Wyglądasz jak z krzyża zdjęty.
Fabuły, które zostały rozpoczęte na starej wersji forum, tutaj znajdują swoją kontynuację.
Początek tej fabuły znajduje się TUTAJ.
Przywódca tego, co wygląda na oddział uderzeniowy, osłania się przed atakami tarczą kinetyczną.
― Wstrzymać ogień. WSTRZYMAĆ OGIEŃ! ― krzyczy, nie podnosząc nawet broni.
Mężczyźni za jego plecami mierzą do przeciwników, ale z ich strony nie padł żaden strzał.
Kiedy zapada cisza, przywódca unosi okrytą rękawicą, otwartą dłoń, by pokazać, że nic w niej nie trzyma.
― To nie jest akt terroru. Nie przychodzimy, by uczynić komukolwiek krzywdę. Przychodzimy w sprawie wampira, którego tu przetrzymujecie. Porozmawiajmy, proszę. Bez strzałów.
Mężczyzna opuszcza powoli dłoń i sięga do twarzy. Zdejmuje z niej czarną maskę, by pokazać poorane bliznami oblicze starszego człowieka, który wiele już przeżył.
― Stworzenie, które pojmaliście, jest śmiertelnie niebezpieczne. Nie wiecie, z czym macie do czynienia. Chcemy zapobiec nieszczęściu. Proszę o rozmowę z osobą zarządzającą obiektem.
Morningstar wpatruje się w monitor. Nie słyszy wymiany zdań, ale widzi, że do pełnej wymiany ognia nie doszło. I tylko z szybu wentylacyjnego ktoś… coś… wydostało się, na szczęście szybko przecięte na pół.
Nie wygląda jednak jak jeden z mężczyzn, którzy utknęli przy korytarzu.
Ani trochę.
Na podłodze leży kobieta, a raczej to, co z niej zostało. Jej ciemne włosy rozsypane są na posadzce, kryjąc twarz i głowę, a dłonie trzęsą się w konwulsyjnych drgawkach.
Na wewnętrznej stronie nadgarstka znajduje się charakterystyczny symbol: ikona, która kojarzyć się może z dwoma nietoperzami o otwartych skrzydłach – większym i mniejszym – nabitymi na sztylet; lub może to kontur jakiegoś rodzaju broni o dwóch poziomych ostrzach; lub może kształt bez znaczenia, w którym ludzkie oko na próżno dopatruje się sensu i odniesień.
― Pani doktor, czy wasz zespół przeszedł jakiekolwiek szkolenie na wypadek ataku?
― Pułkowniku, owszem, wiemy, że w razie ataku terrorystycznego mamy się nie ruszać i czekać na pomoc ― odpowiada gorzko ― teraz jednak obawiam się, że…
Morningstar chwyta się z a serce, gdy z szybu do sali z androidem wskakuje kolejna postać, tym razem mężczyzna, i tym razem lepiej przygotowany na kontakt z intruzem.
Na jego nadgarstku też jest ten symbol. Gdy otwiera usta, by wrzasnąć przy rzucaniu się na androida, błyskają w nich dwa sztuczne, srebrne kły, które upodabniają go do zmarłej za ścianą istoty.
Zaraz za mężczyzną z szybu wyskakują kolejne osoby. Jest ich tam sporo, ale można zacząć się zastanawiać, czy mają związek z intruzami w korytarzu.
A może oni mieli tylko odwrócić uwagę.