Życie płata figle, wiedziała to od zawsze, jednak ten żart nie był jej ani trochę do śmiechu. Gdyby nie wyszła z jaskini tym ludziom pewnie nic by się nie stało, może nawet zdołaliby uciec, a ojciec dziewczyny nie leżałby bóg wie gdzie ranny i wycieńczony. Ona sama nie wyglądała lepiej, a Thialfi czuła, że to wszystko jej wina. Kiedyś nie zdażyły jej się takie błędy, więc co się stało? Spojrzała lekko zdołowana na Bjorna. Może to właśnie przez miłość, która obudziła się w jej sercu na nowo stała się taka słaba i potulna? Gdybanie jest jednak tylko gdybaniem, a teraz mieli inne problemy na głowie, niż wewnętrzne rozterki smoczycy. Przemilczała ona więc temat, musieli ruszyć na pomoc rannemu mężczyźnie, gdyż ta dwójka mogła stanowić żywy dowód na istnienie wilkorów żądnych krwi mieszkańców Nawaroth.
- Cirel znalazłaś może jakieś ubrania? - chociaż miała nadzieję, że magiczka odniosła w tym większy sukces niż ona, tego co miała zastać w jednym z wozów kompletnie się nie spodziewała. Od razu została złapana za rękę i pociągnięta w stronę oddalonej o kilka metrów, drewnianej budy. Co prawda nie chciała zostawić Bjorna z tą dziewczyną, mężczyźni nie są stali w uczuciach, więc musiała go pilnować, żeby nie próbował nawet myśleć o zdobyciu względów innej, ale Cirel nie dała jej dużego wyboru.
Cały wóz był pełen różnych rzeczy, nie tylko ubrań, ale i zapasów, broni, a nawet pieniędzy. Gdy ona flirtowała w najlepsze, a nawet o mały włos nie doszłoby do czegoś więcej, Cirel w tym czasie naprawdę wywiązała się z powierzonego jej zadania. Zebrała wszystko co mogło okazać się im potrzebne, co prawda było tu też mnóstwo badziewia, ale o tym smoczyca już nie wspomniała.
- Cirel... Jako kobieta... Jak się czujesz, gdy mężczyzna chce ci włożyć rękę pod spódnicę? - chociaż nie padło imię "Bjorn" to i tak każda wiedziała o kogo chodzi
- Odrąbałabym mu rękę, a potem obcięła kutasa, którym myśli, zamiast trzymać się planu... Och! Przepraszam za takie wulgarne słowa w obecności panienki! - magiczka od razu się skłoniła, jednak Thialfi nie uraziło to w żaden sposób. Chciała poznać język ludzi z każdej strony, nawet tej wulgarnej. W końcu nadal nie wie kim, bądź czym jest "pizda" i dlaczego Bjron nazwał tak jednego z wojowników.
- Musisz naprawdę lubić Bjorna, zachowujecie się trochę jak rodzeństwo. Niby ciągle o coś macie spory, ale jednak chronicie się nawzajem. Bjorn może jest czasami...
- Wulgarny, gburowaty, nie wychowany i ułomny?
- Chciałam powiedzieć oschły - Thialfi chyba po raz pierwszy od początku ich podróży zaśmiała się szczerze i radośnie. Od tylu lat nie rozmawiała z inną kobieta tak szczerze i od serca. A do tego Cirel pomagała jej z ludzkim ubiorem, którego ilość guzików i sznurowań przerastała możliwości smoczycy.
Wybranie stroju, założenie go, a do tego jeszcze plotkowanie trochę im zajęło. Piękny zapach gulaszu zdążył już całkiem zniknąć, aż Thialfi zmartwiła się, że zjedli wszystko bez nich. Wtedy chyba naprawdę rzuciłaby się na tego konia... Przynjamniej była już ubrana. Z "małą" pomocą narzuciła na siebie skórzane spodnie, które nie krępowały jej ruchów oraz koszulę, która chyba swoje lata świetności miała już za sobą, jednak jej pasowała jak ulał. Do tego wysokie buty, oraz ponczo, Cirel naprawdę zadbała o to, by nawet najmniejszy fragment ciała jej pani nie wystawał spod ubrania. Długie białe włosy związała kawałkiem sznurka z tyłu, gdyż plącząc się ciągle wokół twarzy przeszkadzały i zmniejszały pole widzenia. Teraz skończą królowa ani trochę nie przypominała arystokratki, o wiele bardziej wyglądała jak myśliwy, który wkrótce ma zamiar zapolować na naprawdę pokaźną zwierzynę.
- Bjorn, dziecko, ruszajmy. Jeśli mamy z rannym wrócić przed zmierzchem do wioski musimy się trochę pospieszyć - radosnym krokiem wyskoczyła z wozu i podeszła do nich. Była mniej skrępowana niż wcześniej, przez co jej ruchy były bardziej energiczne. Już nie musiała się martwić czy zniszczy piękny płaszcz Cirel, gdyż oddała go kobiecie, a sama narzuciła stare ponczo. Nawet ubrana jak zwykła wieśniaczka-łowczyni emanowała całkowicie inną aurą niż kobiety z Nawaroth. Zresztą... Nie kryła już swoich spiczastych uszu - Coś się stało? - zapytała cicho, gdy zauważyła, że Bjorn przygląda się jej z miną ciężką do opisania
- Cirel znalazłaś może jakieś ubrania? - chociaż miała nadzieję, że magiczka odniosła w tym większy sukces niż ona, tego co miała zastać w jednym z wozów kompletnie się nie spodziewała. Od razu została złapana za rękę i pociągnięta w stronę oddalonej o kilka metrów, drewnianej budy. Co prawda nie chciała zostawić Bjorna z tą dziewczyną, mężczyźni nie są stali w uczuciach, więc musiała go pilnować, żeby nie próbował nawet myśleć o zdobyciu względów innej, ale Cirel nie dała jej dużego wyboru.
Cały wóz był pełen różnych rzeczy, nie tylko ubrań, ale i zapasów, broni, a nawet pieniędzy. Gdy ona flirtowała w najlepsze, a nawet o mały włos nie doszłoby do czegoś więcej, Cirel w tym czasie naprawdę wywiązała się z powierzonego jej zadania. Zebrała wszystko co mogło okazać się im potrzebne, co prawda było tu też mnóstwo badziewia, ale o tym smoczyca już nie wspomniała.
- Cirel... Jako kobieta... Jak się czujesz, gdy mężczyzna chce ci włożyć rękę pod spódnicę? - chociaż nie padło imię "Bjorn" to i tak każda wiedziała o kogo chodzi
- Odrąbałabym mu rękę, a potem obcięła kutasa, którym myśli, zamiast trzymać się planu... Och! Przepraszam za takie wulgarne słowa w obecności panienki! - magiczka od razu się skłoniła, jednak Thialfi nie uraziło to w żaden sposób. Chciała poznać język ludzi z każdej strony, nawet tej wulgarnej. W końcu nadal nie wie kim, bądź czym jest "pizda" i dlaczego Bjron nazwał tak jednego z wojowników.
- Musisz naprawdę lubić Bjorna, zachowujecie się trochę jak rodzeństwo. Niby ciągle o coś macie spory, ale jednak chronicie się nawzajem. Bjorn może jest czasami...
- Wulgarny, gburowaty, nie wychowany i ułomny?
- Chciałam powiedzieć oschły - Thialfi chyba po raz pierwszy od początku ich podróży zaśmiała się szczerze i radośnie. Od tylu lat nie rozmawiała z inną kobieta tak szczerze i od serca. A do tego Cirel pomagała jej z ludzkim ubiorem, którego ilość guzików i sznurowań przerastała możliwości smoczycy.
Wybranie stroju, założenie go, a do tego jeszcze plotkowanie trochę im zajęło. Piękny zapach gulaszu zdążył już całkiem zniknąć, aż Thialfi zmartwiła się, że zjedli wszystko bez nich. Wtedy chyba naprawdę rzuciłaby się na tego konia... Przynjamniej była już ubrana. Z "małą" pomocą narzuciła na siebie skórzane spodnie, które nie krępowały jej ruchów oraz koszulę, która chyba swoje lata świetności miała już za sobą, jednak jej pasowała jak ulał. Do tego wysokie buty, oraz ponczo, Cirel naprawdę zadbała o to, by nawet najmniejszy fragment ciała jej pani nie wystawał spod ubrania. Długie białe włosy związała kawałkiem sznurka z tyłu, gdyż plącząc się ciągle wokół twarzy przeszkadzały i zmniejszały pole widzenia. Teraz skończą królowa ani trochę nie przypominała arystokratki, o wiele bardziej wyglądała jak myśliwy, który wkrótce ma zamiar zapolować na naprawdę pokaźną zwierzynę.
- Bjorn, dziecko, ruszajmy. Jeśli mamy z rannym wrócić przed zmierzchem do wioski musimy się trochę pospieszyć - radosnym krokiem wyskoczyła z wozu i podeszła do nich. Była mniej skrępowana niż wcześniej, przez co jej ruchy były bardziej energiczne. Już nie musiała się martwić czy zniszczy piękny płaszcz Cirel, gdyż oddała go kobiecie, a sama narzuciła stare ponczo. Nawet ubrana jak zwykła wieśniaczka-łowczyni emanowała całkowicie inną aurą niż kobiety z Nawaroth. Zresztą... Nie kryła już swoich spiczastych uszu - Coś się stało? - zapytała cicho, gdy zauważyła, że Bjorn przygląda się jej z miną ciężką do opisania