Noah Mosley || 17 lat || 178 cm
Widziałaś go już?
Tak, naprawdę ma przerażający wzrok.
Słyszałem, że podobno siedział!
Żartujesz, szkoła zatrudniła kogoś takiego?
Od razu widać że źle mu z oczu patrzy...
Lepiej nie wchodzić mu w drogę!
Od tygodnia szkoła wręcz huczała od podobnych plotek, tworząc już swego rodzaju legendę o nowym bibliotekarzu. Noah miał już po dziurki w nosie słuchania dzień w dzień przejętych opowieści dziewczyn, które równie przestraszone, co podekscytowane, cały czas mówiły o tajemniczym mężczyźnie z biblioteki. Chociaż on sam bywał w czytelni co najmniej dwa razy w tygodniu, to z czystego przypadku nie miał jeszcze okazji zobaczyć samego zainteresowanego. Był zwolniony z wychowania fizycznego, dlatego żeby nie marnować czasu na bezsensownym grzaniu ławki w sali gimnastycznej, spędzał go właśnie w bibliotece. Ostatnio jednak zachorował i ominęło go parę dni w szkole, a kiedy wrócił zostały jedynie te bez tego jakże ważnego przedmiotu jakim był w-f. Tak więc minął tydzień, a on dalej nie wiedział nawet jak wygląda ten przerażający typ, o którym ostatnio było tak głośno. Teoretycznie mógłby przecież po prostu pójść do czytelni i to sprawdzić, jednak chyba sam przed sobą chciał udowodnić, że jest ponad te wszystkie ciekawskie dzieciaki, które nawiedzały teraz bibliotekę, być może po raz pierwszy, tylko po to by sprawdzić prawdziwość plotek.
Nadeszła godzina najmniej lubianej przez Noaha lekcji i nastolatek, kiedy inni jego rówieśnicy przebierali się właśnie w szatni, ruszył w stronę prawego skrzydła szkoły, gdzie znajdowała się obszerna czytelnia. Chociaż nie chciał się do tego przyznać, nawet w myślach, to i tak był ciekawy, nieświadomie przyśpieszając kroku. Będąc już pod drzwiami, przystanął na moment, z lekkim wahaniem chwytając za metalowy uchwyt. A co, jeśli on naprawdę jest taki straszny? A ja będę musiał siedzieć z nim następne 45 minut... Przełknął głośno ślinę, karcąc się zaraz w myślach, bo przecież był w szkole, czego więc ma się bać? Zresztą, na pewno będzie tam też znajoma mu już Pani Rose. Nie czekając długo, pociągnął za klamkę i pewnym krokiem wszedł do środka.
Cisza. Przywitała go tylko cisza i pusta przestrzeń, przerywana dźwiękami głośnych żarówek, którym zdarzało się czasem migać.
— Dzień dobry? — odezwał się wreszcie, ostrożnie zamykając drzwi. — Halo... Dzień dobry? — powtórzył, rozglądając się dookoła zdezorientowanym wzrokiem.