Niestety brak propozycji co do umieszczenia względnego laboratorium ze strony tak Sky’a jak i Aidena sprawił, że blondyn zaczął odczuwać po raz wtóry silne odczucie braku powodzenia w tym projekcie. Mimo wszystko postanowił zająć się tym, z nadzieją, że coś uda mu się zorganizować, gdy tylko dostanie chwilę, w której będzie mógł się skupić. Specjalnie nie zatrzymywał swojego byłego przyjaciela. Nie miał zamiaru stawać na jego drodze ku “spełnieniu zawodowemu”, jakie chłopak sobie postawił za cel w tym momencie. Zdaniem Sky’a nie miało to najmniejszego sensu, ale niech myśli sobie to co uważa. Liceum się kiedyś skończy, a potem przyjdzie smutny czas rozczarowania, bo kariera sportowa nie zaprowadzi go za daleko bez zadowalających wyników w nauce. Prędzej czy później zrozumie, że jest tylko przeciętnym i szarym pionkiem, który grał, bo grał, ale na tle reprezentacji ogólnouniwersyteckich, o ile do takiej w ogóle by się dostał, nie specjalnie jest co pokazywać. Mimo wszystko takie biadolenie i podcinanie skrzydeł już od dłuższego czasu blondyn sobie darował, ze względu na to, że wzbudzało to tylko niepotrzebną i chorobliwą wręcz chęć kontaktu skrytą pod tym płaszczykiem nienawiści.
Kiedy Aiden odchodził chłopak też zaczął się zbierać. Spakował cały dobytek, który rozłożył na stoliku i zerkając jeszcze w stronę półek z książkami objął wzrokiem chłopaka wychodzącego z sali. Nie zamierzał odwalać całej roboty, jeśli to chodziło brunetowi po głowie. Nie miał zamiaru by sytuacja tak wyglądała, więc na pewno nawiąże z chłopakiem kontakt. Jak bardzo by ta interakcja bolesna nie była nie mógł po prostu tak odpuścić. Wiązałoby się to z permanentnym wykorzystywaniem siebie samego i dobrowolna akceptacją samego siebie, a tego nie chciał.
Jego myśli poszybowały w kierunku faktu, że biorąc pod uwagę swoje pierwsze skojarzenia co do współpracy w grupie z Aidenem sytuacja nie była tragiczna. Ba! Była nawet dobra, biorąc pod uwagę, że nawet coś zaoferował. Jednak momentalnie skarcił się w swojej głowie, kiedy przypadkowo zaczął się z tego cieszyć, a na jego twarzy pojawił się zalążek uśmiechu. Nie było jeszcze czego chwalić, a przynajmniej nie teraz. To dopiero początek. Projekt jest długi i ma wiele składowych, a słomiany zapał i pokładanie złudnych wrażeń w nim nie ma sensu na dłuższą metę. Przytakując sobie w głowie powolnym krokiem ruszył w kierunku drzwi wyjściowych licząc w głowie, że nie minie się gdzieś po drodze do domu z brunetem. Sky, bądź co bądź miał dziś jakieś plany przecież...
Minęło kilka dni zanim olśniło blondyna względem faktu wykorzystania dość zapuszczonego mieszkania w kamienicy, która swoją drogą do najmłodszych nie wykorzystała. Owe lokum należało do dziadków Sky’a, którzy kilka lat temu już przeprowadzili się na Florydę by tam spędzić ostatnie lata swojego życia. Z racji niezbyt zacieśnionych stosunków z rodzicami swojej matki chłopak nawet niespecjalnie pytał ich o zdanie względem wykorzystania mieszkania. Jedyne klucze znajdowały się w barku u nich w domu. Nikt nie zauważył też, kiedy one zniknęły. O organizowanie starej lodówki też nie musiał się martwić. Mieszkanie dziadków było jako tako wyposażone, a przynajmniej zawierało podstawowy sprzęt AGD. Po przybyciu na miejsce wysłał wiadomość do Aidena. Mając obiekcje co do swojego zachowania ostatnim razem ta była bardziej postanowił nastawiać się bardziej pozytywnie do współpracy. Oczywiście żadnej mowy o euforycznych podskokach radości nie było, ale mógłby na ten przykład nie zaczynać ich przywitania od kłótni.
Wiadomość na messengerze napisał:Wysyłam ci lokalizację, gdzie udało mi się wykminić miejsce na ulokowanie laboratorium. Jak chcesz możesz mi pomóc ogarniać próbki. Jak nie to będę wdzięczny za podrzucenie chociaż lampy.
Do wiadomości załączona została dokładna lokalizacja z telefonu chłopaka. Były to raczej dalekie obrzeża Brokedale niż centrum. Niemniej jednak dojazd samochodem do wskazanego miejsca zajmował około 20 minut. Komunikacja miejska niestety w te rejony zapuszczała się co godzinę, a autobus jechał tutaj z okolic domu Sky’a około 40 minut. Niemniej jednak okoliczne terany obfitowały w spokój. Tak od imprez jak i od dzieci. Był to rejon typowo... Emerycki, co niekoniecznie przeszkadzało w bądź co bądź odrabianiu zadania domowego z biologii.
Otwierając puste i mocno zaniedbane mieszkanie zaczął rozglądać się za skrzynką, w której mógłby włączyć całą elektrykę. Lokalizując takową po kilku minutach w mieszkaniu udało mu się odpalić światło. Nie było źle, słońce dopiero zmierzchało, ale przy robieniu jakichś notatek lepsze oświetlenie było nawet wskazane. Raczej pokładając nadzieję w fakcie, że jego były przyjaciel podrzuci jedynie lampkę i się nie zasiedzi specjalnie chłopak przywlókł ze sobą wino na ten wieczór. Była w końcu sobota, a on i tak niespecjalnie kwapił się do wyskoku gdzieś na miasto. Własne towarzystwo tego wieczoru zdecydowanie miało mu wystarczyć. Niespecjalnie przejmując się stanem mieszkania zaczął przygotowywać wszelkiej maści próbki. Liczył, że lepszy efekt osiągnie, jeśli nie będzie bawił się w probówki, a w porządne szklane pojemniki żywnościowe. Większa powierzchnia - większa kultura bakterii, a kto wie - może nawet dwie i to kompletnie inne?
Rozsiadł się wygodnie na dużym fotelu z oparciem przy niewielkim stoliku i ze swojej torby zaczął wyjmować wszystko co kupił kilka chwil wcześniej w niedalekim sklepie. Produktem przetworzonym pochodzenia zwierzęcego miała być podsuszana wędlina, a nieprzetworzonym - zwykłą pierś z kurczaka. Do tego przetworzony produkt roślinny chłopak zakupił zwykłą bułkę, a za nieprzetworzony przyjął jabłko, które zamierzał pokroić.
Wziął się za rozpisywanie etykiet i sprawozdania z pierwszego dnia pracy. Od tego chciał zacząć. Odpowiednie naklejki naklejał na opakowania w międzyczasie już popijając dopiero otworzone wino. W międzyczasie zerkał w kierunku wielkiego, drewnianego zegara ulokowanego w czymś, co miało pełnić funkcję tak salonu jak i kuchni. Bardzo zależało mu, żeby wszystkie próby zacząć przeprowadzać jednego dnia toteż lampa byłaby pomocna.