Patience

    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    Patience Empty Patience

    Pisanie by Owoc Czw 21 Paź 2021, 23:19

    Lawrence:
    Kocham Jukon, naprawdę. Urodził się tam mój ojciec, dziadek i pradziadek, który wzbogacił się na gorączce złota. Kocham swój dom w Dawson City wtulony w świerkowy las i widok z okien na górskie szczyty. Kocham turystów odwiedzających nasz hotel i miejscowych, z których większość jest dla nas jak rodzina. To mój mały świat i szczerze mówiąc, nigdy nie potrzebowałem większego, a przynajmniej tak wydało mi się zanim nie przyleciałem do Vegas. Cholera, nie miałem pojęcia, że w jednym miejscu może tylu ludzi! Z początku hałas i pęd był przerażający. Wszystko krzyczało “patrz na mnie!”, a nikt na nikogo nie zwracał uwagi i miałem wrażenie wpadnięcia do wyjątkowo rwącej rzeki. A wierz mi, doświadczyłem tego na własnej skórze, wiem co mówię. Ale potem wszystko minęło. Nie wiem czy za sprawą alkoholu czy moich niesamowitych umiejętności adaptacyjnych, nieistotne. Ważne, że mogłem zrobić dokładnie to, po co tu przyjechałem - bawić się. Odwiedzić kasyna, bary, kluby. Zachłysnąć się życiem w wielkim mieście, zanim znów wrócę do sennego ukochanego Dawson City.
    Z początku strasznie tęskniłem za Johnem. Rzadko zdarzało nam się rozłączać na tak długo, znamy się od dziecka. To jedna z tych ckliwych historyjek o przyjaciołach z dzieciństwa, która kończy się happy endem, jak w komediach romantycznych. Zawsze trzymaliśmy się razem, a teraz będziemy małżeństwem i to pierwszym homoseksualnym małżeństwem w historii Dawson, dasz wiarę? Przecieramy szlaki. I właśnie dlatego myślę, że powinien być tu ze mną, w końcu to też jego kawalerski, tylko wiem też, że nie jest typem, który dobrze czułby się w miejskiej dżungli. Poza tym podobno wspólny kawalerski przyniósłby nam pecha. Lepiej dmuchać na zimne, prawda? Zresztą, z drugiej strony to ciekawe doświadczenie nie widzieć się przez kilka dni. Do tej pory nie mieliśmy okazji za sobą zatęsknić. To jednocześnie bardzo nieprzyjemne i dziwnie ekscytujące uczucie.
    Właśnie wytaczamy się z kolejnego baru, moi ziomkowie śpiewają In Da Club, które z niewiadomych przyczyn jest teraz szalenie popularne i gibią się do rytmu, ale szczerze mam gdzieś, że drą się jak nienormalni. Wszyscy jesteśmy wstawieni i zachowujemy się dokładnie tak, jak powinniśmy przy takiej okazji. Ludzie mogą się wypchać, nawet gdyby zwracali na nas uwagę. Tutaj przecież taki obrazek nikogo nie dziwi. Nie jesteśmy pierwszą grupą świętującą kawalerski, z jedną spotkaną w którymś barze nawet wypiliśmy drinka. Trochę martwiłem się czy dobrym pomysłem będzie zakładanie na siebie jakichś głupich gadżetów, ale po tym co widziałem (koronki, sukienki, głupie koszulki albo pełne przebrania) uważam, że nasze kolorowe fedory, cekinowe krawaty i moje pedalskie, tęczowe szelki nikogo nie zdziwią.
    - Idziemy tam! - Erick, najwyższy z naszej paczki tyczkowaty brunet, krzykliwy nawet bardziej niż ja, wskazuje na coś po drugiej stronie ruchliwej ulicy. Na pierwszy rzut oka wygląda jak kolejny bar. Wokół kręci się sporo ludzi, wielkie okna z mlecznego szkła są zaklejone jakimiś plakatami, a po oczach daje jebitny czerwono-niebieski neon głoszący “Art Machine” i tylko mały dopisek tattoo podpowiada mi, że to żaden bar.
    - To studio tatuażu. - Ralph uświadamia tych, którzy są zbyt wstawieni żeby ogarnąć i już rwą się przez ulicę idąc za Erickiem jak owce za baranem. Ralph to mój starszy brat, pojechał z nami w roli przywoitki. Oczywiście w życiu by się do tego nie przyznał, ale ja wiem. Inaczej dlaczego piłby tak mało?
    Szczerzę się do niego i zanim zdąży mnie czy kogokolwiek powstrzymać, już jestem po drugiej stronie wkraczając do salonu z okrzykiem na ustach.
    - Biorę ślub!
    Moi ziomkowie popierają mnie gwizdami i okrzykami radości. Gość przy drzwiach, wielki łysy byku spogląda na nas ponuro, to pewnie jakiś karku do pilnowania porządku, ale reszta ludzi w wielkiej sali jest rozbawiona. Poniosło się nawet kilka gratulacji i gwizdów. Zresztą dudniąca muzyka niemal zagłusza ludzki jazgot.
    Żeby była jasność, nie planowałem tatuażu, ale to wydaje się zajebistym pomysłem. Zrobię sobie coś, co tylko John będzie mógł zobaczyć! Doskonały plan, nie?
    Płyniemy przez salę, cała szóstka naprutych gości z moim trzeźwym bratem zamykającym pochód. Zanim jeszcze dojdziemy do lady na końcu pomieszczenia, podchodzi do nas wytatuowana dziewczyna, która z ilością żelastwa w skórze mogłaby konkurować z dowolnym złomowiskiem. Jest miła, tak mi się wydaje, bo zaraz kieruje nas na popękaną kanapę przy ścianie wciskając do rąk katalogi z masą różnych rysunków. Zachęca resztę do skorzystania z okazji i nawet udaje jej się namówić pijanego Ericka. Przybijam sobie z nim piątkę, a potem zanurzam się między laminowane strony szukając czegoś epickiego.
    - Poważnie, Lance? Uważasz, że Johnowi się to spodoba?
    Mój brat zerka mi przez ramię. Nie wiem czy mówi o tatuażu na który teraz patrzę czy ogólnie o pomyśle, ale za bardzo się najarałem żeby mnie zniechęcił.
    - O boże, ale jesteś sztywny. Wyluzuj trochę, co? Zobacz, to by było świetne, nie? - Podsuwam mu pod nos barwny wzór rudzika z rozłożonymi skrzydłami. - John uwielbia ptaki. Sprawię mu jednego, na którego będzie mógł patrzeć przez cały czas. - Śmieję się głośno i zaraz mówię reszcie gdzie chciałbym go wytatuować, co spotyka się z aprobatą suto podlaną rubasznym śmiechem i sprośnymi żartami. Ktoś rzuca, że robienie sobie tatuażu na podbrzuszu za pierwszym razem to nienajlepszy pomysł, ale co oni tam wiedzą! Jestem twardym facetem z Kanady, potomkiem górników i drwali, dam sobie radę z małym ukłuciem, nie?
    Dziewczyna z kolczykami aprobuje mój wybór. Pewnie dlatego, że to nie jest mały tatuaż i będzie mnie trochę kosztował, ale raz się żyje!
    Prowadzi mnie do jednego z foteli i prosi żebym poczekał na tatuażystę, więc wskakuję na miejsce. Trochę mnie nosi. Ekscytuję się, a poza tym nigdy nie potrafiłem usiedzieć w spokoju w jednym miejscu. Bawię się swoją fedora, podrzucając ją i łapiąc w locie. Nie zawsze udaje mi się złapać, moja koordynacja po alkoholu ssie na całej linii. Mam też dobry widok na kanapę, na której wciąż siedzą moi ludzie i rozprawiają o czymś próbując przekrzyczeć bas jakiegoś klubowego kawałka lecącego w tle. Erick pokazuje mi kciuk w górę więc odpowiadam tym samym, ale zaraz w pole widzenia wchodzi mi gość, który przyciąga moje spojrzenie skuteczniej niż on. To chyba przez urocze, trochę krzywe siekacze, które odsłania w sympatycznym uśmiechu. Albo krzaczaste brwi nad łagodnymi oczami. Nie wiem, ale rozpromieniam się na jego widok jakby ktoś właśnie polał mi kolejną kolejkę.


    Ostatnio zmieniony przez Owoc dnia Sob 23 Paź 2021, 12:27, w całości zmieniany 1 raz
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    Patience Empty Re: Patience

    Pisanie by Averil Sob 23 Paź 2021, 10:01

    Hayden:


    Chociaż odpowiada mi klimat imprezy, panujący na nocnej zmianie, zdecydowanie nie jestem jej największym fanem. To czas na życiowe błędy, na szczęście cudze, bo przecież każdy idiota wie, że po alkoholu nie robi się tatuaży. I nie, nie chodzi mi tu o dobór wzorów czy samo “mieć, czy nie mieć, oto jest pytanie”. 
    Jedynym powodem, dla którego Art Machine jeszcze stoi, zamiast spłonąć do samej piwnicy, jest to, że w zasadzie wszyscy nasi klienci to turyści. Przecież żaden normalny mieszkaniec Vegas by tu nie przyszedł. Jest tu bezsensownie drogo i tłoczno. W dodatku ja jak ja, ale za higienę pracy innych nie ręczę. Wiadomo, że z dala od centrum jest lepiej i taniej.
    Cóż, każdy musi gdzieś pracować. A to miejsce jest dobre, zwłaszcza na początek. Płacą całkiem przyzwoicie, można dorobić na napiwkach… Można też zarobić w gębę, ale to raczej sporadycznie, Izzy o to dba. No i przynajmniej nie muszę już waletować na kanapach znajomych, jak to było w starych, nie-za-dobrych czasach tuż po tym, jak ojciec wypieprzył mnie z domu.
    Ach… Magia wspomnień.
    Zbliża się trzecia nad ranem, godzina wilka i samców alfa, w moich żyłach płynie już trochę wódki i nie tylko wódki, bo tu nie da się pracować na trzeźwo, nie w nocy. Ciężka, klubowa muzyka rezonuje mi w kościach, w powietrzu jest gęsto od papierosowego dymu, którym idzie się najarać nawet jeśli samemu się nie pali. Mam chwilę przerwy, więc obracam się bez sensu na jednym z taboretów, od czasu do czasu zerkając na to, co dziabie Matt, nasz stary wyjadacz, jakiejś podekscytowanej małolacie. Są już w połowie wzoru, a ta przed chwilą zaczęła się zastanawiać, co powie jej matka, jeśli to zobaczy.
    Na to już za późno, maleńka. W podstawówce miałem gumkę do ścierania tuszu, ale tutaj już nie pomoże. 
    Nie rozumiem, dlaczego dziewczyna nie doceniła żartu.
    Mnie bawi. 
    - Biorę ślub! - ten wrzask od progu przebija się nawet przez muzykę i zwraca uwagę wszystkich w studio, budząc ogólny entuzjazm i wesołość. Nawet jeśli w Vegas na śluby czy wieczory kawalerskie można się natknąć na każdym kroku, pijani ludzie potrafią cieszyć się ze wszystkiego. 
    Ja też się cieszę, bo czemu mam się nie cieszyć, ten blondasek wygląda, jakby wygrał na loterii milion dolarów, więc odpuszczę mu, choćby chciał sobie wytatuować najbardziej sztampowy wzór świata, w najdziwniejszym miejscu. Jak choćby imię swej ukochanej wpisane w serce, lub - co gorzej - znak nieskończoności. 
    Przyszli dużą grupą, ale zaraz przejmuje ich Alice, wciskając w ręce katalogi.
    Czyli jednak tatuaż, nie kolczyki. 
    Dobrze. 
    Skoro tak, w czasie, w którym oni przeglądają dostępne wzory, ja palę papierosa w ekspresowym tempie i idę porządnie umyć ręce. Zanim wrócę, ten blondasek już siedzi w fotelu, przy którym zazwyczaj pracuję. Alice poklepuje mnie po ramieniu i pokazuje, żebym zgarnął parawan z zaplecza.
    Czyli dziś promocja. Dwa w jednym. Pieniądze na czynsz i oglądanie ładnego ciała. 
    Nawet jeśli gość wygląda trochę na borsuka z głuszy i niedługo się hajta.
    Wszystko ma na właściwym miejscu, a patrzenie to jeszcze nie zbrodnia, nie?
    Śmieję się do niego, targając ten parawan, bo ciężko się nie śmiać, skoro on sam jest taki uchachany. I najwyraźniej nie może już się doczekać, albo nałykał się czegoś, co nie pozwala mu usiedzieć w miejscu. Jeszcze lepiej. 
    Nie ma to jak alkohol i chemia, wypacane z organizmu, w połączeniu z tuszem, który ktoś załadował pod skórę. Przecież to po prostu musi się udać. 
    - Spokojnie, doktorze Jones - śmieję sie z niego, póki co parawan odstawiając niedbale pod ścianą i podchodząc do fotela. Łapię też tę fedorę, którą tak namiętnie podrzuca, kiedy po raz kolejny on ma z tym problem. Zamiast mu ją oddać, zakładam ją sobie na głowę, zawadiacko przekrzywioną, nachodzącą trochę na jedno oko. - Możesz się zrelaksować, nie widziałem żadnych nazistów w okolicy. 
    Siadam okrakiem na taborecie, żeby tak nad nim nie wisieć i kiwam głową w stronę albumu gotowych wzorów, który teraz leży na stoliku obok zajmowanego przez niego fotela. Ten album to moja największa zmora. Mógłbym tworzyć piękne rzeczy, naprawdę. Oryginalne, spersonalizowane i z duszą. Niestety, zamiast tego, zajmuję się przybijaniem pieczątek ze wzornika, jakbym montował klientom tatuaże z gum, tylko na stałe.
    Ale, jak już mówiłem, każdy musi gdzieś pracować.
    Takie już mam ekstrawaganckie hobby, że lubię mieć dach nad głową i nie głodować.
    Jeśli będę miał szczęście, to może, za kilka lat, załapię się do prawdziwego studio. W Vegas czy w zasadzie gdziekolwiek indziej. 
    - Co sobie wybrałeś? - pytam go z uśmiechem, biorąc katalog do rąk. - I gdzie będziemy cię dziabać? 
    Mój uśmiech nawet się poszerza, kiedy zerkam na parawan.
    Mam chęć go zapytać, czy jest pewien, ale zamiast tego podjeżdżam trochę bliżej na tym taborecie, żeby lepiej mu się przyjrzeć.
    - Wypiłeś dużo, czy bardzo dużo? - pytam go, konspiracyjnym szeptem.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    Patience Empty Re: Patience

    Pisanie by Owoc Sob 23 Paź 2021, 11:47

    Parawan? To znaczy, że będę musiał ściągnąć spodnie dalej niż do połowy masztu? Ekstra. Nie ma to jak pomachać ptakiem przed nieznajomym. Musze korzystać, bo później nie będzie takich luksusów. Nie no, żartuję. Nigdy nie spałem z nikim poza Johnem. Tak się składa, że w naszej kilkusetosobowej społeczności nie ma za wielu gejów, przynajmniej takich o których bym wiedział. A nawet jakby byli, tak trochę głupio spotkać się na niezobowiązujący numerek z sąsiadem, którego babka znała twoją babkę, a ojcowie przyjaźnią się od dziecka. Rozwiązłość w Dawson nie wchodzi w grę, nie można się ukryć. Vegas to co innego, podobno tutaj ludzie nie znają ludzi mieszkających w tym samym wieżowcu. Wyobrażam sobie, że paradoksalnie muszą być cholernie samotni, skoro panuje tu taka znieczulica wobec innych mieszkańców. Ale pewnie im łatwiej zaliczyć i zapomnieć. Fascynujące na swój sposób i trochę smutne. Ciekawe czy gdybym urodził się właśnie tu, byłbym podrywaczem zaliczającym facetów co noc? I czy byłbym tak monogamiczny jak jestem? Cóż, nie dowiem się i wcale nie chcę się dowiadywać, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, nie potrzeba mi żadnych zmian.
    Gość łapie mój kapelusz i zasadza go sobie na głowę, a ja musze przyznać, że wygląda w nim lepiej ode mnie. Bardziej przypomina Jonesa ze swoją szeroką szczęką i ciemnymi włosami, poza tym mieszka w Nevadzie, mają tu cieplej niż u nas i widać to doskonale w złocistym odcieniu jego skóry. Ja jestem blady jak ściana, studenci medycyny mogliby studiować na mnie rozkład żył, i mam bardziej pociągłą twarz. Z urodą bliżej mi do Skandynawów, jestem zupełnie niepodobny do nikogo w rodzinie. Mama mówi, że mój dziadek był blondynem i jakimś cudem dostałem po nim w spadku jasne, falowane włosy. Ale ja tam nie wiem, nasz sąsiad, Greg, jest taki nordycki. Może jednak w Dawson da się zatuszować mały skok w bok?
    Wygłupiam się, jasne że. Moi rodzice to najpiękniejszy i najdoskonalszy przykład szczęśliwego małżeństwa jaki widziałem. Ludzie powinni się od nich uczyć jak powinien wyglądać zdrowy związek.
    - Jeśli jakichś zauważysz, daj znać, skopiemy im tyłki. - Udaję dłonią broń, na której cel biorę wyimaginowanych przeciwników, a potem śmieję się głośno. Zaraz jednak skupiam się na katalogu, kiedy go przysuwa.
    - Ten. - Wskazuję na wybranego wcześniej rudzika. Jest barwny i drogi i w moim obecnym stanie umysłu po porostu zajebisty. - Tutaj. - Wciskam palec w podbrzusze, nisko, tuż nad kroczem. - Będzie miał na czym usiąść - rechoczę. Tak, nie jestem trzeźwy, zdecydowanie, do czego przyznaję się bez oporów, kiedy gość nachyla się do mnie konspiracyjnie.
    Też się do niego przychylam.
    - Bardzo dużo - odpowiadam głośnym szeptem z poważną miną i kiwam głową jakbyśmy podzielili jakiś ważny sekret. Jego pytanie nasuwa mi wprawdzie fakt, który nawet nie wiem skąd wziął się w mojej głowie. Ten, że nie powinno się robić tatuażu pijanemu człowiekowi, bo alkohol rozrzedza krew czy coś. Na szczęście jestem zbyt wstawiony żeby się tym przejąć, zresztą jeśli się nie mylę, nie jestem jedynym klientem z procentami w żyłach.
    - Mam ściągać spodnie?
    Pewnie nie powinienem mówić o tym z takim entuzjazmem, ale bawi mnie to cholernie, sam nie wiem dlaczego. I jeszcze zanim gość zdąży mi odpowiedzieć, już sięgam do zamka jeansów.
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    Patience Empty Re: Patience

    Pisanie by Averil Nie 24 Paź 2021, 22:44

    Parskam śmiechem na ten jego niewybredny żart o gałęzi, ale raczej dlatego, że gość jest słodki i naprawdę przystojny. Nie jestem aż tak pijany, żeby dowcip rzeczywiście mnie bawił, po prostu to jeden z tych ludzi, z którymi z miejsca czuję się dobrze, a jego wyszczerz, potęguje mój wyszczerz.
    - Albo będzie miał kolegę - dodaję, dalej głupio uśmiechnięty.
    Nie oceniajcie mnie!
    Naprawdę jest w moim typie. Gdybym spotkał go w jakimś klubie, zamiast w pracy, na bank bym go podrywał, zwłaszcza w tych tęczowych szelkach i z kolorową fedorą. No… Jeśli mam być całkiem szczery, w pracy też bym się nie krępował, gdyby gość nie wszedł tutaj, drąc się od progu, że się hajta. To dość jasno sugeruje, że nie celuje do różowej bramki. 
    Cóż, pozory mylą.
    Albo on jeszcze nie wie, że gra ze mną w jednej drużynie. Bo gdyby wiedział, przecież nie byłby tym ślubem aż taki ucieszony, nie?
    - W takim razie zrób sobie przysługę i po wyjściu stąd wypij bardzo dużo wody z cytryną - podpowiadam mu, teatralnym szeptem, nadal z twarzą bardzo blisko jego twarzy. Dziary nie mogę mu odmówić, jeśli nie wiecie, wynajem pokoju w Vegas to naprawdę drogie hobby, a gdyby jakimś cudem to dotarło do mojego szefa, już mógłbym pakować swoją maszynkę i kable. Także nic go nie uratuje przed konsekwencjami własnych decyzji, może poza tą wodą, która… No jakieś szanse ma. Jeśli gość nie miewa zbyt podłych kaców. - A jutro staraj się nie spocić.
    Skoro już zadecydował, że będziemy kłuć podbrzusze, faktycznie idę rozstawić ten parawan, dający chociaż namiastkę prywatności. Nadal w każdej chwili ktoś może tu zajrzeć, czy to któryś z pracowników, czy jakiś jego kumpel, ale przynajmniej nie będzie widać jego ptaszków od drzwi. 
    - Ściągaj, ściągaj - kiwam przy tym głową i otwieram jedną z szuflad, w której mam przygotowane gotowce kalek. Czasem w ciągu dnia nie ma wiele do roboty i któryś z tych rudzików jeszcze mi został. Ludzie wolą raczej gwiazdki, czaszki, piórka i kolibry. Motylki ewentualnie. - Z gaciami do kompletu. To nie przypomina malowania flamastrem. 
    Zerkam na niego rozbawiony przez ramię, po czym, oprócz kalki, wyciągam jeszcze zwykłą maszynkę i piankę do golenia. Przecież nie wydziaram go przez łoniacze. 
    - Ryzykujesz sam? - pytam, coraz bardziej rozbawiony, pokazując mu ten sprzęt. Idę o zakład, że tego nie przemyślał, nie zdaje się w nastroju do przemyśleń. - Czy ja mam czynić honory?
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    Patience Empty Re: Patience

    Pisanie by Owoc Pon 25 Paź 2021, 19:43

    Koleś załapał a ja zacieszam jak głupi, jakby podłapywanie głupich żartów o fiutach było najwyższą formą poczucia humoru, którego byle kto nie doceni.
    - Będzie miał dużego kolegę - podkreślam, bo wiecie, rudziki to małe ptaszki, a ja jestem wstawiony i w nastroju do sprośnych żartów.
    Że co? Że nie należy chwalić się rozmiarem przypadkowemu kolesiowi? Też coś. Naprawdę nie mam się czego wstydzić, zaraz się o tym dowie jak tylko pozbędę się spodni z tyłka.
    - Woda z cytryną, tak jest kapitanie! - Salutuję mu rozbawiony bo jakoś nie dociera do mnie, że dziara to nie kalka z gumy do żucia, którą robi się metodą "na ślinę". Przecież nie może boleć za mocno, a potem to już się po prostu ma i tyle, nie? Nie trzeba nic z tym robić. Nawet przez myśl nie przechodzi mi, że to w końcu forma rany. W moich żyłach jest za dużo endorfin i etanolu żebym przejmował się w zasadzie czymkolwiek. Dlatego tak chętnie ściągam te gacie (w połowie łapiąc się na tym, że byłoby prościej gdybym zdjął szelki) i po chwili siedzę ze spodniami w okolicy ud. Przynajmniej połowa mojego ptaszka tkwi jeszcze za gumką bokserek, kiedy widzę jak gość odwraca się do mnie z maszynką i pianką do golenia w dłoni.
    Kurwa, nie przemyślałem tego. Ale ma sens, ma sens.
    Muszę mieć durną minę, bo koleś nadal jest uchachany jak cholera. Gdyby nie to, że ma taki seksowny uśmiech, wkurzyłbym się, że robi sobie ze mnie jaja.
    - Moja koordynacja jest do kitu, możesz czynić - wypalam bez zastanowienia, bo to przecież doskonały pomysł żeby obmacał mnie słodki tatuażysta parę dni przed ślubem. Zresztą na bank mi nie stanie, nie w takich okolicznościach i z taką ilością alkoholu we krwi.
    Pewnie ku jego uldze moje podbrzusze nie wygląda jak afrykański busz - przycinam kłaki równiutko bo nie lubię jak się plączą, także nie ma za wiele do roboty. Jasne włoski ciągną się jednak aż do pępka.
    - Normalnie robicie takie rzeczy, czy dostałem specjalną usługę? - Uśmiecham się głupkowato i wystarczająco jednoznacznie żeby dostać w pysk jeśli trafiłem na homofoba.

    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    Patience Empty Re: Patience

    Pisanie by Averil Pią 29 Paź 2021, 18:23

    Naprawdę chciałbym się dowiedzieć czy śmieję się dlatego, że on śmieje się tak ładnie i nie chcę się pozbawiać tego widoku, czy może mam jakieś inne powody. Wolałbym inne, chociaż to do mnie podobne. Wpatrywać się jak ciele w tych zajętych albo w heteryków. Albo w takich, którzy są tymi dwoma jednocześnie jak mój nowy, pijaniutki prawie-kolega.
    Pozwalam sobie na to, szczerząc się do niego, bo w końcu na najbliższe… Około godziny, jest do mojej dyspozycji. Więc cieszę się, nawet jeśli jego żarty są głupie. Cóż, przynajmniej nie kłamał, na tyle, na ile mogę ocenić.
    A mogę oceniać, trochę się znam, gdyby kogokolwiek to interesowało.
    Nawet to, że jest tak narąbany, że nie potrafi wydostać się z własnych ubrań, całkiem mnie bawi. 
    - Zuch chłopak - chwalę go ze śmiechem, kiedy pozwala mi się ogolić. To jest moment, w którym część facetów [lasek nie, laski są wbrew pozorom odważniejsze] lubi stchórzyć. Chyba dociera do nich, że jakiś obcy gość chce manipulować żyletką przy ich klejnotach rodowych.
    A żyletka to pikuś, jeśli wziąć pod uwagę igły. 
    Ale też niewielu decyduje się na podbrzusze. Tyłek jest bardziej popularny, kiedy już chcą jakieś miejsce, którego nie ogląda się codziennie. 
    - Normalnie, gdyby to nie były łoniacze, nawet bym cię nie pytał - zapewniam go, wracając na swoje miejsce na taborecie, już z maszynką i pianką. - Bo wiesz. Klient to się zwykle albo nie dogoli, albo zatnie, a moje płótno w tracie malowania i tak krwawi wystarczająco. Ale muszę przyznać, że jesteś chyba pierwszym, który pozwolił mi ogolić ptaka - parskam w końcu. - Tu akurat większość woli się obsłużyć sama.
    Ale, nie ma co przeciągać. Nakładam trochę pianki na jego równo przycięty trawnik i rozprowadzam go kilkoma oszczędnymi ruchami. Golenie goleniem, ale macania nie będzie w cenie, chociaż chętnie bym sobie pomacał.
    Myślę, że mógłby nie zrozumieć, że chcę być zwyczajnie dokładny.
    Poważnie, nigdy wcześniej nie goliłem facetowi ptaka. Idę jeszcze po miseczkę z wodą, potem nachylam się nad nim i odruchowo zdmuchuję kosmyk włosów, który wyrwał się z opaski i teraz łaskoce mnie w nos. Gówno to daje, oczywiście, ale próbuję raz na jakiś czas, delikatnie ale precyzyjnie wodząc maszynką po jego ciele. Odwracam wzrok od skóry tylko w momentach, w których opłukuję żyletkę z nadmiaru pianki i włosów.
    - Teraz już głupio będzie się wycofać - stwierdzam, gdzieś w okolicach połowy. - Ciężko ci będzie wytłumaczyć narzeczonej, czemu skończyłeś kawalerski z wygoloną połową łoniaczy.
    Muszę coś pogadać. Golić go bez słowa byłoby bardziej nieręcznie, zwłaszcza że od czasu do czasu muszę przesunąć palcami po jego gładkiej, śliskiej od pianki skórze. Mam wrażenie, że od tego delikatnego dotyku aż mnie świerzbią końcówki palców.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    Patience Empty Re: Patience

    Pisanie by Owoc Pon 08 Lis 2021, 15:02

    Okej, nie dostaję w pysk, to dobry znak, wiec albo koleś jest wyrozumiały bo klient nasz pan, albo faktycznie nie przeszkadza mu narąbany homoś, który chce tatuaż nad ptakiem. W każdym z  przypadków, to zajebiście, nie zamierzam narzekać.
    Trochę mnie niepokoi ten tekst o krwawieniu, ale powiedziałem A, powiem i B. Za późno żeby zwiewać. Zresztą gdybym to zrobił, chłopaki mieliby ze mnie bekę do końca życia, a nie chcę być znany jako ten, który stchórzył przed byle igiełką, jak dzieciak w gabinecie doktora.
    - Nie wiem czego tu się wstydzić albo bać - mówię z pijackim przekonaniem. - Włosy jak każde inne.
    Jestem mało wstydliwy, rodzice od małego uczyli nas, że to co ludzkie nie powinno nas ograniczać. Każdy ma łoniacze, dziewczynki mają cipki, a chłopcy penisy, nic w tym dziwnego. Tak samo seks - normalna rzecz. I miłość, należna od płci. Tak, wiem, mam zajebistych rodziców.
    Patrzę w dół, jak moje kłaki znikają pod bielą. Gość ma ciepłe palce, przyjemne w kontraście do chłodnej pianki, więc mój wyszczerz zmienia się w leniwy uśmiech. Przez chwilę kontempluję ten widok, czując jak ekscytacja ustępuje miejsca alkoholowemu znużeniu.
    - Narzeczonemu - poprawiam go odruchowo, gdy wspomina o ślubie, a potem łapię się co wypaplałem i robi mi się gorąco. Zerkam na niego niemal przepraszająco. Jasna karnacja sprawia, że jeśli już się czerwienię, to przypominam dojrzałego pomidora i chyba tak właśnie teraz wyglądam. Ale już palnąłem, a on nie dał mi w pysk, więc brnę w to dalej. Nie mam wyjścia. Poza tym, to nie tak, że się wstydzę, ale wiem, że nie każdy jest wyrozumiały, a nie chcę psuć wieczoru ani sobie ani reszcie.
    - Bo wiesz, w tym roku rząd zalegalizował małżeństwa, więc w końcu będzie można żyć normalnie i w ogóle kto się wycofuje, jak się wycofuję? Na pewno nie! - bełkoczę, bardzo kiepsko przechodząc z jednego tematu na drugi. - A w ogóle, to nikt mnie nigdy nie golił, to nawet przyjemne - wypalam na koniec, ani trochę nie łapiąc, że brzmię jak nawiedzony fetyszysta. Nawiedzony homo fetyszysta. Wspaniale.
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    Patience Empty Re: Patience

    Pisanie by Averil Sob 13 Lis 2021, 22:07

    Naprawdę niewiele brakuje, żebym go zaciął, kiedy wyskakuje z tą swoją rewelacją. Czyli jednak robię postępy, to chyba dobrze, że wodzę wzrokiem tylko za zajętymi, za heterykami już niekoniecznie. Nie, żebym teraz zamierzał się przyznać, tak romantycznie, nad jego na wpół ogolonym kutasem.
    Nie moja wina, że skoro trąbił o małżeństwie, pewne założenia poczyniłem z góry. Nevada jest tak daleka od legalizacji małżeństw jednopłciowych jak... Teksas. Na tym poprzestańmy. Pamiętam jeszcze czasy, przed zakazem jawnej dyskryminacji, to wcale nie było tak dawno temu.
    - Skąd tyś się urwał? - pytam go w końcu ze śmiechem, bo śledzę sytuację w miarę na bieżąco. Jego akcent brzmi trochę obco, to fakt, ale nie na tyle, żeby pochodził gdzieś z Europy. Tylko trochę dziwacznie zaciąga. - Masz jakieś wolne miejsca na powrót? Może powinienem rozważyć przeprowadzkę?
    Nie, żeby jakoś bardzo śpieszno mi było do ślubu. Podoba mi się życie kawalera w dużym mieście, Las Vegas, stolica rozpusty, rozpieszcza pod tym względem nawet gejów. Ale miło byłoby po prostu móc. 
    I wiedzieć, że jak już się kiedyś zakocham...
    No.
    To zwyczajnie miła perspektywa. Móc myśleć o normalnym życiu. 
    - Na pewno się nie wycofujesz, z tatuażu też się nie wycofasz, od razu widać, że słowny z ciebie facet - trochę się z niego śmieję i poklepuję go po okrytym spodniami udzie, na tyle, na ile jestem w stanie, wciąż trzymając maszynkę w dłoni. - Mi prędzej kaktus na dupie wyrośnie, zanim tutejsze władze dadzą nam choć trochę praw. Ledwie przestali nas ścigać z widłami.

    Rozluźniam się trochę i reszta moich zabiegów okołofryzjerskich, idzie już gładziej. Jakoś tak lepiej mi z myślą, że gościa nie przerazi inny facet, gdybym go przypadkiem trącił. 
    Odkładam miskę byle gdzie, maszynkę wyrzucam do kosza. Jej los podziela zaraz kilka papierowych ręczników, w które wytarłem dłonie jeszcze zanim naciągnę na nie rękawiczki.
    - To co? - zagaduję go, podjeżdżając na moim taborecie do szafki, w której trzymam przybory, żeby wszystko z niej wyciągnąć. Na pierwszy rzut idzie teczka kalek, którą przygotowuję po trochu, jeśli akurat siedzę w pracy na dniówce. Dniówki tutaj potrafią zanudzić człowieka na śmierć, życie w studio kręci się tylko nocą. - Wyrwałeś coś na kawalerskim? Bez porządnego podrywu się nie liczy.

    Może trochę z nim flirtuję. Tylko trochę, w granicach rozsądku, bo gość jest zaręczony. Ale jest też pijaniutki i zdany na moją łaskę. Poza tym mam poczucie, że mogę, skoro gramy w jednej lidze. 

    Po odkopaniu odpowiedniej kalki, wyciągam też maszynkę, dwa zestawy igieł, wazelinę, środki do dezynfekcji, kubeczki na tusz... Cały ten majdan, który służy mi do zadawania innym cierpień. 
    - Gdzie dokładnie dziaramy? - pytam, kiedy wszystko już przygotuję, przysuwając kalkę do jego skóry i ustawiając pod różnymi kątami, żeby mógł ocenić, gdzie najbardziej mu się spodoba.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    Patience Empty Re: Patience

    Pisanie by Owoc Sro 29 Gru 2021, 19:38

    Gdybym był mniej wstawiony może zauważyłbym jak kolesiowi drga ręka gdy przyznaję się do swojej orientacji. Może nawet bym wtedy spanikował albo przynajmniej próbował się jakoś wykręcić, ale jestem wspaniale znieczulony. No i umówmy się, gdybym był trzeźwy w życiu niemiałbym tak długiego jęzora. Także nie dostrzegam zaskoczenia, ale dostrzegam uśmiech i momentalnie sam szczerzę się szeroko. Pan tatuator ma zaraźliwy śmiech.
    - Z Dawson City, jestem Kanadyjczykiem. Wbijaj, moja rodzina prowadzi hotel, mamy dużo miejsc. Dawson jest piękne, takie wiesz, kameralne. Mało nas tam, ale jesteśmy jak jedna wielka rodzina - wypalam od razu, zanim jeszcze dotrze do mnie sens jego słów, wiecie, że to w kontekście legalizacji małżeństw, nie wycieczki krajoznawczej czy idealnego miejsca do życia. Po fakcie dociera do mnie też, że właśnie przyznałem się do bycia małomiasteczkowym gościem, co pewnie spowoduje, że będzie patrzył na mnie jak na wsiuna, ale szczerze? Mam to gdzieś. Jestem dumny z Dawson i z Kanady. Nie wstydzę się swojego pochodzenia, ani orientacji. Chociaż za to ostatnie można dostać w mordę.
    - Jasne, że tak. Dobrze, że widać to na pierwszy rzut oka - przytakuję mu, gdy prawi mi komplement nie bardzo pojmując, że się ze mnie nabija. Czuję się totalnie rozluźniony i ośmielony chociaż prowadzimy rozmowę nad moim prawie ogolonym ptakiem w głośnym, zadymionym wnętrzu salonu tatuażu. Pewnie czuję się tak przez alkohol, chociaż myślę że swoboda kolegi, jego dłoń na moim udzie i palce na podbrzuszu, mają w tym swój udział. No i parawan, oczywiście. On też pewnie się przyczynia wydzielając nam z zatłoczonej sali kawałek osobistej przestrzeni.
    I w końcu następuje moment, w którym mój zalany, powolny mózg łapie fakt, że koleś który goli mi fiuta też jest gejem. Inaczej nie mówiłby nam w kontekście praw, co nie?
    - O, super! - Moja elokwencja powala. - Znaczy, fajnie że trafiłem akurat na ciebie, a nie jakiegoś homofoba co dałby mi w pysk, nie że nie macie w Vegas praw. To akurat chujowo.
    Osobiście nie doświadczyłem wielu przejawów homofobii, nie takich skrajnych. Zawsze miałem ludzi, którzy stali za mną murem, nie musiałem bać się całkowitego wykluczenia. Oczywiście było parę osób, które się odwróciło, kilka sytuacji gdy mnie szykanowano, ale nic ponad to. Nie mam pojęcia jak źle może być w dużym mieście. Ciekawe jak kolega sobie z tym radził? Nawet mam chęć zapytać, jednak on sprawnie kończy zabiegi fryzjerskie i sam zadaje pytanie nieco odbiegające od tematu moich myśli. Unoszę brwi uśmiechając się półgębkiem. Wiem, co się mówi o kawalerskich, że to ostatnia szansa żeby coś zaliczyć zanim włoży się na palec obrączkę, ale serio, nie jestem taki. Nie zdradziłbym Johna, poza tym nigdy nie podrywałem żadnego faceta prócz mojego obecnego narzeczonego. Bo niby gdzie miałbym to robić? Nie mam wprawy. Nie znam innych gejów prócz naszej dwójki, poważnie.
    Aż do teraz.
    - Jeszcze nie - posyłam mu czarujący, pijacki uśmiech. Nie powinienem, prawda? Wiem, że nie powinienem. Jestem zaręczony. Ale on jest obcym homo gościem z Vegas, który zniknie z mojego życia z momentem opuszczenia studia. Przecież nic się nie stanie jak trochę z nim poflirtuję.
    - Poważnie się nie liczy? - dopytuję - nie strasz mnie, jestem facetem z małego miasteczka, nie mam wprawy w wyrywaniu. A jeśli mi się nie uda? - Wodzę za nim spojrzeniem, a gdy podjeżdża do mnie ze wszystkimi potrzebnymi narzędziami w końcu odklejam od niego wzrok i przyglądam się całemu zestawowi urządzeń, których nigdy nie widziałem na oczy. Przyznaję, są trochę straszne. I te gumowe rękawiczki, jak u lekarza. Ale jak już obaj mówiliśmy, jestem gościem, który się nie wycofuje, wiec grzecznie czekam na instrukcje.
    - Tutaj - odpowiadam gdy pyta gdzie dokładnie chcę mieć tatuaż. Przykrywam jego dłoń przytrzymującą kalkę własną i przesuwam ją na właściwe miejsce, zatrzymując jakieś dwa centymetry nad penisem. - Chyba, że powinno być wyżej? Albo niżej? - Podnoszę wzrok i na sekundę zagryzam wargi żeby powstrzymać cisnący się na usta dwuznaczny uśmiech.
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    Patience Empty Re: Patience

    Pisanie by Averil Sro 29 Gru 2021, 21:38

    Gość mówi o tym Dawson, jakby było centrum wszechświata albo przynajmniej mekką turystów, a ja nie mam pojęcia, o czym bredzi, do momentu, w którym dorzuca mimochodem, że jest Kanadyjczykiem. No tak. To wiele wyjaśnia, włącznie z jego aparycją buszmena i brodą drwala. Muszę przyznać, że ma jaja i nie czynię tego wyłącznie na podstawie obserwacji. Nie wiem nic o Dawson, ale nie brzmi mi na metropolię - o ile w Kanadzie jakiekolwiek są, w co śmiem wątpić. Tutaj ciężko jest być zdeklarowanym gejem. A to przecież Vegas do cholery. Światowe centrum seksu i rozpusty. Chociaż wygląda na to, że Kanadyjczycy są uprzejmi i w tej kwestii. Śmieszny naród.
    Naprawdę śmieszny.
    Momentami czarujący, odnoszę wrażenie, choć patrzę przy tym na chłopa z mieszaniną politowania i rozbawienia. I może odrobiną rozczulenia, taki jest naiwny i entuzjastyczny. Chyba nie załapał moich żartów, ale pewnie nie powinienem wymagać od niego zbyt wiele w tym stanie. Może to i lepiej. Jego szczera prostolinijność sprawia, że czuję się źle ze swoim wiecznym ironizowaniem i złośliwościami. 
    Jeszcze nie.
    Mogę się założyć, że za żadne skarby nie, nie wygląda mi na takiego. Wygląda mi na gościa, który zakochuje się na zabój w chłopaku z sąsiedztwa i spędza z nim resztę życia. Idę o zakład, że on i ten jego narzeczony, zestarzeją się razem w domu z gankiem i białym płotem. I do końca życia będą się trzymać za ręce. Ta myśl sprawia, że robi mi się trochę melancholijnie, ale tylko na chwilę. Bo pan "za żadne skarby nie" podłapuje moje delikatne flirty, albo sam postanawia zacząć, bez świadomości moich wcześniejszych zabiegów. I uderza zaraz z grubej rury.
    A ja zwyczajnie muszę parsknąć, bo robi to z gracją czołgu.
    - Słuchaj, stary, tak czy siak przez część pracy będę cię musiał trzymać za chuja - mówię, szczerząc w okazałym uśmiechu wszystkie moje niezbyt równe zęby. Nieświadomie. Świadomie raczej ich nie odsłaniam. Nie uważam, żeby stanowiły jakiś szczególnie atrakcyjny widok i gdybym miał pieniądze, pewnie bym je wyprostował. Marzenia ściętej głowy. 
    Smaruję go wazeliną, po czym przykładam kalkę w miejsce, które wybrał i przez chwilę dociskam ją mocno dłonią, żeby kontur miał szansę się odcisnąć. Dopiero wtedy zdejmuję ją delikatnie, dbając, żeby przypadkiem nie rozmazać wzoru.
    - Poważnie się nie liczy - potwierdzam przy tym, zerkając na niego z błyskiem w oku i tym uśmiechem, który mam zarezerwowany wyłącznie dla przystojniaków w tęczowych klubach. - Jeśli nic nie wyrwiesz, będziesz musiał przyjechać jeszcze raz i próbować dalej. Dużo masz czasu do tego ślubu? Nie wiem, czy możesz sobie pozwolić na tego typu opóźnienia. 
    Czas przemyśleć swoje życiowe decyzje. Naprawdę flirtuję z obcym gościem, nad jego gołym kutasem. I to jeszcze nie jest takie dziwne. Chodzi raczej o samą instytucję narzeczeństwa i małżeństwa, do których nie mam zazwyczaj zbyt wiele szacunku. Ale, jakimś cudem, fakt, że wychodzi za innego faceta, podnosi ich rangę i znaczenie w moich oczach. 
    - Jeśli nie wyrwiesz nic do rana, kończę o piątej. Poratuję cię.
    To też nie wiem, skąd wychodzi. W założeniu miało być żartem i chyba tak brzmi. Tyle że gość w tym stanie słabo łapie żarty, miałem już na to dowody.
    Cholera, naprawdę jestem aż tak łatwy?
    No dobra, trochę jestem, zabijcie mnie.
    Jeśli życie jest jak pudełko czekoladek, to jestem przy nim jak gruby dzieciak ze śladami po cukrzycy. Po prostu zazwyczaj lubię o sobie myśleć lepiej.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    Patience Empty Re: Patience

    Pisanie by Owoc Sob 22 Sty 2022, 22:04

    Trochę mnie zatyka kiedy gość parska śmiechem i stwierdza bez ogródek, że przez jakiś czas będzie zmuszony do trzymania mnie za fiuta. Wbijam w niego spojrzenie z pogranicza niedowierzania i rozbawienia. Sam nie wiem co chciałem wywołać swoim poprzednim gestem i subtelnym flirtem, ale chyba nie byłem gotowy na taką bezpośredniość. Dociera to do mnie z opóźnieniem, jak wszystko po wypiciu morza alkoholu i przez chwilę śmieję się głupkowato, nie mając pojęcia jak inaczej mam na to zareagować. Tak więc jego słowa pozostają bez komentarza.
    Trochę kręci mi się w głowie, więc odchylam ją na moment i wciąż uśmiechnięty przymykam oczy pozwalając mu pracować. Rejestruję jak od jego dłoni przyciskającej kalkę, rozlewa się przyjemne ciepło i niemal żałuję, że ją zabiera. Cholera, przez chwilę myślę nawet, że zajebiście by było gdyby zsunął ją niżej, a należy nadmienić, ze takie myśli są bardzo niebezpieczne w moim obecnym położeniu. Przecież nie chcę żeby mi przy nim ostentacyjnie stanął. Na szczęście to mało możliwe przy ilości wypitych przeze mnie drinków i szotów.
    Uchylam powieki gdy mówi, że poważnie się nie liczy i pomimo zalania, kiedy dostrzegam jego uśmiech i znaczące spojrzenie, robi mi się gorąco. Bezmyślnie oblizuję wargi, ale jego pytanie trochę mnie studzi. Ślub, tak, właśnie. Ślub, John i szczęśliwe życie u jego boku. Przecież nigdy nie poszedłbym do łózka z kimś innym, nie ma mowy, nawet jeśli ten ktoś ma niesamowicie ujmująco krzywe siekacze i chyba jest chętny. Chyba. Albo robi sobie ze mnie jaja, a ja się ekscytuję jak jakiś dureń.
    - Za tydzień, a wylatujemy po jutrze. Raczej nie zdążę wrócić - odpowiadam i znów się śmieję, tym razem trochę nerwowo. Mam swoje flirty, proszę bardzo. Ale przecież mogę to obrócić w żart, prawda? Tak chyba będzie bezpieczniej, zanim wpakuję się w coś z czego nie będę potrafił się wykręcić.
    - Sądząc po tym jak szybko pochłaniam kolejne drinki, nie wiem czy o piątej będzie mi jeszcze stawał - stwierdzam prostolinijnie. Już teraz nie wiem czy by mi stanął, także w sumie o czym ja w ogóle myślę? - Ale mogę przyjść o piątej i odprowadzić cię do domu. - Co ja bełkoczę? Boże, powinienem się zamknąć, a nie wlepiać w niego maślane spojrzenie.

    Sponsored content

    Patience Empty Re: Patience

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Czw 28 Mar 2024, 19:52