Till Death do us part?

    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Till Death do us part? - Page 2 Empty Re: Till Death do us part?

    Pisanie by Duch Pią 08 Lip 2022, 11:53

    Nie zrobił tego jednak dostatecznie szybko.
      — Lordzie Blackmoore? — zanim Percy zdążył zamknąć drzwi dobiegł go zaspany głos Louisa. — Percy?
    Łóżko cicho skrzypnęło, kiedy Lou się podnosił. Po chwili stał już w drzwiach, otulony suchym kocem. Miał jeszcze sen na twarzy.
      — Nie możesz zasnąć? — odgarnął z czoła kilka zbłąkanych kosmyków, które uciekły mu spod wstążki, kiedy spał.
      — Dobrze się czujesz? — wydawał się być naprawdę przejęty. Owinął się ciaśniej kocem i odsunął od wejścia, chcąc zrobić miejsce, by Percy mógł wejść do jego sypialni.
      — Jeśli chcesz, możesz spać tutaj. — zabawne, rozporządzał tym miejscem, jakby należało do niego, a nie do Blackmoore'a.
    Aktor cofnął się wgłąb pomieszczenia i przysiadł na łóżku, zarzucając koc na głowę. Schylił się do walizki leżącej niedbale na podłodze. Wyjął z niej mały lniany woreczek.
      — Mam melisę. Dobrze robi na sen. Zaparzę ci, a ty się połóż. — poklepał miejsce obok siebie. — Tylko... materac jest trochę mokry.
    Na pewno jeszcze się nie obudził do końca. Miał ochotę przyciągnąć go do łóżka, ułożyć na materacu jak dziecko i okryć. Chciał ułożyć się obok niego i otoczyć ramionami, zapewniając przy tym, że wszystko będzie dobrze. W tej chwili czuł, że znali się całe życie, a przecież wczoraj spotkali się pierwszy raz.
      — Chodź. — otrząsnął się z myśli i znów dźwignął się na nogi. Zdjął koc z ramion i narzucił go na młodego lorda. — Zaraz wrócę z melisą.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Till Death do us part? - Page 2 Empty Re: Till Death do us part?

    Pisanie by Alchemist Pią 08 Lip 2022, 14:45

    Percy zatrzymał się w progu pokoju i wolno obrócił się w stronę łóżka, na którym leżał Louis. Został przyłapany i zamierzał się z tym zmierzyć, zamiast uciekać i udawać, że to nie był on. Wytłumaczy się, nie zrobił przecież niczego złego. Zresztą… pomyślał, że to też dobry moment, by wyjaśnić to co zaszło i jakoś go przekonać, by zachował wszystko dla siebie. Ostatnie czego potrzebowali Blackmoore’owie to skandal z dziedzicem i jakimś francuskim aktorem…
    Lord drgnął lekko, nie spodziewając się, że Louis tak szybko się przy nim znajdzie.
    - Poruszasz się cicho jak duch - wytłumaczył swoją reakcję z odrobiną uznania, jakby ta umiejętność niebywale mu imponowała.
    - Co? - wydawał się bardzo skołowany sytuacją. - Nie, nie trzeba, wszystko w porządku…
    A jednak, choć nie był w żaden sposób zmuszany ani namawiany, wszedł do środka. Nie powinien, ale wszedł. Zamknął za sobą drzwi i zbliżył się ostrożnie, trochę skrępowany tą sytuacją.
    - Nie, naprawdę nie trzeba - bronił się przed zaparzeniem herbaty i pozostaniem w tym pokoju dłużej. - Tylko chciałem sprawdzić czy u pana wszystko w porządku… Te wydarzenia z wieczora… - zaczął, ale głos ugrzązł mu w gardle. Spiął się, nerwowo spoglądając na łóżko, w którym miał się położyć. Nie brzydził go stan materaca, ale to, że miałby na nim siedzieć obok Louisa wywołało w nim uczucie, którego nie potrafił pojąć ani opisać. Czuł się skrępowany, chociaż przecież nie miał czego się wstydzić. To tylko łóżko, żadna niemoralna propozycja. Mało to razy dzielił z kimś pryczę podczas wojny? A jednak to, co wtedy było normalne, teraz nabrało dziwnego wyrazu, stało się nieprzyzwoite, ale… też odrobinę intrygujące. Pod kloszem pruderii kryła się iskierka fascynacji i nieprzyzwoity podszept “co ci szkodzi?”.
    - Louis, proszę, zostań - odezwał się Percy, gdy w końcu się ocknął, nagle okryty kocem, który przed chwilą był na ramionach aktora. Gdy Blackmoore odetchnął, poczuł jego zapach, który już pojawił się na okryciu. Przeszedł go delikatny dreszcz - coś przyjemnego, znajomego, intymnego…
    - Chciałbym z panem porozmawiać - zaczął ostrożnie. - O wydarzeniach z wczoraj. Chciałbym… zapewnić, że nie musi się pan mnie obawiać. I że rzadko, naprawdę rzadko zdarzają mi się takie… Rzadko zdarza mi się takie zachowanie - poprawił się. - Proszę zachować dla siebie, cokolwiek pan wczoraj widział. Jestem w stanie docenić taką dyskrecję - zadeklarował ostrożnie, by nie urazić Louisa propozycją przekupstwa, ale dać do zrozumienia, że może się zrewanżować tak, jak on będzie tego chciał. Nie wiedział, że nie wyglądał wcale jak dumny lord broniący swojej godności, a zagubiony chłopak, nie radzący sobie z przytłaczającą go rzeczywistością i ostracyzmem.

      Obecny czas to Pon 20 Maj 2024, 12:31