Szedł przez garnizon, nie pozwalając ani na chwilę opaść swojej masce. Szczęśliwie nie musiał daleko szukać. Szybko wyłapał podniesione głosy za drzwiami w areszcie. A jeden z głosów znał aż za dobrze. Nie zaatakował jednak od razu. Potrzebny był mu moment. Gdy oficer się odwróci, skupiając całą uwagę na Olegu, dopiero wtedy podejdzie. I tak też uczynił, dając sygnał Olegowi, by ten kontynuował wykłócanie się. Wreszcie chwycił oficera, przyduszając go na tyle, by ten stracił przytomność.
Odrzucił z odrazą nieprzytomnego, by zaraz na jego twarzy pojawił się wyraz ulgi, widząc ponownie ukochanego.
— Tak łatwo się mnie pozbędziesz — wymruczał, uwieszając się przez chwilę na Olegu. I tym razem to on go pocałował. Chciał by pocałunek przypominał ten sam, który wpędził ich w kłopoty. A jaki pozwolił im w końcu ruszyć dalej z misją. — Pośpieszmy się.
Z ich trójki, to Petrowicz postanowił głównie zagadywać do ludzi, czasem dołączał się Piotr, gdy komuś wzięło się na wspominki dawnego świata. Książe zrobił się za to bardziej mrukliwy i tylko obserwował panoszących się czerwonoarmistów. Nikolai westchnął w końcu na ten widok, chcąc pogadać ze Spartaninem.
— Nic mi nie jest — zapewniał Książę, choć nawet nie spojrzał na Petrowicza. — Po prostu... nasze wysiłki idą na marne. Jedna wojna prawie nas wyniszczyła, a teraz chcą ją kontynuować dalej tylko tu w Metrze…
— Wiem to Książe. Ale wiem też, że to nie jedyna z rzeczy, która cię trapi. — Książe wreszcie się zdobył na to, żeby spojrzeć w stronę przyjaciela. — Możesz zawsze ze mną porozmawiać, tamten chłopak-
— Widzę naszych — przerwał Książe i faktycznie, gdy Nikolai spojrzał za siebie, zauważył niedaleko Iwanowa i Rusłana. Nikolai pokręcił z rezygnacją głową. Tym razem postanowił dać za wygraną, stawiając misję na pierwszym miejscu.
— Chyba… chyba wiemy, gdzie mogą być — powiedział Iwanow, spoglądając porozumiewawczo na Rusłana. I jeśli którykolwiek wyjaśnił, skąd takie przypuszczenia, Książe zareagował głośnym prychnięciem.
— No co za głupcy…— Prawda. Byli głupcami. Ale ich głupcami, których musieli ratować. Dlatego w końcu dotarli przed garnizon. Jednak to nie Książe ich zatrzymał, a Petrowicz.
— Wpierw ja wejdę do środka. Potem Iwanow i Rusłan. A wy zostaniecie tutaj. — Głową wskazał na Piotra i Księcia. Księciu wyraźnie nie podobał się ten pomysł.
— Kolya… Od kiedy to ty wydajesz rozkazy?
— Od kiedy mój urok osobisty kradnie serca tutejszym Czerwonym — zaśmiał się Petrowicz i aż miło było ujrzeć, jak i kąciki ust Księcia unoszą się ku górze. Poklepał przyjaciela po ramieniu, odwracając się ku Iwanowi i Rusłanowi. — Pięć minut. I potem wchodzicie wy. Zagadajcie, jak najbardziej przyjaźnie się da. — Tutaj pochylił się ku ukochanemu. — Tylko bez całowania mi się tu z nimi.
Kirył odsunął się czerwony na twarzy, samemu rozglądając się po ludziach. Sokołow miał rację. Ledwo co kto spojrzał w ich stronę. Słuchał mężczyznę, marszcząc przy tym brwi. Przez moment był sfrustrowanym młodzieńcem, który karcił siebie za swoją ciekawość i za to, że tak łatwo dał się podejść mężczyźnie. Odwrócił wzrok speszony, ale kiwnął głową, jakby zrozumiał lekcję i dalej szedł za Sokołowem. Spojrzał na niego dopiero w momencie, gdy ten się zgodził.
— Nie wszędzie tacy sami…— szepnął bardziej do siebie niż do towarzysza, uśmiechając się lekko. Zaczął ochoczo iść naprzód, w pewnym momencie nawet pewnie chwytając za dłoń mężczyznę i go pośpieszając, dopóki nie dotarli przed garnizon.
Niestety czerwonoarmista nie podzielał jego entuzjazmu.
— Chce tylko wiedzieć co z nimi, niech towarzysz pozwoli — błagał Kirył, rozpaczliwym ruchem chwytając za mundur czerwonoarmisty. — Niech pozwoli mi zobaczyć wujaszka Aleksieja i Olega!
— Won, bo dostaniesz, szczeniaku! — strażnik szarpnął za rękaw, przez co chłopak zatoczył się do tyłu. Ale nie upadł. Kirył uderzył o coś twardego, a gdy w się odwrócił, zamarł gwałtownie, widząc za sobą potężnego mężczyznę.
— Wybacz, chłopcze — Książe położył ciężką dłoń na ramieniu chłopaka. Ciało młodzieńca momentalnie się spięło, wzrokiem uciekł w stronę Sokołowa, jakby szukając ratunku. — Powiedziałeś, że kogo szukasz?