Słowozbiory

    Corvo
    Corvo
    Lost Soul

    Punkty : 212
    Liczba postów : 44

    Słowozbiory Empty Słowozbiory

    Pisanie by Corvo Pon 07 Lis 2022, 12:30

    Z okazji paskudnej jesiennej chandry jaka mnie złapała i trzyma jak i tego, że wpadło mi nieco wolnego czasu (mit, bzdura, no ale coś się wykrzesa) informuję uroczyście, że poszukuję duszyczek chętnych coś ze mną wygryzipiórczyć. Obiecuję, że nie ucieknę po jednym poście, służę pełnym wsparciem informacyjnym w zakresie proponowanych wątków (rly, jestem na tyle ugodowy, że ewentualne zmiany można przedyskutować na luzie) i pomogę ze wszystkim co tam sobie umyślisz.


    Słowozbiory 9WZ5bYK

    1. You made flowers grow in my lungs,
    and although they are beautiful,
    I can't breathe.


    Poznaliśmy się zupełnym przypadkiem. Pewnego dnia po prostu wraz ze słońcem i porannym hałasem z ulicy wpadłeś do mojej kwiaciarni, gdzie jak wierzyłem - ukryję się przed resztą świata. Nie przeszkadzało ci, kiedy oschle tłumaczyłem różnicę między koniczyną a wiecznikiem kulistym, ani to, że nie śmiałem się z twojego nerwowego żartu. Potem wymiotłem cię razem z małym bukiecikiem jaśminu za drzwi, mamrocząc pod nosem obelgi dedykowane tym, co to nie potrafią się szybko zdecydować czego by sobie życzyli. Czego ja sobie życzyłem? Długo się nad tym zastanawiałem, szczerze, i myślę, że chyba po prostu świętego spokoju. Serca mniej podatnego na zawahania, odporności, co mi jej brakowało na kwietnik rozrastający mi się od dawna w płucach. Tak, mam tam niezły bałagan, odkąd w zeszłym roku zagnieździła mi się w nich lilia tygrysia.
    Podobno to coraz rzadsze, ta paskudna choroba. Mówią, że to przeżytek, że zniknie niedługo jak to było z polio, z cholerą czy z dżumą, a ja zastanawiam się czy kwiaty nie rozpanoszyły mi się tam na dobre. Czy to łaskotanie lancetowatych liści w płucach przestanie odbijać mi się kaszlem, czy pewnego dnia obudzę się bez obrzydliwego, gorzkiego posmaku w ustach, czy przestanę rzygać pyłkiem i rozmiękłymi płatkami.

    Pan X - czyli mój 27-letni florysta. Od niecałego roku boryka się z hanahaki, które co prawda jest czymś w miarę powszechnym, aczkolwiek uważa się, że to zjawisko powoli chyli się ku końcowi. Nie wiadomo skąd się wzięło ani dlaczego pojawia się u niektórych osób, pewnym jest za to, że jeśli wystąpiło na którymkolwiek etapie życia, istnieje wysokie ryzyko nawrotu. Czynnikiem wywołującym chorobę jest - jakże obrzydliwie romantycznie - nieodwzajemniona miłość. Konieczny warunek: musi być ona prawdziwa, więc jak łatwo zgadnąć nie tak znowu o to łatwo w tych czasach. Pan X jest człowiekiem kapryśnym, cieszy się zasłużoną renomą gbura, nienawidzi celofanu i zna na pamięć dialogi z całej biblioteczki czarno-białych filmów jakie posiada w domu.

    Pan Y - i tu wchodzisz ty, cały na biało. Niczego nie narzucam - wiek dowolny, top/bottom/switch - jak ci pasuje. Jedyne co byłoby wskazane to charakterologiczna odporność na grymaszenie Pana X, cierpliwość wobec jego durnych melancholijnych stanów, pogoda ducha co by się panowie uzupełniali i jakoś to szło do przodu. Możemy zrobić z tego angst, fluff, coś toksycznego albo przeciwnie, happy ending jak z bajki.


    Słowozbiory JJPXBpN

    2. I would rather touch your soul,
    than your body.


    Małe, spokojne miasteczko - paradygmat niewielkiej społeczności folgującej równo przyciętym trawnikom przed domem, uczęszczającej co niedzielę na mszę do starej, jedynej kaplicy stojącej na wzgórzu, skupiska farm rozsianych po obrzeżach, słowem - Sunville. Z jakiegoś powodu, nie wiem, czy były to kwestie finansowe, potrzeba ucieczki z tłocznego miasta czy może niefortunny spadek, tak czy owak, wraz z rodzicami przeprowadziłeś się do starego acz wciąż pięknego domu otoczonego sadami nieopodal tego jeziora, przy którym w każde lato zbierała się młodzież. Lasy otaczające tę ostoję przyzwoitości i spokoju kuszą, by zapuścić się w gęstwę i odkrywać jej tajemnice na własną rękę. Chociaż wiesz, hej, to nie jedyny sekret jaki mamy tu do ukrycia.
    Masz wreszcie cały obszerny pokój dla siebie, własna łazienka - cóż za luksus! - nie przeszkadza ci nawet to, że lokalna szkoła liczy sobie ledwo kilka klas bo tak was tu mało. Przyjęli cię jak swojego, każdy uśmiecha się na twój widok, a stare babinki przetrząsają torby częstując garścią starych landrynek. Jest pięknie... no, prawie.
    Ile razy będąc dzieciakiem opowiadałeś sobie z kolegami historie o duchach? Jak głęboko w podświadomość zepchnąłeś myśl, że być może wcale nie jest to takie bajanie? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że przez jakiś czas nieźle wychodziło ci ignorowanie przedmiotów ginących z prawowitego miejsca tylko po to, by pojawiły się one w miejscach w których nigdy byś ich nie zostawił. Słysząc ciche skrzypienie na poddaszu nocą owijałeś się szczelniej kołdrą by pozostać na nie głuchy. Wszak to tylko stary dom, mówiła matka. Wszystko się rusza, wiar hula i nie warto zaprzątać tym sobie głowy. Dlatego powiedz mi, jak to możliwe przy całej twojej niezachwianej pewności co do racjonalności tych tłumaczeń - jak to możliwe, że tego deszczowego dnia zobaczyłeś mnie w końcu przemykającego między pokojami?

    Pan X - jak już się pewnie domyślasz słusznie, jest duchem. Zjawą, takim reliktem nie tak znowu odległej przeszłości, co zamieszkuje twój dom i wygląda na to, że jesteś jedynym, który może go zobaczyć. Nie zdradzę więcej, ponieważ zamysł na ten wątek mam dość rozbudowany i sporo w nim niespodzianek. W tle nierozwiązane tajemnice - kim był? Czego chce? I jak to się stało, że kolokwialnie ujmując, kopnął w kalendarz?

    Pan Y - dowolność wszelaka. Podobnie jak w propozycji powyżej masz do wyboru topa, bottoma albo switcha, ja się dopasuję i będzie w porządku. Jedyna wytyczna to wiek pasujący do kogoś, kto właśnie zmienił szkołę, mile widziane cechy takie jak: smykałka do pakowania się w kłopoty, pragnienie dotarcia do prawdy i ośli upór.


    Słowozbiory DcjbGqM

    3. I have been running for so long,
    that now I can't remember
    why I even started.


    Pamiętasz te stare dobre lata ogólniaka? Paskudny zapach ze stołówki, niedomykające się szafki na korytarzach, szkolne boisko, na które bałeś się wejść? No cóż, nie bez powodu. Nasza historia zaczęła się jeszcze w podstawówce, kiedy siedzieliśmy kilka ławek od siebie w jednej klasie. Nigdy nie byliśmy szczególnie zżyci, znaliśmy się z imienia, ale w następnych latach zadbałem, byś bał się go jak ognia, bo od neutralności płynnie przeszliśmy w fazę nienawiści. Coś musiało się zmienić skoro w szkole średniej stałem się twoim koszmarem. Z przerażeniem myślałeś o kolejnym dniu, wiedząc, że znów wepchnę cię do szafki, podstawię ci nogę albo ku uciesze kolegów zrobię z ciebie pośmiewisko na przerwie. To eskalowało błyskawicznie, aż pewnego razu w grudniu schowaliśmy ci kurtkę i byłeś zmuszony wracać do domu w samym swetrze, przez co dostałeś tak paskudnej grypy, że skończyło się na pobycie w szpitalu i nie było cię na zajęciach aż do połowy stycznia. Po tym incydencie zmieniłem szkołę, nie widziałeś mnie więcej i twoje nudne, kujońskie życie upłynęło pod znakiem spokojnej niezauważalności - aż do teraz.
    Od zawsze czekałeś na ten dzień, rozpoczęcie studiów, nowy świat, nowe towarzystwo nie mające pojęcia przez co przeszedłeś. Więcej - twój sposób bycia, ten odrobinę odstający od reszty, kolorowy, pedalski jak to zwykłem nazywać stał się twoim atutem. Barwny ptak, empatyczny chłopiec, wrażliwy artysta. Po tygodniu miałeś już grono znajomych wysyłających wiadomości i memy, twój telefon co raz brzęczał przypominając, że oto wreszcie zaczynasz rozwijać skrzydła. To, i zaproszenie na pierwszą imprezę integracyjną ze studentami filologii polskiej, przecież wszyscy wiedzą, że humanik bawi się najhuczniej.
    Nigdy nie piłeś alkoholu - no, może poza kilkoma kieliszkami wina, na które pozwalała ci matka z okazji urodzin, jakie dotychczas spędzałeś bez udziału kolegów, tak czy inaczej, wieczór zapowiadał się świetnie. Drinki ci smakowały, głowa stała się lżejsza, ale pilnowałeś by nie urwał ci się film, taki jesteś przezorny. I nagle wśród przewijającego się przez mieszkanie zobaczyłeś mnie stojącego z papierosem na balkonie. Wystarczyło jedno spojrzenie tak z mojej jak i twojej strony by czas stanął na chwilę w miejscu, a wspomnienia wróciły niczym lawina.

    Pan X - ulubieniec, bywalec najgłośniejszych imprez, stale otoczony wianuszkiem kumpli, mokry sen koleżanek i twój największy koszmar. Odkąd w wieku dwunastu lat ojciec zapisał go na boks, nigdy nie opuścił ani jednych zajęć. Nigdy nie dowiedziałeś się co zaważyło na tym, że uwziął się akurat na ciebie, ani dlaczego tamtego dnia po prostu zniknął by zmienić szkołę. Nawet po latach na samą myśl o tym człowieku trzęsą ci się ręce i wolałbyś uciec na drugi koniec miasta niż zostać z nim sam na sam w jednym pomieszczeniu.

    Pan Y - baw się dobrze. Tu akurat widziałbym cię w roli bottoma, cała reszta jest do obgadania. Dorastałeś bez ojca (powód dowolny, wybierz sobie coś uroczego), masz doskonały kontakt z matką i ogólnie to dobry z ciebie chłopak. Po szkole wiele się w twoim życiu zmieniło, znalazłeś przyjaciół, konto na Instagramie pęka w szwach od polubień, jesteś szczęśliwy i w pełni pogodzony z tym jaki jesteś. A jesteś fantastycznie kolorowym stworzeniem, pasowałby mi tu w sumie student Projektowania Ubioru, taki, któremu nie straszne założyć spódnicę czy dołożyć perłowy kołnierzyk do nudnej koszuli. Ogólnie zaznaczam, że wszystko ma miejsce w Polsce, miastem może być Kraków (kocham to miasto, ale topografii nie znam za...) stąd i imiona raczej polskie. No chyba, że mnie przekonasz, to zgodzę się na jakieś ustępstwo.


    Zapraszam do kontaktu na pw, ewentualnie discorda - depresso#3976

      Obecny czas to Sob 11 Maj 2024, 23:45