Rzeczywiście Ivar był przesadnie bezpośredni w swoim obyciu. W zasadzie nie mógł mieć pewności, że ze swoim obyciem przypadkiem nie jest zbyt nachalny — ale wychodził z założenia, że gdyby był, sąsiad nie zaprosiłby go na wspólny posiłek. Chociaż może tylko chciał odwdzięczyć się za robociznę, przy której mu pomógł? Gdyby tylko miał świadomość jego sprośnych myśli, może w podzięce zażyczyłby sobie upojne popołudnie z Kōtą.
— Naprawdę? Nie dość, że gotować potrafi to jeszcze ma własne poczucie smaku, no proszę — skomplementował go, posyłając mu uśmiech pełen zadowolenia kiedy już udało mu się spróbować jego kuchnię.
— Chyba byłbym właśnie takim ojcem — zażartował, jednocześnie zdradzając siebie w tym, że on z gotowanie nie radził sobie najlepiej. Ale naprawdę starał się! To nie jego wina, że cokolwiek z zetknięciem się w kuchni, magicznym sposobem zamieniało się w totalną porażkę. Dlatego postawił na catering oraz owocowo-warzywne koktajle, które nie najgorzej mu wychodzą.
Zgaszony jego słowami, nie podejmował się dalszego działania w kwestii podrywu. Naprawdę nie wiedział, czy Kōta podobał mu się tylko jemu. Himura niezbyt zdradzał się z tym, że Ivar w jakimś stopniu wpadł mu w oko. Chociaż obiecał pamiętać i złożył deklarację o sympatii, to wciąż nie wiedział jakie mógł mieć u niego szanse. A może lubił grać na takiego niedostępnego, a Ivar niepotrzebnie się zniechęcał? Na pewno nie podda się od razu, pomyślał że piątkowa impreza może wiele zweryfikować.
— Mówisz? To też w takim razie będę pamiętać — przyznał, odwzajemniając jego sympatyczny uśmiech, samemu mając policzki jak chomiki. Zdecydowanie skupił się na potrawie, ładując do buzi ile wlezie.
— Nie bardzo, ale mógłbym przyjść wcześniej, aby trochę Ci pomóc z tym wszystkim — przyznał, a Kōta zdążył zapewne zauważyć, że Ivar do pomocy mógł wyrywać się jako pierwszy — Zawsze to raźniej razem szykować parapetówkę — dodał, zachęcając go do wspólnego, kolejnego spędzenia czasu sam na sam. Chyba że miał już zaplanowany z kimś ten czas, to Ivar będzie musiał jakoś znieść odmowę lub tego drugiego, a nawet i trzeciego człowieka.