — Wiej!
    Connor zawahał się tylko przez chwilę, zanim rzucił się we wskazanym przez Daryla kierunku. Chciał wspiąć się na cholerny mur, pobiec pod bramę i wyjaśnić tę pojebaną sytuację. Czy to możliwe, że pod jego nieobecność Negan przedstawił Przystani ich nowe warunki i teraz ściągnął ich tutaj, żeby dokonać rzezi? Co ten skurwiel musiał zrobić, żeby się na to zgodzili?
    Biegł przed siebie ile tylko miał sił. Jeszcze zanim dobiegł do muru, oglądając się przez ramię zobaczył, jak brama zostaje wyważona przez rozpędzone pojazdy. Nie widział Negana, ale nawet z daleka rozpoznał charakterystyczną sylwetkę Simona. Jeżeli to on był prowodyrem, a nie Negan, to mieli przesrane. Z Neganem Connor potrafił się jakoś dogadać, ale ten frajer był skrajnie nieobliczalny i nie miał żadnych hamulców.
    Dobiegł do blaszanej bariery i schroniony za zabudowaniami po wspornikach zaczął piąć się w górę, choć spocone ręce ślizgały mu się po powierzchni.

    1, spada i sobie kostkę skręca. XD
    2-3, nie udaje mu się przejść przez mur, więc musi się chować albo wziąć udział w walce.
    4, przechodzi przez mur i biegnie dokoła, ale zatrzymują go szwendacze.
    5-6, przechodzi przez mur, biegnie dokoła i udaje mu się pod bramą nakrzyczeć na swoich, żeby się wycofali.
    avatar
    Kostkarka
    Admin

    Punkty : 440
    Liczba postów : 88

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Kostkarka Wto 25 Sty 2022, 16:18

    The member 'Koss Moss' has done the following action : Rzut kością


    'Kostka sześcienna' :
    The end of the fucking world - Page 14 7RTiEbL
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Prince Charming Wto 25 Sty 2022, 17:58

    Tak naprawdę Negan musiał zrobić naprawdę niewiele, by uzyskać pomoc Przystani. Jeffrey nie myślał logicznie, pragnąc jedynie odzyskać Connora, zgodził się więc na postawione warunki bez refleksji i zawahania. Zaślepiała go miłość, dlatego poprowadził swoich ludzi na tę bezsensowną rzeź.
    Gdy chłopakowi udało się w końcu przedostać na drugą stronę muru, zobaczył, jak jego ludzie walczą u boku Zbawców. Wciąż nie widział jednak nigdzie Negana, który swoim zwyczajem był już w centrum zamętu pośród murów Alexandrii. Nie było wątpliwości, że Rick i jego ludzie nie mieli żadnych szans w obliczu tej przytłaczającej przewagi liczebnej.
    Część budynków zajęła się ogniem, ale nie miał kto ich gasić, ponieważ wszyscy próbowali odeprzeć brutalny atak. Nieskutecznie, ponieważ nieustannie byli ostrzeliwani, gradem kul produkowanych również w Przystani. Było jasne, że atak miał na celu zniszczenie osady, tak by nie było szans na jej odbudowanie. Alexandria miała posłużyć za przykład dla wszystkich tych, którzy odważyliby się jeszcze kiedyś sprzeciwić Zbawcom.
    Walka była tak naprawdę jednostronna, choć obrońcy walczyli o swój dom, musieli ulegać brutalnej sile i dominacji przeciwników. Nawet jeśli chcieliby się poddać, było jasne, że nikt nie przyjąłby ich kapitulacji.
    Wydawało się, że bitwa została rozstrzygnięta, nim na dobre się rozpoczęła.
    A właściwie byłaby, gdyby nie interwencja Connora. W chaosie i przy niecichnących wystrzałach młodzieniec miał na początku trudności, by zwrócić uwagę swoich ludzi. Część z nich zdążyła już rozdzielić się i toczyła pojedyncze walki z mieszkańcami Alexandrii. Gdy jednak w końcu rozpoznali swojego przywódcę, większość usłuchała bez wahania. Natychmiast zrezygnowali z kontynuowania bitwy.
    A skoro Przystań zdecydowała się na odwrót, Zbawcy znaleźli się między dwoma wrogim osadami. Nie mieli wyboru niż tylko również odpuścić. Zadali jednak dotkliwy cios Alexandrii. Część budynków ogarnął pożar, a trupy ścielące teren przy bramie w zdecydowanej większości należały do ludzi Ricka.
      — Kurwa, gdzie jest szef? — Andrew krzyknął, wsiadając w pośpiechu do samochodu.
      — Widziałem go, jak rozpierdalał łeb jakiemuś fiutowi z Alexandrii.
      — Na pewno już odjechał.
      — Nie uciekłby pierwszy.
      — Sam widziałem, jak wsiada do samochodu — odezwał się niespodziewanie Simon, zajmując fotel kierowcy i przekręcając kluczyk. — Spierdalamy, zanim się domyślą, że mamy przesrane — przerzucił szybko bieg i nacisnął pedał gazu, ignorując skonsternowane miny pozostałych Zbawców.
    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Dante Wto 25 Sty 2022, 18:49

    Alexandra poniosła tego dnia ogromne straty. Zanim mieszkańcy zdołali ugasić pożar, osada została w dużej części spalona. Spłonął kościół i kilka domów, a ponadto pola z uprawami. Wyrządzone szkody bez wątpienia dadzą się wszystkim we znaki, ale Connor nie zjawił się już w osadzie ojca osobiście, ograniczając się do wysłania kilku zwiadowców, aby uzyskać pożądane informacje. Odetchnął z ulgą na wieść o tym, że najbliższe mu osoby żyły, ale ta ulga nie trwała długo.
    Do kajuty kapitańskiej wbiegła zadyszana i przestraszona Sasha.
      — Viggo, zbawcy tu są — poinformowała. — Mówią, że przyjechali po swoją działkę. Czy my… ty… nie załatwiłeś tego z nimi?
      — Szlag. — Connor zacisnął dłonie w pięści, wstając zza biurka. — Co za chuj. Kurwa.
      — Grożą, że zniszczą Przystań, jak ich nie wpuścimy…
    Młodzieniec sapnął wściekle i wypadł z kajuty, aby wyjść naprzeciw intruzom. Co za skurwiel. Pierdolony gnój – myślał, bo naprawdę sądził, że w końcu udało się im dogadać. Może nie w najlepszych stosunkach i z całym mnóstwem niewypowiedzianego żalu, ale przynajmniej na w miarę neutralnych warunkach. Najwyraźniej jednak Negan znów zabawił się jego kosztem. Przecież musiał wiedzieć, że Connor nie wesprze ataku z zemsty na Alexandrię, bo chociaż obiecał Zbawcom wsparcie, to na pewno nie w zamachu na osadę własnego ojca i ludzi, którzy byli mu kiedyś tak bliscy. Negan nie miał prawa tego oczekiwać. Zdawało się więc, że wykorzystał go tylko, żeby pozbyć się Ricka spod Sanktuarium, a teraz skorzystał z pierwszej lepszej okazji, aby zerwać umowę i postawić na swoim.
      — Gdzie on jest?! — wykrzyknął Connor, podchodząc do bramy, za którą przechadzał się w tę i we w tę rozanielony Simon. — Gdzie jest ten skurwiel, nie mów, że nie miał jaj przyjść tu i powiedzieć mi prosto w twarz, jakim jest zjebanym, wyrachowanym oszustem.
      — Ohoho, spokojnie. Spokojnie, nie będziemy się tutaj przerzucać inwektywami — rzucił jowialnie Simon. — Otworzysz nam, chłopczyku, żebyśmy mogli zabrać, co nasze? Czy wolisz poświęcić życie swoich drogich przyjaciół.
    Mężczyzna zatoczył dłonią łuk, wskazując zgromadzonych przy bramie mieszkańców Przystani.
      — Nic nie dostaniecie — syknął Connor. — Powiedz Neganowi, że może pocałować mnie w dupę. Spróbuj sforsować tę bramę, a ściągnę tu hordy szwendaczy i zabiję was wszystkich, choćby miała to być ostatnia rzecz, którą zrobię w życiu.
      — Viggo — zaczął stojący nieopodal Eugene, ale Connor uciszył go niedbałym gestem dłoni.
      — Cóż. Chłopcy… — Simon też wykonał gest, ale w stronę swoich ludzi, którzy momentalnie podnieśli broń. Connor rozpoznał wyrzutnie rakiet, które Negan odebrał im przed kilkoma tygodniami. — Ostatnia szansa, zanim zaczniemy słodki rozpierdol.
      — Viggo. — Tym razem to Sasha zbliżyła się do Connora, kładąc mu dłoń na ramieniu. — Viggo, może nie warto ginąć.
    Connor jeszcze przez chwilę stał nieruchomo, wpatrując się nienawistnie w Simona.
      — Mam zacząć liczyć? — zapytał ten. — No dobra. Skoro tak wolisz. Dziesięć. Dziewięć. Trzy! Dwa!
      — Otwórzcie im — warknął Connor z bijącym sercem, nim odsunął się na bok. Miał już tego serdecznie dość – Negan tym razem przegiął. Patrząc, jak Zbawcy plądrują jego dom, myślał o tym, jak przekonać pokojowo nastawione Królestwo i Wzgórze do połączenia sił przeciwko Zbawcom. Wiedział, że z Alexandrią nie będzie miał żadnego problemu.
    Był potężnie zaskoczony i dogłębnie rozczarowany, ale nade wszystko rozsierdzony. Nie spodziewał się tego po Neganie. Nie sądził, że drań tak bardzo uniesie się tą słynną męską dumą po ich ostatniej rozmowie, ale to nie miało znaczenia. Policzy się z nim i odbierze swoje własności. Nie dziś i nie jutro. Ale zrobi to i Negan poniesie konsekwencje całego zła, które wyrządził, łącznie z zabójstwem Glenna. Po tym skurwysyństwie Connor na pewno już się za nim nie wstawi.

    Na ile zamykamy Negsa w ciemnościach, zanim Connor się dowie!
    1-2 - trzy miesiące.
    3-4 - pół roku.
    5-6 - rok.
    avatar
    Kostkarka
    Admin

    Punkty : 440
    Liczba postów : 88

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Kostkarka Wto 25 Sty 2022, 18:49

    The member 'Dante' has done the following action : Rzut kością


    'Kostka sześcienna' :
    The end of the fucking world - Page 14 7RTiEbL
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Prince Charming Wto 25 Sty 2022, 22:09

    Daryl bez słowa przesunął pod drzwi celi tacę z mdłym posiłkiem. Pozbawiona smaku i zapachu breja wygląda, jakby ktoś ją wyrzygał. Negan z udręczoną miną spojrzał na jedzenie i nawet nie ruszył się z łóżka.
      — Zmieńcie kucharza, gotuje gorzej niż moja żona, a laska potrafiła posolić herbatę — oznajmił kapryśnym tonem, jakby pojechał na wakacje, a nie siedział w cholernej piwnicy w prowizorycznej celi. — Ja pierdolę. Czasem strach było zjeść obiad.
    Daryl warknął coś niezrozumiałego pod nosem, rzucając w kierunku mężczyzny zniecierpliwione spojrzenie. Negan nie ruszył się jednak w kierunku tacki, wiedząc, że facet nie może wyjść, dopóki nie będzie mógł mu zabrać sztućców. Były przywódca Zbawców desperacko potrzebował towarzystwa.
      — To musi być dziwne, co? Wyglądasz na niegrzecznego chłopca, a teraz robisz za strażnika w pudle — westchnął ciężko, gdy znów odpowiedziała mu jedynie pogardliwa cisza podszyta nienawiścią. Nie mógł winić faceta, od początku nie układało im się najlepiej. — Choć z drugiej strony to całkiem zabawne. Jedna z pierwszych rzeczy, którą postawił były szeryf to więzienie. — Uśmiechnął się szeroko, gdy Daryl w końcu spojrzał w jego kierunku. — Wszystko byłoby prostsze, gdyby Rick był na przykład alfonsem.
      — Zdechłbyś, gdyby nie on — wychrypiał w końcu Daryl, wywołując jeszcze szerszy uśmiech na ustach mężczyzny, który w końcu skłonił go do gadania. Zsunął nogi z niewygodnego łóżka i wstał, by podejść bliżej krat, zza których facet wciąż wpatrywał się w niego ponuro.
      — Byłoby ciekawiej — oznajmił, przekrzywiając lekko głowę.
      — To się da załatwić — zbliżył się o krok w kierunku krat i przez moment wyglądało na to, że da się sprowokować. Wyciągnął dłoń w kierunki drzwi od celi, ale w ostatniej chwili ją cofnął, w towarzystwie rozczarowanego westchnienia Negana. Daryl schylił się jednak tylko i zabrał tace z nieruszonym posiłkiem.

      — Zawsze wiedziałem, że młode wdowy są narwane — rozbawiony pomruk wyrwał się z szerokiej piersi, gdy odwiedziła go w środku nocy Meggie. Rick prawdopodobnie nie miał pojęcia, że dziewczyna wdarła się do tego zaimprowizowanego więzienia gotowa sama wymierzyć sprawiedliwość.
    Parsknęła wściekle i w odpowiedzi odbezpieczyła pistolet.
    W ciemnej celi kobieta nie mogła dostrzec rozbawionego błysku w jego oczach ani szelmowskiego uśmiechu. Gdy zbiegała na dół, była pewna, że go przestraszy. Chciała, żeby ten skurwiel bał się, tak jak ona tamtej nocy, żeby wiedział, że jest na jej łasce i błagał o życie. Negan nie zrobił jednak żadnej z tych rzeczy.
      — Zajebię cię, skurwielu! — Oznajmiła zdławionym głosem, a jednak teraz, gdy znalazła się sam na sam z tym potworem, który zamordował Glenna, powrócił ten sam chłodny uścisk przerażenia. Nie potrafiła nawet opanować drżenia rąk,
      — Koteńku, słyszałem, że laski w ciąży potrafią być nieźle napalone. Widzisz, ja tu też nie mam wielu okazji, więc-
      — Zamknij się, kurwa!
    Negan zrobił krok w stronę kobiety, a ta, pomimo dzielących ich grubych krat, gwałtownie cofnęła się pod przeciwległą ścianę. Usta Zbawcy wyciągnęły się w jeszcze szerszym uśmiechu.

    Judith przysiadła swoim zwyczajem przy małym, piwnicznym oknie i cicho w nie zastukała. Wsparła się plecami o ścianę budynku i rozłożyła książkę na kolanach. Wysunęła ołówek z kieszeni, który następnie oparła o piegowaty policzek.
      — Księżniczko?
      — Cześć, Negan — dziewczynka wyciągnęła nogi przed siebie, zanurzając brudne tenisówki w zielonej trawie. — Pomożesz mi w lekcjach?
      — Wiesz, że nic za darmo — rozbawiony głos mężczyzny dobiegał stłumiony przez przybrudzoną szybę. Od miesięcy jego jedynym źródłem informacji była mała córka Grimmesa.
      — Nie dzieję się nic ciekawego — odparła markotnie Judith i zaczęła rysować ołówkiem na krawędzi książki krzywe kwiatuszki. — Daryl pojechał wczoraj po zapasy i przywiózł mi watę cukrową w puszce. Dzieciaki podobno to uwielbiają, ale w sumie... raczej średnie. Connor ma mnie odwiedzić niedługo.
      — Twój brat?
      — Mhm — odparła obojętnie dziewczynka, marszcząc lekko nos i dorysowując szwędacza pośród ukwieconej łąki. Po kilku latach rozłąki rodzeństwu nie było łatwo odbudować więzi. — Jest trochę dziwny.
      — Twój brat jest jednym z seksowniejszych gnojków jakich znam.
      — Seks-co?
      — I potrafi się świetnie bić.
      — Connor? Potrafi się bić? — Zapytała z powątpiewaniem, ale też dużo większym zainteresowaniem.
      — Sam widziałem, jak dał po ryju facetowi dwa razy większemu od siebie.
    Tego gorącego popołudnia Judith nie zrobiła lekcji, ale cały wolny czas spędziła na plotkach o swoim starszym bracie, który nagle wydał jej się odrobinę bardziej interesujący. A w niego ubarwionych historiach Negana nie brakowało krwawych szczegółów.
    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Dante Sro 26 Sty 2022, 09:21

    Minęły dwa miesiące – trudne miesiące oddawania Zbawcom połowy zapasów, przy czym to Simon decydował, co tę połowę stanowi – zanim Connor zrozumiał, że uporczywe odmawianie mu kontaktów z Neganem może wcale nie wynikać ze złośliwości czy pragnienia zemsty ze strony mężczyzny. Coś było na rzeczy. Przekonał się o tym, gdy zdecydował się wreszcie na wyprawę do Sanktuarium i został ostrzelany, uchodząc z życiem tylko dlatego, że zabrał ze sobą dwoje towarzyszy.
    Sasha do dziś nie wybaczyła mu śmierci Abrahama. Twierdziła inaczej, ale widział żal w jej oczach, ilekroć gdzieś się mijali, mimo że Abraham sam wyrwał się do tej misji i trudno było winić za to kogokolwiek poza nim.
    Wszystko się zjebało i Connor wiedział, że jedynym wyjściem jest nawiązanie sojuszu z innymi. Zbyty przez Królestwo i Wzgórze pojechał w końcu z obstawą do Alexandrii, gotów na konfrontację z ojcem.

      — Odwiedził was ostatnio Negan? — zapytał Ricka, siedząc na krawędzi kanapy w jego domu, podczas gdy jego ludzie czekali pod bramą, gotowi reagować, gdyby nie wrócił. Musiał przyznać, że nie spodziewał się, że Alexandria tak sprawnie uwinie się z odbudową. Dziś, gdy przemierzał osadę, był pod wrażeniem tempa, z jakim ci ludzie podnieśli się po tamtej klęsce.
    Rick pokręcił powoli głową.
      — Nie, Zbawcy nas już nie odwiedzają.
      — Co takiego? — Connor zmarszczył brwi, wpatrując się w mężczyznę z niedowierzaniem. Niemożliwe, żeby Zbawcy tak po prostu zrezygnowali z łupienia Alexandrii. Z drugiej strony mogło to wyjaśniać tak sprawny powrót osady do normalnego funkcjonowania. — Dlaczego? — zapytał, czując, że robi mu się słabo.
      — Mieliśmy układ — odparł mężczyzna. — My pozbywamy się Negana. Oni dają nam spokój.
      — Co…?
    Gdyby młodzieniec nie siedział, ugięłyby się pod nim nogi. Serce momentalnie szarpnęło mu się w piersi i zaczęło łomotać, jakby próbowało wydostać się z klatki piersiowej. Chłopak zaparł się dłońmi o kanapę – aż zakręciło mu się w głowie. Jego własne zdradzieckie ciało zalało go gradem niezależnych reakcji, które wprawiły go w drżenie.
      — Pozbyliśmy się Negana.
      — Jak to pozbyliście
    Rick westchnął i opuścił na chwilę pomieszczenie. Connor słyszał jego kroki na schodach. A kiedy mężczyzna wrócił do swojego salonu, niósł w rękach coś, co sprawiło, że młodzieniec poczuł, jak oczy zachodzą mu łzami.
      — Nie, nie, nie — wydusił. — To niemożliwe.
      — Connor. — Rick postawił Lucille pionowo pod ścianą i zbliżył się do syna. — Tak musiało być. To zły człowiek. I jego wpływ na ciebie też był zły. Teraz już wszystko będzie dobrze.

    Mieszkańcy Przystani bez wątpienia zauważyli tę zmianę w zachowaniu Connora. Chłopak był zupełnie poważny, jakby nagle postarzał się o pół wieku. Znacznie bardziej bezwzględny, gdy kazał swoim ludziom bronić osady przed Zbawcami za wszelką cenę. Wielu zginęło i stosunki ze Zbawcami stały się zdecydowanie wrogie. Simon, który objął teraz stanowisko szefa, nie cofał się przed niczym – obstawił wszystkie drogi i utrudniał mieszkańcom Przystani życie, jak tylko mógł.
    Ale Connor nie uginał się już. Był usatysfakcjonowany, dopóki za śmierć każdego ze swoich ludzi zabierał do piekła kilkoro Zbawców.
    Wizyty w sąsiednich osadach były ryzykowne, więc na długi czas z nich zrezygnował. To Rick kilka razy odwiedził go w Przystani. Tylko raz towarzyszyła mu Judith, która zdawała się jednak nie przepadać za bratem. W końcu jednak – a minął wówczas niemal rok od śmierci Negana – sytuacja się uspokoiła. Zbawcy musieli mieć na głowie inny problem, ponieważ ich ataki stały się sporadyczne, a siły wyraźnie skierowano gdzieś indziej. Któregoś dnia Connor postanowił wreszcie skorzystać z okazji i zapowiedział wizytę w Alexandrii.

    .   — Cześć!
    Connor łypnął podejrzliwie na Judith, która zupełnie nie w swoim stylu wybiegła mu na powitanie zaraz po tym, jak rozmówił się z Rickiem.
      — Hej — odpowiedział jej z rezerwą i nachylił się, żeby przytulić jej drobne ciało. Dziewczynka miała już około siedmiu, może nawet ośmiu lat i już teraz widać było, że kiedyś lepiej będzie nie wchodzić jej w drogę.
      — Jejku, Connor! Musisz przyjeżdżać częściej.
      — Okej — mruknął trochę zdziwiony.
      — Muszę ci coś pokazać!
      — Okej — powtórzył.
      — Chodź! — pociągnęła go w stronę domu i opuścili podwórze, odprowadzani czujnym spojrzeniem Ricka, który szykował się chyba do jakiejś wyprawy.
    Dziewczynka zaprowadziła go na górę, do swojego pokoju. Pokazała rysunki, na które Connor spojrzał z umiarkowanym zainteresowaniem. Przynajmniej dopóki nie zauważył jednego z nich.
      — A to? — mruknął, biorąc do rąk jedną z kartek i przyglądał się jej podejrzliwie. Każdy z rysunków przedstawiał bardziej rzeczywistość niż wytwory wyobraźni, więc zainteresowało go źródło inspiracji w przypadku tej pracy. — Więzienie?
      — Tak — szepnęła konspiracyjnie Judith. — Ogólnie to tajemnica, ale mamy tutaj prawdziwego więźnia!
      — Hmh — mruknął Connor i odłożył rysunek. — Ojciec znów bawi się w szeryfa? Kogo zamknął?
    Dziewczynka wzruszyła tylko ramionami.
      — Tata mówi, że to bardzo zły człowiek. Nie wiem, bo dla mnie jest miły. Pomaga mi odrabiać lekcje! — otworzyła się. Teraz, gdy już napomknęła o więźniu, zdawało się, że ma wiele do powiedzenia. — I mówił mi o tobie! Powiedział, że świetnie spuszczasz wpierdol.
    Connor wybałuszył na nią oczy, ale nie z powodu słownictwa, którego użyła. Nawet jej nie upomniał. Tylko patrzył na nią, jakby zobaczył ją pierwszy raz w życiu.
      — Heeej! — dziewczynka przechyliła głowę i pomachała do niego. — Ziemia do Connora! Jezu, jesteś strasznie dziwny.
    Wzdrygnęła się, spłoszona, kiedy młodzieniec podniósł się gwałtownie.
      — Gdzie…?
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Prince Charming Sro 26 Sty 2022, 17:31

    Judith biegła za Connorem, próbując, choć na chwilę, go zatrzymać. Zirytowana złapała jego nadgarstek i zaparła się lekko, zmuszając brata do spojrzenia w swoim kierunku. Zmarszczyła groźnie brwi, a jej oczy błysnęły gniewnie.
      — To jest tajemnica — oznajmiła z ogromnym naciskiem, w końcu Rick nie miał pojęcia, że pozbawiona rówieśników córka znalazła upodobanie w towarzystwie Negana, który jako pierwszy dorosły rozmawiał z nią jak równy z równym. Kilka lat temu w ten sam sposób zaskarbił sobie sympatię Connora. Judith była zła, bo uświadomiła sobie, że nierozważne działanie starszego brata może nie tylko sprowadzić na nią kłopoty, ale na dodatek pozbawić ją w przyszłości rozmów z więźniem.
    Gdy Grimmes spróbował ją zignorować i kontynuować marsz, zastąpiła mu drogę.
      — Rany, Connor — załamała bezradnie ręce i ze śmiertelnie poważną miną pokręciła z dezaprobatą głową, do złudzenia w tej chwili przypominając niezadowolonego Ricka. — Po prostu zrób to tak, żeby się nikt nie dowiedział. Pomogę ci.
    I rzeczywiście. Judith nie tylko niepostrzeżenie ukradła klucze od piwnicy, ale nawet doskonale wyczuła moment, w którym niezauważeni mogli się do niej zakraść. Wyglądało na to, że od dawna chciała odwiedzić osobiście więźnia i wszystko to zaplanowała, ale potrzebowała impulsu, który dodałby jej odwagi. Rick opowiadał przecież straszne rzeczy o dokonaniach Negana.
    Ten jednak siedząc znudzony na pryczy, wcale nie wyglądał szczególnie groźnie. Obijał piłkę od więziennej ściany i na pewno nie spodziewał się gości. Zerknął niechętnie w stronę drzwi, przekonany, że znów ujrzy w nim mrukliwego Daryla z domowym obiadkiem albo gotowego na kazanie Ricka. To, co ujrzał, przeszło jednak jego najśmielsze oczekiwania. Nie zdążył złapać piłeczki, która potoczyła się po zabrudzonej podłodze i uniósł lekko brew. Zdziwienie malowało się na jego twarzy jednak tylko przez krótką chwilę, zastąpione szerokim i kompletnie nieszczerym uśmiechem.
      — Muszę przyznać, że liczyłem na to, że wcześniej za mną zatęsknisz — Connor mógł wierzyć, że Negan umarł. Z perspektywy mężczyzny młodzieniec po ich ostatniej rozmowie się go wyparł i pozwolił na tę absurdalną szopkę w imię swoich zranionych uczuć i dumy. Nic więc dziwnego, że jego reakcja nie była dość entuzjastyczna.
    Zerknął na Judith i puścił jej oczko, gdy dziewczynka przyglądała mu się z tą dziecinną i nieco zbyt natarczywą ciekawością.
      — Cześć, dziecinko.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Koss Moss Sro 26 Sty 2022, 18:40

    Piwnica była skąpana w półmroku. Connor musiał wytężyć wzrok i dopiero po pewnym czasie ujrzał po ścianą sylwetkę. Przypadł do krat, zacisnął palce na chłodnych prętach i trzymał się mocno, bo miał wrażenie, że jeśli choć trochę poluzuje uścisk, to nogi – jak z waty – odmówią mu posłuszeństwa.
    Mężczyzna nie wyglądał tak, jak Connor zapamiętał. Był wychudzony. Posiwiał wyraźnie; miał podkrążone oczy i zapadnięte policzki, a w tonie jego głosu próżno było nasłuchiwać dawnej jowialnej nuty.
      — Żadna dziecinko! — rzuciła buńczucznie Judith, podchodząc nieco bliżej. --- Spuszczam wpierdol trupom!
      — Negs — wydusił w końcu Connor. — Boże. Kurwa. Zabiję go. Zabiję.
      — Nie! — zaprotestowała dziewczynka. — Tata nie pozwala. Mówi, że mamy tutaj cywilizowany świat. Nie zabijamy więźniów!
      — Cywilizowany — powtórzył sarkastycznie Connor. — Szeryf musiał się nieźle naćpać, żeby na to wpaść. Otwórz celę, Judith, teraz.
      — Nie można! — obruszyła się młoda Grimes i natychmiast odsunęła się od Connora na bezpieczną odległość, mocno ściskając w drobnej dłoni klucze. Młodzieniec zgrzytnął zębami ze złości, po czym rzucił się w jej stronę, ale zwinna dziewczynka uskoczyła i momentalnie wyszarpnęła broń. Wymierzyła do młodzieńca z zaciętą miną. Connor nie był pewien, czy byłaby gotowa go zastrzelić. Może relacje między nimi nie były zbyt rodzinne, ale prawdopodobnie nigdy nie zabiła człowieka. Widok rewolweru przywołał go jednak do porządku. Wyprostował się, uniósł dłonie w kapitulacyjnym geście, a gdy Judith opuściła nieco broń, powoli odwrócił się znów do krat, do obserwującego to wszystko Negana. Znów się zbliżył, przesuwając dłonią po twarzy, by w końcu chwycić pręty, jakby zamierzał je własnymi rękami rozsunąć.
    Nie załatwi tego w ten sposób. Nie wypuszczą Negana bez zgody Ricka lub walki. Będzie musiał zastanowić się, jak przekonać ojca.
      — Negs, ten gnój powiedział mi, że nie żyjesz — powiedział w końcu, nie mogąc znieść ewidentnej rezerwy ze strony mężczyzny. I miał nadzieję, że jej źródłem jest tylko nieporozumienie. — Pokazał mi Lucille i powiedział, że się ciebie pozbył, byłbym tu kurwa wcześniej, gdybym wiedział, że… ty… byłeś tu cały ten czas?
    Wypowiedziane z determinacją zdanie przerodziło się w niepewne pytanie; młodzieniec nie potrafił wyobrazić sobie przebywania w takich warunkach przez tydzień, a co dopiero rok.
    To nie był cywilizowany świat. To było okrucieństwo, gorsze niż pozwolenie komuś umrzeć. Nawet więźniom pozwalano na kontakty z innymi, zapewniano rozrywki i dostęp do światła dziennego. A Negan siedział tu sam, za jedyną towarzyszkę mając chyba tę brudną piłkę, własne myśli – i zapewne sporadycznie wrogich mu ludzi lub usiłującą utrzymać tę znajomość w tajemnicy Judith.
    Prince Charming
    Prince Charming
    Prime Daemon

    Punkty : 2031
    Liczba postów : 419
    Skąd : Poznań

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Prince Charming Sro 26 Sty 2022, 22:08

    Przez rok spędzony w tej kurewskiej klatce miał okazję wiele razy wyobrażać sobie spotkanie z Connorem. Jego fantazje zawsze krążyło wokół erotycznych fantazji rodem z sekcji premium na pornhubie, a romantycznych uniesień, w których to tęsknota, a nie żądza pojawią się na pierwszym planie. Gdy jednak zobaczył chłopaka na piwnicznych schodach, nie drgnął mu ani fiut, ani serce. Był rozczarowany tym, jak po tym czasie okazało się to niewiele znaczyć.
    Uniósł brew, obserwując, jak Connor wyraźnie próbuje wykrzesać z siebie dawną iskrę. Nadal był kurewsko przystojny. Gdyby nie pierdolona apokalipsa mógłby zostać prawdziwą gwiazdeczką. Niedobrze mu się jednak zrobiło, gdy dostrzegł, jak na tej ślicznej buźce maluje się litościwe współczucie.
      — I co byś zrobił, skarbie? — Zapytał obojętnie i wychylił się lekko z łóżka, by podnieść leżącą na ziemi piłkę tenisową. — Poprosił swojego starego, żeby zrezygnował z intratnego dealu z Simonem? Wstawił się za mną? Poużalał się? Wpadał czasem na pogawędkę? — Po każdym zadanym pytaniu podrzucał piłkę, która z cichym stukotem odbijała się od ściany. — A może jakaś ręczna robótka raz na miesiąc?
    W słowach mężczyzny brzmiała przede wszystkim gorycz. Miał w dupie, jaki syf nawciskał Rick synowi. Gówniarz zaskakująco łatwo i chętnie uwierzył w te wygodne kłamstwa. A nawet jeśli nie, to było to bez znaczenia. Nie Connor spędził rok w tym gównie. A Negan jedyne czego w tej chwili pragnął to rozpierdolić samozwańczego szeryfa. Był jak wściekły, mściwy drapieżnik w klatce. I chyba tylko pragnienie odpłacenia za każdy dzień niewoli pozwoliło mu zachować zdrowe zmysły. Judith nerwowo zerknęła w stronę drzwi od piwnicy.
      — Connor, nikt nie może się dowiedzieć, że tu jesteśmy — zauważyła zaskakująco trzeźwo i prosząco. Przygryzła dolną wargę, wbijając w brata wyczekujące spojrzenie. — Nie możesz nikomu powiedzieć — dodała z wyraźnym naciskiem i uporem. Stało się jasne, że łatwo nie wybaczy mu zdradzenia tego sekretu. Już zapewne żałowała, że go tu przyprowadziła i chciała jak najprędzej odejść stąd niezauważona.
    Negan milczał, odbijając piłkę od ściany. Gdyby Connor odwiedził go kilka miesięcy wcześniej, mógłby liczyć na nieco cieplejsze powitanie. W tej chwili jednak dzieliło ich dużo więcej niż żelazne kraty.
    Dante
    Dante
    Daemon

    Punkty : 2512
    Liczba postów : 517
    Skąd : Z kosmosu

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Dante Sro 26 Sty 2022, 22:49

    Chciał rozwalić te kraty, podejść do niego, potrząsnąć nim i mocno, długo go całować, nie pozwalając już, by znów narosła między nimi choć minimalna odległość. Wszystkie emocje, które budził w nim Negan, eksplodowały niespodziewanie. Namiętne uczucia, które najwyraźniej nigdy nie wygasły, wzięły górę.
    Chciał powiedzieć, że zrobiłby wiele. Rozniósłby Alexandrię własnymi rękami, gdyby musiał. Ich rozstanie przypadło jednak na niekorzystne okoliczności. Pokłócili się wtedy. Najwyraźniej obaj byli przekonani, że druga strona uniosła się dumą. Ale to, co Rick zrobił Neganowi – to przekraczało najśmielsze wyobrażenia Connora. Chyba łatwiej było mu przejść do jakiejś namiastki porządku rzeczy, gdy uważał go za martwego, niż teraz, kiedy zobaczył go w tym stanie. Nigdy nie pomyślałby, że to w ogóle możliwe. Nie w przypadku tego wiecznie zadowolonego dupka.
      — Nikt się nie dowie, że wiem o nim od ciebie ― rzucił niedbale w stronę Judith. ― Zostaw nas na chwilę samych, Judy.
      — Nie mogę!
      — Judith ― Connor podniósł ostrzegawczo głos. ― Nie będziesz miała kłopotów, zadbam o dyskrecję. Uciekaj stąd.
    Dziewczynka potrząsnęła głową, z uporem wpatrując się w Negana i dopiero gdy ten podniósł głowę i skinął jej lekko, westchnęła z niezadowoleniem, prawie tupiąc nóżką.
      — Za dwie minuty widzę cię na górze! ― rzuciła do Connora niczym surowa matka, a potem wycofała się na schody i opuściła piwnicę, do samego końca przypatrując się podejrzliwie bratu.
    Dopiero gdy drzwi się zamknęły, Connor otworzył przymknięte powieki i odsunął czoło od krat, o które je opierał.
      — Podejdź do mnie ― poprosił cicho, przez ściśnięte gardło. Nie z żalu. Z wściekłości. Gdyby teraz opuścił celę, był pewien, że zrobiłby coś, czego pewnie by żałował. Nie potrafił nawet pomyśleć już o Ricku jako o swoim ojcu. Nie-kurwa-po-tym. Oszukiwał go przez rok, podczas gdy Negan tkwił tu odosobniony – choć najwyraźniej nie nieświadomy. Skądś wiedział o umowie z Simonem. Zapewne mieszkańcy Alexandrii zapominali czasem o tym niewielkim okienku. Rozmawiali swobodnie, nie mając pojęcia, że kilka metrów od nich, skryty w mroku, czai się potwór. ― Pokaż mi się z bliska. Kurwa, podejdź tu i pokaż mi się, zanim rozpieprzę tę osadę.

    1-2, niestety ktoś przyuważy Judith i zamkną na klucz drzwi na górze, nie sprawdzając, czy ktoś oprócz Negana tam jest XD
    3-4, ktoś przyuważy Judith i zejdą na dół, przerywając randkę.
    5-6, nic się NA RAZIE nie dzieje.

    Sponsored content

    The end of the fucking world - Page 14 Empty Re: The end of the fucking world

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pon 20 Maj 2024, 12:30