Po takich jak on zwykle spodziewano się łzawych historii o łapiącym za sercu parszywym życiu. Miał ich wiele, dobrze płaciły ale każdej daleko było od prawdy która była bezczelnie przeciętna. Mikhail Dimitri Vilkov do Ameryki przyjechał za młodu dzięki decyzji rodziców. W teorii plan świetny, w końcu Ameryka w porównaniu do Rosji to kraj mlekiem i miodem płynącym... Taa, jasne.
U ojca wykryto raka gdy chłopak miał czternaście lat, rok później zmarł. Matka dosłownie zapracowała się na śmierć, przez długi związane z kosztami leczenia. W ten oto sposób blondyn został sam w obcym kraju majac zaledwie szesnaście lat. Przez rok odbijał się między rodzinami zastępczymi. Nie było w nich źle, ale i tak postanowił zwiać. Ciągnęło go do wolności którą sponsorował kradzieżą i drobnymi przestępstwami. Aż nie trafił na Lisa.
Prawie stracił wszystkie palce za próbę krazieży z kieszeni przywódcy jednej z największych zorganizowanych grup przestępczych w Kolorado. Do tej pory nie wiedział co przekonało mężczyznę do zmiany zadania i przygarnięcia go. Do skończenia osiemnastki miał względnie lekko bo dzięki swojej niewinnej buźce i młodemu wiekowi był idealnym kandydatem na przemycanie narkotyków. Ten urok skończył się niestety gdy w jednej z pijanych bijatyk oberwał nieco za mocno nożem po twarzy. Oka całe szczęście nie stracił ale zyskał bliznę przez którą zaczął przyciągać uwagę. Jeden niepozorny wypadek pozbawił go przydatności a w szeregach lisa nie było miejsca na zbędny bagarz. Mikhail zaczął więc wspinać się znów w górę po ciałach i to nie martwych. Kto by pomyślał, że trochę charakterku w połączeniu ze zgrabnym tyłkiem to wszystko by wkupić się we względy przestępczej strony społeczeństwa. Dzięki temu dostrzeżono w nim nowy potencjał.
Szef odesłał go do "Złotej Róży" by swoimi wdziękami zadowalał najważniejszych klientów. Z tym, że z wiekiem wszystko co odwalił zaczęło leżeć mu na sumieniu. Zwiać nie mógł, Lis ludzi miał wszędzie a jemu jeszcze się nie śpieszyło na tamten świat. Nawet jeśli rozwiązanie jakie znalazł wcale nie było wiele bezpieczniejsze.
Błądził między magazynami w poszukiwaniu tego w którym miał spotkać młodego detektywa by przekazać mu informacje dotyczące niedawnej serii morderstw. Tak, łagodził wyrzuty sumienia będąc kretem. Złota Róża była najpopularniejszym lokalem wśród najgorszej śmietanki przestępczej, a wielu z nich lubiło chwalić się swoimi osiągnięciami w miejscu które wydawało się bezpieczne. Odetchnął z ulgą gdy jego oczom w końcu ukazał się odpowiedni budynek. Dyskretnie wsunął się do środka, plecami opierając o ścianę w jednym z ciemnych kątów. Pozostało mu tylko czekać.