Reinkarnacja

    Echo
    Echo
    Innocent Creature

    Punkty : 44
    Liczba postów : 12

    Reinkarnacja Empty Reinkarnacja

    Pisanie by Echo Nie 22 Mar 2020, 21:03

    Reinkarnacja 82b7dce3178e6a165d2275f00b8923d9

    Ellis William Russo


    Często nawiedzał go ten sam sen, chociaż to określenie było dalekie od prawdy. Koszmar, senna mara, która systematycznie co kilka nocy budziła go zlanego potem, z przyśpieszonym, szaleńczym tętnem, jakby w nieświadomości przebiegł maraton, była tajemnicą, która ciążyła mu na barkach, na której wspomnienie przechodził go nieprzyjemny dreszcz.
    Nie pamiętał, kiedy to się zaczęło. Był jeszcze chłopcem, gdy po raz pierwszy ocknął się z niemym krzykiem, nie będąc w stanie opisać snu, a jedynie przedstawić emocje, jakie w nim wywołał. Strach. Okropny, przenikający na wskroś strach i ból, który chwytał jego serce, krtań i obezwładniał umysł. Z czasem, przez dni, miesiące i lata, koszmar ewoluował, zmieniał się, dodając coraz to nowe, niewyraźne elementy, budując czarny, aksamitny świat, w którym unosił się zawsze jeden i ten sam zapach. Zapach ciała, które znał tak dobrze, że był niemal pewien, iż z zamkniętymi oczami mógłby namalować jego właściciela. Aromat perfum, lekko drażniących nos, ale ani nie za słodkich, ani nie mdłych. Dym, jak obłok z dogaszanego kominka.
    Był też smak. Metaliczny jak krew i cierpki, nieprzyjazny, złowrogi, zostający jeszcze długo po przebudzeniu.
    Ellis, gdy tylko dojrzał, pomyślał, że to trauma. Nierzadko oblepione krwią, marmurowe posadzki domu, nie sprzyjały dorastaniu chłopca, którego głównymi przyjaciółmi byli barczyści, rzadko uśmiechający się ochroniarze. Odgłos przeładowywanej broni, podniesione głosy pełne siarczystych przekleństw, trzymający władzę twardą ręką ojciec i wiecznie płacząca matka. Nie brzmiało to jak cudowne dzieciństwo.
    Nawet teraz, będąc o wiele bliżej trzydziestu lat niż dwudziestu, bagatelizował sen, ot, traktując go jak nieodłączny element jego istnienia, czasami zastanawiając się, czy rozmazane twarze staną się kiedyś wyraźne i rozpoznawalne. Czy usta, gorący oddech, niewyraźny krzyk należą do jednego bohatera swoich snów, czy do kilku.
    I najważniejsze. Czy kiedykolwiek przestanie czuć taką bezradność?

    Młody Russo wpatrywał się w ciemny krajobraz miasta, oblizując spierzchnięte wargi. Jasne włosy, mokrymi kosmykami otuliły jego twarz, a on liczył oddechy, starając się uspokoić oddech. Dochodziła trzecia i wiedział już, że do rana i tak nie zaśnie. Jak zawsze, kiedy s e n się powtarzał.

    Niespełna setka pięknych, wystrojonych ludzi kłębiła się w Metropolitan Museum of Art, podczas corocznego balu charytatywnego. Był to swoisty, neutralny grunt w mieście pełnym rywalizujących o terytoria mafii, gdzie pod osłoną masek każdy uczestnik mógł czuć się pewnie i bezpiecznie. Przede wszystkim trzeba napomknąć, że nawet najstraszniejsi, najbardziej niebezpieczni mafiozi szanowali tego typu akcje, oraz często przekazywali spore sumy na szczytne cele. Ta niepisana zasada obejmowała chyba każdego, więc i tym razem, Ellis nie myślał zbyt długo nad uczestnictwem. Tego typu imprezy były świetnym sposobem na spędzenie wolnego czasu, na świeżą rozmowę o wszystkim i o niczym ( Russo uwielbiał small talki) oraz, co najważniejsze, na oderwanie się od bycia...Sobą.
    Ellis William Russo, jedyny syn Williama Russo, młody, ambitny, przyszła głowa mafijnej, prężnie rozwijającej się rodziny.
    Teraz natomiast był kolejnym, młodym mężczyzną, w idealnie skrojonym garniturze, którego twarz przesłaniała czarna maska, uwydatniająca tylko jasne, niebieskie oczy, ładnie komponujące się z rozwichrzonymi, odrobinę łobuzerskimi blond kosmykami.
    Dryfował pomiędzy gośćmi, od czasu do czasu wdając się w rozmowę, którą przepijał lampką szampana, kłaniając się kobietom oraz dotrzymując w konwersacji kroku starszym od niego mężczyzną. Gdy jednak obwieszczono początek pierwszej licytacji, skierował swoje kroki w stronę lekko oświetlonego tarasu, chcąc odetchnąć i zapalić papierosa, zanim ponownie dołączy do pozostałych uczestników.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    Reinkarnacja Empty Re: Reinkarnacja

    Pisanie by Mitris Nie 22 Mar 2020, 23:28

    Reinkarnacja 874b0810

    Dean Cornway



    Był obok, czuł zapach i ciepło bijące. Śmiech przepełniony radością i promienie słońca odbijające się od krystalicznych szklanek. Próbował zobaczyć twarz, czy to jedna i ta sama osoba? Czy w końcu ją znalazł? Słońce go tak raziło, że nie mógł nic dojrzeć. Wyciągnął dłoń, chciał poczuć... Skoro jest, to dlaczego czuje nadal tak duży ból? Dlaczego nie zaznaje spokoju? Nic nie przerywa ich chwili a jednak serce mało mu nie pękło. Ciało było jak sparaliżowane, nie był w stanie się ruszyć. Chciał krzyczeć, jednak nie mógł.
    Rozległ się dudniący dźwięk, tak bardzo drażniący jego uszy. Nie mógł się od niego odpędzić jakby go spętano. Mimo jego walki, tak silnej i zdeterminowanej, nie był w stanie powstrzymać tego co zaraz miało nastąpić. Ale co miało nastąpić?

    Drgnął gdy usłyszał tłukące się szkło. Spojrzał w dół, tuż u jego stóp leżała zbita szklanka ze świeżym sokiem którą przed chwilą trzymał w dłoni. Rozejrzał się powoli zdezorientowany. Obok niego stała zmartwiona kobieta, jednak nie śmiała się odezwać. Już kiedyś widziała Panicza w takim stanie i wiedziała, że jedyne co w nim wywoła to wybuch złości.
    Wstał od stołu i zniknął w łazience. Znowu. Kiedyś to były tylko sny, złe koszmary które go nawiedzały co noc, nie dając wypocząć. Czuł wtedy, że musi biec, szukać. Ale kogo? Czego? Nie wiedział.. To czyste szaleństwo, ale szukał. Odkąd jednak osiągnął pełnoletność, te mary potrafiły go nawiedzić za dnia. W różnych chwilach, które budziły w nim.. to coś. Szczęściem ojciec nie był nigdy świadkiem tego, nie były aż tak częste co sny. Gdyby ujrzał u swojego najstarszego syna, dziedzica w którym pokłada tak wielkie nadzieje... Twarz mokrą od łez to chyba by go zabił. Musiał pozbyć się tej słabości, jednak nie mógł udać się z tym do nikogo. Jakaś część jego, czuła, że to było tak prawdziwe..
    Obmył twarz lodowatą wodą i udał się do auta już bez śniadania. Nie był w stanie nic przełknąć.

    - Idź, pokaż im klasę synu. - ojciec podał mu czarną maskę zdobioną złotem.
    Odprowadził syna wzrokiem. Był z niego dumny i oczekiwał po nim bardzo wiele. Sam skierował się do grona osób które już na początku wypatrzył
    Dean nigdy nie bawił się jak typowe dzieci a jako nastolatek nie przyprowadzał kobiet. Nie był zainteresowany pustymi związkami czy zabawą. Zawsze skupiony, szybko się uczył. Nie okazywał emocji, bardzo posłusznie wykonywał polecenia swego ojca.
    Wszedł po marmurowych schodach wyścielonych miękkim dywanem. Sala połyskiwała, pięknie przystrojona i oświetlona kryształowymi żyrandolami.
    Wewnątrz zebrało się już wielu znakomitych gości, polityków, biznesmenów a i artyści się zdarzyli. Wstydem było się nie pokazać na balu charytatywnym. Piękne zdobione stroje i wyszukane maski.
    Niektóre kobiety wyglądały niczym pawie z długimi piórami uczepionymi do koków. Obdarowywał je subtelnym uśmiechem idąc przez tłum. Po śnie było łatwiej mu się zebrać, jednak gdy nawiedzały go za dnia.. Emocje trzymały się go długo.
    Podczas licytacji, znaczna część, w tym jego ojciec, udali się do drugiej sali. To była idealna okazja by w końcu dojść do stołów z przekąskami i napojami. Sięgnął po lampkę szampana przyglądając się dużej fontannie czekolady.


    - Chyba nie tylko nam potrzeba  świeżego powietrza. - zaśmiał się młody mężczyzna wraz z partnerką u boku. Podeszli od razu do stojącego poboczu mężczyzny, bawili się przednio. Dobre jedzenie, alkohol i możliwość pokazania się w istnej śmietance towarzyskiej. Wieczór idealny.
    - Nie dołącza Pan do licytacji? - zagaił opierając się o barierkę tuż obok.
    - Napiłabym się ponczu. - wtrąciła nagle kobieta, nie zainteresowana rozmówkami mężczyzn.
    Łatwo było poznać tą dwójkę, byli rodzeństwem. Bliźnięta diabelne, tak na nich mawiano. Właściciele jednej z największych marek aut wyścigowych. Zwiastowali zawsze kłopoty.
    Echo
    Echo
    Innocent Creature

    Punkty : 44
    Liczba postów : 12

    Reinkarnacja Empty Re: Reinkarnacja

    Pisanie by Echo Pon 23 Mar 2020, 10:50

    Ellis odpalił papierosa, zaciągając się tytoniem aż do głębi płuc. Odetchnął, czując na twarzy chłodny podmuch wiatru, ale ani nie zimny, ani nie drażniący. W salach panował lekki zaduch, mieszanki przeróżnych perfum oraz wykwintnych dań łączyły się ze sobą w sposób niekontrolowany, więc chwila orzeźwienia była tu na wagę złota. Jasne oczy odnalazły stojąc na tarasie parę, a usta przybrały kształt miłego uśmiechu, jakby właśnie przyłapano go na czymś niepoprawnym.
    - Cała noc przed nami - powiedział spokojnie, rozglądając się w koło, lustrując rozciągający się widok miasta, nim na nowo skupił uwagę na towarzyszącej mu dwójce. Nawet jeśli ich postawa wyraźnie wskazywała na to, kim byli, młody Russo nie zamierzał jakkolwiek pokazać, że mu to przeszkadza, czy też nie. W końcu od tego były takie spotkania.
    Bliźnięta nie uchodzili w środowisku za przyjacielskich, a mówiąc bez ogródek uważano ich za agresywne piranię, jeśli nieopatrznie nadepnie im się na odcisk. Nie zamierzał więc tego dnia jakkolwiek na niego naciskać, chociaż na co dzień jego w połowie włoski temperament często dawał o sobie znać. Bywał zaczepny, balansował po niebezpiecznie cienkiej granicy pomiędzy przyzwoitością, a kąśliwością, brał z życia tyle, ile tylko mógł, nie patrząc na późniejsze konsekwencje. Wrodził się w ojca, po matce odziedziczając zdolność do pewnego rodzaju empatii i wrażliwości na piękno.
    Bo któż nie lubił pięknych rzeczy?
    - Racja - mężczyzna pokiwał głową, jednocześnie rozpoczynając nic nie znaczącą rozmowę, trwającą dokładnie tyle ile trwa spalenie cienkiego papierosa. Jego towarzyszka przeplatała się gdzieś w tle, wychodząc i wchodząc z tarasu, rzucając czasami uwagi do ich krótkiej pogawędki, czy też wzdychając teatralnie, jakoby znudzona i zniecierpliwiona.
    Russo przeprosił ich grzecznie, unosząc pustą lampkę po szampanie, tłumacząc swoje wyjście. Główna sala była już niemal pusta, jedynie pojedyncze osoby korzystając z okazji, stały przy bufecie, częstując się przystawkami. Z drugiej, bardziej kameralnej sali, dochodziły dźwięki muzyki oraz głos właściciela muzeum, który dziękował za przybycie i prezentował plan na kolejne godziny balu.
    Ellis szybko odnalazł stolik z ustawionymi, napełnionymi lampkami alkoholu, wymieniając zręcznie trzymane szkło. Nie był głodny, ale żołądek rozum podpowiadał mu, że przekąszenie czegokolwiek to pomysł idealny, jeśli nadal będzie miał zamiar raczyć się wykwintnym szampanem. Dlatego też wolno, z namysłem przeszedł się wzdłuż zastawionego stołu, obracając w smukłych palcach podłużną lampkę, do czasu aż nie stanął, zatrzymany przez stojącego mu na drodze bruneta, który podobnie jak on i kilku innych ludzi, zamierzał delektować się chwilowym spokojem na sali.
    - Przepraszam - rzucił cicho, jakby nie chcąc zakłócać panującej ciszy, sięgając do stojącej nieopodal patery pełnej owoców. Urwał kiść winogron, czerwonych i dorodnych, wsuwając jeden owoc do ust i prostując się z uśmiechem. Dopiero teraz pozwolił sobie na przesunięcie spojrzeniem po przesłoniętej maską twarzy mężczyzny, instynktownie odnajdując oczy.
    I w jednej, krótkiej chwili stało się coś, czego zdecydowanie się nie spodziewał. Uderzył go zapach, chociaż nie do końca podobny do tego, który znał ze snów, jednak na tyle bliski, że ścisnęło go w gardle. W dzień nigdy nie nawiedzały go koszmary, teraz jednak poczuł jak kręci mu się w głowie, a serce zabiło mu tak mocno, że mógłby przysiąc, że było je słychać. Gdyby nie soczyste winogrono, zaschłoby mu w gardle.
    Odsunął się mocniej chwytając za lampkę wina, której zawartość wlał sobie do gardła.
    - Strasznie tu gorąco - powiedział tylko, odwracając spojrzenie i licząc w myślach, jak liczył po każdym śnie, wyciszając organizm.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    Reinkarnacja Empty Re: Reinkarnacja

    Pisanie by Mitris Pon 23 Mar 2020, 13:39

    Rodzeństwo odprowadziło swojego towarzysza wzrokiem. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na brata zadowolona. Tym razem nie znaleźli nic na niego, więc będą szukać innej ofiary która by umiliła im ten nudny wieczór. Byli jak tykająca bomba, która niczego innego nie pragnęła jak wybuchnąć. Uwielbiali odkrywać skandale i być przy tym w samym centrum uwagi.
    Jako, że zbyt wiele osób nie pozostało na tarasie skierowali się na zachodnią część sali. Tam stała spora grupka gości, podawali również przekąski na ciepło.

    Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo odpłynął, wpatrując się w fontannę czekolady. Połyskujące światła odbite w ciemnej cieczy hipnotyzowały go. Poszczególne rozmowy go już zmęczyły.
    Wahał się czy zjeść czy jednak sobie darować. Długo nie wystoi bez zjedzenia. Sięgnął po wykałaczkę i obrócił ja w palcach. Po zastanowieniu nabił w końcu kawałek ananasa. W tym momencie ciche słowa przyszyły go na wylot, zadrżał. Nawet nie zdawał sobie sprawy, kiedy przestał oddychać.
    Przepraszam Alessio! Rozbrzmiało mu w głowie. Urywek snu? Teraz? Ten głos był inny niż słyszał w snach a jednak czuł jak jego dusza na nowo jest rozrywana, jak serce drży a każda komórka jego ciała pragnie się zbliżyć do dawno utraconej osoby. Nie czuł jednak radości, czuł niewymierzony smutek i.. szok? Nieopisane pragnienie.
    Wykałaczka z owocem wpadła do czekolady, odszukał wzrok chłopaka. Zatopił się  w błękicie który widział jedynie przez kilka sekund. Nie odwzajemnił tego chwilowego uśmiechu, tak szybko znikł.
    Przez moment stał jak sparaliżowany. To naprawdę możliwe, aby teraz?
    Dopiero po chwili, która wydawała mu się wiecznością, zdobył się na ruch. Obserwował uważnie chłopaka, złote zdobienia wokół maski idealnie podkreślały jego czarne niczym noc oczy.
    - To prawda. - wykrztusił w końcu z siebie, gdy jeden z gości wytrącił go z tego letargu.podchodząc do owoców. Nabrał powietrza i przystąpił krok w jego kierunku
    - Wyjdziemy? - spytał, mając nadzieję, że chłopak mu teraz nie umknie. Nie teraz.. Nie kiedy już był prawie pewien. Chciał znów go usłyszeć. Chciał dotknąć i poczuć. Chciał... Stanowczo zbyt wiele. Obawiał się, że gdy będzie zbyt nachalny, ten rozsypie się niczym poranny kryształ upuszczony na posadzkę. Jak rozmyty sen, zniknie we mgle.
    Położył dłoń na jego ramieniu
    - Chyba.. Nie najlepiej się czujesz? - szepnął.
    Cała sala straciła znaczenie. Modlił się aby ta cholerna licytacja trwała jeszcze długo. Musiał być kimś ważnym, skoro spotkał go tutaj. Jednak.. Nie był w stanie rozpoznać twarzy. te oczy widział po raz pierwszy, tego był pewien. Nigdy by ich nie zapomniał.
    Echo
    Echo
    Innocent Creature

    Punkty : 44
    Liczba postów : 12

    Reinkarnacja Empty Re: Reinkarnacja

    Pisanie by Echo Pon 23 Mar 2020, 20:04

    Wbrew pierwszemu zdumieniu i reakcji ciała, dłoń na ramieniu postawiła go do pionu. Jakby złapał potężny haust powietrza po zbyt długim czasie spędzonym pod wodą. Oprzytomniał, chociaż palce nadal mocno trzymały pustą już lampkę i oderwaną kiść winogron. W kolejnej chwili poczuł się po prostu głupio, gdy uświadomił sobie, absurdalność sytuacji i zapewne zdezorientowanie drugiego mężczyzny. Z tyłu głowy miał myśl, by nie przynieść wstydu ojcu, chociaż pod osłoną maski był przecież nierozpoznawalny. Z pozoru.
    Rozbolała go głowa, a zapach nadal drażnił jego nozdrza w przyjemny sposób. Uśmiechnął się, tym razem pewniej, skinieniem głowy zgadzając się na propozycję.
    - Przepraszam. Możliwe, że po prostu za dużo wypiłem - skłamał, odstawiając z cichym stukotem lampkę, by ponownie zatrzymać jasne, przeszywające spojrzenie na rozmówcy. Ciemne oczy błyszczały jak paciorki i chociaż przez drobny moment starał się ulokować je gdziekolwiek w swoim śnie, to nie wyszło z tego nic prócz nieznacznego zawodu. Nie wypił dużo, ot, dwa razy sięgnął po szampana, więc równie dobrze mógł pić wodę. Ale było duszno. I tego zamierzał się trzymać.
    - Świeże powietrze dobrze mi zrobi - dodał lekko. Głos miał przyjemny, aksamitny, chociaż dało się w nim odszukać wrodzoną pewność siebie. Był niższy niż zazwyczaj, za sprawą nadal lekko zaciśniętego gardła, które rozluźniło się dopiero w momencie, gdy na nowo jego policzki omiótł chłód towarzyszący im na taras.
    Dla Ellisa, szli tam w nieskończoność, w międzyczasie też zsunął ze swojego ramienia dłoń drugiego, opuszkami palców badając krótko fakturę jego ciepłej skory.
    - Wybacz - podszedł do barierki, opierając na niej dłonie. Obrócił głowę, by zlustrować sylwetkę mężczyzny, próbując odczytać kim jest, nim zada to ważne pytanie. - Nie chciałem odciągać Cię od licytacji - dłoń powędrowała do kieszeni, a stamtąd do paczki papierosów, jednak zamiast odpalić jakiegokolwiek, po prostu obrócił ją w swoistym odruchu zamyślenia, uderzony myślą, że kiedy stał tak, kilka kroków dalej, wszystkie negatywne emocje ucichły. Zostało tylko zaintrygowanie, które podsycało jego ciekawość.
    - Znamy się? - spytał nagle, w końcu wysuwając paczkę w stronę mężczyzny, częstując go. Przechylił głowę, unosząc subtelnie kącik ust.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    Reinkarnacja Empty Re: Reinkarnacja

    Pisanie by Mitris Pon 23 Mar 2020, 22:21

    - W takiej duchocie i światłach, łatwo o zawrót głowy. - odparł prowadząc chłopaka. Dość niechętnie cofnął dłoń, ale ciepło które poczuł przez ten ułamek sekundy, było przyjemnie znane i bezpieczne.
    Ani jego gęste włosy, ani jasne, tak przenikliwe oczy nie pasowały do wspomnień. Ani tych we śnie ani na jawie. Jednak w jakiś dziwny sposób, po każdym słowie chłopaka czuł coraz większy spokój. Pierwszy raz dzisiejszego felernego dnia, poczuł ulgę. Gdzieś ta tęsknota nadal się w nim tliła, jednak teraz stał obok niego i panował nad swoim zwodniczym ostatnimi czasy umysłem.
    Poczęstował się papierosem, skinął głową na podziękowanie.
    Z odpowiedzią trochę zbyt długo zwlekał, wahał się. Nie znał go. Nie miał pojęcia kto przed nim stoi, co lubi i skąd jest. Jednak ciężko było mu zaprzeczyć. Odetchnął głębiej odwracając wzrok na widok nocnego miasta, jego kąciki ust delikatnie się uniosły w kocim, tajemniczym uśmiechu. Ciężko było go zinterpretować. Mówił wiele a zarazem.. nic.
    Wsunął papierosa w wąskie usta i wyciągnął swoją zapalniczkę z grawerem kompasu z boku.
    Najpierw podpalił go swojemu rozmówcy później dopiero swojego. Zaciągnął się mocniej
    - W tym towarzystwie chyba każdy w jakiś sposób się zna. - oparł się ramieniem o barierkę, przyglądając bacznie chłopakowi. Całe piękne światła i stroje, goście oraz licytacja zeszły na drugi plan. Nie rozsypał się, nie znikł. Nie pasował ale jednak, czuł przy nim niesamowite opanowanie... Wszystko było na miejscu.
    - Jeśli mogę spytać, dlaczego nie uczestniczysz w licytacji?
    Planował zadać inne pytanie, jednak miał pewne opory. Nie rozumiał skąd w nim nagle tyle obaw. Jakby już kiedyś ta wiedza go zgubiła. Pochodzenie ich zgubiło. Nie mógł jednak sobie przypomnieć kiedy i gdzie nabył takie doświadczenie. Tak naprawdę, najmniej interesującą rzeczą było dla niego uczestnictwo na tym bankiecie i powody. Chciał za to dowiedzieć się wszystkiego innego, czy rzeczywiście najbardziej lubi winogrona? Jak brzmi jego imię?
    Po otrzeźwieniu na powietrzu, musiał trzymać fason. Nie mógł sobie pozwolić na zbyt wiele, reprezentował w końcu Cornway'ów.
    Echo
    Echo
    Innocent Creature

    Punkty : 44
    Liczba postów : 12

    Reinkarnacja Empty Re: Reinkarnacja

    Pisanie by Echo Wto 24 Mar 2020, 10:50

    Nie odpowiedział na jego pytanie i Ellis chyba nawet nie spodziewał się innego scenariusza. Uczucie było doprawdy dziwne; pomimo wiedzy, że nie mieli ze sobą wcześniej wiele wspólnego, czuł się swobodnie, jakby spotkał najlepszego przyjaciela.
    Pochylił się, korzystając z podstawionego ognia, przesuwając spojrzeniem ponownie po twarzy mężczyzny, wychwytując coraz to nowe detale. Ładny uśmiech, wgłębienie w policzku, gdy unosił kącik ust.
    Zaciągnął się dymem, prostując i wzruszając ramieniem w swoistej odpowiedzi.
    - Miałem zamiar - przyznał szczerze, poprawiając palcami maskę, która nagle stała się niewygodna i uciążliwa. Najchętniej rzuciłby ją gdzieś w kąt, ale oznaczałoby to zbyt dużą uwagę i niezadowolenie ojca, który niezbyt przychylnie spojrzał na jego wizytę tutaj, w obawie przed mało przychylną konkurencją. Stary Russo bywał nadopiekuńczy w stosunku do syna, co często męczyło Ellisa i jedynie działało na niego jak płachta na byka. Im bardziej ojciec mu zakazywał, tym mocniej pragnął zrobić mu na złość.
    - Ale napotkałem pewne komplikacje - dodał, zerkając znacząco na swojego rozmówce, a później pozwalając sobie na krótki, ładny dla ucha śmiech.
    - Poza tym, w pewnym momencie licytacje, nawet odbywające się raz na jakiś czas, bywają przewidywalne. Te same sylwetki, ten sam schemat. Jestem znudzony - przyznał spokojnie, obracając się całkowicie w stronę drugiego, jakby pchnięty niewidzialną ręką. Zrobił jeden krok i drugi, zmniejszając dystans pomiędzy nimi na tyle, by znowu móc poczuć przyjemny zapach działających na niego perfum.
    - A Ty? Nie jesteś znudzony? Ile razy już tutaj byłeś, trzymając fason i ukrywając się za maską? - Jasne tęczówki przemknęły po złotych, eleganckich zdobieniach maski rozmówcy. Mówił cicho i miękko, z wyczuwalnym wyczekiwaniem, jakby miało wydarzyć się coś, na co czekał całe życie, a może i jeszcze dłużej.
    Poczuł dziwną chęć, żeby go dotknąć. Powstrzymał się jednak, trwając po prostu obok, paląc wolno papierosa i nie spuszczając z niego wzroku, pomimo imponującego widoku rozciągającego się z muzealnego tarasu.
    - Nie masz czasami ochoty zrobić czegoś, wbrew wszystkim? - spytał nagle z uśmiechem, robiąc jeszcze jeden krok, ostatni. Wystarczył, by poczuł jego ciepło, by usłyszał jego oddech. Otworzył usta by coś powiedzieć, coś zaproponować, ale w tej samej chwili na tarasie pojawiła się męska postać w białej masce, mocno kontrastującej z czarnym ubraniem. Przyjrzał im się uważnie, odchrząkując znacząco i sprawiając, że Ellis, jak gdyby nigdy nic, cofnął się, skupiając na nim uwagę.
    - Ojciec Cię wzywa - mężczyzna uniósł znacząco brew, kierując słowa z naciskiem w stronę Deana.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    Reinkarnacja Empty Re: Reinkarnacja

    Pisanie by Mitris Wto 24 Mar 2020, 17:10

    Przyglądał się nieznajomemu, jak podpala papierosa. żar na moment rozświetlił jego oczy. Przyjrzał się zapalniczce po czym ją schował. Jego kompas nie był już tak potrzebny. Kupił ją lata temu, będąc wciąż poszukującym po omacku. Lubił sobie wyobrażać, że w końcu coś mu wskaże drogę którą powinien podążyć.
    Zaśmiał się pod nosem, nawet nie zauważył kiedy jego papieros sam się spalił w dłoni, niewiele się zaciągnął będąc skupionym na zupełnie czym innym
    - Wystarczająco wiele, by zadowolić się z pewnych komplikacji. - Nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu, gdy chłopak zmniejszył dystans między nimi.
    Uniósł dłoń w stronę chłopaka, nigdy nie robił nic  wbrew zasadom. Wręcz przeciwnie, idealny i poukładany, zawsze na czas. Robił wszystko by ojciec był z niego zawsze zadowolony, jednak w tej jednej chwili, rzuciłby wszystko by złamać wspólnie parę zasad.  
    Zacisnął dłoń słysząc znajomy głos i przymknął na moment oczy by się nie unieść. Nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek go tak zdenerwował. Cofnął dłoń i odwrócił spokojnie głowę w stronę mężczyzny. Uśmiech momentalnie znikł z jego twarzy.
    - Oczywiście. Przekaż, że już idę. - jego ton był stanowczy, nie znoszący żadnego sprzeciwu. Oddałby wiele, aby ta chwila potrwała chociaż odrobinę dłużej. Niestety, jego ojciec był wyjątkowo rygorystyczny i surowy. A najbardziej na świecie, nienawidził czekać. Jeśli zaraz się nie pojawi przed nim, On przyjdzie do niego. Tylko raz w życiu się spóźnił, nie słuchając rozkazu ojca. Do tej pory pamiętał jak bolał go policzek wymierzony przy wszystkich zebranych wtedy na sali. Ten jednak był na pokaz, później było tylko gorzej.
    Odsunął się od barierki wyrzucając zgaszonego już peta.
    - Jak Cię mogę znaleźć? - spytał nagle odszukując znów spojrzenie chłopaka.
    Wysłannik mimo nacisku chłopaka, nadal stał i czekał obserwując ich uważnie. Nie zważał jednak na to, chciał mieć jakąś gwarancje, że to nie będzie ich ostatnie spotkanie. Jeśli nie tu, na sali to później. Gdziekolwiek. Nie przystało być tak bezpośrednim w tym surowym świecie, w jakim był wychowywany. Zdawał sobie również sprawę, z tego, że pod maską może być ktoś bardzo nieoczekiwany.. Ale teraz to nie miało najmniejszego znaczenia.
    - Tu jesteś! - rozbrzmiał dźwięczny głos kobiety. Susan, która ciągnęła swojego bliźniaka tuż za sobą, weszła z rozmachem na taras. W drugiej dłoni trzymała lampkę szampana, już kolejną
    - Opuściłeś nas na tak długo. - podeszła bardzo blisko uważnie przyglądając się Deanowi
    - A kim jest nasz nowy towarzysz? - zainteresował się Simon i zlustrował ich uważnie.
    Mężczyzna wyprostował się i posłał grzeczny i zdystansowany uśmiech
    - Niestety muszę was opuścić już - odparł spokojnie. Od razu rozpoznał broszki przyczepione do ich ubrań oraz pierścienie rodzinne na palcach. Ostatnio prowadzili z nimi nie małą wojnę biznesową.. Ojciec wielokrotnie go ostrzegał, by uważać. Najmniejszy zły ruch a przejdą do ataku
    - Och, tak szybko? Wydajesz się być nadzwyczaj znajomy.. Porozmawiajmy. - nie odpuszczała bliźniaczka i podeszła blisko Ellisa.
    - Prawda? Bardzo niegrzecznie jest odchodzić, gdy dama przyszła w towarzystwo. - zwróciła się do chłopaka. Jej karmazynowa szminka tylko podkreślała zwiastujący kłopoty uśmiech.
    Piranie, takie było pierwsze skojarzenie mężczyzny gdy im się przyglądał.
    Nie chciał go zostawiać z nimi. A jeśli są biznesowymi wspólnikami..? Pokręcił głową, nie chciał. Czuł jakiś niepokój na samą myśl o tym.
    Delikatnie się skłonił
    - Panienka wybaczy, jednak czas nas goni. Wzywają nas - wskazał tu na oczekującego wysłannika
    - Mam jednak szczerą nadzieję, że będzie nam dane to wynagrodzić... Wam. - uśmiechnął się wchodząc między Susan a chłopaka. Położył dłoń na jego plecach, blisko karku i delikatnie wyprowadził spomiędzy bliźniaków.
    Czas najwyższy stąd wyjść.
    Echo
    Echo
    Innocent Creature

    Punkty : 44
    Liczba postów : 12

    Reinkarnacja Empty Re: Reinkarnacja

    Pisanie by Echo Sro 25 Mar 2020, 20:55

    Ellis czekał, aż nastąpi nieuniknione. Gdyby tylko po raz kolejny go dotknął, rzuciłby wszystko, wyciągnąłby go z tego balu i dokładnie sprawdził, jak bardzo owy mężczyzna na niego działa. W praktyce. Intensywnej praktyce.
    Niestety, jego plany pokrzyżowało pojawienie się rosłego mężczyzny, po słowach którego czar prysnął jak mydlana bańka. Widział, jak przepiękny uśmiech jego towarzysza znika, i miał ochotę powiedzieć głośno, by znowu się uśmiechnął, bo uśmiech idealnie pasował do rysów jego twarzy i ciemnych, błyszczących oczu. Ton głosu też się zmienił. Dla Russo był chłodny i nieznany, ukazujące drugie oblicze, jak oblicza innych zgromadzonych tutaj.
    Poczuł dziwny smutek wewnątrz, ponowne ściśnięcie w dole żołądka. Jasne oczy dopiero teraz przeniosły się na wysłannika, beznamiętnie i bez krzty sympatii.
    - Nie możesz - odpowiedział, nie patrząc już na rozmówcę. T o trwało tu i teraz, gdy tylko wyjdą, zdejmą maski, powrócą do swojego starego życia, a w wypadku Ellisa było to życie, gdzie brakowało miejsca na randki i flirty. Doskonale znał reakcję ojca, gdyby dowiedział się, że z kimkolwiek się spotyka, ba! Że spotyka się z mężczyzną. To było karygodne i hańbiące.
    O jego losie już dawno zadecydowano, wybierając drogę, jaką miał się kierować i partnerkę, którą za rok albo dwa miał poślubić. Piękna, bogata i wpływowa, razem stanowiliby duet idealny i potężny. Bo właśnie o to w tym świecie chodziło. O bycie idealnym i potężnym. By zmiażdżyć konkurencję, porzucić słabości, ambitnie dążyć do celu.
    - Przykro mi - rzucił jedynie, nim po raz kolejny im przeszkodzono. Tym razem para bliźniąt ponownie dała o sobie znać, a zapach przesłodzonych perfum Susan uderzył go nieprzyjemnie w nozdrza, gdy zbliżyła się do niego ochoczo. Posłał jej grzeczny uśmiech i w ramach przeprosin skinął głową.
    - Wybaczcie. Po prostu rozmawialiśmy. O wszystkim i o niczym - odpowiedział, gasząc papierosa i poprawiając poły marynarki. Jasne kosmyki włosów poruszyły się pod wpływem lekkiego wiatru.
    - Ten dżentelmen ma inne plany. Przyszedł na licytację, która właśnie trwa. Zresztą, chyba wszyscy po to tutaj jesteśmy - zauważył jeszcze, słysząc zaraz perlisty śmiech kobiety.
    - Oczywiście - Susan spojrzała na swojego brata znacząco, szybko jednak skupiając uwagę na odchodzących mężczyznach. Odchrząknęła, przystępując z nogi na nogę.
    - Jak się czuje ojciec? Krążą wieści, że w rodzinie Russo nie jest za wesoło - rzuciła jak gdyby nigdy nic, robiąc przy tym teatralną, zmartwioną minę. Ellis zatrzymał się, rzucając jej ostre spojrzenie przez ramię, na moment zamierając. Czuł na sobie przeszywający wzrok wysłannika oraz jej brata, czekając na jakąkolwiek jego reakcję.
    - Wszystko jest w jak najlepszym porządku - odparł jedynie i były to ostatnie słowa, jakie usłyszeli z jego ust, bo zaraz potem wyszedł z tarasu lekko poddenerwowany.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    Reinkarnacja Empty Re: Reinkarnacja

    Pisanie by Mitris Sro 25 Mar 2020, 22:48

    Miał wrażenie, że czas przyspieszył. Tak łatwo mu zniknął z oczu w tłumie bawiących się znakomicie gości.
    Jak na ironie sala była wypełniona śmiechem i gwarem energicznych rozmów gości. W części jadalnianej, nieopodal odbywały się też tańce, gdzie panie bardzo ochoczo się pokazywały, czekając na zaproszenie od jakiegoś ważnego interesanta.
    Zupełne przeciwieństwo nastroju w jakim wrócił młody Russo.
    Pierwsza licytacja została zakończona, w tej chwili odbywała się przerwa na rozmowy, tańce i poczęstunek. Następna tura licytacji miała odbyć się za mniej więcej godzinę.
    Spojrzał na swoją dłoń. Nadal czuł ciepło chłopaka gdy wychodzili, miękkość jego włosów była wręcz zaskakująca. Chętnie wplótłby w nie cała dłoń, rozkoszując się ich zapachem.
    Poranny ucisk w żołądku powrócił nieubłaganie męcząc go istną mieszanką emocji. Cieszył się, że jednak go znalazł. Gdy mężczyzna znów się zgubi, wie chociaż, gdzie szukać.
    Russo... Znał to nazwisko bardzo dobrze z opowieści swojego Ojca. Ruszył niespiesznie wraz z wysłannikiem przez salę.
    Młody Russo. Jego nazwisko odbijało się echem w głowie. Zastanawiał się nad brzmieniem imienia. Nie mógł sobie przypomnieć, czy kiedyś je słyszał?
    Sięgnął lampkę szampana od kelnera przechodzącego obok, upił duży łyk i dostrzegł swojego ojca. Wziął głębszy oddech, w końcu został wyrwany spomiędzy samego młodego Russo a bliźniąt. To by było na tyle, jeśli chodzi o dobór towarzystwa i ostrożność.
    - Szukałeś mnie Ojcze. - podszedł do niego zainteresowany, przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Stali dość blisko wejścia na licytację.
    Bal się nie zakończył, więc rozglądał się po sali zastanawiając się, czy znów uda się wychwycić chłopaka? A jeśli tak.. To gdzie będzie mógł się skryć by dokończyć ich rozmowę? To był pierwszy raz kiedy tak bardzo zaczęło go interesować otoczenie.
    Grupa do której dołączył była dość spora, nic dziwnego. To właśnie tu zabawiał się w tej chwili Redruaz. Jeden z ważniejszych osób na tej sali, a raczej będący posiadaczem niesamowicie ważnych akcji na które łasiło się wiele osób. Ojciec od dawna robił z nim interesy toteż ich relacje były na dobrej stopie. Reszty osób jeszcze nie poznawał. Dostojny wysoki blond mężczyzna, samotna starsza kobieta z rozłożystym wachlarzem w kwieciste wzory do tego dwoje dość młodych ludzi. Każdy skryty za swoją fikuśną maską.
    Tak jak mógł się spodziewać, ojciec chciał pokazać się z synem i wkręcić go w te rozmowy i gierki biznesowe.

    Sponsored content

    Reinkarnacja Empty Re: Reinkarnacja

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Nie 19 Maj 2024, 09:47