Mała wioska, wokół rozciągające się połacie lasów, pól, dzikie mustangi, wolność... Tuż za rogiem szaman odprawiał rytualne modły na rzecz wywołania deszczu bowiem susza, jaka nawiedziła ten obszar sprawiła, że przeżycie tu było wielkim wyzwaniem. Po drugiej stronie wioski unosiły się kłęby dymu, mające odstraszyć głodujące wilki. Większość zwierzyny uciekła... I tylko on, patrzący zza drzew Bursztynooki, trzymający w dłoni pajęczą lilię.
Zimny dreszcz przebiegł jego kark, gdy zrywał się z... no właśnie... skąd? Rozejrzał się nieprzytomnym wzrokiem i dostrzegł, że siedzi na przystanku metra, w samym centrum współczesnego Tokio. Z niepokojem podrapał się po głowie, przeczesując palcami klasycznie czarne, proste i nieco dłuższe włosy.
Przed chwilą byłem...w indiańskiej wiosce... co na bogów robię w Japonii? - pomyślał, powolnym ruchem z gracją unosząc się z krzesła. Jego wzrok skupił się na oddalonym w oddali mężczyźnie, do którego przyciągała go jakaś moc...moc bursztynowych oczu. Mało myśląc ruszył w jego stronę, potrącając po drodze przechodniów, nie zważając na matki z dziećmi, starszych i schorowanych. Liczyło się tylko to by złapać mężczyznę o bursztynowych oczach... Im szybciej się zbliżał, tym dalej był ten mężczyzna, a przynajmniej takie miał wrażenie. Czarne jak noc Shage śledziły każdy ruch postaci ze snu... Ale czy on na pewno tam stał? Czy umysł Shage ponownie płatał mu figle?
Zimny dreszcz przebiegł jego kark, gdy zrywał się z... no właśnie... skąd? Rozejrzał się nieprzytomnym wzrokiem i dostrzegł, że siedzi na przystanku metra, w samym centrum współczesnego Tokio. Z niepokojem podrapał się po głowie, przeczesując palcami klasycznie czarne, proste i nieco dłuższe włosy.
Przed chwilą byłem...w indiańskiej wiosce... co na bogów robię w Japonii? - pomyślał, powolnym ruchem z gracją unosząc się z krzesła. Jego wzrok skupił się na oddalonym w oddali mężczyźnie, do którego przyciągała go jakaś moc...moc bursztynowych oczu. Mało myśląc ruszył w jego stronę, potrącając po drodze przechodniów, nie zważając na matki z dziećmi, starszych i schorowanych. Liczyło się tylko to by złapać mężczyznę o bursztynowych oczach... Im szybciej się zbliżał, tym dalej był ten mężczyzna, a przynajmniej takie miał wrażenie. Czarne jak noc Shage śledziły każdy ruch postaci ze snu... Ale czy on na pewno tam stał? Czy umysł Shage ponownie płatał mu figle?