Connor uniósł brew.
- Myślisz, że w swoim stanie go obronisz? - rzucił z niechęcią. - Kumple Carlosa mieli załatwić sprawę, ale skoro się nie udało, to dokończę sam - stwierdził.
Thomas nie wyglądał na szczególnie wystraszonego - w takich momentach zwykle myślał analitycznie. Sięgnął do kosza z brudami, żeby wyciągnąć stamtąd spodnie i zwinął je, obserwując Connora uważnie.
Nie liczył na pomoc Cartera, więc bez słowa wyszedł przed niego. Connor prychnął.
- A mogło być po dobroci - uprzedził, dając im jeszcze wybór.
- Myślisz, że w swoim stanie go obronisz? - rzucił z niechęcią. - Kumple Carlosa mieli załatwić sprawę, ale skoro się nie udało, to dokończę sam - stwierdził.
Thomas nie wyglądał na szczególnie wystraszonego - w takich momentach zwykle myślał analitycznie. Sięgnął do kosza z brudami, żeby wyciągnąć stamtąd spodnie i zwinął je, obserwując Connora uważnie.
Nie liczył na pomoc Cartera, więc bez słowa wyszedł przed niego. Connor prychnął.
- A mogło być po dobroci - uprzedził, dając im jeszcze wybór.