Kod binarny

    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Nie 24 Paź 2021, 23:29

    Kod binarny Y8NtUCq
    Elias Neely
    ✤ 27 lat
    ✤ 179 cm
    ✤ pochodzenie: Filadelfia, Pensylwania
    ✤ dwójka rodzeństwa (młodszy i starszy brat)




    Dziurę po World Trace Center zapełnił Memorial Park wraz z muzeum, ale lata temu z budynku, w którym miał zacząć tego dnia pracę, zapewne zamiast na park, rozpościerał się widok na słynne dwie wieże. Elias jednak nie ma prawa tego pamiętać; ledwo pamięta jak w telewizji widział relacje z zamachu w 2001 roku. Wtedy jeszcze ze swojego domu rodzinnego w Filadelfii, gdy jego rodzina była wciąż w komplecie, a brat dopiero zaczynał szkołę średnią. Drugi brat z kolei jeszcze się nie urodził, ba, nawet nie był w planach.
    Każde z nich powędrowało w swoją stronę – dosłownie. Elias został najbliżej rodziców, Jaxon robił karierę w przemyśle filmowym w Kalifornii, a Caleb zaczął studia na Massachusetts Institute of Technology.
    W zasadzie ze swoją zwykłą korporacyjną robotą i dyplomem z zarządzania Uniwersytetu Pensylwanii Elias czuł się jak najsłabsze ogniwo wśród swojego rodzeństwa.
    Praca, którą udało mu się dostać, była jednak całkiem nieźle płatna, chociaż nie brzmiała ekscytująco. Nauczył się jednak, że o ile nie jest się przebojowym geniuszem jak Jaxon, pasja nie zawsze daje wystarczająco pieniędzy na opłacanie rachunków.
    W każdym razie, na pewno zaliczył progres w stosunku do poprzedniej pracy. Złożył CV bez większych nadziei na to stanowisko, a jednak się zaskoczył, gdy został zaproszony na drugi etap rekrutacji. I jeszcze bardziej zaskoczył, gdy firma odezwała się z propozycją podpisania umowy. Tak naprawdę nie mógł polegać na dużym doświadczeniu – jedynie na ukończonych dodatkowo kursach, swoim uroku osobistym, entuzjazmowi i chęci do nauki nowych rzeczy.
    I oto stał przed wejściem do jednego z wielu wysokich, przeszklonych budynków w tym mieście, pełen być może naiwnej nadziei na sympatyczny skład teamu, który miał dopiero poznać. Póki co miał wszak do czynienia tylko z osobami z HRu, a tych, z którymi miał bezpośrednio pracować, jeszcze w ogóle nie znał. Nawet swojego team leadera.
    Miał też nadzieję na w miarę łagodny start. Dziedzina, w której zaczynał właśnie swoją zapewne przebojową karierę, była dla niego zawodową nowością, do czego zresztą się uczciwie przyznał podczas rozmowy rekrutacyjnej.
    Przybrał na twarz czarujący uśmiech i z pewnością siebie wszedł do budynku, a po okazaniu identyfikatora udał się windą na piętro dwudzieste siódme. Zabawne, bo przecież niedawno dokładnie tyle lat skończył.
    Przywitał się z recepcjonistką, która wskazała mu miejsce, w którym powinien udać się na spotkanie z team leaderem, zanim pozna resztę teamu, która wiedziała już o tym, że tego dnia powinien ich nawiedzić nowy.
    Tym akurat się nie stresował; przejmował się jedynie tym, czy odnajdzie się w swoich obowiązkach, jeżeli natomiast chodzi o ludzi, to wierzył w to, że jest w stanie kupić ich sympatię. A jeżeli nie, to trudno, to nie koniec świata.
    Z niegasnącym uśmiechem na ustach zapukał więc do niewielkiej sali, w której powinien czekać na niego jego nowy team leader.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Alchemist Pon 25 Paź 2021, 17:49

    Kod binarny 5f5de23f5776c36448430aaacabbdfb9
    Benedict Smith
    ✤ 30 lat
    ✤ 184 cm
    ✤ Niebieskie oczy, czarne włosy
    ✤ młodsza siostra Alice (26 lat), rodzice rozwiedzeni.




    Ben był jednym z tych ewenementów na skalę światową, które lubiły poranki w pracy - szczególnie, gdy były to poniedziałkowe poranki. Jego sekretem było to, że nie myślał o weekendzie, który bezpowrotnie minął, a raczej o tym, że machina dopiero powoli się rozpędza i to jest ten moment, gdy jeszcze nad wszystkim panuje samodzielnie. Przyjdzie do biura pewnie jeszcze na ulicy odbierając pierwsze telefony - tak to jest, gdy współpracuje się z Europą i przyzwoite okienko czasowe do wykonywania rozmów jest niestety bardzo wąskie. W międzyczasie kawa, szybki przegląd maili, ostatnie spojrzenie na harmonogram. W tej pierwszej godzinie po przyjściu nikt z jego teamu raczej nie zawracał mu gitary - z własnej woli zjawiał się w pracy sporo przed nimi, by móc się dobrze przygotować.
    W wejściu do wieżowca prawie zderzył się z Shanice - afroamerykańską sekretarką ze swojego działu. Oboje byli wpatrzeni w telefony, ale całe szczęście w porę podnieśli wzrok. Przywitali się.
    - Pamiętasz, że dzisiaj przychodzi ten nowy chłopak do teamu? - upewniła się Shanice, gdy czekali na windę.
    - Pamiętam - odparł z nikłym uśmiechem Ben. Ona pewnie pomyślała, że to oznaka politowania dla jej matczynych napomnień albo zadowolenia, że nie dał się przyłapać… Ale chodziło po prostu o to, że niemal identyczną wiadomość dostał chwilę wcześniej od Alice. Ona już widziała tego nowo zatrudnionego i choć nie miała okazji się z nim zapoznać, swojemu starszemu bratu już wiele o nim naopowiadała. Podobał jej się - nawet gdyby tego nie powiedziała na głos, Ben by się zorientował po tym jak szybko mówiła, gdy zaczynała jego temat. W pierwszej rozmowie szczegółowo opisała jego prezencję - wygląd, mowę ciała, zachwycała się jego uśmiechem. Później relacjonowała wszystko, co na jego temat znalazła w mediach społecznościowych. Nie by Ben tego już nie wiedział - takie były czasy, że gdy przyjmowało się nową osobę do teamu, sprawdzało się co internet ma do powiedzenia na temat kandydata, by uniknąć kompromitacji. Tu nie było jednak niczego skandalicznego. Ben żałował jedynie, że nie mógł być przy rekrutacji. Fakt, w sumie zawsze zajmował się tym HR, ale mimo wszystko chętnie by chociaż spojrzał na tego chłopaka przed podpisaniem umowy. Uważał, że ma dobre oko do ludzi i by się na nim poznał. Niestety - gdy odbywały się tamte rozmowy, jemu przedłużyły się rozmowy z kontrahentem w Europie. Dzisiaj więc zobaczy tego nowego po raz pierwszy.
    Na swoim piętrze Shanice i Ben pożegnali się i rozeszli do swoich stanowisk - on jedynie mógł machnąć w jej stronę ręką, bo już odbierał kolejny telefon. Ach, poniedziałki. W ten sposób czas minął mu jak z bicza trzasnął - na styk zdążył ogarnąć swoją poranną rutynę - ledwie rozłączył się po ostatniej rozmowie, gdy usłyszał pukanie do drzwi.
    - S’il vou… Proszę! - poprawił się szybko, bo jego mózg czasami za wolno przeskakiwał między różnymi językami. Odłożył telefon i wstał zza biurka, które tak technicznie rzecz biorąc wcale nie było biurkiem tylko stołem z sali konferencyjnej, przystosowanym tylko do pracy biurowej. Blat był na tyle szeroki, że po prostu nie dało się przy nim swobodnie rozmawiać a tym bardziej podać sobie ręki bez robienia akrobacji.
    - Benedict Smith - przedstawił się chłopakowi, z którym spotkał się w połowie drogi między biurkiem a drzwiami. Podał mu rękę na powitanie, uśmiechając się w profesjonalnie miły sposób. Wykorzystał tę krótką chwilę uprzejmości, by mu się dobrze przyjrzeć - do razu zrozumiał, co w nim się tak bardzo podobało Alice. Szczupły, całkiem wysoki, nieźle ubrany, dobrze uczesany, ładnie uśmiechnięty - akurat dla takiej estetki jak ona. Pewnie jednak prędzej czy później zacznie zazdrościć mu rzęs, bo jak to chłopak, miał je wyjątkowo bujne (złośliwość matki natury w pełnej krasie). Uścisk jego smukłej dłoni był odpowiednio wyważony - ani zimna ryba, ani łamanie palców. Tylko… Gdyby Ben miał się czepiać, to zegarek dobrał sobie raczej słaby. Albo nie miał funduszy, albo nie miał gustu - zważywszy na stanowisko na jakie aplikował i wiek raczej to pierwsze, niemniej Smith zwracał uwagę na takie detale. Miał prawo, bo sam ubierał się naprawdę nieźle. Tego dnia na przykład była to biała koszula, ciemna piaskowa kamizelka, granatowe spodnie i wąski krawat, również granatowy.
    - Przez najbliższe miesiące będę twoim team leaderem, mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało - wydeklamował niby wyświechtaną formułkę, ale sprawiał wrażenie, jakby były to słowa szczere. Puścił jego dłoń.
    - Masz papiery dla mnie? - zapytał, by dopełnić formalności, od razu wyciągając do niego rękę po dokumenty z tymi wszystkimi szkoleniami stanowiskowymi, godzinami pracy i innymi bzdurami. Część pewnie już była u Shanice, ale część powinien dostać osobiście.
    - Ach, no tak. Mówimy sobie na ty w zespole, wszyscy włącznie ze mną, chyba ci to nie przeszkadza? - upewnił się, bo już wcześniej bez ostrzeżenia skrócił dystans między nimi. Gestem wolnej ręki wskazał mu krzesło po jednej stronie biurka, gdy sam zasiadł po drugiej stronie.
    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Pon 25 Paź 2021, 19:42

    Kiedy zobaczył swojego przełożonego, musiał się porządnie zganić w myślach, żeby się idiotycznie nie zatrzymać w pół kroku i trochę bezczelnie się nie pogapić.
    Cóż, ma słabość do przystojniaków i bywa w tym całkowicie powierzchowny. Ale ludzie z pracy zawsze byli dla niego totalnie poza zasięgiem – to zasada numer jeden, którą sobie narzucił wraz z rozpoczęciem życia zawodowego. Inna sprawa, że raz nie wyszło. Ale wtedy bardzo tego pożałował.
    Na pewno jednak nie zamierzał się przystawiać do swojego przyłożonego, niezależnie od tego jak bardzo ma przystojną buźkę.
    Uśmiech i profesjonalizm nie schodziły mu z twarzy, mimo wewnętrznych turbulencji, spowodowanym zachłyśnięciem się tak atrakcyjnym widokiem.
    — Elias Neely — przedstawił się. — Ja również mam taką nadzieję. I tak, mam wszystko — oznajmił i usiadł na wskazanym miejscu, zanim sięgnął do torby by wyciągnąć z niej teczkę z dokumentami.
    — Nie, skąd, zupełnie mi to nie przeszkadza. — Uśmiechnął się szerzej, całkiem naturalnie i przyjaźnie.
    Wyjął papiery i podał je Benedictowi. Sam też wolał mieć formalności jak najszybciej z głowy, żeby móc zapoznać się z resztą teamu i zacząć onboardning, czyli najnudniejszą rzecz na świecie. Nie lubił tych wszystkich dni wdrożeniowych; wolałby od razu zacząć pracować, nawet jeżeli oznaczało to bycie rzuconym na głęboką wodę. Zresztą, w takich, powiedzmy, survivalowych warunkach radził sobie całkiem nieźle – w zasadzie to był dla niego najlepszy sposób nauki, odkąd nauczył się pływać, będąc zupełnie dosłownie rzuconym do głębokiej wody. I nic, że prawie utonął, skoro cudowny instynkt przetrwania sprawił, że ruchy które wcześniej sprawiały mu trudności nagle przyszły do niego zupełnie naturalnie.
    — Ile osób jest w zespole? — spytał. Nie był sztywny, na pewno nie miał kija w tyłku, ale też nie pozwolił sobie na to by się całkowicie rozluźnić.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Alchemist Pon 25 Paź 2021, 21:07

    Uśmiechnięty, ogarnięty i uprzejmy - Elias dobrze punktował na początku tej współpracy. Benedict pozwolił sobie nawet na odrobinę szerszy uśmiech, gdy nowy współpracownik tak przyjaźnie reagował na jego słowa. Dobrze mieć w zespole kogoś sympatycznego - czeka ich taki zajob przy tym nowym projekcie, że nawet to było dla nich korzyścią.
    Ale na razie - formalności. Ben usiadł po swojej stronie biurka, sięgnął po pióro, z którego korzystał tylko, gdy miał komfort pisania bez pośpiechu (ale za to jakie wrażenie robiło) i zabrał się do podpisywania wszystkich formularzy. Oczywiście po wcześniejszym przeczytaniu - nie spodziewał się co prawda, by Elias coś namieszał, ale zawsze lepiej sprawdzić. W jego podpisie litera S była niezwykle zamaszysta, a daszek nad literą t ciągnął się już od początku litery m i przecinał laseczkę stojącego na końcu h.
    Gdy Elias się odezwał, Ben nie podniósł głowy, ale zaraz oderwał wzrok od formularzy i pióro od papieru, aby na niego spojrzeć.
    - Jesteś trzynasty - oświadczył takim tonem, jakby był to całkiem niezły żart. - Licząc oczywiście ze mną. Mam nadzieję, że nie jesteś zabobonny i ci to nie przeszkadza - powiedział tak samo lekko jak mówił do tej pory, ale zerknął na Eliasa już tak jakby czujniej. Podpisał właśnie ostatni z formularzy, ale nim zamknął swoje pióro, napisał nim jakieś krótkie zdanie na jakiejś niby losowej kartce. Dopiero później rozległo się ciche “klik” skuwki, a Benedict rozłożył papiery przed sobą na dwa stosy.
    - Te są dla ciebie, możesz je zabrać - wyjaśnił, przesuwając po blacie jeden plik kartek w stronę Neely’ego. - Reszta zostaje u mnie - dokończył i te formularze, które miały trafić do dokumentacji ułożył w schludny stos, po czym schował je do jednej z wielu na pozór takich samych białych teczek. Później splótł dłonie przed sobą na stole i całą swoją uwagę poświęcił Eliasowi, dając mu najwyżej chwilę na ogarnięcie swoich rzeczy.
    - Nasz zespół właśnie będzie zaczynał pracę z nowym kontrahentem z Europy - zaczął kreślić przed nim plan ich współpracy. - To duże zlecenie, sieć hotelarska zamówiła u nas oprogramowanie do kompleksowej obsługi swoich jednostek. Zaopatrzenie, rezerwacje, sprawy kadrowo-płacowe… Zakładam, że jesteś w miarę obeznany z naszą ofertą i wiesz, że to teoretycznie nie jest dla nas pierwszyzna, ale zamówienie będzie trzeba dopasować pod wymagania klienta i wymogi panujące u niego w kraju. Twoja rola w zespole będzie polegała na spinaniu formalności w obrębie naszej grupy, szczególnie jeśli chodzi o dokumentację. Nasi programiści są dobrzy w tym co robią, ale trzeba ich jednak ogarniać w tych bardziej prozaicznych kwestiach - skomentował, pozwalając sobie na odrobinę krzywy uśmiech, by dało się poznać, że dla niego to wcale nie było prozaiczne i raczej przedstawiał stanowisko tutejszych nerdów.
    - W zespole jeszcze dwie osoby zajmują się zarządzaniem: Alice Smith i Malcom Sundhage, będą cię szkolić i w razie czego służyć pomocą. Wkrótce ich poznasz wraz z resztą zespołu. - Benedict zrobił przerwę, by zerknąć na swój smartfon. Mieli dobry czas.
    - Za dziesięć minut mamy zebranie - wyjaśnił. - Mogę pokazać ci twoje biurko, zostawisz sobie rzeczy, przekażę ci wszystkie loginy i wtedy pójdziemy przedstawić cię reszcie. Pasuje ci taki układ czy może chcesz mi zadać jeszcze jakieś pytanie nim zaczniemy?
    I w tym momencie cała postawa Benedicta - to jak lekko pochylał się do przodu, patrzył na Eliasa z łagodną uwagą, na moment swobodnie złożył dłonie na biurku - świadczył o tym, że jest do dyspozycji swojego podwładnego.
    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Pon 25 Paź 2021, 23:19

    W przeciwieństwie do niektórych, nie uważał używania pióra na co dzień jako oznakę pretensjonalności. Sam lubił potencjał, jaki miało dobre pióro, to, jakie frywolne litery można było nim kreślić, albo nawet zrobić minimalistyczny rysunek. Poza tym, biorąc pod uwagę pierwsze wrażenie, Ben kojarzył mu się z elegancją pióra z wysokiej półki.
    Spoważniał na moment.
    — Wiesz co, obawiam się że będę musiał cię prosić o zwrot tych dokumentów zanim skończysz je podpisywać... — zaczął, ale po chwili na jego twarz znowu wrócił uśmiech. — Żartuję. Co do liczbowych zbiegów okoliczności, to zaczynam właśnie pracę na piętrze współgrającym z moim wiekiem. Fajnie, nie? — Zaśmiał się lekko, chociaż to obiektywnie rzecz ujmując nie było nawet zabawne. Powoli się rozluźniał, wyczuwając to, że Benedict nie jest typem sztywniaka, który miałby mu za złe zbytnie spoufalanie się.
    Zebrał dokumenty i wrócił do poważniejszego i bardziej profesjonalnego wyrazu twarzy, gdy temat zszedł na sprawy czysto związane z jego nowymi obowiązkami. Zwrócił uwagę na nazwisko Smith, ale w zasadzie jest ono na tyle popularne, że nie musi oznaczać żadnych powiązań z Benedictem. Chociaż może jednak pracuje ze swoją żoną?
    — Okej, super że będę mieć wsparcie, przyznaję że po raz pierwszy pracuję z programistami — wyznał, chociaż Benedict zapewnie wiedział już o tym, jakim świeżakiem był Elias. — Ale umiem ogarniać papiery — a nawet całkiem to lubił. Oczywiście, nie nazwałby tego pasją, ale jeżeli miał robić coś czysto dla zarobku, to siedzenie w papierach nie było takie złe.
    — To brzmi dobrze. — Skinął głową. — I na razie nie mam żadnych pytań, ale jakbym na jakieś wpadł to mam nadzieję że będę mógł Ci je jeszcze zadać. — Kolejny uśmiech. Podniósł się wraz za swoim przełożonym i ruszył do drzwi, odsuwając się kurtuazyjnie żeby Benedict mógł wyjść jako pierwszy. Jego poprzedni menager bardzo naciskał na to, by traktować go rzeczywiście jak szefa, a wręcz szefa szefów, bo takie mniemanie miał o sobie, ale po Benedicie nie spodziewał się takiego podejścia – to było zwykłe przyzwyczajenie.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Alchemist Wto 26 Paź 2021, 00:37

    Prawie go nabrał - przez moment Benedict naprawdę miał wątpliwości czy Elias się nie rozmyśli przez tę pechową trzynastkę, miał taką poważną minę… Uśmiechem jednak rozwiał wątpliwości Smitha, aż sam pozwolił sobie na ciche parsknięcie - to było dobre. Już miał wrócić do podpisywania, ale Elias znowu powiedział coś, co go zainteresowało.
    - Faktycznie - przyznał, jakby oba fakty były mu znane, ale dopiero teraz je połączył. - Fajne - przytaknął i już na serio wrócił do tych dokumentów. Swoboda zachowania nowego podwładnego bardzo mu się podobała - był przekonany, że szybko się u nich zadomowi, a to dobry znak. Ciekawe czy na długo z nimi zostanie? Przemiał ludzi w tego typu firmach był ogromny, Ben zdawał sobie z tego sprawę, niemniej fajnie byłoby zatrzymać przy sobie taką pozytywną duszę. Zaraz pomyślał z pewną ulgą, że Alice na pewno postara się o to, by Elias się u nich dobrze poczuł - w końcu będzie jej zależało.
    - Wiesz, programiści to bardzo szczególny gatunek ludzi, ale z reguły niegroźny, o ile nie skończy im się kawa - pozwolił sobie na swobodniejszy komentarz, gdy zbierali się do wyjścia. - A jakbyś coś chciał to jestem zawsze do waszej dyspozycji. W końcu jestem liderem, nie szefem, prawda? - podsumował. - A poza tym zawsze będziesz miał do pomocy resztę zespołu. Nie wahaj się pytać, w końcu powinno im zależeć tak samo jak nam na sukcesie tego projektu. Miałeś w umowie zapisaną premię za zmieszczenie się w terminach - podkreślił, bo były to kwoty naprawdę działające na wyobraźnię i zawsze pobudzała do grania na jedną bramkę. Słodka współpraca z kontrahentem płacącym w euro.
    Benedict wstając od biurka zgarnął z niego dwa telefony komórkowe i dwie teczki - jedna była czarna, twarda, jak podkładka do pisania, a drugą była ta biała, w którą wrzucił papiery Eliasa. Odruchowo przygładził sobie włosy i ruszył w stronę drzwi.
    - Dzięki - odezwał się do Neely’ego, gdy ten przepuścił go, by pierwszy wyszedł na korytarz. Poczekał na niego na zewnątrz i gestem zaprosił, by udali się w stronę wind.
    - Jeszcze zanim zaczniemy skoczymy do sekretariatu - wyjaśnił, wykonując dyskretny gest ręką, w której trzymał teczki, by usprawiedliwić to małe odstępstwo. Razem podeszli do biurka, za którym siedziała Shanice. Uśmiechnęła się na ich widok tak jak to tylko Afroamerynaki ze swoimi pełnymi ustami i białymi zębami potrafią i przeczuwając co się święci, wstała, obciągając dyskretnie niebieski żakiet.
    - Naszą sekretarkę Shanice Scurry miałeś już okazję przelotem poznać - oświadczył Ben, zaczynając prezentację. - Shanice, to nasz nowy współpracownik, Elias Neely.
    Afroamerykanka wyciągnęła na powitanie rękę ozdobioną świeżymi hybrydowymi paznokciami w eleganckim bordowym kolorze.
    - Miło mi poznać - oświadczyła, po czym zaraz zerknęła na Bena, jakby czegoś od niego oczekiwała. On już wyciągał w jej stronę białą teczkę.
    - Wszystko podpisane - wyjaśnił, a ona kiwnęła głową i nie sprawdzała. Poprosiła, by jeszcze chwilę poczekali i oddała Smithowi kolejne kilka kartek, które on włożył już w swoją czarną podkładkę. Podziękowali sobie nawzajem i Ben znowu gestem zaprosił Eliasa, by poszli dalej - tym razem w głąb piętra. Przez szklane drzwi wkroczyli do open space’u, gdzie stało sześć biurek. Dwa były już zajęte - jedno przez brunetkę o krótko ściętych włosach, a drugie przez blondynkę. Obie przywitały się nie wstając ze swoich miejsc, z ciekawością spoglądając na nową osobę w towarzystwie. Ben jednak się przy nich nie zatrzymywał tylko od razu zaprowadził Eliasa do jednego z ostatnich biurek - czystego, pustego, przygotowanego na to, aby to on mógł je zawalić swoimi gratami. Na razie zdobił je tylko komputer, puste kuwety na papiery i kubek z długopisami.
    - Twoje stanowisko pracy - obwieścił Ben. - Siadaj i rozgość się - zachęcił, odsuwając mu krzesło, ale już nie czekając by mu je przysunąć, bo to nie była restauracja, a on nie był damą.
    - Tutaj są loginy dla ciebie - kontynuował, gdy Elias już się rozejrzał. Dyskretnie podał mu jedną z kartek, które dostał wcześniej od Shanice. - Pierwszy jest do komputera, drugi do zalogowania się do wewnętrznego obiegu dokumentów, trzeci do komunikatora. Hasła są na razie takie same jak loginy, pozmieniasz sobie przy pierwszym logowaniu. Zmiana hasła jest wymuszana automatycznie co pół roku, taki wymóg bezpieczeństwa - wyjaśnił. - W sieci firmowej poblokowane są wszystkie portale społecznościowe i większość rozrywkowych, tylko muzyczne jeszcze są dostępne, YouTube, Spotify i tak dalej. Jak wolisz pracować przy muzyce to radzę korzystać ze słuchawek - zastrzegł, ale bez specjalnej presji w głosie, jakby nieposłuchanie się wcale nie było wielkim wykroczeniem. Dał Eliasowi chwilę, by mógł się jeszcze rozejrzeć i oswoić ze swoim stanowiskiem, nad brzegiem jego monitora dostrzegając, że już trzy osoby się na nich gapią - do dwóch dziewczyn dołączył brodaty facet na oko w wieku Bena.
    - Zwiedzamy dalej? - zagaił po chwili.
    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Wto 26 Paź 2021, 21:00

    Benedict sprawiał wrażenie bardzo miłego i pomocnego człowieka, nie było w nim ani krztyny bucerii – do czego obecności wśród przełożonych przywykł. Od razu poczuł się ciepło powitany, mimo iż wszystko oczywiście nadal miało profesjonalny charakter.
    Przywitał się z Shanice, czując że też jest sympatyczną osobą. W ogóle, jakoś optymistycznie do wszystkiego podchodził po wejściu do budynku. Magia. Miał tylko nadzieję, że się w końcu na tym nie przejedzie.
    Szedł posłusznie za Benedictem, jak to zaciekawieni nowicjusze mają w zwyczaju, rozglądając się dookoła. Wystrój był raczej minimalistyczny, ale na korytarzu widział kilka interesujących, oprawionych obrazów i grafik, którym zamierzał się później przyjrzeć. Podobnie jak tablicy korkowej obok windy.
    Ucieszył się, widząc że będzie pracował w open space. Mimo iż życie próbowało zrobić z niego cynicznego gnojka – co się może poniekąd udało – to lubi ludzi, lubi przebywać w ich towarzystwie i mieć z nimi kontakt. Samotność w mieszkaniu doskwiera mu tak bardzo, że gdyby nie jego kotka, to pewnie spędzałby tam jak najmniej czasu. Uśmiechnął się, witając się ze wszystkimi najpierw zbiorowo, zanim Benedict zaprowadził go do biurka. Tak bardzo się cieszył, że nie musiał już siedzieć w tej cholernej, klaustrofobicznej kabinie!
    — Dzięki — powiedział, siadając na wygodnym fotelu, które dziwnym przypadkiem było ustawione na wysokości idealnej do jego wzrostu. Wygodne. Zauważył, że w tej firmie dbali o komfort pracowników. Spojrzał na klawiaturę i myszkę w ergonomicznym kształcie. Podkładka miała poduszkę, która miała zapobiec przemęczeniu nadgarstka. Bardzo to doceniał, mimo iż rozumiał że to powinien być standard w pracy biurowej. Skinął głową, gdy Benedict mu wszystko tłumaczył. Cieszył się, że mógł pracować z muzyką, chociaż głosy ludzi dookoła wcale mu nie przeszkadzały. Nie miał zbyt wiele do powiedzenia, zajęty dyskretną obserwacją. Sam zresztą też czuł się obserwowany, ale nie było w tym wszak nic dziwnego.
    — Jasne, chodźmy. — Podniósł się i posłał swojemu przełożonemu kolejny miły uśmiech. Znowu posłusznie ruszył za team leaderem. — Ale zdążymy na zebranie? — spróbował się upewnić. Co do czasu, miał na tym punkcie trochę bzika. Stresowało go spóźnianie się, mimo iż zawsze, kiedy to następowało, działo się to nie z jego winy.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Alchemist Sro 27 Paź 2021, 14:49

    “Dzięki” - w tym krótkim słowie Ben usłyszał entuzjazm, który w jakiś sposób mile go połechtał. Jakby sam dopasowywał wszystkie meble i przybory dla Eliasa i udało mu się trafić w jego gust. Z każdą kolejną chwilą był coraz bardziej zadowolony z wyboru, jaki dokonał dla nich dział HR - chyba trudno byłoby trafić na lepszego współpracownika. Oby jeszcze jego umiejętności dorównywały osobowości to wtedy nigdy nie pozwoli go sobie zabrać z zespołu.
    Zapytany o to czy zdążą, Ben odruchowo spojrzał na jeden z trzymanych w ręce telefonów.
    - Zdążymy - ocenił. - Tu nie ma mil do przejścia i niewiele zostało nam do zobaczenia. Najwyżej będziemy kontynuować po zebraniu - dodał, bo choć był szefem zespołu i miał prawo do spóźnienia się, nie lubił, a wręcz nienawidził z tego korzystać. Czas był dla niego cenny i nieszanowanie go uważał za najgorszą zbrodnię.
    - Widzę, że raczej nie jesteś z tych, którzy zegarek wiecznie zostawiają w domu - ocenił w tonie komplementu, no bo w końcu Elias z własnej inicjatywy zapytał czy się wyrobią. Kolejny plus na jego konto - Ben coraz mocniej kibicował Alice, by jej się z nim udało, bo wyglądał na dobry materiał na chłopaka.
    Po przejściu ledwie paru kroków dotarli do kolejnego open space’u, lecz tak jak tamten poprzedni wyglądał jak profesjonalne biuro, tak tutaj panował już większy chaos powodowany nadprogramową liczbą kabli, monitorów i chyba też laptopów rozstawionych na wolnych przestrzeniach biurek. Choć stanowisk było tu sporo, wszystkie obecne osoby tłoczyły się przy jednym monitorze i gapiły w to co się tam wyświetlało w śmiertelnym skupieniu. Okazało się jednak, że nie było ono tak śmiertelne, bo gdy tylko Ben z Eliasem weszli, cała czwórka podniosła na nich wzrok.
    - Cześć! - zawołała głośno dziewczyna, na oko Chinka, z włosami obciętymi na Kleopatrę i ubrana w kraciastą koszulę zdradzającą, że to gniazdo informatyków jeśli ktoś wcześniej się nie zorientował. Jeden z jej towarzyszy również pasował na nerda ze swoimi rozczochranymi włosami i okularami w grubych czarnych ramkach.
    - Cześć - odpowiedział jej lekko Ben.
    - Ty jesteś tym nowym? - drążyła szybko Chinka, spoglądając na Eliasa. - Miło cię poznać, jestem Bao!
    - Później będziecie mieli czas się poznać, teraz zaraz mamy zebranie - Ben nie dał jej prowadzić rozmowy, choć widać było, że mimo swojego zawodu i krążących na jego temat stereotypów Bao pewnie jest straszną ekstrawertyczką i zdominowałaby to towarzystwo w jednej chwili.
    - To już? - ocknął się ktoś z reszty grupy i nagle cała czwórka zaczęła się zbierać do wyjścia. Ben zerknął na zegarek.
    - My też już tutaj skończymy - zwrócił się do Eliasa. - Chodź, pójdziemy do seminaryjnej i później obejrzymy resztę.
    Najwyraźniej cały zespół Smitha był bardzo punktualny, bo przy jednych konkretnych drzwiach zrobiło się nagle tłoczno - wszyscy wchodzili pozdrawiając się nawzajem, niektórzy niosąc jakieś papiery, inni kubki z kawą. Ben dopiero w tym momencie pomyślał, że nie zaproponował Eliasowi niczego do picia i chyba wyszedł przez to na buca, ale było już niestety za późno, by to zmienić. Po wejściu do wspomnianej sali seminaryjnej, gdzie ustawiono duży prostokątny stół, rzutnik i przestawną tablicę do pisania po niej markerami, team leader i jego nowy podwładny musieli się rozejść na chwilę. Elias nie został jednak na zbyt długo sam. Zaraz podeszła do niego jedna z dziewczyn, które przyglądały mu się wcześniej - ta z czarnymi włosami obciętymi na pixie, ubrana w ołówkową czarną sukienkę, którą ożywiła jaskrawo różową apaszką zawiązaną pod szyją. Szykowna jak jakaś Paryżanka.
    - Cześć, jestem Alice - zwróciła się do niego szeptem, z czarującym uśmiechem, przystając obok. Stojący wcale nie tak daleko od nich Ben chrząknął znacząco, by przerwać rozmowy i zwrócić na siebie uwagę. Stał przez moment wsparty pod boki, rozglądając się po sali by sprawdzić czy wszyscy są, po czym rozluźnił się i oparł jedną dłoń na stojącym przed nim krześle. Nadal nie usiadł.
    - Cześć wszystkim - zaczął. - Widzę, że nie będzie mi dane prowadzić o ile nie zacznę od najprzyjemniejszej części zebrania, więc niech wam będzie. Mamy nowego kolegę w zespole - oświadczył, prosząc go gestem, by podszedł. - Elias Neely będzie z nami przez cały czas trwania nowego projektu, będzie odpowiedzialny za prowadzenie dokumentacji wewnętrznej.
    Zaraz powstał rumor - ci, którzy jeszcze nie usiedli, podeszli się przywitać, a ci, którzy już zajęli miejsca, wstawali by dołączyć. Alice wykorzystała tę okazję i dokończyła, podając Eliasowi rękę ozdobioną delikatną złotą bransoletką z czterolistną koniczyną.
    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Sro 27 Paź 2021, 20:45

    — Przyznam, że jestem trochę wyczulony na punkcie punktualności — zdobył się na szczerze wyznanie; trochę w ciemno, bo przecież nie wiedział jaki stosunek ma do tego Benedict i reszta zespołu, ale, hej, taka jest przecież prawda. Z nikim by nie urwał kontaktu przez głupie spóźnienie, ale na pewno powoduje to u niego lekką irytację. Jego przyjaciel, niestety, nadal nie nauczył się pojawiać na czas, i to właśnie dzięki niemu Elias czerpie najtrudniejsze lekcje cierpliwości w swoim życiu.
    Wiele osób w sytuacji Eliasa poczułoby się pewnie oszołomione. W końcu dla wielu taka sytuacja jest co najmniej niezręczna i niewygodna, kiedy jest się tym nowym, za którym wszyscy wodzą wzrokiem. Jemu jednak nie przeszkadzało bycie w centrum uwagi. To nie tak, że tego pragnął, czy sam lubił wystawiać się na świecznik, ale zwyczajnie nie czuł się wtedy źle. I doskonale rozumiał, że jego obecność wywoływała zaintrygowanie.
    Gdy wszedł do pomieszczenia pracy informatyków, pozytywnie się zaskoczył, że mimo panujących stereotypów w branży, połowę ekipy – czyli aż dwie osoby – stanowiły kobiety, w tym Bao, która od razu kupiła sobie sympatię Eliasa. Druga z kobiet wydawała się być bardziej zdystansowana, chociaż nadal miała przyjazny wyraz twarzy. Mężczyźni, z kolei... cóż, już wyglądali bardziej nerdowsko.
    Żałował, że nie mógł porozmawiać chwilę z Bao, ale punktualność była na pierwszym miejscu. Zresztą liczył na to, a właściwie spodziewał się że będzie jeszcze ku temu okazja.
    Na szczęście dla Benedicta Elias nawet nie zwrócił uwagi na to, że ten nie zaproponował mu nic do picia. Wcale tego nie oczekiwał, wręcz byłby ogromnie zdziwiony, gdyby jego przełożony wyszedł z taką inicjatywą. Czasu było zresztą zbyt mało, a i dookoła działo się zbyt dużo.
    Rozglądał się po sali, gdy podeszła do niego Alice, a jej głos wyrwał go gwałtownie z zamyślenia, mimo iż był to głos spokojny i przyjemny. Alice, Alice... czyżby Alice Smith? Potencjalna żona Benedicta?
    — Cześć, Elias — odpowiedział z uśmiechem. — Czy to ty będziesz mnie... — niestety nie było dane mu dokończyć, bo Benedict zaczął w tym momencie zebranie. Podszedł posłusznie gdy został wywołany i z niegasnącym uśmiechem pomachał lekko do wszystkich.
    Prawdopodobnie będzie potrzebował chwili na to, by nauczyć się tych wszystkich imion. Twarze jednakże różniły się na tyle od siebie, że nie powinien mieć problemu z ich rozróżnieniem. Mimo iż Benedict go przedstawił, każdemu z osobna i tak powtarzał swoje imię, ściskając ich dłonie. Nie uścisnął tylko dłoni drugiej informatyczne, Priyance, gdy wyczuł z jej mowy ciała że chyba nie ma ochoty na kontakt fizyczny.
    — Bardzo mi miło cię poznać — odezwał się do Alice i wykorzystał szansę, by dokończyć swoją przerwaną wcześniej wypowiedź: — Więc to ty będziesz mnie szkolić? Nie mogę się doczekać naszej współpracy i mam nadzieję, że okażę się dobrym uczniem. — Błysnął zębami w szerszym uśmiechu.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Alchemist Sro 27 Paź 2021, 22:53

    - Patrz, to tak jak ja - pozwolił sobie skomentować Ben, słowa okraszając uśmiechem. Dobrze wiedzieć, że Elias był punktualny: to w dzisiejszych czasach coraz rzadsza cecha, a tymczasem Benedict tak bardzo ją cenił.

    Już w sali konferencyjnej Ben dostrzegł, że jego siostra już zaczęła podbój. Ubrała się jak stewardessa, jak zwykł żartować przez tę jej apaszkę. Niemniej zawsze nabijał się z niej z czułością, bo mimo wszystko nie mógł jej odmówić tego, że świetnie wyglądała w takim komplecie. Wiedziała jak zrobić dobre pierwsze wrażenie na Eliasie. Ten w opinii Benedicta haczyka jeszcze nie złapał, ale no właśnie - “jeszcze nie”. Wokół tyle się działo, że mógł nie zwrócić uwagi na to jak ładna dziewczyna się przy nim pojawiła. A razem wyglądali… Ładnie. Pasowali do siebie. Aż szkoda było im przerywać, ale jednak obowiązki wzywały, zegar tykał, a zebranie trzeba było rozpocząć.

    Alice cierpliwie czekała, aż znowu nadejdzie jej kolej, by zająć miejsce przy Eliasie - gdy przeszli już wszyscy członkowie zespołu i zaczęli zajmować miejsca przy stole, ona zaraz była przy nim i z pewną przyjemnością przyjęła to, że podjął ich rozmowę tam gdzie zaczął. Zapamiętał ja - to dobry znak. Nie by zadanie było bardzo trudne, bo zespół liczył raptem kilkanaście osób, ale to zawsze jakaś dobra wróżba.
    - Och, Ben już cię uprzedził? - odpowiedziała pytaniem na pytanie jakby było jej miło, uśmiechając się czarująco. - Tak, to ja. Czuję, że będzie nam się dobrze pracować - zapewniła i na jego piękny uśmiech odpowiedziała również uśmiechem.

    A Benedict tymczasem widząc to odrobinę jej zazdrościł powodzenia i możliwości jakie się przed nią w tym momencie rysowały. Dużo łatwiej jednak znaleźć sobie kogoś, gdy jest się hetero, a nie schowanym głęboko w szafie gejem jak on. Poza tym uśmiech jakim obdarował ją Elias był zupełnie inny niż te, którymi posługiwał się do tej pory - szerszy, szczery, radosny, na pewno płynący ze szczerej sympatii. Ben już przeczuwał, że tych dwoje zejdzie się szybciej niż ktokolwiek by przypuszczał. Pasowali do siebie.
    Po kolejnej krótkiej chwili zamieszania i gwaru Smith ponownie odchrząknął i przeszedł do meritum zebrania. Otworzył swoją czarną teczkę i zerkając do niej co jakiś czas zaczął przedstawiać założenia projektu, o którym w dużym skrócie opowiedział wcześniej Eliasowi. Gdy przeszedł do podawania kolejnych granicznych dat sięgnął po marker i zaczął rysować linię czasu na tablicy. Pierwszy kamień milowy wypadał za dwa miesiące i wtedy należało przedstawić projekt działania aplikacji, jej elementy składowe i propozycje zabezpieczeń. Informatycy zaraz zaczęli mamrotać między sobą.
    - To bardzo mało czasu - odezwała się w końcu Bao. - Oni mieli wcześniej jakiś system wdrożony, byśmy mogli sprawdzić ich możliwości?
    - Hotele miały wspólny system rezerwacji i każdy osobno programy do zarządzania całą resztą, dopiero teraz kupują kompleksowe rozwiązanie - wyjaśnił jej Ben. - Ale możecie zwrócić się do nich o dokumentację. Alice, Elias, mogę wam to powierzyć?
    - Oui! - odparła Alice z uśmiechem jak wzorowa uczennica, której powierzono bardzo nowe ważne zadanie. Do Eliasa zwróciła się szeptem. - No to szkolenie chyba będziesz miał od razu w terenie - zażartowała i zamilkła, by nie przeszkadzać Benowi, który i tak był zajęty rozmową z informatykami. Ci mieli miliony pytań, na które Smith odpowiadał mniej lub bardziej szczegółowo, a gdy czegoś nie wiedział, obiecywał się dowiedzieć i pytanie wpisywał na swoją kartkę. Dwa razy jego wzrok umknął w stronę telefonu, którego ekran zajaśniał, ale nie odebrał go. Gdy już prawie kończyli smartfon Bena zaświecił po raz trzeci. Wtedy ten westchnął z rezygnacją.
    - Muszę odebrać. Kończymy na dziś, miłego dnia, jakby co będę później u siebie - wyjaśnił szybko, po czym wyszedł z pokoju konferencyjnego w biegu odbierając i zwracając się do kogoś nazwiskiem Shoemaker.
    - Cóż… - zagaiła w tym momencie Alice. - To mu na pewno trochę zajmie, Shoemaker to kierownik działu finansowego. To powiedz, Ben ci już wszystko pokazał? Mogę teraz ja cię trochę oprowadzić - zaproponowała z uśmiechem.
    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Sro 27 Paź 2021, 23:18

    Alice to z pewnością piękna dziewczyna. Co do tego nie ma wątpliwości, chociaż Elias w całym zamieszaniu miał mało czasu by oceniać urodę członków zespołu. Nie zwrócił uwagi na to, czy się jakoś szczególnie wystroiła – nie wiedział, jak ubierała się na co dzień.
    To, co w niego bardziej uderzyło niż jej uroda, to sympatyczne podejście. Cieszył się, że trafił pod skrzydła tak miłej kobiety. Czuł, że ich współpraca będzie wyglądała dobrze.
    Na nieszczęście pięknej Alice, przez głowę Eliasa nawet przez sekundę nie przeleciała myśl o jakimkolwiek matrymonialnym zainteresowaniu, a powód był dosyć prozaiczny. Być może, gdyby w ogóle był zainteresowany dziewczynami, właśnie czułby się ogromnie zaszczycony tym, że taka kobieta zwróciła na niego uwagę.
    Poza tym, cały czas miał to podejrzenie, że Alice może być żoną Benedicta. Nie wiedział, jak ma o to spytać by nie popełnić nietaktu, ale sytuacja zapewne sama się wkrótce rozjaśni.
    — Tak, wspomniał o tobie i Malcomie — zdążył jeszcze powiedzieć.
    Przysłuchiwał się uważnie Benedictowi kreślącym szczegóły projektu. Szukał w tym swojej roli, i od razu myślał jak mógłby ją najefektywniej zrealizować. Przedsięwzięcie wydawało się duże; z pewnością został wrzucony na głęboką wodę, tym większą ulgą było wsparcie miłej Alice. Zaraz za nią potwierdził swoją chęć udziału w powierzonym zadaniu. Poczuł się podekscytowany faktem, że mógł od razu działać, że nie czekały go na początku same nudne szkolenia. Zebranie i uporządkowanie dokumentacji nie powinno być trudne, myślał już także nad tym, jak przygotować ją by dla informatyków była jak najbardziej przejrzysta. Uśmiechnął się do siedzącej obok kobiety, a ten uśmiech zdradzał jego ekscytację.
    Zebranie skończyło się równie szybko i chaotycznie, jak się zaczęło, ale nie szkodzi – Elias dużo wyniósł z tego krótkiego czasu. Doceniał konkrety, a właśnie to otrzymał od przełożonego.
    — Chyba jeszcze nie wszystko. Byliśmy w naszym biurze, no i w biurze u informatyków, ale, wiesz, tak tylko pobieżnie, na szybko przed zebraniem. Jeżeli masz czas, to bardzo chętnie. — Podniósł się z krzesła. Jego oczy błyszczały; każda nowość sprawiała, że startował z ogromną energią, a kolejne działania podejmował z entuzjazmem. Liczył na to, że przy tym tempie pracy prędko się nie znudzi, chociaż przy papierkowej pracy było to i tak nieuniknione. — Opowiesz mi więcej o tej sieci hoteli? — poprosił, gdy wyszli na korytarz. Dla reszty było najwyraźniej jasne, że póki co to Alice sobie zmonopolizowała nowego.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Alchemist Czw 28 Paź 2021, 21:33

    Tak, Malcom też był na sali, co wcale nie znaczyło, że Alice zamierza się dzielić z nim Eliasem. Nie teraz w każdym razie - później przy szkoleniu owszem, ale teraz chciała go sobie na moment przywłaszczyć, by mogli się od razu lepiej poznać. Dalsze oprowadzanie było idealnym pretekstem i Alice aż dziękowała w duchu bratu, że się nie wyrobił, choć pewnie nie zrobił tego specjalnie.
    - No to trochę jeszcze zostało, a ja mam dla ciebie tyle czasu ile tylko będziesz potrzebował - przyznała, gdy Elias wyliczył jej gdzie zdołał dotrzeć. Wstała od stołu i razem z nim opuściła salę konferencyjną. Przeszła przez ich biuro kierując się w stronę wyjścia, ale nie uszła daleko, gdy padło pierwsze pytanie.
    - O, jasne! - Alice temat hoteli się chyba bardzo spodobał. Podbiegła z wdziękiem do swojego biurka, przez wąską spódnicę i wysoki obcas stawiając drobne kroczki, po czym złapała za telefon i wróciła do Eliasa, już coś klikając na smartfonie.
    - Spójrz - powiedziała, podsuwając mu wynik wyszukiwania z galerią zdjęć pokoi, sal konferencyjnych i terenów zielonych wokół budynków. - Iris to czterogwiazdkowe hotele, w każdym jest sekcja spa, korty tenisowe, restauracja. Dwa mają nawet stadninę. Znajdują się głównie na terenie północnej i centralnej Francji, każdy w ładnej okolicy, z dala od miasta, tak wiesz, by z każdego okna był piękny widok. Teraz chcą zacząć się budować w Belgii i przez to modernizują sobie system i tu wkraczamy my - wyjaśniła z uśmiechem. - Jak mówił Ben, do tej pory mieli tylko wspólny system rezerwacji, teraz chcą mieć możliwość zarządzania wszystkim z każdej jednostki. Też rezerwacjami w restauracji i obiektach rekreacyjnych.
    Podczas opowiadania Alice przerzucała na ekranie smartfona zdjęcia eleganckich wnętrz z drewnianymi meblami, szarą tapicerką, współczesnymi abstrakcjami na ścianach i puszystymi, przytulnymi dywanikami.
    - To pierwszy tak duży projekt jaki robimy jako zespół, jeszcze od razu z firmą z Europy, dlatego musieliśmy się rozbudować. Bardzo liczymy na twoje wsparcie - oświadczyła z uśmiechem i takim tonem jakby nie wątpiła w to, że Elias na pewno im pomoże. - Wiesz, że Sam też jest nowy? Znaczy już był zatrudniony w WIT, ale został do nas przeniesiony, znali się wcześniej z Benem, bo razem zaczynali w innym projekcie, całe wieki temu - wyjaśniła, robiąc zabawną minę jakby to faktycznie było wydarzenie sprzed wynalezienia druku. Rzeczony Sam był jednym z informatyków, tym w czarnych okularach, zaś użyty przez Alice skrót WIT to inicjały ich korporacji: Western IT.
    W międzyczasie dotarli do pokoju obok gabinetu Bena - niewielkiego biura z dwoma pustymi biurkami i kanapą w głębi pod oknem zacienionym żaluzjami.
    - Pokój cichej pracy - wyjaśniła Alice. - Jak widzisz mało używany, przychodzi się tu tylko jak naprawdę trudno się skupić, bo jednak pracujemy jako zespół, a i tak możemy używać słuchawek w open space. No i gdybyś się źle czuł i potrzebował kwadrans na dojście do siebie to też tu możesz przyjść się położyć, nikt ci tego nie odliczy od czasu pracy jak będziesz rozsądnie korzystał. Kanapa jest wygodna, a za oparciem jest koc. Ben tu czasami nawet śpi po maratonach, gdy nie opłaca mu się do domu wracać - wyznała żartobliwym tonem, choć była to najszczersza prawda. - Ale nie idź w jego ślady, to pracoholik. Skąd w ogóle jesteś, daleko dojeżdżasz? - zainteresowała się nim.
    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Czw 28 Paź 2021, 21:58

    Przeurocza i przesympatyczna dziewczyna – takie zdanie o niej miał Elias, a im więcej czasu z nią spędzał, tym bardziej utwierdzał się w swoim pierwotnym osądzie. I przez myśl mu ani raz nawet nie przebiegło, by za tym miłym podejściem do niego miało stać cokolwiek innego poza świetnym charakterem i naturalną otwartością.
    — To brzmi bardzo odpowiedzialnie — stwierdził, masując się po karku. — Ale dam radę. W takim zespole na pewno.
    Zdjęcia, które pokazała mu wcześniej Alice, rysowały imponujący obraz dużego i pewnie wymagającego klienta. Z tych pomieszczeń aż kipiało luksusem – nawet przez czysty, niepopękany i bez ani jednej rysy ekran smartfona.
    — Wieki temu? — podłapał i się lekko zaśmiał. — Benedict bynajmniej nie wygląda na wiekowego. Chyba, że jest wampirem.
    To, w jaki sposób Alice wypowiadała się o ich team leaderze wciągało Eliasa jeszcze bardziej w podejrzenia, że łączyło ich coś więcej niż tylko nazwisko. Jej głos stawał się bardziej miękki, uśmiech czuły i to były takie drobne niuanse, które Elias mimo wszystko potrafił wyłapać.
    — Świetnie, że macie takie pomieszczenie — skomentował, gdy Alice wprowadziła go do pokoju cichej pracy. — Wiesz, do tej pory byłem przyzwyczajony raczej do takich... mniej ludzkich warunków. Ale pracowałem w znacznie mniejszych firmach, na pewno nie brałem udziału w międzynarodowych projektach. Mówisz, że Benedict tu śpi? Czyli też bywa gorąco? Teraz pewnie tak będzie, przy tym projekcie.
    Wcale go to nie odstraszało, właściwie. Przy dobrym zespole i pracy godnej poświęceń mógł nawet zgodzić się raz na jakiś czas na nadgodziny. Nie miał w końcu rodziny, ani partnera czekającego na niego w mieszkaniu, jakkolwiek żałośnie to brzmi, bycie w biurze dawało mu szansę na bycie wśród ludzi i odgonienie samotności.
    — A dojeżdzam z Billyburga — wyjaśnił. Przepuścił Alice w drzwiach, gdy wychodzili zwiedzać resztę biura. — Mieszkam tuż przy stacji, więc dojazd tutaj mam bardzo wygodny. A ty?
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Alchemist Nie 31 Paź 2021, 18:02

    Alice przez moment sprawiała wrażenie jakby na poważnie zastanawiała się czy Ben przypadkiem nie jest wampirem. Nawet przyłożyła palec wskazujący do ust dla podkreślenia swojego namysłu.
    - Nie no, jak idziemy do włoskiej to czosnkowej bagietki nigdy nie odmawia, więc to nie wampir. Znam go całe życie to bym chyba zauważyła - uznała w końcu, na głos podsumowując swoje przemyślenia. - Ale wiesz, on ma już trójkę z przodu - wyjaśniła lekkim tonem, nie przejmując się, że obywatele obgadywała Bena tuż przy drzwiach jego biura, gdy wchodzili z Eliasem do pokoju cichej pracy.
    Komentarz o mniej ludzkich warunkach panujących w innych firmach wywołał szczery śmiech rozbawienia u Alice. Z wdziękiem zasłoniła sobie jednak usta dłonią, by nie pokazywać Eliasowi migdałków.
    - To poczekaj aż zobaczysz nasz socjalny, to dopiero jest dbanie o pracownika - oświadczyła z dumą jakby sama to biuro urządzała.
    - Tak, bywa gorąco. Wiesz jak jest, terminy są zawsze napięte, zawsze za mało czasu. Będzie trzeba czasami zostać po godzinach... Ale wiesz, to nie jest u nas standard, jak jesteś ogarnięty to można bez problemu zmieścić się w godzinach, tylko jak termin już naprawdę goni to zostajemy dłużej. Zobaczysz jak będzie - podsumowała, już w ogóle nie odnosząc się do tego pytania o Bena, bo chyba uznała że to wstęp do tematu o nadgodziny a nie zainteresowanie ich team leaderem.
    - O, Billyburg! To bardzo ładna okolica, tam są piękne parki i dojazd faktycznie dość prosty. No to dobrze ci się trafiło - wyraziła swój entuzjazm. - Ja jestem z Hoboken - odpowiedziała na jego zainteresowanie.
    - Palisz? - upewniła się, gdy już wyszli i przechodzili obok biurka Shanice, zmierzając w stronę wyjścia z biura. - Mamy tu jedną palarnię na piętro, jest tam, szklane drzwi na końcu korytarza. Ja ci towarzyszyć nie będę, ale będziesz mógł z Malcolmem chodzić na dymka w razie czego. I jeszcze paroma osobami oczywiście.
    Alice mówiła o paleniu całkowicie swobodnie więc raczej nie było to coś co by jej przeszkadzało i najwyraźniej nie było to też niemile widziane w zespole. Niemniej nie fatygowała się, by zaprowadzić Eliasa pod same drzwi palarni, a tylko stojąc na korytarzu pokazała je palcem, po czym zawróciła i zaprowadziła go do kolejnego celu ich wycieczki. Tym razem trafili do pokoju socjalnego, o którym wcześniej mówiła z taką dumą. Był to w sumie zwykły socjal z niewielkim aneksem kuchennym, gdzie można sobie odgrzać posiłek i stołem, przy którym mogło jeść całe biuro jednocześnie. Czysty, zadbany, ale dopiero słowa Alice miały wyjaśnić za co tak lubiła to miejsce.
    - Zacznę od najlepszego: kawę i herbatę stawia firma - zakomunikowała, podchodząc do stojącego na blacie kuchennym ekspresu i głaszcząc go z dumą. - Mamy też cały czas świeże owoce, a czasami nawet jakieś ciastka nam przyniosą - opowiadała, pokazując miskę z jabłkami i winogronami na stole. - Są tu naczynia do dyspozycji nas wszystkich, więc w sumie nawet swojego kubka nie musisz przynosić jak nie masz jakiegoś ulubionego. Tam jest zmywarka, tam mikrofalka… A w lodówce jakby co nie ma wydzielonych miejsc dla każdego z osobna, ale podpisuj sobie jedzenie, wiadomo - zastrzegła.
    - To co, może masz ochotę na kawę? - zaproponowała, wracając do ekspresu. Uśmiechnęła się do Eliasa czarująco, tak jak uśmiecha się baristka w lokalnej kawiarni do swojego ulubionego klienta, już gotowa by przygotować dla niego zamówienie.
    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Nie 31 Paź 2021, 19:08

    — Całe życie? — zagaił, nie mogąc już dłużej utrzymać w ryzach swojej ciekawskiej natury. Miał tylko nadzieję, że to pytanie nie było mocno niestosowne, bo nie chciałby na pewno podpaść tej miłej kobiecie.
    Trójkę z przodu... jeżeli Elias musiałby typować, to postawiłby bardziej na wczesną trzydziestkę. Benedict nie może być wiele starszy od niego – chyba, że naprawdę jest wampirem.
    — Rozumiem. — Skinął głową. Już mentalnie nastawiał się powoli na konieczność zostawania po godzinach, zwłaszcza że został rzucony na naprawdę głęboką wodę i na pewno będzie musiał poświęcić sporo czasu, aby nauczyć się w niej pływać.
    — Prawda? Ale z Hoboken masz dalej. Wiesz, że w sumie jakoś nigdy tam nie byłem? Może przejazdem. Wiem tyle, że jest, więc wybacz mi że nie pochwalę waszych parków. Ale obiecuję to nadrobić! — oznajmił, wyciągając palce jak do przysięgi. — Kilka lat tutaj mieszkam, a nadal nie ogarniam wiele poza swoją najbliższą okolicą — ciągnął temat. — Ach, tak, palę — odpowiedział jej od razu. — Miałem się spytać o palarnię, ale kompletnie wypadło mi to z głowy. Dobrze wiedzieć, dzięki. — Uśmiechnął się ponownie. Nie ciągnęło go akurat w tym momencie na palarnię, więc nie miał nic przeciwko kontynuowaniu wycieczki po piętrze.
    Właściwie, był palaczem dosyć wybiórczym. Nie odczuwał mocnego głodu nikotynowego, palił bardziej... rekreacyjnie. Okej, kiedy było stresująco, to rzeczywiście ten papieros pozwalał mu się wyluzować, ale palił w zasadzie głównie dla towarzystwa. Nie miał potrzeby wyjść na balkon z papierosem w swoim mieszkaniu, ale przy piwie ze znajomymi czy podczas przerwy w pracy bardzo chętnie zatruwał swoje płuca.
    Oczy mu się niemal dosłownie zaświeciły, gdy usłyszał o darmowej kawie.
    — Niebo — skomentował. Po chwili zorientował się, że mógł wyjść na typa, który w pracy najbardziej zainteresowany jest benefitami, ale przecież Alice też mówiła o tym entuzjastycznie. — I chętnie, ale pozwól mi zaznajomić się z ekspresem — podszedł do niej i sięgnął do półki, na której znajdowały się kubki. — Któryś jest twój? — Wskazał na rząd poukładanych kubków w różnych kolorach i z różnymi wzorami, w tym jeden z sentymentalnym napisem najlepszy tata na świecie. Ten kubek raczej nie jest kubkiem Alice.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Alchemist Nie 31 Paź 2021, 19:40

    - Benedict to mój starszy brat - wyjaśniła takim tonem, jakby był to powód do dumy, a już na pewno nie do tego by się obrażać. Dla niej to było akurat fortunne pytanie: ucinało wszelkie spekulacje jakoby mogłaby być żoną team leadera i dzięki temu zwiększało jej szanse u Eliasa. Choć kto wie, może gdyby pozwoliła, by trochę podręczyła go niepewność, to bardziej by się nią zainteresował? Ale nie była taka - wolała od razu jasno postawić sprawę, bo wiedziała, że to ich nazwisko już nieraz było powodem głupich plotek.
    - No nie jest tak ładne jak Billyburg, przyznam, ale koszty są dużo mniejsze - przyznała szczerze. - Niemniej zapraszam, jest u nas kilka ciekawych miejsc i przytulnych knajpek, więc jakbyś miał ochotę zwiedzić Hoboken, mogę być twoją przewodniczką - zaproponowała z uśmiechem, ale tematu nie drążyła i nie nalegała tylko przeszła do pokazywania Eliasowi kolejnych pomieszczeń. Nie mogła być zbyt nachalna. Tym bardziej, że jeszcze miała czym mu zaimponować, choć były to raczej atuty firmy, nie jej. I tak jednak uśmiechnęła się radośnie, gdy ich mały socjal został porównany do nieba - naprawdę jakby chwalił jej prywatne mieszkanie. A gdy Elias tak sprawnie obrócił kota ogonem - w pozytywnym tego zwrotu znaczeniu - i nagle to on miał robić im kawę, nie oponowała, za to była wyraźnie mile zaskoczona.
    - Proszę, spróbuj - zachęciła. - W razie czego uznamy to za element szkolenia stanowiskowego - dodała wesoło, puszczając mu oczko.
    - Mój jest ten złoty - wyjaśniła i nie musiała mówić już nic więcej, bo wśród wszystkich kubków na półce był jeden idealnie pasujący do opisu, całkowicie złoty i tak wypolerowany, że aż błyszczał.
    - A ty przyniosłeś swój kubek? - upewniła się. - Czekaj, na razie wybiorę ci jakiś z tych…
    Alice powiodła dłonią wzdłuż wystawki z kubków z takim skupieniem, z jakim Indiana Jones szukał Graala w Ostatniej Krucjacie. Ona na pewno wiedziała, który kubek należy do kogo, a które są wspólne i to z tej grupy wybrała ten najładniejszy - padło na szary z reprodukcją Banksy’ego, konkretnie jego sławnej “Dziewczynki z Balonikiem”.
    - Może być? - zapytała, prezentując swój wybór i w końcu mu go podając. - Dla mnie cappuccino - rzuciła, gdy już doszło do parzenia kawy i Elias miał okazję zaznajomić się z ekspresem, który okazał się być bardzo prosty w użyciu, bo wystarczyło tylko nacisnąć przycisk, a magia działa się sama.
    - Mówiłeś, że mieszkasz tu od niedawna - zagaiła Alice, gdy kawa zaczęła powoli ciurkać do pierwszego kubka. - To zdradzisz mi skąd pochodzisz?
    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Nie 31 Paź 2021, 19:53

    O. Brat. To... miało sens. Więcej sensu w zasadzie niż teoria z żoną. Serio, Elias, to pierwsze co ci przyszło do głowy po usłyszeniu tych samych nazwisk? Sam miał ochotę roześmiać się ze swojej głupoty, ale też nie chciał się z nią zdradzać.
    Jakby się tak przyjrzeć, można dostrzec pewne podobieństwo między rodzeństwem. Na pewno oboje są niesamowicie, niesprawiedliwie atrakcyjni, noszą się elegancko i z wdziękiem. Z charakteru... ciężko mu to ocenić, ale on ze swoimi braćmi akurat różnią się pod tym względem ogromnie.
    — I nie macie siebie dość, pracując w tym samym miejscu? — spytał w wyraźnie żartobliwym tonie. — Ja bym nie wytrzymał z moim rodzeństwem, także podziwiam.
    Przemycił tym samym informację, że on także nie jest jedynakiem, jakby Alice to z jakiegoś powodu interesowało.
    — Z pewnością zwrócę się do ciebie — zapewnił. Były to, szczerze mówiąc, niezbyt poważne obietnice, a na pewno nieokreślone czasowo. Chociaż faktycznie, gdyby zachciało mu się zrobić wycieczkę krajoznawczą po okolicy, fajnie byłoby by towarzyszyła mu tak przyjazna osoba jak Alice.
    Spojrzał na ekspres do kawy, próbując zrozumieć mechanizm działania tego cudownego urządzenia.
    — Myślę że to powinien być element obowiązkowy każdego onboardingu — odparł pół-żartem, pół-serio. Uśmiechnął się ponownie, gdy kobieta podała mu wybrany dla niego kubek. — Banksy. Świetnie — skomentował. — Uwielbiam jego twórczość. A ta akcja z niszczarką to mistrzostwo.
    Po chwili zastanowienia zdecydował się na latte. Był już po porannym americano i nie odczuwał jeszcze potrzeby naładowania się dużą ilością kofeiny.
    — Jak słodkie? — dopytał Alice. — A jestem z Filadelfii. W sumie też nie jest daleko, ale na pewno bym stamtąd nie chciał dojeżdżać.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Alchemist Nie 31 Paź 2021, 20:18

    - Och, nie, no co ty - odparła Alice niemal bez zastanowienia. - Pewnie przez to, że zespół jest zgrany, a Ben nie poświęca mi wcale więcej uwagi niż reszcie… To mówisz, że ty też masz rodzeństwo? - zmieniła szybko temat, chętnie poznając informacje na temat swojego nowego kolegi. - Niech zgadnę: też starszy brat?

    - O, naprawdę tak lubisz Banksy’ego? - żywo zainteresowała się tym, że Elias ewidentnie wiedział co jest na rzeczy. - Wiesz, że gdy mieszkałam w Londynie w trakcie studiów to urządzałam sobie wycieczki, by znaleźć jak najwięcej jego murali? Zrobiłam sobie mapkę i przyczepiałam do niej zdjęcia, które udało mi się zrobić na ich tle - wyjaśniła z ekscytacją, jakby opowiadała o swojej największej pasji.
    - Nie słodzę, dziękuję - odparła, przyjmując od niego kubek z cappuccino, jeszcze raz powtarzając dziękuję. Upiła łyk kawy, jakimś cudem unikając kompromitującego wąsa ze spienionego mleka.
    - Streets of Philadelphia - zanuciła fragment szlagiera Bruce’a Springsteena, gdy tylko padła nazwa miasta, z którego pochodził Elias. - Przepraszam, pewnie słyszysz to za każdym razem, prawda? - usprawiedliwiła się zaraz. - Ale weź, nie jest daleko? W niedzielne popołudnie pewnie nie, ale w godzinach szczytu pewnie przebijałbyś się dwie godziny w jedną stronę albo i gorzej. I pół wypłaty na benzynę byś wydawał. Zresztą fajnie mieć blisko do pracy, zobaczysz, jak jest okazja czasami wychodzimy gdzieś wieczorem w większym gronie, na jakąś pizzę, sushi, na drinka, to przynajmniej nie będziesz musiał się martwić ostatnim powrotnym do domu - wyjaśniła.
    Alice nie usiadła ze swoją kawą - piła ją oparta biodrami o blat kuchenny, krzyżując nogi w kostkach i obejmując kubek dłońmi jakby było jej zimno.
    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Nie 31 Paź 2021, 20:52

    Elias cieszył się, że to rodzeństwo było w stanie dogadywać się dobrze w pracy. W przeciwnym razie mogłoby to zdecydowanie źle wpłynąć na atmosferze w zespole.
    Miał na końcu języka pytanie o to jak to się stało, że pracują w jednej firmie i w jednym dziale, ale nie chciał by zabrzmiało to jak jakieś oskarżenie o nepotyzm. Szczerze nawet nie brał tego pod uwagę.
    — Starszy i młodszy — doprecyzował. — Ale daleko nam od bycia w jednej branży. — Zaśmiał się cicho, prawie wręcz zachichotał. W końcu tak bardzo się od siebie różnili, że to wydawało się wręcz niemożliwe wśród trójki rodzeństwa, pomiędzy którymi wcale nie było aż tak wielkiej różnicy wieku, chociaż w tym momencie każdy z nich znajdował się w zupełnie innym etapie życia.
    — Jeny, widziałaś jego prace na żywo? — Zrobił wielkie oczy. — Zazdroszczę. Taka mapka to też brzmi jak taka twórczość artystyczna — stwierdził z poniekąd zadumą. — Co studiowałaś, jeżeli mogę spytać? Nigdy nie byłem w Londynie, ale na pewno chciałbym się tam wybrać. I w ogóle pozwiedzać Europę. Przynajmniej te najpopularniejsze stolice, bo jestem prostym człowiekiem. — Ponownie śmiech. Przy Alice jakoś łatwo mu się uśmiechało i śmiało, chociaż to nie był jeszcze pełen potencjał jego arsenału szczerych śmiechów i uśmiechów.
    Elias zdecydował się usiąść przy stole, nie zachowując jednak dużego dystansu od Alice. Mimo iż minęło nie więcej niż godzina, nabrał w tym czasie tyle wrażeń, że potrzebował sobie chwilę przysiąść.
    — Czasami też słyszę nawiązania do filmu z Tomem Hanksem, z którego zresztą jest ta piosenka — dodał. — I w sumie nic dziwnego, Filadelfia nie jest znana z wielu rzeczy. I, tak, zdecydowanie wygodniej pracować w tym samym mieście, w którym się mieszka, albo przynajmniej w bliskiej okolicy. I cieszę się w ogóle, że są takie spotkania integracyjne! To kolejne pytanie, które wypadło mi z głowy. Mam świetne pierwsze wrażenie co do zespołu, nie mówię tego tylko z kurtuazji, ale jednak, wiadomo, po godzinach pracy ludzie są zawsze bardziej wyluzowani. I chcę was poznać z tej strony. Między nami, w poprzedniej pracy miałem do czynienia z ogromnymi nudziarzami — powiedział konspiracyjnym tonem.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Alchemist Nie 31 Paź 2021, 21:15

    - Trzech braci? Ale super! - Alice zdawała się być naprawdę zachwycona taką perspektywą, zaraz jednak spoważniała. - To z jakiej branży są twoi bracia? Wojskowi? - strzeliła, bo w końcu w USA była to dość popularna ścieżka kariery, zwłaszcza wśród mężczyzn, a na dodatek diametralnie różniła się od pracy biurowej, co pasowałoby do tego jak Elias zagaił ten temat.

    - Widziałam - przyznała z mieszaniną dumy i skromności, na moment spuszczając wzrok na swoją kawę. - Wiesz… Trochę bawię się w fotografię, hobbystycznie - zdobyła się na wyznanie, bo w końcu to on wspomniał o tym, że jej mapka miała coś wspólnego ze sztuką i poczuła, że warto o tym wspomnieć.
    - Studiowałam stosunki międzynarodowe - wyjaśniła. - A ty zarządzanie, prawda, dobrze pamiętam?
    Alice bardzo się starała, by rozmowa nie toczyła się tylko wokół niej i by dowiedzieć się również czegoś na temat Eliasa, choć przy tym jak wdzięcznym był słuchaczem i ile zadawał pytań bywało to naprawdę trudne. Niemniej bardzo chciała go jak najlepiej poznać, więc bardzo pilnowała, by komunikacja przebiegała w obie strony. Tym bardziej, że tak miło się go przy tym słuchało.
    - Och, wiesz, Filadelfia jest znana z piosenek największego barda Stanów Zjednoczonych, a Hoboken? Z przerażającego zoo z “Pingwinów z Madagaskaru”. A u nas nie nawet żadnego zoo! - skomentowała żartobliwie. Upiła kolejny łyk swojej kawy i zakręciła kubkiem, by mleczna pianka nie osiadała na ściankach.
    - Miło, że już tak dobrze o nas myślisz… Ale zobaczymy co będzie po pierwszym wspólnym wyjściu - zastrzegła, jakby nie wiadomo co tam się mogło dziać. - Ale jestem pewna, że dobrze ci będzie z nami, jesteś sympatycznym gościem. A co było nie tak z twoim poprzednim zespołem? Niech zgadnę, sami karierowicze, którzy traktowali pozostałych jak przeciwników na rynku pracy?
    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Nie 31 Paź 2021, 21:33

    Elias nie był pewien, czy to takie super, chociaż naprawdę kocha swoich braci. Bycie tym środkowym... ma swoje plusy i minusy, z pewnością. Bycie tym środkowym i najbardziej przeciętnym? O, to na pewno ma swoje minusy.
    — Zimno. Bardzo zimno. Chociaż... Jaxon pracował raz przy filmie wojskowym. To ten starszy brat, pracuje przy scenografii na planach filmowych. Caleb, młodszy, zaczął właśnie studia na MIT. Młody jest totalnym ścisłowcem, cholernie utalentowany — oznajmił z dumą.
    — Fotografia? Serio? Wow, świetnie. Podziwiam ludzi, którzy potrafią uchwycić aparatem konkretny moment i uczynić go magicznym. — Sztuka to ewidentnie temat, w którym Elias się ożywił i wykazał jeszcze większy entuzjazm niż dotychczas. Wyczuwając skrępowanie Alice, sam odpowiedział również wyznaniem: — Ja lubię rysować. Nic wielkiego, też hobbystycznie. W każdym razie, uwielbiam obrazy – w tym fotografie.
    Mając na względzie to, w jaki sposób Alice mówiła o swoim hobby, nie chciał naciskać na spojrzenie na jej fotografie, chociaż niewątpliwie był zainteresowany. Nie chciał jej jednak speszyć; wyczuwał, że to dla niej było mocno osobiste.
    — Bardzo dobrze pamiętasz. Studiowanie stosunków międzynarodowych poza swoją ojczyzną to chyba najlepszy sposób na studiowanie tego kierunku, nie? — Błysnął zębami w kolejnym uśmiechu. — Miło mi, że pamiętasz takie rzeczy o mnie — przyznał, bo naprawdę to doceniał, poczuł się... tak, jakby naprawdę wywołał zainteresowanie wykraczające poza byciem chwilową nowiną i tym nowym.
    — Hm, ja tam lubię Pingwiny z Madagaskaru — przyznał bez cienia zawstydzenia. Upił łyk swojej kawy, uważając żeby się nie oparzyć, ale temperatura okazała się idealna. — Zobaczymy, ale mam dobre przeczucia. A poprzedni zespół, cóż... nie wiem czy w dobrym tonie jest obgadywanie ich, ale, serio, gdy was zobaczyłem, to pomyślałem: niebo, a ziemia. Bo, poważnie, może nie tyle karierowicze, co okropne sztywniaki. Zero kontaktu poza biurem – oczywiście, nie każdy może tego chcieć, ale, kurczę, wszyscy? A w biurze tylko praca, praca. Jasne, że to jest najważniejsze, ale nie trzeba przy tym być takim... mieć taki kij w tyłku? Kurczę, brzmię teraz jak koleś, który w pracy najmniej przejmuje się pracą. — Zaśmiał się nerwowo i podrapał po karku, odwracając wzrok.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Alchemist Nie 31 Paź 2021, 22:30

    Jeśli Elias chciał zaimponować Alice opowiadając o swoich braciach to mu się udało. Z początku zdezorientowana, później aż złożyła usta w literę O słysząc w jakich branżach oni pracują.
    - Twój starszy brat jest filmowcem? Nie gadaj! - podekscytowała się. Wiadomość o młodszym też do niej dotarła i również jej to trochę zaimponowało, ale gdy usłyszała o Jaxonie zaraz miała przed oczami Hollywood i największe sławy kina, więc logiczne, że to ten z braci przykuł bardziej jej uwagę.

    Słowa Eliasa bardzo mile połechtały ego Alice, ale nadal reagowała skromnym uśmiechem na jego słowa o talencie i magii.
    - Wiesz, to tak hobbystycznie, głównie portrety - wyjaśniła, a gdy w zamian otrzymała wyznanie o rysunkach, oczy jej zaświeciły.
    - Naprawdę? - zapytała z fascynacją. - Ale świetnie! W jakiej technice rysujesz? Masz jakąś swoją galerię, jakiegoś deva albo, o, konto na instagramie? - dopytywała, już sięgając po telefon jakby była gotowa w każdej chwili wklepać w wyszukiwarkę konkretny adres. Jednocześnie gdyby Elias zapytał o jej konto na instagramie… Pewnie by nie odmówiła.
    - Pewnie, że pamiętam - przyznała z pewną dumą. - Wiesz, o twoim zatrudnieniu wiedziałam wcześniej niż nasz team leader - wyznała. - Niewiele, ale jednak, bo jego wtedy przetrzymali na spotkaniu i Shanice mi o tobie powiedziała tak przy okazji - wyjaśniła, żeby Elias nie pomyślał, że robiła tu za prawą rękę Bena, bo to dopiero zrodziłoby plotki o nepotyzmie.
    Podczas rozmowy o poprzednim zespole Eliasa Alice przez moment pomyślała, że chyba poruszyła nieodpowiedni temat i atmosfera im się skwasi, bo chłopak się ewidentnie plątał mówiąc o nich, ale cóż, postara się po prostu szybko zakończyć tę kwestię. Niemniej współczuła mu, gdy opowiadał o swoim poprzednim zespole.
    - Ja bym nie mogła z takimi nudziarzami - wyznała. - Ale tutaj ci to nie grozi, spokojnie. Wiadomo, w pracy to profeska, ale no właśnie, w pracy spędza się tyle czasu, że powinien być to czas chociaż trochę przyjemny. Także spokojnie, nie przykleiłam ci łatki lambadziarza - zapewniła, pozwalając sobie na pokrzepiające poklepanie Eliasa po ramieniu.

    Ben gdy tylko skończył rozmowę z Shoemakerem odetchnął i poszedł do pokoju socjalnego - należała mu się kawa po tym ile się nagadał od rana. Gdy jednak zbliżył się do celu, usłyszał śmiech Eliasa. Nie znał go jeszcze dobrze, ale właśnie to dzięki temu go poznał - no bo jaki inny obcy by siedział u nich w kuchni? Benedict zwolnił trochę, udając, że coś robi na telefonie. Po chwili usłyszał Alice i w tym momencie uznał, że jednak kawy napije się później - skoro tych dwoje rozmawiało to nie zamierzał im przerywać, tak w ramach subtelnego wsparcia starań siostry. Przyspieszył więc i minął socjalny, tylko zerkając do środka przelotnie - Elias i Alice pili razem kawę, sami, więc miał dobre wyczucie. Znowu pomyślał, że oni bardzo ładnie razem wyglądali.
    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Nie 31 Paź 2021, 22:47

    — Mhm, dokładnie. — Zawsze spotykał się z podobną reakcją. Nic dziwnego, jego brat w końcu wykonywał pracę dostępną dla nielicznych, a poza tym był w tym cholernie dobry. I jakoś zawsze wspominanie o nim sprawiało, że w Eliasie odzywały się skrywane na co dzień kompleksy, które jednak potrafił doskonale maskować. Nie chciał być zawistny; kibicował swojemu bratu i cieszył się że ten się spełniał, i że wykonywał pracę marzeń. — W zasadzie trafił tam od razu po studiach. Kiedy widzę później w kinie rzeczy, nad którymi pracował... cały czas mam taki efekt wow.
    Nie chciał się przechwalać swoim bratem, ale Alice wyraźnie się zainteresowała, więc był gotów ciągnąć temat.
    — A kogo najbardziej lubisz portretować? — dopytał, znowu kierowany swoją ciekawością i zainteresowaniem. Tak jak temat brata był gotów rozwijać, tak ten temat mógł porzucić, gdyby tylko zauważył że wywołuje on jakiś dyskomfort lub skrępowanie u Alice. Sam rozumiał to, że dzielenie się swoim hobby niekiedy stanowiło mocno osobiste wyznanie. — Mam Instagrama, ale nie wrzucam tam rysunków — przyznał. — Kiedyś wrzucałem, ale teraz rysuję tylko dla siebie.
    No, właśnie. Dzielenie się rysunkami było dla niego naprawdę czymś... niezbyt prostym. Nie bał się krytyki; obawiał się niezrozumienia. Poza tym nie był pewien swoich umiejętności, co do siebie samego był bardzo krytyczny i zawsze widział pole do poprawy.
    — O, wow — zareagował na wieść o tym, że Alice wiedziała już tak wcześnie o jego zatrudnieniu. Nie wiedział, co powiedzieć. — Masz pamięć do szczegółów, co nie?
    Uśmiechnął się z ulgą do kobiety, gdy poczuł dotyk na swoim ramieniu. Naprawdę miła kobieta. Elias z każdą minutą lubił ją coraz bardziej.
    — Też tak uważam. Nie chciałbym siedzieć w pracy sztywno i tylko czekać beznamiętnie do tej piątej, wiesz o co mi chodzi? Można pracować, a jednocześnie chociaż trochę się cieszyć tą pracą, przynajmniej ja w to wierzę.
    Zastanawiał się, czy to na pewno w porządku, że zamiast pracować i załatwiać dokumentację od hotelu, siedział sobie spokojnie z Alice na kawie, i w taki sposób spędzał początek dniówki. Ale wierzył też, że gdyby była taka potrzeba, to kobieta pogoniłaby go do pracy.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Alchemist Pon 01 Lis 2021, 16:22

    - Ale super… Pewnie jesteś z niego bardzo dumny - zauważyła pełnym podziwu głosem jakby to był również jej brat. - Aż odpalę dziś wieczorem IMDB i go poszukam.
    Alice chyba nie wyczuła od Eliasa, że ten może mieć delikatny kompleks na punkcie popularności Jaxona i jego przebojowej kariery, dlatego tematu tak łatwo nie odpuściła, choć z drugiej strony teraz był dobry moment, by to jej rozmówca zdecydował, czy chce się dalej chwalić starszym bratem, czy zmienić temat.

    - Hm… - Pytanie o ulubiony obiekt portretowania nie wywołał u Alice skrępowania, ale potrzebowała chwili namysłu. Niestety na koniec wzruszyła ramionami, jakby nie umiała wymyślić satysfakcjonującej odpowiedzi.
    - Wiesz, trudno powiedzieć - wyznała. - To są takie spontaniczne momenty. Na przykład Ben się śmieje, za nim jest przypadkiem ładne tło i ładne światło to cyk! i jest fotka. Albo mój tata siedzi na tarasie i zapatrzony w dal pali papierosa - czekam aż przyłoży go do ust i cyk, melancholijny portret rodzicielstwa. Nawet, przyznam ci się, zdarza mi się fotografować obcych. Jakiś ładny chłopak w kawiarni albo dziewczyna z psem w parku, po prostu jak widzę ładny kadr to strzelam. Ale żeby nie było, zawsze później idę i wyjaśniam sytuację - jak ktoś nie chce być na moich zdjęciach to usuwam, wiadoma sprawa. Większości jest jednak raczej miło - przyznała, ewidentnie tłumacząc się ze swojej artystycznej duszy, choć przecież nie musiała, skoro rozmawiała również z artystą.
    - O, mogę ci pokazać to zdjęcie Bena, o którym ci mówiłam, mam je w kontaktach - wypaliła nagle, znowu sięgając po telefon i przez moment coś w niego stukając. Wyciągnęła w stronę Eliasa smartfon, na którego wyświetlaczu było zdjęcie jej roześmianego brata ubranego w czarny zimowy płaszcz i czerwony szalik. Tło za nim było nieostre, dominowała w nim jednak biel i rozmyte światła - pewnie byli w tym momencie na jakimś jarmarku świątecznym albo po prostu zimowym spacerze.
    Temat instagrama umarł nim się na dobre zaczął - Alice uznała odpowiedź Eliasa za wymijającą i przez to doszła do wniosku, że nie będzie naciskać i prosić go o podanie swojego nicku, sama również nie podzieliła się swoim, choć akurat jej profil był bardzo żywy i poza typowymi dla dziewczyny w jej wieku fotkami znajdowały się tam również jej bardziej profesjonalne zdjęcia, w stylu tego portretu Benedicta.
    - Wiesz co, jestem typowym wzrokowcem - wyjaśniła, gdy Elias pochwalił jej pamięć. - A twoje CV utkwiło mi w pamięci, bo było ładnie zaprojektowane. Chyba nie korzystałeś z gotowego szablonu, prawda? One wszystkie są takie na jedno kopyto… Nic dziwnego, że cię wybrali, bo wiesz, nie liczy się tylko treść, ale też forma.
    Tak, zdecydowanie Alice była estetką i przywiązywała dużą wagę do wyglądu nie tylko osób, ale też przedmiotów, którymi się otaczała. Dlatego też Elias wpadł jej w oko, zgodnie z przypuszczeniami Benedicta - był ładnym chłopakiem, a gdy się uśmiechał wręcz czuło się ciepło w sercu.
    - Rozumiem co masz na myśli - przyznała całkowicie szczerze słysząc jego podejście do pracy. - To nie te czasy, by w pracy być sztywniakiem, życie jest zresztą za krótkie, by się męczyć tyle godzin każdego dnia - dodała od siebie trzy grosze, po czym dopiła swoje cappuccino i udała się z kubkiem do zlewu. Nie włożyła go do zmywarki, żeby farba za szybko z niego nie zeszła, ale nim zabrała się za mycie, sięgnęła do jednej z szuflad i wyjęła z niej… Fartuszek. Oczywiście po to, by nie pobrudzić sukienki.
    Gazelle
    Gazelle
    Minor Vampire

    Punkty : 10593
    Liczba postów : 2010
    Wiek : 27

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Gazelle Pon 01 Lis 2021, 19:38

    — Pewnie skojarzysz część filmów przy których pracował — skomentował, ale już dalej nie ciągnął tematu. Był dumny, owszem, w zasadzie cały czas pozostaje dumny, ale... nie chciał rozmawiać tylko o swoim bracie, który odnosił same sukcesy.
    Humor poprawiło mu spojrzenie na zdjęcia Benedicta zrobione przez Alice. Ogromny uśmiech wkradł się na jego twarz zupełnie bez jego świadomości. Nie było nic zaskakującego w tym, że w takim wydaniu uchwycić go mogła tak bliska osoba, jak siostra, ale Elias czuł się niemalże tak, jakby patrzył na coś bardzo intymnego. Ale, ten śmiech, radość, rozluźnienie na twarzy... Benedict jest niewątpliwie atrakcyjny, ale to nie uroda pierwsza rzuciła się Eliasowi w oczy. Nie chciał myśleć nad tym, analizować, co to było, ale sprawiło, że zrobiło mu się dziwnie ciepło w środku.
    Pewnie i tak będzie o tym później myślał i zastanawiał się, co to oznacza.
    — Piękne zdjęcie... — wyszeptał w autentycznym zachwycie, po czym odchrząknął i odezwał się już bardziej normalnym głosem: — Podoba mi się to, jak rozmazane jest tło. I jest tak... naturalnie.
    Zarumienił się delikatnie, słysząc komplementy dotyczące swojego CV. Bo rzeczywiście się postarał, był bardzo zdeterminowany by znaleźć lepszą pracę od swojej poprzedniej – chociaż wówczas obecnej.
    — Dzięki — wymamrotał. — Zrobiłem je w Canvie, nic wielkiego, trochę zmodyfikowałem szablon. Bałem się, że będzie sprawiało wrażenie przekombinowanego i zbyt pstrokatego, wiem że w dużych firmach teraz stawiają raczej na prostotę.
    Nie mógł odgonić się od obrazu Benedicta ze zdjęcia Alice. To było głupie, potwornie głupie, ale ten obraz do niego w dziwny sposób przemawiał. Przemawiał na tyle, że miał ten śmiech, prawie jak żywy, wciąż przed oczami, a w głowie pragnienie by zobaczyć go faktycznie na żywo...
    Beznadziejny przypadek, co tu dużo mówić. Gdy wróci do domu, będzie musiał doprowadzić się do porządku.
    Chciał zaoferować, że zajmie się naczyniami, ale nie chciał być zbyt nachalny, więc obserwował Alice, która specjalnie do tego włożyła fartuszek, co zdaniem Eliasa było dosyć osobliwe. Z drugiej strony jednak była ubrana naprawdę pięknie, więc mężczyzna nie dziwił się, że za wszelką cenę nie chciała pobrudzić swojej sukienki.
    Zakołysał swoim kubkiem, żeby mleko do końca wymieszało się z kawą, po czym duszkiem wypił pozostałość napoju.
    — Więc... chyba czas się zabrać za tę dokumentację? — zasugerował nieśmiało. Naprawdę nie chciał wyjść na osobę, która robi wszystko żeby uciekać od pracy. Podniósł się żeby włożyć kubek do zmywarki.

    Sponsored content

    Kod binarny Empty Re: Kod binarny

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pią 26 Kwi 2024, 22:50