Christopher Nair
Christopher od dziecka słyszał, że ma być przykładem dla reszty klanu. Że powinien być odpowiedzialny i dumny. Że spoczywają na nim obowiązki. Że...
Przewrócił oczami, wstając z łóżka, mając dość rozmyślania o swoich obowiązkach. Już kiedy był dzieckiem zaplanowano całą jego przyszłość, nie dając cholernego wyboru. A chciał mieć wybór! Chciał sam o sobie decydować! Chciał...
- Ej, Chris! Jesteś gotowy?
Popatrzył obojętnie na wchodzącego do jego pokoju przyjaciela. Richard, jego beta i najlepszy przyjaciel, był wysokim, zawsze radosnym facetem. I ani trochę nie wyglądał na miłego, uprzejmego gościa, jakim był. Nie z szerokimi barami i blizną na policzku, jaką otrzymał za dzieciaka, kiedy ratował Nicky.
- Mhm - mruknął, wstając i przeciągając się, nim podszedł do chłopaka, przeczesując białe włosy. - Chodź - ponaglił go, kiedy sam już schodził na parter, chcąc opuścić dom.
Niespełna pół godziny później wraz z piątką "młodych" wilków weszli do "Moonlight", ruszając wprost do zarezerwowanego dla nich stolika. Rozsiedli się wygodnie, rozmawiając wesoło i komentując ostatni tydzień.
- Chyba nie jesteśmy tu sami - fuknęła z urazą czerwonowłosa Nicky, patrząc krzywo na wrogą watahę. - Niestety.
Nair od razu podniósł wzrok. Nie lubił się z drugim młodym alfą. Już wielokrotnie mieli nieprzyjemne scysje i najchętniej rozbiłby mu pysk. Jednak...
- Nie wszyscy z ich klanu to głupie kurwy, Nicky - przypomniał jej, wzdychając cicho.
- Ehe! - Zaśmiał się najmłodszy z towarzystwa brunet. - Calię bym chętnie przeleciał - oświadczył, szczerząc zęby, na co reszta zaśmiała się cicho.
- Spoważniej - prychnęła wilczyca.
- A najlepiej chodź ze mną po alkohol - rzucił od razu Richard, wstając, aby po chwili zrobić zamówienie wraz z brunetem przy barze.