Miłostki

    Blake
    Blake
    Prime Vampire

    Punkty : 17362
    Liczba postów : 2998
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Miłostki

    Pisanie by Blake Sro 14 Paź 2020, 23:28

    Początek lata okazał się wyjątkowo upalny. Koniec roku szkolnego i pierwsze dni wakacji przyniosły rekordowe temperatury, które nawet najwytrwalszych zatrzymały w domu. Uczniowie gorące popołudnia spędzali w domowych zaciszach i jednym z takich uczniów był siedemnastoletni Anthony Parker, który odliczał długie, gorące dni w kalendarzu wiszącym na drzwiach swojego pokoju. Pierwszy raz w życiu miał udać się na wakacyjny obóz – tak typowy dla jego rówieśników – i już nie mógł się doczekać. Chciał w końcu wyrwać się z domu i doświadczyć tego, co widział w filmach i serialach, i o czym opowiadano w szkole.
    Obozy sportowe wydawały się wprost stworzone dla niego, ale nigdy wcześniej nie zdecydował się na podobną wyprawę, bo choć wydawał się towarzyskim nastolatkiem, to jednak w głębi bywał bardzo nieśmiały i skryty. Dopiero gdy miał pewność, że na popularny obóz siatkarski wybiera się jeden z jego kolegów ze szkolnej drużyny, sam zdecydował się na udział. W jego wyobrażeniach przeżycia z tego obozu miały pozostać z nim do końca życia, a może nawet w znacznym stopniu je zmienić, jak to wielokrotnie widział na wielkim ekranie. Już nie mógł wytrzymać w domu i nawet rodzice zdawali się wraz z nim odliczać dni do jego wyjazdu. Pewnie nie mogli doczekać się, aż w końcu zostaną sami.
    Siatkówka towarzyszyła mu od najmłodszych lat. Nie był to popularny sport, ale ojciec, odkąd pamiętał, oglądał mecze reprezentacji i Anthony przejął od niego tę miłość. Marzył o zawodowym graniu, skrupulatnie trenował i pracował nad swoim ciałem, ale miał już siedemnaście lat i był za niski, by grać w profesjonalnej drużynie. Mógł reprezentować szkołę, mógł zdobywać medale, ale niewiele to zmieniało. Z zazdrością tylko obserwował w szatni innych chłopaków w jego wieku, którzy często przewyższali go o głowę. Pozostawało mu półamatorskie granie i cieszenie się pozycją w szkolnej drużynie. Jego ukochany sport to był kolejny powód, przez który nie mógł doczekać się tego obozu. Zapowiadała się doskonała, sportowa zabawa.

    – I jak, gotowy na wycisk? Jesteś pewny, że to przeżyjesz?
    Anthony prychnął i lekko uderzył kolegę w ramię. Szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy od samego rana. W końcu nadszedł ten dzień. Za pół godziny mieli wyjechać busem spod jednej ze szkół. I z tego, co widział, nie tylko on był podekscytowany. Wszyscy chcieli przeżyć obóz życia.
    – Chyba zapomniałeś, że mam znacznie lepszą kondycję. – Wyszczerzył się. – Nawet nasz trener tak mówi, Jake. Pamiętasz jak na ostatnim tre…
    – Oj, przymknij się.
    Jake niespodziewanie złapał go za ramię i gwałtownie obrócił, przez co Anthony niemalże potknął się o swoją torbę, która leżała na ziemi.
    – Co ty… – zaczął, ale przerwał mu głos kolegi.
    – Widzisz tego faceta, który rozmawia z kierowcą? Wszyscy o nim gadają. Podobno mógł być drugim Andersonem, ale kontuzja kolana wszystko zjebała.
    – Serio? – Anthony zmrużył oczy, bo przez promienie słoneczne niewiele widział. Zaledwie zarys sylwetki.
    – No. Słyszałem, że jest zajebisty. Mega wyluzowany i w ogóle. Pewnie przymknie oko na alkohol.
    Anthony pokiwał tylko głową, wciąż próbując dostrzec coś więcej, ale z miejsca, w którym stał, nie było mu to dane. Poza tym domyślał się, że takie gapienie się mogło zostać źle odebrane. Jake jednak go zaciekawił. Mało kto mógł zostać ot tak porównany do największej gwiazdy amerykańskiej siatkówki. To robiło wrażenie. Anthony już nie mógł się doczekać pierwszej rozgrywki. Jeśli facet faktycznie był taki dobry, musiał zobaczyć go w akcji.


    Ostatnio zmieniony przez Blake dnia Czw 15 Paź 2020, 18:09, w całości zmieniany 1 raz
    Me t h
    Me t h
    Tempter

    Punkty : 965
    Liczba postów : 205
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Me t h Czw 15 Paź 2020, 16:07

    Słońce powoli wychylało się zza horyzontu. Początek kolejnego turnusu łudząco przypominał każdy z poprzednich. Od dwunastu lat niezmiennie, w tym samym miejscu dwupiętrowy autobus zatrzymywał się w zajezdni tuż obok starszej niż cały świat budki z hot dogami. Teraz już odchodziła z niej farba. Tłum dzieciaków gromadził się w kilkuosobowych grupkach. Niektóre, nieco młodsze z nich, żegnały się z rodzicami, którzy wypytywali o dokumenty, szczoteczki do zębów i kremy przeciwsłoneczne. Nie raz się zdarzyło, że jakiś nierozgarnięty piętnastolatek zapomniał skarpetek na zmianę, ale niezawodna kadra umiała poradzić sobie z każdym problemem. Victor wiedział o tym najlepiej, bo jako krnąbrny nastolatek nie raz wpadał w kłopoty, z których sam nie umiał się wygrzebać. Dlatego mógłby z pamięci narysować mapę całego obozu. Z niesamowitą dokładnością znał lokalizację każdego drewnianego domku, szerokość boiska, które rozpościerało się pod gołym niebem. Znał też każdy kąt hali krytej metalowym dachem, który wydawał ten charakterystyczny dźwięk, gdy krople deszczu odbijały się od powierzchni.
    „Proszę się nie martwić, pani syn będzie dzwonił codziennie” powtarzał jak mantrę jeden z najstarszych opiekunów z kadry, klepiąc chłopaka w ramię. Dzieciak krzywym spojrzeniem zjeżdżał rodzicielkę, która jak zwykle kompromitowała go na oczach znajomych. Stojący niedaleko Victor próbował pocieszyć go porozumiewawczym spojrzeniem. Przecież matki tak mają.
    — Pan Bennett! Udało się dotrzeć na czas! — zawołał kierowca, kiedy dostrzegł młodego mężczyznę w pobliżu. Znoszony kaszkiet od dwunastu lat nie opuścił przerzedzonej czupryny emeryta, który z westchnieniem wytoczył się z pojazdu. Aż dziw brał, że w takim wieku dalej bez najmniejszych problemów poruszał się po ruchliwych autostradach. Czekała ich długa droga.
    — Panie Wilson, prosiłem tyle razy, aby mówić mi po imieniu — powiedział Victor i na powitanie obdarzył emeryta szczerym uśmiechem. Podszedł do mężczyzny, opuszczając grupkę piętnastolatków i ich nadopiekuńczych matek.
    — To już tak nie wypada, nie wypada — zaperzył się kierowca. — Pamiętam jak na naszym trzecim turnusie...
    — Tak, co to były za czasy — wtrącił się Vic, przerywając mężczyźnie, zanim rozpocząłby nostalgiczny monolog. — Będziemy mogli wspominać je przez kolejne długie godziny, obiecuję.
    — Dochodzi szósta! Przejmujemy bagaże, sprawdzamy obecność i trzeba ruszać — zawołał stary Johnson, kierując się w ich stronę. — Vic masz tutaj, trzymaj. — Wcisnął brunetowi i notes z długą listą uczestników. — Tylko nie pomyl się dzieciak.
    Cóż, czterdziestolatek jako jedyny z zespołu wciąż nie mógł przyzwyczaić się do faktu, że Victor od dawna nie miał szesnastu lat. A przecież po ukończeniu studiów i po tragicznym załamaniu kariery w wieku dwudziestu pięciu lat Victor pełnoprawnie dołączył do legendarnej kadry. Najlepszy półamatorski obóz w tym stanie, zrzeszający obiecujących, młodych siatkarzy, dysponował tak samo wybitnymi nauczycielami. Victorowi bardzo zależało na wakacyjnej pracy nie tylko ze względu na wynagrodzenie i osiągnięcia w tej dziedzinie sportu, ale też zwyczajnie z sentymentu. Aby móc jeszcze raz poczuć tę niesamowitą atmosferę, za którą tęsknił przez cały rok.
    Johnson odszedł sprężystym krokiem, zaczepiając po drodze jakiegoś nastolatka z niewiarygodnie ogromnym bagażem. Czterdziestolatek bez trudu chwycił ciężką walizę i wbrew prośbom o ostrożność, załadował ją jednym sprawnym ruchem do bagażnika autobusu. Victor uniósł brew, będąc pod niemałym wrażeniem jego nieodłącznej werwy, a kiedy znowu spojrzał przed siebie, uczestnicy już tłoczyli się przy wejściu, obserwując go wielkimi oczami. Kilkoro z nich nawet zamachało radośnie do ulubionego nauczyciela, więc kiwnął im głową. Na oko mieli tutaj blisko pięćdziesięciu uczestników, a to tylko chłopcy, którzy zdecydowali się na podróż osławionym autobusem Wilsona. Reszta dotrzeć miała samodzielnie. Przekrzyczenie gwaru było ciężką sztuką, ale legitymowanie rozkrzyczanej młodzieży szło całkiem gładko. Dopiero w połowie jakiś chłopiec wybił go z rytmu. Może próbował przemknąć chyłkiem albo zwyczajnie się zagadał. Na szczęście w ostatniej chwili Victor dostrzegł wyjątkowo niskiego siatkarza i chwycił za krawędź drzwiczek. Zagrodził dzieciakowi przejście ręką tuż przed nosem, zanim delikwent zniknąłby we wnętrzu pojazdu.
    — Hola, hola młody — zaśmiał się. — Zwolnij trochę. Najpierw muszę cię zidentyfikować. Nazwisko?


    Ostatnio zmieniony przez Me t h dnia Pią 16 Paź 2020, 14:09, w całości zmieniany 2 razy
    Blake
    Blake
    Prime Vampire

    Punkty : 17362
    Liczba postów : 2998
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Blake Czw 15 Paź 2020, 21:34

    Anthony wkrótce stracił zainteresowanie mężczyzną, którego porównywano do Andersona, bo Jake całkowicie zaabsorbował jego uwagę. Ich relacja była specyficzna. Nie była to przyjaźń w standardowym rozumieniu tego słowa, ale Tony cenił sobie tę znajomość i wiedział, że może liczyć na drużynowego kolegę. Nie byli jednak na tyle blisko, by dzielić się skrywanymi przemyśleniami. Dobrze się razem bawili i to się liczyło. Jake należał do tych nastolatków, które lubiły skupiać na sobie uwagę innych, dużo i szybko mówiły i zawsze robiły zamieszanie wokół siebie, a Anthony lubił go słuchać i tylko czasem wtrącać swoje uwagi, by zaznaczyć swoją obecność. Tym razem było podobnie. Jake gadał, jakby ktoś go wcześniej nakręcił, i kreślił przed kolegą wizję nocnych imprez wypełnionych alkoholem oraz porannych, skacowanych treningów. Anthony słuchał go z typowym dla siebie zaangażowaniem, wtrącił kilka sarkastycznych uwag i nawet nie zauważył, gdy dotarli na początek kolejki, która ciągnęła się do wejścia do autobusu. Jake wszedł w pośpiechu do środka, gotowy zająć najlepsze miejsca, a Anthony bez zastanowienia podążył za nim. I aż się cofnął, gdy męskie ramię zagrodziło mu przejście.
    Przesunął wzrokiem po opalonej skórze, materiale podkoszulka i błyszczącej od potu szyi, aż napotkał dwa dołeczki i najpiękniejszy uśmiech, jaki widział w swoim siedemnastoletnim życiu. Zamrugał, wpatrując się swoimi dużymi, niebieskimi oczami w przystojną twarz opiekuna i nie potrafił wykrztusić słowa. Słyszał za sobą roześmiane głosy innych uczestników obozu, ale wszystko docierało do niego jak zza szklanej szyby. W końcu otrząsnął się na tyle, by wydusić:
    – Anthony Parker, proszę pana.
    Odgarnął jasne włosy za ucho i uciekł wzrokiem w bok. Zrobiło mu się gorąco i wiedział, że nie miało to nic wspólnego z temperaturą, która od dwóch tygodni próbowała wykończyć mieszkańców miasta. Właśnie stanął twarzą w twarz z opiekunem, o którym wspominał Jake, i był bardziej niż onieśmielony. Już teraz mógł stwierdzić, że porównanie z Andersonem mogło okazać się trafne i to wcale nie pod względem siatkarskich umiejętności…
    Me t h
    Me t h
    Tempter

    Punkty : 965
    Liczba postów : 205
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Me t h Pią 16 Paź 2020, 14:04

    Victor zabrał rękę sprzed twarzy chłopca. Zawisł z długopisem nad notesem, jednak nie usłyszał żadnej odpowiedzi, dlatego znowu zerknął na młodego siatkarza. Można powiedzieć, że to tylko kolejne niebieskie ślepia, które wgapiały się w niego tego poranka, jednak te konkretne oczy patrzyły trochę inaczej. Dłużej i znacznie bardziej przenikliwie. Później Victor zwrócił uwagę na drobne piegi na jego policzkach i wyjątkowy, jasny kolor włosów. Już wiedział, że ciężko będzie przeoczyć go w tłumie, nawet jeśli był stosunkowo niższy.
    Chciał zapytać, czy aby na pewno wszystko gra, ale wtedy chłopiec w końcu zdecydował podać mu swoje nazwisko. Victor odznaczył go na liście.
    — Dzięki, teraz droga wolna — rzucił, uśmiechając się do chłopca po raz ostatni, zanim kolejny dzieciak w kolejce zaczął recytować swoje nazwisko. Literka po literce, coby pan trener się nie przesłyszał i nie nadał mu przypadkiem głupiej ksywki do końca wyjazdu. Wylegitymowanie całej gromady zajęło więcej czasu, niż zakładał, ale ostatecznie udało im się ruszyć z zajezdni. Wtedy dopiero nadeszła najlepsza część dzisiejszego dnia, bo podstarzały kierowca jak na swój wiek w istocie miał dobrą pamięć. Wziął sobie do serca obietnicę Victora i całą drogę zagadywał młodego trenera, wspominając minione lata. Obgadał dosłownie każdy możliwy temat, ponieważ jego praca wcale nie kończyła się na podwiezieniu dzieciaków na miejsce. Jako swego rodzaju dozorca i członek ekipy technicznej uczestniczył w prawie każdym wydarzeniu, które od lat działy się na terenie obozowiska. Był praktycznie żywą kroniką tych kolonii.

    Późnym popołudniem byli już na miejscu i aby nie trzymać setki młodych sportowców głodnych i zmęczonych podróżą, od razu zarządzono kolację. Przekroczyli ogromną, kolorową bramę i wtedy ich oczom ukazał się malowniczy widok, w postaci kompleksu dużej ilości drewnianych domków. Miejsce, w którym wybudowano wczasowisko, oddalone było od najbliższego miasteczka o kilkanaście kilometrów, dlatego poza szumiącymi lasami i wesołymi rozmowami nie otaczał ich żaden inny dźwięk. Okolica wręcz przytłaczała swoim spokojem tych gości, którzy przyzwyczajeni byli do miejskiego gwaru. Natomiast ci, którzy zawitali na kolonie nie pierwszy raz, dobrze znali drogę. Zagadani i uradowani możliwością rozprostowania kości, wesołym krokiem wyrwali do przodu ku drewnianemu budynkowi stołówki. A miejsce wcale nie wyglądało na swój wiek. Konserwatorzy całe serce wkładali w starania, aby każdy kolejny turnus jeszcze bardziej czarował uczestników niepowtarzalnym urokiem.
    Kadra trenerska liczyła kilkunastu sportowców, którzy mniej lub bardziej znali się z poprzednich wyjazdów. No... może poza tym jednym, ryżawym kolesiem, który przed kolacją podszedł do Victora i zaczął nawijać o wewnętrznym regulaminie z taką pasją, jakby dokument stanowić miał nową konstytucję. Nowy pod swoją opiekę otrzymał jedną z dwóch grup juniorów, ponieważ ogarnięcie najmłodszych wbrew pozorom było najłatwiejsze. Musieli podzielić się w ten sposób już wcześniej, aby utrzymywać jako-taki ład. Dzieciaki musiały wiedzieć do kogo zwracać się w pierwszej kolejności. Victorowi jak zwykle w udziale przypadła grupa najstarszych, ponieważ jak to mawiał Johnson "Młody jesteś, wytrzymasz". Zapadły wyrok kwitował energicznym przygładzeniem wąsa i każdy wiedział, że to koniec dyskusji. I faktycznie Bennett wytrzymywał całkiem nieźle, a pod koniec obozu zawsze był jednym z tych opiekunów, którym ciężko było rozstać się ze swoimi podopiecznymi. Po kolacji zarządzono zbiórki, przy czym każda grupa miała spotkać się w innym umówionym miejscu, aby otrzymać klucze do domków i omówić istotne kwestie techniczne.
    Blake
    Blake
    Prime Vampire

    Punkty : 17362
    Liczba postów : 2998
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Blake Pią 16 Paź 2020, 18:04

    Podróż autokarem minęła bardzo szybko i bez zakłóceń. Niekończący się monolog Jake’a był pożądanym rozproszeniem dla Anthony’ego, który wciąż nie otrząsnął się w pełni po spotkaniu z przystojnym opiekunem. Jego orientacja nie była dla niego taką zagadką, jak jeszcze przed rokiem. Wiedział, że przedstawiciele jego płci znacznie bardziej przyciągają jego wzrok, a i miał już za sobą pierwszy pocałunek z chłopakiem, ale teraz czuł się zupełnie inaczej. Choć był świadom, jak głupio to brzmiało nawet w jego umyśle, to jednak nie mógł porzucić myśli, że nigdy nie widział kogoś równie atrakcyjnego, jak ich młody opiekun. To było wręcz zawstydzające i miał wrażenie, że przez swojego rozmyślenia nie zrobi niczego głupiego.
    Kolacja również minęła szybko, w bardzo gwarnej i radosnej atmosferze. Jedzenie było wyjątkowo smaczne, co zaskoczyło Anthony’ego, który po tego typu obozie nie spodziewał się dobrej kuchni. Ale nie było to pierwsze zaskoczenie tego dnia. Sam kompleks sportowy zrobił na nim ogromne wrażenie. Połączenie drewnianych domków o specyficznym klimacie z nowoczesnymi, dostosowanymi do potrzeb sportowców budynkami… I to wszystko na całkowitym odludziu, ukryte w leśnej gęstwinie. Uśmiech nawet na chwilę nie schodził mu z twarzy. Już był zachwycony, a przecież mogło być tylko lepiej.
    Miał szczęście, że był z kolegą, który rok wcześniej zdobył doświadczenie na tym obozie, dzięki czemu zyskał przewodnika i nie było szans na to, by się zgubił. A było gdzie się zgubić, bo z samej stołówki prowadziło kilka ścieżek i z kiepską orientacją w terenie, jaką Anthony się mógł pochwalić, zapewne sam tak szybko nie odnalazłby drogi do hali, w której miała odbyć się ich pierwsza zbiórka.
    Już z bagażami ruszył za Jake’em, który wydawał się równie podekscytowany, co on. W stołówce zdążyli już porozmawiać z kilkoma chłopakami, ale Anthony wątpił, by udało mu się zapamiętać ich twarze. Imiona wyleciały mu z głowy już po kilku sekundach. Nagromadzonych wrażeń było tak dużo, że nie był w stanie wchłonąć wszystkiego. Czuł się przytłoczony, ale w bardzo pozytywnym rozumieniu tego słowa.
    – Stary, będziemy w grupie Victora! – Jake niemalże podskoczył, gdy dostrzegł znajomą postać opiekuna, który czekał na nich przy wejściu do jednej z sal, w których odbywały się mecze. – W tamtym roku byłem przydzielony do juniorów i było spoko, ale wszyscy wiedzą, że Victor jest tutaj najlepszy. Ale zajebiście.
    Anthony pokiwał głową, bo nawet nie wiedział, co odpowiedzieć. Cieszył się, że jest w grupie starszych, bo to zawsze gwarantowało bardziej zaawansowane granie. Nie mógł jednak nic poradzić na to, że jego ciało spięło się, gdy dostrzegł uśmiechniętego opiekuna.
    – A ty coś taki niemrawy? – Jake od razu zwrócił uwagę na jego milczenie. Zapewne spodziewał się bardziej entuzjastycznej odpowiedzi z jego strony. – Wolałbyś być z dzieciakami?
    Anthony wywrócił oczami. Nie mógł przecież powiedzieć Jake’owi, jakie wrażenie zrobił na nim Victor. To nie był ten rodzaj znajomości, by dzielić się tak osobistymi sprawami.
    – Od dawna jest tutaj opiekunem? – zagadnął zamiast odpowiadać na – w jego mniemaniu – absurdalne pytanie i z uwagą słuchał opowieści kolegi, który zdawał się wiedzieć wszystko o opiekunie ich grupy. Pogrążeni w tej rozmowie, która przez niektórych mogłaby być postrzegana jako obgadywanie, wkroczyli za innymi chłopakami na boisko i zajęli miejsca na trybunach. Zaraz mieli się wszystkiego dowiedzieć i otrzymać klucze do domków. Anthony nie mógł się już tego doczekać. Chciał wziąć prysznic i chwilę odpocząć. Ten dzień to już było za dużo wrażeń, a to nie był jeszcze koniec.
    Me t h
    Me t h
    Tempter

    Punkty : 965
    Liczba postów : 205
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Me t h Sob 17 Paź 2020, 00:15

    — Chyba od dwóch lat? Albo trzech... — zastanawiał się Jake, kiedy wchodzili na salę. — Tak, od trzech. — Chwycił przyjaciela za przedramię. — Chodź, usiądziemy z tamtej strony!
    Skoro pociągnął chłopca za sobą, to protestowanie w obliczu tej niespożytej energii byłoby naprawdę trudne. Przepchali się przez grupkę siedemnastolatków, aby zająć miejsce na trybunach. Jake następnie przywitał się z kilkoma starymi znajomymi, a później przedstawił im Tony'ego, bo właśnie z tego powodu zależało mu na zajęciu tych konkretnych miejsc — chciał sprawnie zaaklimatyzować przyjaciela i zapoznać z resztą nastolatków. Oczywiście nie tylko blondyn był tutaj pierwszy raz, ale w starszych grupach zdecydowanie mniej było nowych twarzy. Zasada "im szybciej zaczniesz, tym lepiej", działała nie tylko w piłce siatkowej. A przecież obóz tego typu był idealnym miejscem dla przyszłych, profesjonalnych zawodników. A Victor był na to żywym przykładem. Nie jeden z chłopców miał naprawdę wysokie aspiracje i oczekiwania względem siebie.
    Szczególnie pewien wyjątkowo wysoki blondyn, znany jako Connor Larsen.
    — Jake! — Usłyszeli czyjś dosyć głośny szept z pierwszego rzędu i zaraz tłumiony śmiech. — A jednak znowu się widzimy.
    Chłopak spojrzał w dół, a dostrzegłszy twarz wykrzywioną w prześmiewczym grymasie, szybko na powrót odwrócił wzrok w stronę przyjaciela. Ten idiota skończył dziewiętnaście lat i zdecydowanie nie powinno go być na obozie w tym roku. Jake przeklął coś pod nosem.
    — Myślałem, że po ostatnim razie już się nie podniesiesz! — nie dawał za wygraną blondyn, ewidentnie próbując wyprowadzić Jake'a z równowagi swoją pasywnoagresywną gadką. — Kurwa, stary. Szanuję cię, serio.
    Dwóch innych, barczystych chłopców, obstawiających Connora jak najlepsza ochrona, wydało z siebie skrzekliwy śmiech.
    — Olewaj go Tony, to się odpierdoli — odparł spokojnie Jake, ale na tyle głośno, aby blondyn to usłyszał. — Nikt go tutaj nie lubi i chyba myśli, że my będziemy.
    — Co ty chrzanisz Jake, nie lubimy się? — zaśmiał się znowu. — Czemu nie przedstawisz mi swojego kolegi?
    — Connor — usłyszeli kompletnie niespodziewany głos trenera, a piłka do siatki poleciała prosto w rozgadanego dzieciaka. Blondyn pochwycił ją dosłownie w ostatniej chwili.
    — Świetny refleks, dziesięć punktów dla Gryffindoru — mruknął Victor niezbyt przejęty zaskoczoną miną dziewiętnastolatka. — Następnym razem cię nie uprzedzę.
    Wystawił rękę po piłkę, więc chłopak posłusznie odrzucił ją do trenera i już więcej nie próbował odwracać się w stronę Jake'a i Tony'ego, coby nie zarobić guza. Z pewnością groźby te były bez pokrycia, ale Connor raczej nie chciał tego sprawdzać. Szczególnie dlatego, że Victora już dobrze znał.
    — Witam serdecznie nowych i starych — głęboki głos poniósł się po sali, a wszystkie głowy zwróciły się w jego kierunku. — Nazywam się Victor Bennett i będę waszym opiekunem. Miejmy to już za sobą, bo chyba jesteśmy zmęczeni...
    Blondyn pokiwał głową gorliwie na znak poprawy.
    — Pragnę uprzedzić i przypomnieć, że jak co roku pan Johnson nie funduje nam wieczorków zapoznawczych i jak kogoś złapie po dwudziestej drugiej poza domkiem, to święty boże nie pomoże. — Powiódł wzrokiem po obecnych, zanim westchnął. — Ani nawet ja.
    Czyjaś ręką wystrzeliła w górę, a osobnik nie czekał na udzielenie głosu.
    — To prawda, że w tym roku pan Johnson jest kierownikiem obozu? — niemal wykrzyczał jakiś dzieciak z niesamowitym entuzjazmem.
    Tymczasem wzrok Victora dalej przesuwał się po uczniach, aż dotarł do jednego, niskiego blondyna i to na nim się zatrzymał. Nie spodziewał się zobaczyć Anthony'ego w starszej grupie. Dałby mu mniej lat. Prawdopodobnie się zamyślił, bo odpowiedział na zadane pytanie zupełnie automatycznie.
    — No nieste... To znaczy tak, Lucas. — Szybko się poprawił, ale kilkoro chłopców i tak obdarzyło go porozumiewawczym uśmiechem, dlatego Victor nie oszczędził sobie cichego parsknięcia z własnej wpadki. — Najprawdziwsza prawda.
    — O nie, to jest dramat — westchnął ciężko Jake.


    Ostatnio zmieniony przez Me t h dnia Sob 17 Paź 2020, 10:59, w całości zmieniany 1 raz
    Blake
    Blake
    Prime Vampire

    Punkty : 17362
    Liczba postów : 2998
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Blake Sob 17 Paź 2020, 00:59

    Przestrzeń, na której znajdował się obóz, była ogromna, ale nie na tyle, by nie dochodziło do różnego rodzaju spięć między obozowiczami. Sami chłopcy w nastoletnim wieku, z buzującymi hormonami, pełni ambicji i determinacji, by spełnić swoje marzenia. Oczywiście, że niektórzy musieli sprawiać kłopoty. Byłoby dziwnie, gdyby nie dochodziło do żadnych konfliktów.
    Anthony spodziewał się, że może trafić na różne osobowości. Domyślał się też, że może dojść do jakichś utarczek słownych, a może nawet siłowych. Nie spodziewał się jednak, że już pierwszego dnia przyczepi się do niego i Jake’a (choć głównie do tego drugiego) jakiś chłopak. Anthony nie lubił konfliktów, unikał ich jak ognia i z natury był bardzo ugodowym człowiekiem. Z chęcią przystawał na kompromisy i zawsze sugerował zawieszenie broni. Dlatego od razu nie spodobał mu się ten blondyn, który już pierwszego dnia szukał zaczepki. Kto normalny tak robił?
    Wiedział, że powinien słuchać Victora, ale był zbyt przejęty wcześniejszą wymianą zdań między kolegą a blondynem, by powstrzymać się przed pytaniem. Poza tym było to kolejne rozproszenie, dzięki któremu nie musiał skupiać całej uwagi na przystojnym opiekunie...
    – Ej, co to za koleś? – szepnął i przechylił się w stronę Jake’a tak bardzo, że prawie dotykał ustami jego policzka. Na szczęście ten znał go na tyle, że wiedział już, iż Anthony miewał problemy z respektowaniem przestrzeni osobistej innych ludzi, a zwłaszcza tych, którzy byli mu nieco bliżsi. – I o co chodzi z tym Johnsonem?
    Me t h
    Me t h
    Tempter

    Punkty : 965
    Liczba postów : 205
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Me t h Sob 17 Paź 2020, 02:04

    – To jest... – szepnął Jake, nie spuszczając wzroku z trenera, który pośpiesznie odczytywał regulamin obozu. – Po prostu lepiej się z nim nie zadawać. Kiedy dzieje się coś złego, to z jakiegoś powodu on zawsze jest w pobliżu. A poza tym ma już dziewiętnaście lat i serio nie mam pojęcia, jakim cudem przyjechał tu jako uczestnik.
    Jake opuścił się plecami niżej po oparciu plastikowego krzesełka, aby ukryć się nieco za sylwetką chłopaka przed nim. Victor w istocie był spoko, ale wypadałoby nie podpadać mu już pierwszego dnia. Z ostrożnością szeptał przyjacielowi dalsze historie.
    – Zakaz papierosów, alkoholu i wszelkich używek – recytował dalej Victor.
    Wtedy Connor znowu zaśmiał się głupio.
    – Kawa też zakazana? – zapytał.
    Opiekun podniósł na niego wzrok. Tym razem bez żadnej poważnej miny, jakby wcześniejsze utarczki odeszły w niepamięć.
    – W istocie kawa to używka, panie Larsen – odpowiedział. – Możecie ją pić, tylko nie mówcie nikomu, że na to pozwoliłem.
    Pokręcił głową z uśmiechem, wracając do regulaminu. Naturalnie kawa serwowana codziennie na śniadanie musiała zajmować pierwsze miejsce na liście zakazanych substancji. Totalnie musiała.
    – Ja wiedziałem, że pan jest najlepszy – wyszczerzył się Connor.
    – Nie podlizuj się. Jeśli chodzi o domki, to wydzielono dla nas kilka po prawej stronie od otwartego boiska – mówił, przetaczając piłkę siatkową w dłoniach. – Podzielcie się jak chcecie.
    Ta sama nadpobudliwa ręka wyrwała ponownie w górę.
    – Ja wiem, Lucas, że najchętniej wszyscy wwalilibyście się do jednego domku – kontynuował – i jak dla mnie możecie spać nawet na podłodze, jeśli któryś miałby takie życzenie, jednak zasady się zmieniły.
    Po sali poniósł się pomruk niezadowolenia i zniecierpliwienia.
    – To jest Johnson – szepnął Jake do ucha przyjaciela.
    Z jakiegoś powodu nie możemy dostawić wam ani jednego łóżka – odparł, akcentując to zdanie w odpowiedni sposób, coby zorientowani domyślili się sami. – Dlatego w tym roku nie mamy żadnej piątki, szóstki i innych konfiguracji.
    Kolejny, głośniejszy pomruk niezadowolenia, ale Jake i Tony zbyt zajęci byli obgadywaniem tyrana Johnsona, aby dołączyć do udręczonego pojękiwania.
    – Kilka trójek, jedna dwójka i jedna czwórka. Ufam, że się o te domki nie pobijecie, tylko przeprowadzimy rozsądne negocjacje – oznajmił. – Poza tym, jak zwykle potrzebuję jednego chętnego, który będzie robił za łącznika, mojego zastępcę... Nazywajcie to jak chcecie.
    Cała sala jakby tylko czekała na to zdanie, a wszystkie ręce młodzieńców wystrzeliły ku górze. No prawie wszystkie. Prawie wszyscy wiedzieli, jakie to stanowisko niosło za sobą korzyści i honory wśród reszty dzieciaków.
    – Anthony Parker – odparł Victor bez namysłu.
    Blake
    Blake
    Prime Vampire

    Punkty : 17362
    Liczba postów : 2998
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Blake Sob 17 Paź 2020, 13:27

    – Mhm, spoko. Wiesz, że nie lubię takich ludzi.
    Anthony tylko jednym uchem słuchał Victora, bardziej będąc skupionym na tym, co o Johnsonie opowiadał mu Jake. Wychodziło na to, że Johnson był tu już postacią legendarną – złym oficerem, który wprowadzał coraz to nowsze zakazy i surowo wymagał ich przestrzegania. A to nie zasady i regulaminy były w głowach jego rówieśników, tego był pewien.
    – Jaki chcesz domek? – zapytał, bo ta informacja akurat nie umknęła jego uwadze. – Chcemy tę dwójkę, czy chciałbyś być jeszcze z jakimiś znajomymi?
    Nie ustalali tego wcześniej, ale Anthony chciał dać wybór koledze. On sam wolałby dwójkę, bo czułby się pewniej i swobodniej, ale to w końcu Jake miał już kolegów z obozu i Tony nie chciał go za bardzo do siebie przywiązywać. Z doświadczenia wiedział, że było to irytujące.
    – Może być dwójka. – Jake wzruszył ramionami i uśmiechnął się szeroko. – Zawsze możemy przygarnąć kogoś na podłogę, nie?
    Jake poświęcał większą uwagę na słuchanie Victora, dlatego jego ręka wraz z innym wystrzeliła ku górze, gdy padła informacja o zastępcy. Tony natomiast zupełnie nie wiedział, co się dzieje i dopiero, gdy usłyszał swoje nazwisko, spojrzał na opiekuna z zaskoczeniem.
    – Co? – wymamrotał i zaraz poczuł szturchnięcie w bok.
    – Masz być jego zastępcą. – Usłyszał z boku zduszony i chyba nieco zawiedziony szept Jake’a.
    – Co? – powtórzył głupio, jeszcze bardziej zaskoczony. Aż wskazał palcem na siebie, spodziewając się, że opiekun po prostu się pomylił. – Ja?
    W sali zapanowała cisza i teraz wszystkie oczy zdawały się być wpatrzone w jego osobę. Anthony nie czuł się z tym komfortowo i aż miał ochotę zawiercić się pod tymi spojrzeniami. Zdążył domyślić się, że była to pożądana przez innych obozowiczów funkcja i tym bardziej nie potrafił zrozumieć, dlaczego akurat jemu ona przypadła. Szczególnie, że to był jego pierwszy raz i nie miał żadnego doświadczenia. A na samą myśl, że to właśnie on miałby się kontaktować z Victorem… Nie, wolał się nad tym nie zastanawiać.
    Me t h
    Me t h
    Tempter

    Punkty : 965
    Liczba postów : 205
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Me t h Nie 18 Paź 2020, 15:03

    — Podobno tak się nazywasz — zauważył Victor, obdarzając chłopca uśmiechem. Na początku faktycznie przeszkadzały mu szepty, dochodzące z ostatniego rzędu trybun, jednak po zobaczeniu tej zabawnie, zaskoczonej miny... nie mógł się na nich gniewać.
    — Bo chodzi o to, panie Bennett, że Tony jest pierwszy raz na obozie — odezwał się Jake, poczuwając się niejako do obrony honoru przyjaciela w oczach innych uczestników. Co by to było, gdyby wszyscy pomyśleli sobie, że nowy tchórzy i woli trzymać się na uboczu! — To znaczy, ja nie twierdzę, że by sobie nie poradził!
    — Tak wiem, że jest pierwszy raz — przerwał mu Victor. — Dlatego chciałem zapytać was, o czym tak wesoło rozmawiacie od początku zbiórki. No ale skoro już zgłosiłeś kolegę...
    — Co? — Jake otworzył szerzej oczy, kiedy uświadomił sobie, że wyświadczył przyjacielowi niedźwiedzią przysługę. — Ale ja...
    — Anthony? — zwrócił się do blondyna, wywołując niejaką presję. — Poradziłbyś sobie?
    Teraz dosłownie wszyscy patrzyli prosto na zdezorientowanego chłopca. Nie ukrywając, pytanie wywołało małą presję.
    Blake
    Blake
    Prime Vampire

    Punkty : 17362
    Liczba postów : 2998
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Blake Nie 18 Paź 2020, 17:19

    Anthony miał ochotę zapaść się pod ziemię. Nie mógł uwierzyć, że opiekun postawił go w takiej sytuacji. Miał przecież tylu chętnych. Czemu wybrał akurat jego?
    – Oczywiście, że sobie poradzę – odpowiedział w końcu i wysoko uniósł podbródek, żeby pokazać wszystkim, iż nie obawia się tego zadania. – Nic wielkiego.
    Nie mógł odmówić, bo uznano by go za tchórza, ale miał ogromną ochotę, żeby się nie zgodzić. Wiedział, że już po zbiórce będzie musiał podejść do Victora i dopytać, na czym tak naprawdę ma polegać jego nowa funkcja. Nic przecież nie wiedział. I wcale nie chciał spędzać czasu sam na sam z opiekunem. To było niebezpieczne.
    – Sorry. – Usłyszał z boku głos Jake’a.
    – Spoko, nie twoja wina. – Uśmiechnął się słabo i pokręcił głową. – Nie ty to wymyśliłeś.
    Me t h
    Me t h
    Tempter

    Punkty : 965
    Liczba postów : 205
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Me t h Wto 20 Paź 2020, 02:00

    Na to właśnie liczył Victor, ponieważ biorąc pod uwagę wyjątkowo niski jak na siatkarza wzrost, to poza ładną buzią musiał on odznaczać się czymś jeszcze. Czymś wyjątkowym. Trener zakładał więc, że albo chłopca wypełniał niespotykany talent... albo niepowstrzymany upór. Według Victora przy takim właśnie wzroście nielogiczne byłoby pchanie się na obozy siatkarskie bez przynajmniej jednej z tych dwóch cech. Planował szybko poznać fenomen Anthony'ego w tej drużynie.
    — Świetnie. Odwaga przydaje się nie tylko w grze — odparł. — W takim razie poproszę cię, abyś po zbiórce został na pięć minut.
    Ogólnie Bennett (ani żaden inny opiekun, który też ustanawiał taką rolę) nie uważał, aby była ona czymś niezwykłym. Po prostu potrzebował sposobu na szybkie przekazywanie informacji bez zwoływania zbędnych zbiórek i ewentualnie pomocy przy drobnych zadaniach, tylko tyle. To raczej obozowa społeczność przypisywała osobom zajmującym takie stanowisko dodatkową władzę. A z czasem każda niepisana zasada zaczyna się przyjmować.
    Victor wyjaśnił grupie, że faktyczne zajęcia rozpoczną się od jutra wczesnoporanną pobudką. Przedstawił im godziny określonych aktywności, a także ile w tym wszystkim będą mieć czasu wolnego — całkiem sporo. Nie pominął kwestii zajęć integracyjnych z założenia bardziej swobodnych niż mordercze treningi. A kiedy miał wrażenie, że wszystko, co ważne, zostało omówione...
    — Jakieś pytania? — zapytał, rozglądając się po sali.
    Dłoń podekscytowanego dzieciaka znowu wystrzeliła w górę.
    — Bo ja bym chciał pokój czteroosobowy, ale Michael też chciał z nami, to czy ja mógłbym śpiwór rozłożyć na tej podłodze jednak panie trenerze? — wydusił prędko na jednym oddechu, kiedy jego dłoń lekko trzęsła się od emocji.
    — Lucas, ja właściwie żartowałem z tą...
    Westchnął. Zapomniał już, jak bardzo tęsknił za dosłownością, z jaką dzieciaki brały do siebie absolutnie wszystkie jego słowa. Potarł palcami skroń.
    — Dobrze, akurat tego regulamin Johnsona nie zakazuje — zaśmiał się. — Ciekawe jak długo wytrzymasz.
    Blake
    Blake
    Prime Vampire

    Punkty : 17362
    Liczba postów : 2998
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Blake Wto 20 Paź 2020, 09:06

    Anthony cierpliwie czekał na koniec zbiórki, choć w środku był nieco roztrzęsiony. Dla wprawnego oka było to dostrzegalne chociażby w jego lekko roztrzęsionych dłoniach. Jake znał go już na tyle, że doskonale potrafił określić jego stan.
    – Luz, Tony. – Usłyszał z boku i poczuł, jak ramię drugiego chłopaka zderza się z jego ramieniem. – To tylko przekazywanie informacji. Dasz radę.
    – Wiem – wymamrotał. – Trochę się tylko stresuję. Nie spodziewałem się.
    Nie mógł powiedzieć koledze, że nie stresował się swoją nową funkcją, a spotkaniami z Victorem. Już samo patrzenie na tego mężczyznę wywoływało w nim dziwne uczucia. Nie chciał się z tym zdradzić w żaden sposób, dlatego wolałby go unikać…
    Po zbiórce, gdy już wszystkie domki zostały przydzielone przy względnym zadowoleniu wszystkich uczestników, Anthony poklepał Jake’a po ramieniu i obiecał, że postara się nie zgubić i jakoś dotrze do ich domku. To był kolejny problem – Tony w ogóle nie znał terenu, na którym znajdował się ośrodek, a jego orientacja była okropna. Tym bardziej wybór jego osoby na zastępcę wydawał mu się absurdalny.
    Poczekał cierpliwie, aż Victor przestanie rozmawiać z jakimś rozentuzjazmowanym chłopakiem, a gdy zostali sami, niepewnie zbliżył się do niego, choć zatrzymał się w znacznej, bezpiecznej odległości.
    – Nie jestem pewien, dlaczego mnie pan wybrał – zaczął cicho – ale postaram się sprostać zadaniu. To co dokładnie mam robić?
    Me t h
    Me t h
    Tempter

    Punkty : 965
    Liczba postów : 205
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Me t h Czw 05 Lis 2020, 15:29

    Nawet Victor dostrzegł niepokój w rozedrganej sylwetce. Blondyn uparcie trzymał dystans, dlatego trener wcale nie miał zamiaru długo dręczyć nowego, który na pierwszy rzut oka robił wrażenie bardzo zagubionego. Nie mógł znać prawdziwych powodów takiego zachowania, więc interpretował je w oczywisty sposób. Uśmiechnął się, chcąc przynajmniej odrobinę rozluźnić atmosferę.
    — Mam przeczucie, a ono raczej mnie nie myli, że niezły z ciebie zawodnik — odparł lekko, a później naskrobał coś długopisem w dzienniku. Naturalnie nie miał podstaw do wydawania osądów na tym etapie, ale chciał dodać mu otuchy... Poza tym w kwestii intuicji nie kłamał. Wybranie Tony'ego do tej roli wciąż uważał za słuszną decyzję. — Na jakiej pozycji idzie ci najlepiej?
    Wrócił spojrzeniem do zatrwożonej buzi.
    — Szybko wkręcisz się w towarzystwo — mówił dalej. — Chłopcy zazwyczaj bez wyjątku są sympatyczni, ale gdybyś miał jakiś problem, śmiało uderzaj do mnie lub innego wychowawcy.
    Podszedł kilka kroków w stronę Tony'ego, wyrywając kawałek kartki z dziennika.
    — Trzymaj. — Podał ją blondynowi. — Ośrodek jest naprawdę duży i bywa, że nie ma czasu na bieganie do domku kadry. To w razie nagłego wypadku. Możesz dzwonić do mnie lub do pana Johnsona, gdyby nie było nas w pobliżu.
    Postukał długopisem w drugi numer na potarganej karteczce, którą chłopiec trzymał w dłoni.
    — I nie przejmuj się tak — mrugnął do niego. — Czasem potrzebuję kogoś do pomocy w przygotowaniu sali do treningu, spisaniu wyników meczu lub do przebiegnięcia się po domkach i ogłoszenia krótkiej informacji. To nie jest żadna wielka filozofia, jednak wolę mieć od tego konkretną osobę. Jak dajesz wstęp do magazynu zbyt dużej ilości dzieciaków, to robi się niezły pierdolnik.
    Chłopiec wyglądał trochę tak, jakby modlił się o pożarową ewakuację z hali, dlatego Vic nie mógł powstrzymać uśmiechu. Pierwszaki bywały rozczulające... nawet takie "stare" pierwszaki jak Anthony.
    — Ach, mam dla ciebie coś jeszcze — przypomniał sobie nagle i sięgnął po mały stosik składanych kartek, które leżały na ławce dla rezerwowych. Jedną z nich wręczył chłopcu. — Tutaj masz mapę całego ośrodka. Pewnie szybko ogarniesz co i jak, ale na początek może się przydać.
    Blake
    Blake
    Prime Vampire

    Punkty : 17362
    Liczba postów : 2998
    Wiek : 26

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Blake Pią 13 Lis 2020, 01:35

    Anthony starał się za bardzo nie patrzeć na przystojną twarz opiekuna, żeby przypadkiem nie pokazać, jak duże wrażenie on na nim zrobił.
    – Najlepiej idzie mi na rozegraniu – wydusił i nawet zmusił się, by na niego spojrzeć, bo wiedział, że zobaczy na jego twarzy zaskoczenie. – Wiem. Zaskakujące. Pewnie spodziewał się pan libero.
    Nie on pierwszy reagował zaskoczeniem na tę informację. Prawdą jednak było, że Anthony dobrze radził sobie na rozegraniu. Był szybki i potrafił podejmować decyzje. Poza tym jego technika była na niezłym poziomie. Największym problemem był blok, który w jego wykonaniu praktycznie nie istniał. Nie był skocznym zawodnikiem i bez względu na to, ile by nad tym nie pracował, nie potrafił skakać wyżej. To doprowadzało go do szaleństwa.
    – Sugeruje pan, że wyglądam na kogoś, kto mógłby mieć problemy? – Uniósł brew i przyjął wizytówkę. – Dziękuję. Myślę, że sobie poradzę. To nie brzmi jak jakaś wielka sprawa. Nie wiem, dlaczego inni tak się tym ekscytują.
    Przyjął też od niego mapę i spojrzał na nią tak, jakby nigdy wcześniej żadnej nie widział.
    – Um, za to też… dziękuję – wymamrotał niepewnie, bo z mapami radził sobie tak, jak ze skocznością, czyli w ogóle. – Z moimi zdolnościami ogarnięcie tego terenu może chwilę potrwać.

    Sponsored content

    Miłostki Empty Re: Miłostki

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pią 26 Kwi 2024, 14:01