Battle of wills

    Choke
    Choke
    Lost Soul

    Punkty : 318
    Liczba postów : 66

    Battle of wills Empty Battle of wills

    Pisanie by Choke Sob 15 Maj 2021, 00:52

    Intuicja. Tak bardzo chciałby zupełnie wyeliminować ten element z życia i móc poprzestać na sprawdzonej wiedzy oraz na faktach. Ale niestety, kiedy przeczucia krzyczały, nie dało się z nimi wygrać jakąkolwiek racjonalizacją, która przecież z łatwością powinna odpędzić niedorzeczne pomysły. Przecież Sinaht nigdy nie lubił bawić się w politykę, a jakiekolwiek interakcje z rodziną królewską były mu równie potrzebne, jak drzazga wbita w stopę. A jednak, otrzymując propozycję nauczania jednego z książąt poczuł wewnętrzną potrzebę, by się zgodzić. Czuł z ogromną siłą, że jest to coś poważnego. Że tym razem naprawdę nie powinien zignorować możliwości przekazania swojej wiedzy, bo skończy się to źle. Nawet rozsądek podpowiadał mu, że tym razem powinien posłuchać intuicji, więc sprawa była naprawdę poważna.
    Już kilka dni później został przywieziony powozem do zamku, który miał stać się jego tymczasowym domem. Nigdy nie spodziewał się, że zostanie postawiony w takiej sytuacji. Nawet jeśli nadal czuł, że podjął odpowiednią decyzję, to i tak fakty były takie, że tu nie pasował. Był jak intruz. W stolicy pełnej pięknych, szczęśliwych mieszczan, Sinaht wyglądał raczej tak, jakby prowadzono go do lochów, niż jako prywatnego nauczyciela do księcia. Jego magia pochodziła z pogranicza, więc odbijało się to też na jego cielesności. Skóra stała się chłodna nie tylko w odcieniu, ale też w dotyku. Szare, pozbawione blasku włosy, którym nie pomagał fakt, że elf ścinał je sobie sam. Praktycznie czarne oczy, których tęczówki wypełniały jedynie nieliczne jaśniejsze punkty. Trudno było go jednak uznać za tak zwyczajnie brzydkiego. Miał symetryczne rysy twarzy, mimo że jeszcze dość młodzieńcze, to już z bijącą z oczu powagą. Szedł wyprostowany, pewny siebie, jakby wcale nie kroczył korytarzami zamku w nieco zbyt znoszonym płaszczu, jak na taką okazję. Nie wydawał się przejęty swoim zadaniem, zwłaszcza że odmówił chwili odpoczynku po podróży, zamiast tego chcąc jak najszybciej spotkać się ze swoim uczniem, o ile to tylko możliwe. W końcu nawet taki ignorant jak Sinaht wiedział, że prawdopodobnie na takie spotkanie trzeba poczekać. Całe szczęście udało się w pośpiechu zorganizować widzenie z synem władcy, w czasie kiedy mistrz klątw rozpakowywał swoje rzeczy w przydzielonej mu komnacie.
    Na pierwsze spotkanie zabrał ze sobą księgę. Nie była wielka, ale każdy skrawek starych, kruszących się pod palcami stron zapełniały słowa przepełnione wiedzą. Uznał ją za najlepszy wstęp do nauki, niezależnie od poziomu jego ucznia. Jako pierwszy dotarł do eleganckiego saloniku, przyprowadzony przez jedną ze służek. Rozejrzał się po pomieszczeniu, z zainteresowaniem przyglądając się jasnym, misternie zdobionym elementom wystroju, zanim nie odłożył księgi na nieduży stolik między dwoma fotelami obitymi kremowym materiałem. Zdecydowanie nie nudził się oczekując na księcia, zajęty kontemplowaniem wystroju, z którym pierwszy raz w swoim życiu miał styczność. Nie miał pojęcia, że tak właśnie żyje rodzina królewska i uważał to za fascynujące. Dopiero dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że nieśpiesznie oderwał wzrok od jednego z obrazów, przenosząc go na młodzieńca. Nie musiał znać wszystkich członków rodziny królewskiej by wiedzieć, że to właśnie będzie jego uczeń. Ukłonił mu się lekko, raczej z grzeczności, niż z rzeczywistego szacunku. Nie odezwał się jednak, zamiast tego wpatrując się w niego uważnie z lekko przekrzywioną głową. Próbował wyczuć jego magię, co pewnie było nieco niekomfortowe dla samego księcia, ale Sinaht uważał to za konieczne.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by john Pon 17 Maj 2021, 00:02

    ____Cichy, niespokojny stukot odbijał się echem w pomieszczeniu, gdy mężczyzna nerwowo chodził od ściany do ściany. Okna zasłaniały ciężkie, czerwone kotary, spowijając wszystko w komfortowym półmroku. Co chwilę poprawiał też kołnierz, który zdawał się ograniczać go tak jak rzadko, utrudniając uspokojenie się i rozszalałe od ranka nerwy. Wiedział, że niedługo będzie musiał udać się na spotkanie, które od wielu dni powodowało kłótnie w rodzinie królewskiej. To, jak i jego nagłe, kompletnie niespodziewane i jakże przez niego niechciane odkrycie zdolności magicznych. Nadal nie rozumiał do końca, jak to się stało, a fakt, że była to tylko jednorazowa sytuacja, absolutnie nie pomagał. Połowa osób kłóciła się, jakoby to wszystko zmyślał dla pogłosu, druga, która była świadkiem, jak drzewo przebiło podłogę ich jadalni, korzeniami oplatając nogi stołu, wyzywała resztę od niedowiarków, rozpętując tym samym kolejne dworskie intrygi. I on siedział w tym wszystkim, zupełnie nie umiejąc się odnaleźć.
        Wzdrygnął się z zaskoczeniem na dźwięk pukania, zaraz jednak przystanął i wymusił uśmiech, gdy jedna ze służek poinformowała go, że nadszedł czas, aby udał się do gabinetu. Po krótkim westchnięciu i ostatnim poprawieniu nieco dłuższych, odwijających się przy końcach, czarnych włosów, wyszedł, kierując się znanymi sobie korytarzami do gabinetu, dręczony przez dziesiątki niespokojnych myśli.
        Osobiście nie zamierzał się niczego uczyć. Wysyłanie go, aby dopełnił zadanie, gdy ledwo co odkrył swoje zdolności, było niczym misja samobójcza; kuriozalne, przecież jego rodzeństwo trenowało do tego latami! Zamierzał przekonać kogokolwiek jego matka zleciła jako nauczyciela, że nie nadawał się do tego, cokolwiek „to” miałoby być. Wychował się bez zdolności magicznych, przyzwyczaił się do takiego życia i absolutnie nie planował wychodzić z tej bańki na rzecz dworskich intryg i planów. Było mu dobrze tak jak było, zaakceptował myśl, że nie było mu po drodze do tronu, znalazł zajęcia, w których był dobry i nie widział powodu, aby zmieniać ten stan rzeczy.
        Wziął parę głębokich oddechów przed wejściem do pomieszczenia, zanim nie otworzył z rozmachem drzwi, prostując się tak, jak był nauczony. Odpowiedział lekkim kiwnięciem głowy na ukłon, nie zbliżając się też do elfa; stał zaraz przed zamkniętymi drzwiami, utrzymując między nimi komfortowy dla niego dystans.
        – Nie planuję się niczego uczyć – zaczął na dzień dobry, sucho i spokojnie, pewnie, mierząc nieznajomego nieufnym, ciemnozielonym spojrzeniem. Jego wzrok zatrzymał się nieco dłużej na oczach nieznajomego, ale zaraz powędrował dalej, po całej twarzy. Przecież ten mężczyzna nie mógł być nawet dużo starszy od niego. Szybko też poczuł nieprzyjemne uczucie, którego nie umiał zdefiniować, ale to wywołało widoczne skrzywienie na jego twarzy. Spojrzał z pytaniem w oczach na elfa i zanim zdążył naskoczyć na niego z pytaniami, kłujące wrażenie zniknęło, a on niemal z automatu cofnął się o krok wraz ze zwiększającą się niepewnością. Dopiero po chwili połączył wrażenie sprzed chwili do tego, którym raczono go jako dziecko, gdy wszyscy nie dowierzali, że nie miał w sobie magii i na siłę próbowali ją wyczuć. Ten krótki powrót wspomnień wywołał nawet większe niezadowolenie odznaczające się na jasnej twarzy.
    Choke
    Choke
    Lost Soul

    Punkty : 318
    Liczba postów : 66

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by Choke Wto 18 Maj 2021, 12:50

    Na jego spokojnej, poważnej twarzy powoli zaczął pojawiać się uśmiech. Nie był on jednak serdeczny. Bardzo daleko było mu do takiego przyjaznego wyrazu. Był raczej przepełniony kpiną i pobłażaniem. Przechylił głowę na bok, chwilę jeszcze obserwując jak twarz młodego księcia wykrzywia się w grymasie niezadowolenia. Nie wiedział czemu tak bardzo wytrąciło go to z równowagi, ale natychmiast podjął decyzję, że będzie musiał tę wiedzę wykorzystać.
    Gdyby nie te przeklęte przeczucie, już dawno po prostu by odszedł. Nie miał zamiaru marnować energii na kogoś, kto nie chciał się uczyć. W końcu i tak zrobił ten jeden wyjątek i postanowił podzielić się swoją wiedzą. Nie chciał, by było to jeszcze dodatkowo utrudnione butną postawą księcia, więc postanowił zmienić jego podejście do tego tematu.
    - Więc radzę zmienić plany, bo przydałoby się jednak czegoś nauczyć, książę – odpowiedział, starając się o dość neutralny ton. Oczywiste jednak było, że za tymi słowami kryła się zniewaga. Nie było w nich krzty szacunku, do którego prawdopodobnie przyzwyczajony był syn władcy, ale jednocześnie trudno było oskarżyć mistrza o nieodpowiednie zachowanie w stosunku do tak wysoko postawionej istoty. W końcu nie chciał stracić głowy przez niestabilnego i wzburzonego księcia, a w tym momencie mógł się spodziewać po nim wszystkiego.
    - Twoja wiedza i kontrola nad nowymi zdolnościami wymagają wiele pracy. Radziłbym nie marnować czasu na wygadywanie bzdur, skoro nie potrafisz nawet zablokować przede mną swojej magii – wytknął mu, stawiając ostrożnie dwa kroki w jego kierunku. Nawet na moment nie przerywał kontaktu wzrokowego, wpatrując się w niego z dumnie uniesioną głową. Sinaht wydawał się czuć w tej sytuacji znacznie bardziej swobodnie od samego księcia. Skoro już wiedział, jak bardzo denerwuje młodego mężczyznę takie sprawdzanie jego mocy, to postanowił to powtórzyć. Po części robił to też dla własnego bezpieczeństwa, by w razie czego wychwycić moment, kiedy jego uczeń straci kontrolę. - Prędzej czy później komuś stanie się krzywda, kiedy twoja moc wymsknie się spod kontroli i będzie to tylko i wyłącznie twoja wina, książę.
    Swoją uwagę skierował na magię mężczyzny, wyczekując jej wybuchu pod wpływem emocji. Przeczuwał, że to właśnie się stanie. Powietrze wręcz drżało od mocy, której ten nie kontrolował, ale czy kilka negatywnych odczuć wystarczy, by stało się coś niepożądanego? Miał nadzieję, że nie docenia księcia i ten jednak się opanuje, zwłaszcza na wieść o potencjalnym zagrożeniu czyjegoś życia… A w tym przypadku było to życie Sinahta, bo był najbliżej i był odpowiedzialny za stan swojego ucznia. Mistrz klątw był jednak na tyle przekonany co do swoich zdolności, że był gotowy zaryzykować. W razie potrzeby powinien być w stanie uchronić się przed atakiem.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by john Pią 21 Maj 2021, 01:13

    ____Księciu nie podobał się zarówno nieco szyderczy uśmiech nieznajomego, jak i jego ton głosu, ale to był jego najmniejszy problem. Jego szczęka zacisnęła się niekontrolowanie, gdy jego nerwy coraz bardziej wymykały się spod kontroli. Tak naprawdę nie było to spowodowane jedynie nieznajomym elfem – on był tylko iskrą, która odpalała płomień ostatnich zawiłych, stresujących wydarzeń. A przynajmniej na to zwalał swoje nieopanowanie.
        Gdy na powrót poczuł nieprzyjemne uczucie, rzucił mężczyźnie zdenerwowane spojrzenie, z trudem utrzymując wyprostowaną, względnie elegancką, wyuczoną postawę. Chociaż jego buńczuczne zachowanie daleko miało się do jakiejkolwiek elegancji, a bardziej do nieuchowanego dzieciaka.
        - Nie rób tak – wycedził przez zęby, marszcząc brwi. Gdyby nie drzwi za jego plecami zapewne spróbowałby cofnąć się nawet bardziej od elfa, ale nie miał już jak bardziej wprowadzić między nimi dystansu; ze zdziwieniem zorientował się, że naprawdę mu to przeszkadzało. Zamiast tego więc, skierował zdenerwowane spojrzenie na twarz nieznajomego, jak gdyby to cokolwiek miało pomóc. Słuchał jego kolejnych słów, z trudem starając nie ukazywać po sobie, że tym razem coś w nim drgnęło. Nawet więcej niż mniej, ponieważ niemal natychmiastowo przypomniał sobie swoje przerażenie, gdy nie był w stanie kontrolować swojej magii – jakkolwiek absurdalnie ta myśl wciąż brzmiała w jego głowie – i obawy, że mógł kogoś wtedy zranić. To go nieco ocuciło. Przymknął na moment oczy, biorąc uspokajając wdech, starając się na nowo uzyskać kontrolę nad rozszalałymi emocjami oraz nerwami. Gdy ponownie spojrzał na mężczyznę, jego mina była bardziej pewna, chociaż wciąż przeważała w niej nieufność. Ominął w końcu mężczyznę, kierując się na jeden z wielu foteli rozsianych po gabinecie, mając szczerą nadzieję, że nieprzyjemne uczucie związane z ingerencją magii elfa w jego niedługo zniknie.
        To nie było też z jego strony przyzwolenie na naukę, ale równocześnie nie było to też kompletne jej zanegowaniem. Księciu wydawało się po prostu to najbardziej optymalną opcją, nawet jeśli miałby tylko milczeć przez ten czas – co również planował zrobić. Jeśli wyszedłby z sali, na pewno czekałyby go konsekwencje, z którymi jeszcze nie miał planu, jak się zmierzyć. Przez zawiłości w dostępie do władzy decyzja odnośnie jego nauki lub jego braku w teorii nie należała niestety do niego. W praktyce, jak widać było po jego niedojrzałej postawie, gdy założył nogę na nogę i ostentacyjnie odwrócił głowę od nauczyciela, było nieco inaczej. Nie mógł powstrzymać jednak lekkiego zaciekawienia, gdy jego wzrok opadł na opasły tom, który leżał na stoliku przed nim.
    Choke
    Choke
    Lost Soul

    Punkty : 318
    Liczba postów : 66

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by Choke Pią 21 Maj 2021, 16:55

    Był w stanie odczytać z jego reakcji, że poruszyła go wizja przypadkowego skrzywdzenia kogoś przez nieumiejętność kontrolowania swojej magii. Dawało mu to względnie spore pole do działania, a i potwierdzało, że książę nie chce krzywdy innych. Przynajmniej nie takiej, na którą nie ma wpływu. Wciąż nie znał jego wyznawanych wartości i poddawał też jego moralność wątpliwościom. Musiał więc poznać go znacznie lepiej, by móc dostosować metody nauczania, ale też ich zakres. Brak wiedzy mógł być równie niebezpieczny, co jej nadmiar.
    Im bardziej elf odzyskiwał nad sobą kontrolę, tym mniej energii wiszącej w powietrzu odczuwał mentor. To był dobry znak, więc po chwili zupełnie odpuścił i przestał ingerować w jego magię. To był całkiem dobry pierwszy krok. Był on malutki i tak naprawdę nie znaczył zupełnie nic w porównaniu z tym, ile wiedzy i umiejętności jeszcze musiał posiąść elf.
    - Będę robił to, co uznam za słuszne - odpowiedział chłodno. Nie lubił takich buńczucznych, skupionych tylko na sobie osób. W końcu nie wszystko w życiu było proste i przyjemne. Czasem zdecydowanie lepiej było wytrzymać pewien dyskomfort i mieć z tego odpowiedni efekt.
    Spojrzał na postawę młodzieńca i poczuł, że niemalże się w nim gotuje. Widział tę niechęć do nauki, mimo tego drobnego kroku wykonanego w jej stronę. Sinaht zwrócił się w jego stronę i podszedł bliżej, nie biorąc nawet pod uwagę możliwości, by usiąść w fotelu po drugiej stronie stolika. Patrzył za to z góry na swojego ucznia i milczał, wciąż niezadowolony z jego nastawienia.
    - Chcesz nauczyć się jedynie podstaw, by nie być niebezpieczeństwem dla wszystkich istot dookoła ciebie? - zapytał, teoretycznie dając mu wybór i możliwość pójścia łatwiejszą ścieżką. Jego ostre spojrzenie i zimny, ponownie pełen kpiny ton głosu dawały jednak jasno do zrozumienia, jakiej odpowiedzi nie chce usłyszeć. Nie zwykł wchodzić w dyskusję z uczniami, niezależnie od ich statusu społecznego. Wciąż jednak z tyłu głowy brzęczała mu ta paskudna intuicja i przeczucie, że powinien nauczać księcia. Że powinien być odpowiedzialny za jego nauki. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie mógł niczego osiągnąć, będąc jedynym zaangażowanym w ten proces. Jeśli siedzący przed nim młody elf nie ma wpojonej chęci do pracy nad sobą i nikt nie nauczył go odpowiedzialności, to Sinaht nie mógł nic zrobić. Miał być mentorem, a nie wciskać mu na siłę wiedzę do głowy, byle tylko osiągnął mierne wyniki. Zdecydowanie za bardzo szanował samego siebie, swoją wiedzę oraz swojego własnego mentora, by teraz zniżyć się do takiego poziomu, kiedy wielu przychodziło do niego z prośbami o nauczanie.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by john Pią 21 Maj 2021, 22:38

    ____Nie skomentował w żaden sposób jego słów, chociaż jego spojrzenie stężało, a usta wręcz rwały się do odpowiedzi. Nie chciał jednak prowokować kolejnej dyskusji czy kłótni, wciąż nie czując się pewnie w tej sytuacji. Słuszne!, przedrzeźniał go niedojrzale w myślach, on też chciałby mieć wybór, aby zrobić to, co uważał za słuszne. Porzucił te rozmyślania, słysząc dalej jego propozycję – chociaż wątpił, aby elf brał pod uwagę odmowę – i zmarszczył lekko brwi, zastanawiając się chwilę. Pomijając jego przepełniony kpiną głos, który wystarczając go zniechęcał, tak sama wizja zaprzestania bycia zagrożeniem naprawdę go kusiła, nawet jeśli zobowiązał się do czegoś innego. Jeszcze nie wiedział, jak się wykręci ze złamania tego postanowienia, ale zakładał, że skoro nauczyłby się tylko podstaw, nie było to nic złego. Co więcej, nie uczył się tego dla własnego pożytku, a po to, aby nie szkodzić innym. Ta właśnie racjonalizacja popchnęła go do ostatecznego podjęcia decyzji. Chociaż, nie ukrywał, ta nie była przyjemna, biorąc pod uwagę, że jeszcze minuty temu powiedział coś zupełnie przeciwnego.
        I mimo wcześniejszych swoich postanowień, gdy nieznajomy tak przedstawiał sprawę, nie był w stanie odmówić. Szczególnie, że każde jego słowo wokalizowało obawę, o której sam wcześniej już myślał. To nie tak, że jego niechęć do nauki i zagłębiania się w magię wzięła się znikąd, ale nie wyobrażał sobie znów sytuacji, gdy jego magia wybuchłaby niekontrolowanie, tak jak ostatnim razem. Koniec końców, to było jedynie drobne kiwnięcie głową, możliwe że prawie nie do zauważenia, gdyby elf obok nie patrzył na niego. Niema zgoda, ponieważ nie czuł się wystarczająco pewnie na tą wyrażaną słowami. Wrócił spojrzeniem już bardziej otwarcie na księgę przed nim, zastanawiając się, czy to właśnie z niej będzie miał się uczyć. Widział takich setki w królewskich bibliotekach; wiele z nich nawet czytał, gdy jeszcze pokładano nadzieję w jego magię. Wszystko to jednak była czysta teoria, której zupełnie nie wiedział, jak użyć w praktyce.
        – Twoje imię? – zapytał zamiast tego, po raz pierwszy od kiedy usiadł spoglądając na twarz nieznajomego, od dołu, nieprzyzwyczajony do takiej perspektywy. Chłodne spojrzenie, którym raczył go elf też mu się nie podobało i książę doszedł do wniosku, że tak naprawdę wszystko w nim go irytowało, już od samego początku. – W czym się specjalizujesz? – dopytał, już bardziej z ciekawości, mierząc jego sylwetkę jak gdyby w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak, które mogłyby go naprowadzić na odpowiedź.
    Choke
    Choke
    Lost Soul

    Punkty : 318
    Liczba postów : 66

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by Choke Pią 21 Maj 2021, 23:53

    Obserwował go uważnie, więc nie mógł nie zauważyć tego skinięcia głową. A więc jednak książę chciał poznać jedynie podstawy. Poddawał się już na samym starcie, a Sinaht nie miał zamiaru tego zaakceptować.
    - Czyżbyś wstydził się przyznać na głos, że satysfakcjonują cię nędzne efekty? – zapytał, unosząc kącik ust w kolejnym cynicznym uśmiechu. – I bardzo dobrze, bo powinieneś się tego wstydzić – dodał zaraz, odwracając się do stoliczka, z którego zaraz zabrał księgę, która tak przyciągała uwagę księcia. Z zaskakującą ostrożnością, graniczącą wręcz z czułością, podniósł zniszczone, oprawione w poprzecieraną już skórę tomiszcze. Widać było, że ma dla niego ogromne znaczenie, bo nawet jego wzrok złagodniał na tę krótką chwilę, kiedy nie patrzył na księcia. Niestety, zaraz jednak powrócił spojrzeniem do rozmówcy, ponownie racząc go jedynie surowością i chłodem. Najwyraźniej młody mężczyzna przed nim nie miał dla niego aż takiego znaczenia, jak jakaś stara księga.
    - Nazywam się Sinaht, specjalizuję się w klątwach i urokach, zwłaszcza tych śmiertelnych. Ale ta wiedza już ci się na nic nie przyda, ponieważ nie będę cię nauczał – zadecydował, prostując się dumnie. Nawet przez chwilę nie zawahał się przy wypowiadaniu tych słów, całkowicie przekonany co do tego, że będzie to tylko marnotrawstwo czasu. Zupełnie niepotrzebnie przyjmował tę ofertę. Powinien odmówić, jak w większości sytuacji. Widocznie przeczucie go zawiodło, najwyraźniej nawet najlepszym się zdarzało.
    - Nie mam czasu nauczać podstaw, które wpoić ci może byle idiota. Mnie nie satysfakcjonują mierne efekty. Mógłbym w tej chwili zajmować się zdejmowaniem z kogoś klątwy, może ratowałbym w tym momencie życie. Zamiast tego jestem tu i marnuję czas – zwrócił się do niego, już z wyczuwalną złością, a złość mistrza klątw raczej nie wróżyła dobrze. To nie była istota, którą chciało się wyprowadzać z równowagi. Całe szczęście, że mimo emocji potrafił w pełni kontrolować swoją moc, więc książę był mimo wszystko bezpieczny.
    - Oczekuję powozu jutro rano, bym mógł wrócić do swojej pracy. Do przydzielonej mi komnaty trafię sam. – Ukłonił się sztywno, chcąc jak najszybciej wyjść i odpocząć po podróży.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by john Sob 22 Maj 2021, 23:52

    ____Jego szczęka zacisnęła się mocno; nie spodziewał się takiej odpowiedzi, nie był przygotowany na odmowę, jeszcze tak mocno zakrapianą jawną kpiną. Obserwował ze wzrastającą złością, ale również tak dosadnie wypomnianym wstydem, jak mężczyzna zabierał ze stolika księgę. Dawno nie czuł tylu gwałtownych, ale i skonfliktowanych, emocji na raz. Nie umiał kompletnie odnaleźć się w tej sytuacji, z jednej strony pod presją matki, z drugiej strony pod presją siostry i reszty rodzeństwa, i teraz na koniec tego wszystkiego musiał spotkać się z nauczycielem, którego co najwyżej przyszło mu oglądać plecy, gdy ten odwrócił się, kierując się do drzwi. Nieprzyjemne uczucie osiadło na jego klatce piersiowej, które tylko się nasilało z każdą kolejną sekundą niepokoju księcia. A potem niespodziewanie poczuł lekkie rwanie, jak gdyby ktoś wyciągał z niego sznurek.
        Potężny korzeń przebił ścianę gabinetu, z zatrważającą szybkością przechodząc przez pokój, aby nagle zatrzymać, kompletnie unieruchomiony – wszystko działo szybko, za szybko. Książę wręcz czuł wibracje magii dookoła, niespokojnej, niekontrolowanej, czuł dziwne, nieznane ciągnięcie wewnątrz siebie, jak gdyby ta wciąż próbowała wydostać się na zewnątrz. Jego szeroko rozwarte w szoku oczy przeniosły się od zniszczeń, które spowodował ten nagły wybuch, na mistrza klątw, który – całe szczęście – nie zdążył zamknąć za sobą drzwi i w porę odwrócił się, aby zatrzymać drzewo.
        – Co…co to było – zapytał retorycznie, nie przejmując się nawet drgającym z emocji głosem. Zbyt dobrze zdawał sobie sprawę, co to było, i za drugim razem uderzyło w niego to tak samo mocno, jak za pierwszym. Magia w nim go przerażała. Było to coś tak nowego, tak kompletnie przez niego nieokiełznanego, że nawet nie czuł, jakby była to jego integralna część, a prędzej jakaś kompletna pomyłka i nieudogodnienie. Spojrzał na swoje dłonie, doszukując się jakiś oznak, że naprawdę on to zrobił.
        – Ucz mnie – poprosił zduszonym głosem, nie odwracając spojrzenia od gałęzi, która przebiła ścianę. Kamienie rozsypały się dookoła, krusząc się co chwilę i opadając z cichym stukotem na marmurową posadzkę. Przez chwilę było to jedynym dźwiękiem między nimi.  – Chcę się nauczyć – poprawił się zaraz, wspominając słowa Sinahta w głowie, jak i spoglądając wciąż rozszerzonymi w szoku oczami na mistrza klątw. Wystarczyła ta jedna sytuacja, tak podobna do tej sprzed paru dni, aby książę w bardzo żenująco szybkim tempie zapomniał o jakichkolwiek zawiłościach, postanowieniach czy zapewnieniach, czując się tak, jak gdyby pierwszy raz podejmował tę decyzję dla siebie, nie innych. Był przerażony tym, że jakiekolwiek mocniejsze emocje mogłyby skutkować takim wybuchem. Miał szczęście, że nikogo nie było w pobliżu, ale ile razy mógł na tym przypadku polegać? Prędzej czy później ktoś mógł ucierpieć, a w jego kompasie moralnym to było znacznie ważniejsze niż jakieś zawiłości królewskie w związku z dostępem do władzy lub jego brakiem, w zależności od zdolności magicznych. I chociaż jakaś część niego była zestresowana konsekwencjami tej decyzji, znacznie większa była przestraszona skutkami jego braku nauki.
    Choke
    Choke
    Lost Soul

    Punkty : 318
    Liczba postów : 66

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by Choke Nie 23 Maj 2021, 01:19

    Magia była nadzwyczajnie silnie wyczuwalna w powietrzu i mistrz doskonale wiedział, kiedy miał nastąpić jej wybuch. Nie powstrzymał tego jednak w zarodku, tylko zaryzykował i pozwolił, by moc ponownie wymsknęła się spod kontroli księcia. By przeraził go ten widok i zniszczenia, jakie niosła za sobą jego niewiedza. Powinien to widzieć i wyryć w swojej pamięci obrazy z każdego jednego takiego przypadku, by była to nauka na całe jego życie. Ale nawet jeśli wiedział, że dojdzie do takiej sytuacji, to wciąż był ogromnie rozczarowany i zirytowany jego postawą. Odwrócił się nagle na pięcie, mierząc księcia spojrzeniem pełnym jadu, nawet przez sekundę nie biorąc pod uwagę jego stanu. A elf siedzący wciąż wgłębi gabinetu był wyraźnie roztrzęsiony. Nie było jednak opcji, by Sinaht traktował go jak małe dziecko, któremu taki wypadek mógł się jak najbardziej zdarzyć. Jednak przed nim nie siedziało dziecko, tylko dorosły mężczyzna, a na dodatek mógł on starać się o tron!
    - Mało brakowało, a niczego bym cię nie nauczył, bo byłbym martwy – syknął i podszedł bliżej, kładąc na moment rękę na korzeniu dzielącym go od potencjalnego ucznia. Taka bariera w postaci potężnej rośliny pewnie mogła dawać jakieś poczucie bezpieczeństwa w obliczu złości mistrza klątw, jednak nie na długo. W ciągu kilku sekund korzeń zaczął obumierać, by na koniec obrócić się w pył, który opadł gęstą chmurą na posadzkę. Sinaht mógł więc swobodnie podejść do księcia powolnym, pełnym wyniosłości krokiem.
    - Czego chcesz się nauczyć? Bo jeśli podstaw, to naprawdę powinieneś żałować, że mnie jednak nie zabiłeś – warknął, kręcąc głową z dezaprobatą. Zupełnie przestał interesować się jakimiś konwenansami czy zachowaniem pozorów szacunku do księcia. Nie miał do tego głowy i nie uważał tego za ważne, nawet jeśli gdzieś za swoimi plecami słyszał już zbierający się niewielki tłum chcący zapewne sprawdzić co wywołało taki hałas. Służba i straże nie doświadczyli nawet odrobiny jego uwagi, choć czuł ich spojrzenia na swoich plecach, bo zostawił otwarte drzwi do gabinetu.
    - Jeśli chcesz, abym pomógł ci zdobyć wiedzę i moc, to musisz mi obiecać swoje bezwzględne posłuszeństwo. Żadnego podważania moich metod czy decyzji, ja doskonale wiem co robię i co chcę osiągnąć. Z całą pewnością wiem to lepiej od ciebie – powiedział, patrząc na niego z góry, kiedy opanował już nieco swoje emocje.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by john Pon 24 Maj 2021, 00:19

    ____Książe wciąż nie wiedział, co się do końca stało, gdy obserwował z roztargnieniem, jak mistrz klątw zamienia drzewo w pył, który rozsypał się dookoła ich stóp. Powędrował wzrokiem od dziury w ścianie, skąd wciąż ukruszał się kamień, po pozostałości na ziemi. Wzdrygnął się na ostry ton głosu, jak gdyby wyrywając się z zamyślenia. Elf absolutnie nie planował skrzywdzić nauczyciela, ale sama myśl, że mogło coś takiego się wydarzyć, powodowała w nim nieprzyjemne uczucie (chociaż wątpił, aby stanowił dla niego jakkolwiek realne zagrożenie).
        Zanim odpowiedział mężczyźnie, jego wzrok samoistnie skierował się w stronę drzwi, gdzie doskonale widział małą grupkę ciekawskich słuchaczy. Jego mina stężała i zmusił się do opanowania, mimo że daleko było mu wciąż do spokoju – zachowanie nauczyciela nie pomagało, ba, tylko potęgowało jego niepokój. Nie chciał jednak dodawać żadnego powodu więcej do plotek, w zamku już i tak dostatecznie od nich wrzało. Nie odpowiadając jeszcze nic elfowi, podniósł się i z wyprostowanymi plecami, jak i wyuczoną, poważną miną zbliżył się do wejścia do gabinetu. Służba, widząc jak się zbliża, czmychnęła czym prędzej w przeciwnym kierunku, jak gdyby przed chwilą nie podsłuchiwała uważnie wszystkiego, co się działo w pomieszczeniu. Zatrzymał się tylko na moment, widząc za zakrętem tak charakterystyczne, dłuższe rude włosy i westchnął lekko. Mógł się tylko domyślić nadchodzącej konfrontacji z bratem; ten naprawdę wybrała najgorsze miejsce, aby się pokazać i pewnie również wszystko widział.
        Zamknął za nimi drzwi i dopiero wtedy odwrócił się z powrotem do mężczyzny, nieco garbiąc się, jak gdyby nie czuł potrzeby utrzymywania tej sztucznej pozy już dłużej. Sam Sinaht również porzucił konwenanse i w innych warunkach książę pewnie bardziej zwróciłby na to uwagę, nawet jeśli przeważnie i tak nie przykładał do nich wielkiego znacznia, ale w tamtym momencie go to po prostu nie obchodziło.
        - Rozumiem – powiedział, odnosząc się do jego wcześniejszych słów. – Nie będę tego podważał – zapewnił dalej, wzdychając cicho pod nosem. Już przewidywał, biorąc pod uwagę tą krótką, ale jakże burzliwą, konfrontację z mistrzem klątw, że jeszcze pożałuje tej decyzji. Niemniej, na tamtą chwilę, czując lekki powiew wiatru przechodzący przez dziurę w ścianie, wydawało się to najrozsądniejszą decyzją. – Chcę się nauczyć jak najwięcej – dodał na koniec, zaprzeczając tym samym swoim poprzednim słowom, ale i czując, jak jego ciało spina się pod ciężarem tych słów. To nie było tak, że później nie miałby jak się z tego wycofać, ale jeśli już się do czegoś zobowiązywał, to miał w zwyczaju tego dokonywać. A w tej sytuacji nie wiedział nawet, czy będzie mógł to zrobić.
    Choke
    Choke
    Lost Soul

    Punkty : 318
    Liczba postów : 66

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by Choke Pon 24 Maj 2021, 01:14

    Całą swoją uwagę skupił na księciu i jego niepokojącym zachowaniu. Ta zmiana mimiki i postawy wydawała się mistrzowi zaskakująca i początkowo zupełnie nie rozumiał co właśnie miało miejsce. Nawet przeszło mu przez myśl, że elf mógł być tak oburzony jego wymaganiem co do posłuszeństwa, że postanowił jednak zrezygnować. Powiódł więc za nim spojrzeniem, dopiero wtedy łącząc jego zachowanie z grupą osób stojącą przy drzwiach. To zdecydowanie rozjaśniło mu sytuację. Wciąż jednak był nieco zdziwiony tym, że mężczyzna zakładał taką maskę, kiedy ewidentnie wewnętrznie był roztrzęsiony i miał do tego powody. Nie miał zamiaru go w pełni usprawiedliwiać, ale mógł zrozumieć strach i dyskomfort spowodowany utratą kontroli nad magią. Wszyscy powinni być w stanie to zrozumieć.
    Ale mistrz rozumiał też, że rola księcia też wymagała pewnej maski i gry w odpowiedni sposób. Nie znał się na dworskich intrygach, konwenansach i tutejszych układach, ale mógł się przynajmniej domyślać, że jego słabości tutaj z pewnością mogły być wykorzystane przeciwko niemu.
    Pozwolił mu bez pośpiechu zamknąć drzwi i powrócić do okazywania bardziej prawdziwych odczuć. Bo czy były one w pełni szczere? Wątpił. Prawdopodobnie i tak nie dowie się nigdy wszystkiego, jednak to nie było mu nawet potrzebne. Wysłuchał go, wciąż trzymając w dłoniach księgę i dopiero po tej krótkiej wypowiedzi odłożył ją ponownie na stolik, uśmiechając się z dumą i samozadowoleniem.
    - Bardzo dobra odpowiedź, książę – pochwalił go, ale wciąż z nutą jadu w głosie. Mimo tej nuty zrozumienia nie miał zamiaru nagle stać się miłym i głaskać go po główce. To zdecydowanie nie była jego metoda nauczania.
    - Rozpoczniemy nauki jeszcze dzisiaj. Na tym etapie będziemy spotykać się dwa razy dziennie, na godzinę lub trochę dłużej. Pierwsze spotkanie rano, drugie wieczorem lub nocą. Dokładne godziny ustal sam – wyjaśnił, tu akurat biorąc pod uwagę to, że książę mógł mieć inne obowiązki. Z pewnością je miał. Nie był już dzieckiem, więc pozwolił mu samemu zadecydować co do godzin spotkania, by pasowały mu pośród innych zajęć.
    - Masz również zacząć czytać tę księgę. Dotyczy klątw, lecz głownie podstaw i teorii ich działania. Jednak masz ją nie tyle przeczytać, lecz zrozumieć. Wszelkie pytania lub wątpliwości kieruj prosto do mnie – powiedział chłodnym, ostrym tonem. Jasno dawał do zrozumienia, że książę miał się naprawdę przyłożyć do zrozumienia zawartości tej księgi.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by john Pon 24 Maj 2021, 18:40

    ____Odetchnął z ulgą, ku swojemu zaskoczeniu, gdy w końcu otrzymał względnie pozytywną odpowiedź od Sinahta; na ton głosu już nawet nie zareagował, zakładając, że taki był „urok” jego nowego nauczyciela. Zastanawiał się, czy mężczyzna miał takie usposobienie, czy po prostu jego osoba wyprowadzała go z równowagi na tyle, aby niekoniecznie być najprzyjemniejszym. W końcu też względnie się uspokoił po tym niespodziewanym wybuchu magii, chociaż wciąż miał wrażenie, jak gdyby jego palce mrowiły nieprzyjemnie, a serce nadal biło nieco niespokojnie.
        – Rael – powiedział, trochę z automatu, gdy usłyszał „książę” z ust elfa. Biorąc pod uwagę, że Sinaht kompletnie porzucił już jakiekolwiek konwenanse czy zasady, takie trzymanie się tytułów brzmiało absurdalnie i wręcz ironicznie w uszach Raela. – Mów mi po imieniu, gdy jesteśmy sami – dodał, mając nadzieję, że akurat z tym nie będzie żadnych problemów. – Jak mam się do ciebie zwracać? – zapytał jeszcze, nie mogąc powstrzymać bardzo dyskretnego, ironicznego uniesienia kącików warg. Ta sytuacja była absurdalna na tak wielu poziomach, że powoli początkowy szok i strach zamieniał się w suche rozbawienie oraz niedowierzanie. I o ile przeważnie nie był aż tak skupiony na konwenansach, tak to, co między nimi się wyprawiało (wciąż wątpił, żeby elf był dużo starszy od niego na dodatek tego wszystkiego), było nawet dla niego nowe.
        – Następne spotkanie obdbądźmy też w innym miejscu, przekażę służbie, żeby cię tam zaprowadzili – zaczął, kątem oka mierząc dziurę w ścianie. Tak naprawdę nawet dość dobrze się stało – i tak planował spotykać się w jakimś bardziej dyskretnym miejscu. Ten gabinet został im wybrany ze względu na centralne położenie w zamku, dzięki czemu ich spotkania mogły być stale kontrolowane. I dokładnie z tego powodu chciał zmienić miejsce ich zajęć. Skoro i tak już namieszał swoim wyborem, mógł równie dobrze pójść po całości. – A co do godziny, możemy o wschodzie słońca i wieczorem, gdy zabiją ostatni raz dzwony – kontynuował, nawet nie zastanawiając się bardzo długo nad tym. Nie zamierzał rezygnować ze swoich obowiązków, chociaż nawet się nie oszukiwał, że będzie w stanie poświęcić na to tyle czasu, ile by chciał. Był nawet świadomy, że już szukano na jego miejsce zastępstwo. Niemniej, nie mógł sobie odpuścić warzenia eliksirów – za bardzo to lubił i zbyt wiele lat poświęcił na doszkalanie się w tej, względnie niemagicznej, dziedzinie. Gdy był młodszy, było to najbliższe, co mógł wykonywać bez zdolności magicznych w zamku i na jego pozycji. Tak długo, jak było się precyzyjnym i posiadało odpowiednią wiedzę, każdy mógł to robić, co dla niego było idealnie dopasowanym zajęciem, szczególnie że nie było zamieszane w żaden sposób w politykę. I chociaż na początku tego nie znosił, bo z precyzją minął się przy narodzinach, tak wraz z czasem awansowało to na jego ulubione zajęcie. I tego nie zamierzał opuszczać, stąd dograł takie godziny, aby móc zająć się zarówno nauką, jak i warzeniem. Zaraz też przeniósł wzrok na księgę, gdy Sinaht o niej powiedział. Tym razem Rael nie hamował już ciekawskiego wzroku. O klątwach nie wiedział za wiele, zawsze te tematy wydawały mu się zawiłe i skomplikowane, i już czuł w kościach, że nie będzie to prosta lektura.
        - Od czego zaczynamy dzisiaj? – zapytał zaraz, kierując spojrzenie na elfa.
    Choke
    Choke
    Lost Soul

    Punkty : 318
    Liczba postów : 66

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by Choke Wto 25 Maj 2021, 13:38

    Przechylił nieco głowę na bok i ściągnął brwi, zaintrygowany tym, że książę chciał być nazywany imieniem w trakcie ich lekcji. Oczywiście była to praktyka, którą sam popierał, jednak nie spodziewał się takiej inicjatywy z jego strony. Raczej nastawiał się, że niedługo usłyszałby wyrzuty na temat braku szacunku czy o jego ważności tylko przez to, że urodził się w takiej rodzinie, a nie innej. Najwidoczniej jednak nieco się pomylił jeśli chodziło o Raela. Może wcale nie był aż tak bardzo rozpieczony, jak początkowo zakładał.
    - Osiągnąłem tytuł mistrza, więc podczas zajęć chcę być tak traktowany. Czy będziesz używał tego tytułu, czy też mojego imienia nie ma znaczenia. To w końcu tylko słowo, a liczy się dla mnie twoja postawa – wyjaśnił, teoretycznie dając mu przyzwolenie na używanie swojego imienia. To jednak wbrew pozorom było trudniejsze, ponieważ bardzo łatwo było przekroczyć pewne granice, a to było niedopuszczalne.
    Sinaht sam udowodnił, że używanie tytułów wcale nie oznaczało szacunku czy grzeczności. Mogły być one brzemieniem, które ograniczały, więc pozwolił też na zdjęcie ich z siebie samego. Konwenanse mogły być jednym z narzędzi do okazania szacunku, jednak mistrz wychodził z założenia, że na to trzeba sobie zasłużyć własną pracą, a nie losowym wydarzeniem, jak urodzenie się jako książę. To była główna różnica między ich tytułami. Sinaht na swój zapracował, a Rael nie. A przynajmniej jeszcze nie, zwłaszcza w oczach mistrza klątw.
    - Oczywiście zaczniemy od podstaw. Nie mamy nad czym innym pracować, więc dziś musisz zrozumieć jak panować nad swoją mocą, żebyśmy mogli jak najszybciej przejść do konkretów – uznał, stawiając sobie za zadanie wpojenie mu dość dużej dawki wiedzy już pierwszego dnia. Czuł, że może nie być łatwo, ale inna opcja nie wchodziła nawet w grę. Domyślał się, że Rael nie będzie po pierwszej godzinie z nim w pełni kontrolował swojej magii, ale przynajmniej pozna pewne techniki, a później sam będzie mógł nabierać wprawy w stosowaniu ich.
    - Chcę, żebyś na naszą lekcję stawił się wypoczęty i z umysłem wolnym od niepotrzebnych myśli. Już i tak stoi przed tobą trudne zadanie, nie życzę sobie, żebyś był dodatkowo rozproszony innymi rzeczami. Teraz najważniejsze jest to, żebyś uzyskał kontrolę nad swoją mocą, nic innego się nie liczy – wyjaśnił mu, znów patrząc na niego intensywnie, jakby samym spojrzeniem chciał mu wepchnąć tę myśl do głowy i zakorzenić ją tam na dobre.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by john Wto 25 Maj 2021, 18:10

    ____Nie mógł powstrzymać nuty podziwu dla elfa, gdy ten wspomniał o tytule mistrza. Mógł sobie tylko wyobrażać, ile nauki i poświęceń to od niego wymagało, aby osiągnąć to w tak młodym wieku. Nie zmieniało to w żaden sposób jego spojrzenia na jego nieprzyjazne zachowanie, ale naprawdę doceniał, co ten osiągnął. Gdyby to wszystko odbywało się w innych okolicznościach, pewnie byłby nawet wdzięczny, że miał szansę się u niego szkolić. Chociaż również zdziwił się nieco, że otrzymał zgodę na mówienie mu po imieniu. Po tym, jak elf się prezentował, Rael prędzej by przypuszczał, że mężczyzna twardo stałby przy swoim tytule.
         Dziś?, powtórzył z zaskoczeniem w myślach na jego kolejne słowa. Miał jednego dnia zrozumieć, jak panować nad mocą, czy tylko zacząć rozumieć? Wydawało mu się to niewykonalnym, ale nawet nie zastanawiał się nad podważeniem słów Sinahta. Zamiast tego czekał na dalsze instrukcje, samemu nie mając pojęcia, od czego mógłby nawet zacząć. Magia w nim była tak przez niego niezrozumiana, że bez dokładnych poleceń i wskazówek nigdy nie umiałby jej nawet w najmniejszym stopniu zrozumieć. Teoria, którą znał z ksiąg, w żadnym stopniu nie przekładała się na praktykę.
        Nie wiedział jeszcze, jak uda mu się połączyć wszystkie swoje zajęcia z nauką, spotkaniami i ćwiczeniem, ale najwyraźniej szybko będzie musiał się dostosować. I jak na zawołanie Sinaht kontynuował. Książę powstrzymał jakiekolwiek niepotrzebne komentarze, wiedząc kiedy warto było trzymać usta na kłódkę.
        - Rozumiem – skomentował tylko krótko, chociaż nie pobrzmiewała w tym szczerość. Bynajmniej dlatego, że nie chciał się przyłożyć do nauki czy nie traktował tego poważnie  – po kolejnym razie, gdy jego moc wyrwała się spod kontroli, był naprawdę zmotywowany, aby nauczyć się, jak ją okiełznać. Bardziej chodziło o to, że w tamtej chwili było po prostu wszystkiego tak wiele, że nabierał obaw, jak uda mu się skutecznie połączyć wszystkie obowiązki, wciąż priorytetyzując naukę magii oraz bycie na tyle wypoczętym, żeby nie marnował czasu zarówno Sinahta, jak i swojego. Czekała ich naprawdę długa droga.
        – W królestwie trwa teraz wyścig o władzę – powiedział dość niespodziewanie, po chwili zastanowienia, decydując się też, że warto było uprzedzić elfa, skoro mieli chwilę na spokojniejszą rozmowę. Spojrzał kontrolnie na zamknięte drzwi gabinetu, zanim kontynuował. – Może cię on nie interesować, ale decydując się mnie uczyć, zostaniesz w niego wciągnięty, czy tego chcesz, czy nie – oznajmił szczerze, wzruszając lekko ramionami, jak gdyby nie było to coś, na co którekolwiek z nich miało wpływ. Chciał jednak, żeby Sinaht był świadomy, że wraz z rozpoczęciem ich zajęć, zostanie uczestnikiem masy podłych, często też okrutnych intryg i kłótni; jedni będą próbowali im przeszkodzić, inni się wtrącać i kontrolować. – Magia w tym zamku jest walutą – zakończył, nie przykładając do tego zbyt dużo emocji. Tak było od kiedy tylko pamiętał, był przyzwyczajony, nawet jeśli kiedyś jeszcze bardzo go to uwierało, tak teraz to zaakceptował.
    Choke
    Choke
    Lost Soul

    Punkty : 318
    Liczba postów : 66

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by Choke Sro 26 Maj 2021, 13:01

    Właściwie, to planował już wrócić do siebie, bo wszystko co miał do powiedzenia zostało już powiedziane. Nie widział sensu w marnowaniu czasu, tym bardziej na coś tak trywialnego, jak rozmowa o dworskich intrygach. Zupełnie go to nie interesowało i zdecydowanie nie miał ochoty być wciągniętym w walkę o władzę. To zdecydowanie nie było coś, na co miał zamiar tracić energię.
    Jednak z drugiej strony, tknęło go to, że ma nauczać kogoś, kto mógłby nie wygrać takiego wyścigu o władzę. Poczuł się rozdarty między swoją dumą, a chęcią odsunięcia się od intryg. W końcu kto chciałby być mistrzem kogoś, kto przegra w walce o władzę, gdzie kompetencje określano w dużej mierze na podstawie zdolności magicznych?
    - Wspaniale, właśnie o tym marzyłem – westchnął, przewracając oczami. Spokojnym krokiem przeszedł do jednego z obrazów, na którym zawiesił wzrok. Czuł, że jak spojrzy na Raela, to chyba go przeklnie. Już wolał skupić się na dziełach sztuki w gabinecie. Zaplótł ręce za plecami, chwilę zastanawiając się nad tym, jak rozegrać tę całą sytuację.
    - Okazało się, że mój uczeń ma zerową wiedzę i wciąż wątpię w jego chęci do nauki, przeżyłem zamach na moje życie, a teraz jeszcze to… Czy ten dzień może przynieść mi jeszcze więcej nieprzyjemnych niespodzianek? – zapytał sam siebie, wznosząc spojrzenie ku górze i odetchnął ciężko, powoli powracając wzrokiem do księcia. Uśmiechnął się do niego miło, co zdecydowanie nie mogło wróżyć niczego dobrego. – Ach tak, jeszcze ta dzisiejsza wieczorna lekcja z tobą z pewnością przyniesie mi więcej równie cudownych momentów – dodał, oczywiście nie mogąc się powstrzymać przed nieprzyjemnym komentarzem, wciąż opatrzonym tym przymilnym uśmiechem, ale już w jego oczach widać było więcej tych błyszczących punktów, zupełnie jakby zaraz miał wybuchnąć. I w sumie tak też się czuł. To była dla niego ogromnie niekomfortowa sytuacja jeszcze przed tymi rewelacjami o wyścigu do władzy. Oczywiście, wiedział że książę brał w nim udział, ale sam nie chciał być do tego zamieszany, a teraz jeszcze miał te przygniatające poczucie, że jego reputacja może ucierpieć przez Raela, jeśli nie podoła jego wymaganiom.
    - Od teraz reprezentujesz również mnie jako mistrza. Lepiej przyłóż się do nauki, bo nie mam zamiaru być kojarzony z kimś, kto nie potrafi osiągnąć zadowalającego mnie poziomu – pouczył go jeszcze. Przeszedł ponownie do drzwi, zmęczony już na samą myśl o ich pierwszej lekcji. Presja była ogromna, a jeszcze nie był w stanie w pełni zaufać Raelowi, że będzie wystarczająco przykładnym uczniem. – Do zobaczenia na wieczornej lekcji, książę – rzucił jeszcze, tym razem stosując jego tytuł, bo zdążył uchylić drzwi.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by john Nie 30 Maj 2021, 01:04

    ____Jakże trudno było Raelowi utrzymać milczenie i nie odpowiedzieć na komentarze elfa. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz miał taką ochotę komuś się odgryźć, tak samo nieprzyjemnie, jak nieustannie fundował mu to Sinaht. Był zaskakująco blisko stracenia cierpliwości w tamtym momencie i nie wiedział nawet, skąd wziął w sobie motywację, aby milczeć, gdy tak cisnęło mu się na usta, że przecież nikt mu nie kazał być jego nauczycielem, skoro najwyraźniej tak mocno mu to nie odpowiadało. Zmusił się jednak, aby tym razem sobie odpuścić i milczeć; w tym miał doświadczenie, niechlubnie wyrobione jego raczej niższym statusem wśród ich rodu.
        – Do zobaczenia – odpowiedział zamiast tego krótko, wznosząc oczy do sufitu dla uspokojenia, aby nawet nie mieć jego sylwetki w zasięgu wzroku. Gdy w końcu drzwi do gabinetu zamknęły się za nauczycielem, Rael zapadł się bardziej w fotelu, głęboko oddychając. Stwierdzenie, że był przytłoczony, było dalekim niedopowiedzeniem, a dorzucając do tego złość i sfrustrowanie, tworzyło mieszankę zdecydowanie bardziej męczącą niż chciałby przyznać. Spędził jeszcze trochę czasu w gabinecie, samemu się uspokajając i na nowo zbierając myśli. I pewnie zasiedziałby się tam kompletnie, gdyby nie nagle wchodząca służba, najwyraźniej gotowa do posprzątania bałaganu, który za sobą zostawił. Szybko więc podniósł się i robiąc im miejsce, z nieco przepraszającym i wymuszonym uśmiechem, opuścił gabinet, kierując się znanymi sobie korytarzami do siebie.
        Po powrocie do swoich komnat, odłożył księgę na łóżko, chwilę zastanawiając się, co powinien zrobić. W normalnych okolicznościach zająłby się swoimi obowiązkami, ale domyślał się, że nie było to tego dnia najlepszą opcją, gdy czekała go jeszcze wieczorna lekcja, do której jakkolwiek chciał się przygotować. Co więcej, jakaś część jego, ta odpowiedzialna za rywalizację, chciała udowodnić Sinahtowi, że nie był najgorszym uczniem. Nie wiedział nawet, że wciąż gdzieś w nim siedziała chęć konkurencji, ale najwyraźniej elf wlazł mu za skórę wystarczająco mocno, aby ją na nowo rozbudzić. Pewnie dlatego po chwili zastanowienia, poprzedzone zrzuceniem z siebie niewygodnych szat, usiadł przy biurku z księgą, powolnie zabierając się za naukę.
    I, tak jak przypuszczał, szło mu niesamowicie opornie.
        Dość szybko zorientował się, że ma ogromne braki w słownictwie magicznym, kiedy przychodziło do klątw i uroków - tymi się nigdy nie interesował. I choć na początku był przekonany, że zrozumie kontekst wypowiedzi, tak wraz z każdą mijaną stroną nawet to było dla niego coraz trudniejsze. Stąd też zdecydował, choć nie z wewnętrzną złością na to, że poległ na takich podstawach, żeby zabrać pióro i tusz; tak też na boku zaczął notować każde słowo, którego znaczenia nie znał. Dość szybko kartka się zapełniła, co tylko podburzyło jego nowo odkrytą chęć udowodnienia czegoś Sinahtowi, ale również i jego wiarę w podjętą decyzję. I choć był świadom, że nauka magii z jego doświadczeniem, a raczej brakiem, nie była czymś prostym, tak nie spodziewał się, że napotka aż takie kłopoty. Miał dodatkowo wrażenie, że księga od mistrza klątw była na zupełnie innym poziomie niż to, co mieli w królewskiej bibliotece – a z tym był zaznajomiony dość dobrze.
    Choke
    Choke
    Lost Soul

    Punkty : 318
    Liczba postów : 66

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by Choke Pon 31 Maj 2021, 16:37

    Zdecydowanie nie znał jeszcze zbyt dobrze drogi do przydzielonej mu komnaty, więc po przejściu kilku kroków i natrafieniu na pierwsze rozwidlenie korytarza poczuł jeszcze większą, wciąż narastającą frustrację. Doprawdy, cała ta sytuacja była niezmiernie irytująca i wszystko dookoła wydawało się być przeciwko niemu, byle tylko jak najbardziej zniechęcić go do tej zabawy w nauczanie księcia. Powinien był zrezygnować, kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja, ale nie! Oczywiście, że musiał się ugiąć i jednak przyjąć pod swoje skrzydła Raela, nawet jeśli miał doskonały pretekst, by pozostawić go samemu sobie i wrócić do swojego domu, w którym dla odmiany znał każdy najmniejszy zakątek i nie musiał się martwić, czy nie zgubi się w labiryncie korytarzy.
    Na szczęście wizja śmierci z wycieńczenia podczas poszukiwań odpowiedniej komnaty została od niego szybko odsunięta, kiedy napotkał kilka służek i jedna z nich zaoferowała mu odprowadzenie do pożądanego miejsca. Natychmiast przystał na propozycję, oczywiście traktując ją jak zło konieczne, bo nie miał ochoty na jakiekolwiek towarzystwo, a kobieta natychmiast zaczęła mu opowiadać co gdzie się znajduje. Zupełnie jakby miał to spamiętać. Nie odpowiedział jej więc ani słowem, w zupełnym milczeniu podążając za nią aż pod odpowiednie drzwi. Dopiero tam się odezwał, prosząc o przygotowanie mu kąpieli. Tak, Sinaht poprosił. Może i służka była irytująca, ale jej intencje były dobre. Nie miał więc powodów, by traktować ją jeszcze bardziej nieprzyjemnie.
    Po odpoczynku w gorącej kąpieli dał sobie czas na medytację i wyciszenie się po dotychczasowych przygodach, by na pierwszej lekcji stawić się w pełni sił, a te zdecydowanie mogły być mu potrzebne. Nauczanie podstaw zdecydowanie nie było czymś, w czym czuł się dobrze. Gdyby mógł, to z wielką chęcią zrzuciłby ten obowiązek na kogoś innego, a sam zajął się poważniejszymi rzeczami. Nie ufał jednak tutejszym mistrzom, czy nie byliby zbyt pobłażliwi względem księcia i czy nauczyliby go wystarczająco dobrze i szybko. Już wolał sam się tym zająć i mieć pewność, że wszystko odbywa się tak, jak powinno. Że nie będzie musiał potem po kimś poprawiać pracy i dodatkowo oduczać złych nawyków.
    Kiedy zbliżał się czas lekcji, ponownie został odebrany ze swojej komnaty i zaprowadzony tym razem do innego gabinetu. Na jego szczęście, droga była znacznie łatwiejsza i nawet skupił się na zapamiętaniu jej, by potem móc spokojnie wrócić bez narażania całego dworu na to, że przeklnie to wszystko i sprowadzi na nich nieszczęście. Kazał przynieść również donicę z jakąś rośliną, by Rael miał na czym ćwiczyć. Jego moc objawiła się pod postacią korzenia, więc najlepiej będzie pracować z florą, skoro miał z nią silną więź. Nie miał zamiaru już na samym wstępie ryzykować kolejnym wypadkiem, więc nie chciał mu jeszcze utrudniać nauki.
    Zasiadł w fotelu, ponownie skupiając się na otaczającej go sztuce, by zabić czas oczekiwania na ucznia. Nie tolerował spóźnień, więc sam również wolał być obecny przed czasem, nawet jeśli oznaczałoby to zmarnowanie kilku chwil na czekanie. Wiedział jednak, że moment przybycia księcia też powie mu wiele o jego nastawieniu.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by john Pią 04 Cze 2021, 20:48

    ____Mimo braku całkowitego zrozumienia dla tego, co czytał, czas płynął mu zaskakująco szybko. Większość dnia po spotkaniu z Sinahtem spędził w swoim pokoju, studiując dokładnie książkę, z której starał się wynieść jak najwięcej. Odpuścił sobie nawet wychodzenie do jadalni, doskonale wiedząc, że spotkałby tam towarzystwo, na którego konfrontację nie był jeszcze gotów. Chociaż przypuszczał, że ów towarzystwo prędzej czy później zawita do jego drzwi, co bardzo szybko okazało się jego rzeczywistością, gdy jedynie bardzo krótkie pukanie oznajmiło mu niezapowiedzianego gościa. Zaraz po tym drzwi rozwarły się na oścież, a do środka wszedł elf, którego włosy mignęły mu już wcześniej, rano, przy pierwszej konfrontacji z Sinahtem. Mężczyzna, Cirdan, był nieco niższy od niego, z bujną, rudą czupryną– jako jedyny w rodzinie – i twarzy, której wyraz zawsze sugerował kłopoty. Gdyby ktoś ich nie znał, trudno byłoby się domyśleć, że był on znacznie starszy od Raela.
      –Nie spodziewałem się, że wrócisz wcześniej - powiedział ale nawet jak gdyby chciał się zgrywać, nie mógł powstrzymać drobnego uśmiechu rozciągającego jego usta. Mieli zaskakująco dobre kontakty, chociaż Rael czasem nie był w stanie stwierdzić, ile z tego, co mu starszy mówił było w jakimkolwiek stopniu prawdą. W tym królestwie mało co nawet stało obok szczerości, więc relacje między nimi również na tym cierpiały.
      - Mój młodszy braciszek wysadza pokoje w zamku, powoduje rozłam wpływów i władzy, rozpoczyna spór rodzinny i ja miałbym na to nie wrócić? Taka rozrywka dzieje się raz na stulecia – zaczął przesadnie entuzjastycznie, opadając na łóżko tak, jakby był u siebie. Jego usta rozciągnęły się w leniwym uśmiechu, który nieco zelżał, gdy jego wzrok opadł na księgę przy biurku; jego brew drgnęła, a twarz minimalnie stężała, ale zaraz zniknęło to pod przykrywką rozbawienia, gdy znów spojrzał na Raela.
      - Dzięki, dokładnie tego potrzebowałem – odpowiedział mu sucho mężczyzna, niezrażony i przyzwyczajony już do tej dynamiki między nimi.
      - Dodatkowo twoja siostra chodzi wkurzona po całym zamku. Słyszałem, jak zwyzywała cię już od najgorszych zdrajców. Mówiłem ci, że trzeba było nie wchodzić z nią w żadne układy – dodał już odrobinę poważniej, mimo wciąż pozornie lekkiego tonu. Podniósł się z łóżka i z ciekawością zbliżył się do biurka.
      - To też twoja siostra – rzucił luzem, a dostrzegłszy, jak brat zagląda mu przez ramię na księgę, zamknął ją ostrożnie, acz szybko, odsuwając na bok w znaczący sposób. Posłał mu karcące spojrzenie, nie chcąc, aby ten się mieszał za bardzo.
      - A tak, czasem wolę zapomnieć o tym fakcie, szczególnie jak ją widzę – rzucił jak gdyby nigdy nic, niezrażony zachowaniem Raela, jak i ostatni raz obejmując wzrokiem księgę, zanim znów nie skupił się na młodszym elfie. – Przemyślałeś tę decyzję? – Za luźnym uśmiechem kryła się zaskakująca jak na Cirdana powaga, która wymusiła na księciu niekomfortowe poprawienie się na krześle pod tą nagłą presją.
      - Nie – wypalił, zanim lekko odchrząknął. – Tak – poprawił się szybko, zanim nie przewrócił sam na siebie oczami. – Nie wiem – westchnął w końcu. Nie chciał zagłębiać się w swoje powody, dla których była to dodatkowo trudna dla niego sprawa, podejrzewał że Cirdan niektórych z nich mógł się domyślić.
      -Świetnie. Nie może pójść źle w takim razie – prychnął, kręcąc głową, jak gdyby nie dowierzając w zachowanie brata.
      -Z takim wsparciem na pewno pójdzie lepiej – odparował od razu, uśmiechając się krzywo. Zaraz jednak wzdrygnął się z zaskoczeniem, gdy dłoń elfa wylądowała na jego ramieniu, zaciskając się lekko w wyrazie wsparcia.
      Gdy parę godzin później udawał się do gabinetu, który wyznaczył na ich kolejną lekcję, czuł się dużo spokojniejszy niż wcześniej tego dnia. Udało mu się przeanalizować parę rzeczy z Cidranem, który koniec końców wyraził aprobatę dla jego decyzji, co Rael przyjął ze szczerą ulgą – ich relacja była jedną z nielicznych, których nie chciał pochopnie zszargać. To też pozwoliło mu się później lepiej skupić na próbach zaznajomienia się z lekturą, jak i zyskał na pewności siebie, gdy idealnie o czasie pojawił się w pomieszczeniu, gdzie czekał już na niego Sinaht.
      – Hej – zaczął, nie wiedząc do końca, na które powitanie się zdecydować. Szybko jednak przypomniał sobie wszystkie nieprzyjemne komentarze elfa z rana i, oprócz lekkiego skrzywienia, które nieudolnie skrył na twarzy, postanowił zrezygnować z jakichś wielkich formalności. - Od czego zaczynamy? – zapytał, podchodząc do biurka w kącie. Tam wyciągnął zapisaną schludnym pismem kartkę, wygładzając machinalnie jeden z lekko zagiętych rogów. Gdy spostrzegł, że miał uwagę mistrza klątw, kontynuował. – Nie rozumiałem niektórych określeń z księgi, którą mi dałeś – wyjaśnił, być może trochę zakładając, że elf domyśli się jego oczekiwania na wyjaśnienia. Albo wtedy, albo kiedy indziej, dlatego po prostu zostawił tam papier, stając nieopodal Sinahta i czekając na dalsze wskazówki.

    Sponsored content

    Battle of wills Empty Re: Battle of wills

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Nie 19 Maj 2024, 09:47