Theodore nie był w stanie określić co było z nim nie tak. Do tej pory nie potrafił przetrwać dnia bez choćby krótkiej wiadomości do przyjaciela. Nawet czegoś tak drobnego jak dzień dobry z rana i dobranoc tuż przed snem. By nagle, po jednej pijackiej decyzji zmieniło się to drastycznie. Nagle uścisk w gardle i drżenie palców stały mu na drodze przed wystukaniem sms’a. O wiele łatwiej było dać się porwać w wir obowiązków i pracy, by wycisnąć jeszcze trochę pieniędzy przed powrotem do szkoły i po prostu nie myśleć od wiszącym nad głową problemie. Ten spadał dopiero po nocy, spędzając mu sen spod powiek, w zamian wpychając pod nie wspomnienia z wycieczki. Chyba właśnie dlatego pozwolił siostrze zaszaleć, przeciągając wyjście z domu. Pomimo uzgodnienia tygodnie wcześniej, że stawi się przed resztą gości by pomóc w przygotowaniu wszystkiego by Felixowi było trochę lżej.
Stojąc pod drzwiami wejściowymi trochę żałował, czując się jak jakiś dziwak na wystawce. Włosy wpadały mu co chwilę w oczy które piekły go odrobinę od tego ile razy Hannah poprawiała ciemne kreski na powiekach. Również te rozpięte guziki wydawały mu się głupim wyborem no ale było już za późno.
— Tak, dzięki — odpowiedział nieznajomej mu osobie, odstępując na bok by wypuścić wychodzącą grupkę. Sam przekroczył próg z opóźnieniem, zapatrzony w plecy przystojnego mężczyzny. Było w nim coś co przyciągało oko, łapiąc uwagę Hearth’a. Nie doświadczył nigdy czegoś takiego przy Felixie, więc dlaczego przez ostatnie dni nie mógł przestać myśleć o nim w ten sposób? Czyżby zawinił tu dotychczasowy brak doświadczenia więc teraz, gdy już go trochę zyskał, po prostu nie mógł pozbyć się go z głowy? Ta myśl przyniosła chłopakowi pewną ulgę a odczucie, że w pewien sposób zdradza zaufanie przyjaciela osłabło. Teraz pozostało mu spojrzeć prosto w szare oczy po tym jak bez słowa go wystawił oraz nie myśleć za bardzo o ich braku kontaktu odkąd zakończyła się wycieczka.
Odetchnął i wszedł do mieszkania, zaciskając mocno zęby. Było tu za tłoczno i za głośno ale czego by nie zrobił dla Sawyera. Zaczął wymijać ludzi, rozglądając się w poszukiwaniu znajomej czupryny którą dostrzegł w końcu w pobliżu wyjścia na taras. Theodore’a olśniło niespodziewanie na widok tego jak blondyn sprawdza ekran telefonu i gdyby nie tak liczne towarzystwo, jak nic zaliczyłby pokaźnego facepalma. Przegapił pierwsze połączenie stojąc akurat pod prysznicem i miał oddzwonić jak się już ubierze. A wtedy dorwała go siostra i zupełnie o tym zapomniał. Wygrzebał własne urządzenie które już z przyzwyczajenia miał zawsze wyciszone, przygryzając lekko wargę na widok czerwonej liczby przy ikonie słuchawki. Wcisnął opcję wysłania wiadomości, wstukując jedno zdanie, przyśpieszając też kroku.
‘Nie wypada siedzieć tak na telefonie przy gościach’
Nim Felix zdążył odpowiedzieć, szatyn stanął u jego boku a by zwrócić na siebie uwagę pociągnął za czerwony materiał na plecach chłopaka. Nie chcąc przekrzykiwać się przed muzykę stanął na palcach i przysunął wystarczająco by solenizant usłyszał go przy podniesieniu głosu.
— Przepraszam — powiedział w pierwszej kolejności, przytrzymując się za ramię Sawyera dla utrzymania równowagi. Mógł zgarnąć po drodze trochę alkoholu dla dodania odwagi chociaż i przed tym planem miał pewne obawy. — Hannah stwierdziła, że nie mogę zepsuć ci imprezy wyglądając jak sztywniak i nie mogłem się od niej uwolnić.
Opadł w pełni na własne stopy, odsuwając o pół kroku ze ściśniętym gardłem. Jak nic będą musieli w końcu porozmawiać gdy będzie na to lepszy czas i miejsce. Może przy sprzątaniu, bo w tym już na pewno kumpla nie zostawi. Na razie posłał mu przepraszający, pełen skruszenia uśmiech, mając nadzieję, że Say nie jest na niego ostro wkurzony.