Powietrze w pomieszczeniu było przenikliwie zimne. Jego delikatny, ale nieustanny ruch świadczył o przeciągu. Pachniało tu ziemią i wilgocią, prawie jak w grobie. Na szczęście pod żadną ze ścian nie było słychać przebierania malutkich, szczurzych łapek, ani niepokojących, przenikliwych pisków włochatych współlokatorów. Tylko sprężyny łóżka skrzypiały przy każdym ruchu, a twardy materac nie uginał się pod drobnym ciałem, na dodatek cuchną stęchlizną i starą szmatą. Przytulenie twarzy do płaskiej poduszki musiało napawać wstrętem, a krótka kołdra nie była w stanie ogrzać ciała, za każdym razem odsłaniając jego stopy lub ramiona.
Karl nie mógł pamiętać, jak się tu znalazł. Obecnie zresztą w ogóle bardzo trudno było mu zebrać myśli, ponieważ jego ciało zostało potraktowane dużą dawką środka uspokajającego, stąd też nieustanny, tępy ból w okolicy skroni i uporczywa suchość w ustach. Wargi miał spierzchnięte, a język zdrętwiały, bolały go też mięśnie po spędzeniu kilku godzin na niewygodnym legowisku.
Mógł się swobodnie poruszać, choć pewnie trudno było pozbyć się natrętnej i zupełnie instynktownej myśli, że jest obserwowany. Nawet w tej kompletnej ciszy niemożnością byłoby przecież wychwycenie miarowego, głębokiego oddechu, a poza tym porywacz nawet nie drgnął, siedząc w pomieszczeniu i w milczeniu przyglądając się pierwszym poczynaniom swojej ofiary. Nie chciał, by jego obecność została od razu zarejestrowana.
Był doprawdy zaintrygowany swoją zdobyczą. Usłyszał chłopaka, kiedy ten grał na ulicy, mijany przez rozpędzony i obojętny tłum, a następnie skojarzył jego twarz z historią jednego z najbardziej obiecujących debiutantów tego roku.
W końcu nierozsądnie jest spacerować wieczorami samemu po mieście.
Karl nie mógł pamiętać, jak się tu znalazł. Obecnie zresztą w ogóle bardzo trudno było mu zebrać myśli, ponieważ jego ciało zostało potraktowane dużą dawką środka uspokajającego, stąd też nieustanny, tępy ból w okolicy skroni i uporczywa suchość w ustach. Wargi miał spierzchnięte, a język zdrętwiały, bolały go też mięśnie po spędzeniu kilku godzin na niewygodnym legowisku.
Mógł się swobodnie poruszać, choć pewnie trudno było pozbyć się natrętnej i zupełnie instynktownej myśli, że jest obserwowany. Nawet w tej kompletnej ciszy niemożnością byłoby przecież wychwycenie miarowego, głębokiego oddechu, a poza tym porywacz nawet nie drgnął, siedząc w pomieszczeniu i w milczeniu przyglądając się pierwszym poczynaniom swojej ofiary. Nie chciał, by jego obecność została od razu zarejestrowana.
Był doprawdy zaintrygowany swoją zdobyczą. Usłyszał chłopaka, kiedy ten grał na ulicy, mijany przez rozpędzony i obojętny tłum, a następnie skojarzył jego twarz z historią jednego z najbardziej obiecujących debiutantów tego roku.
W końcu nierozsądnie jest spacerować wieczorami samemu po mieście.