Puścił go w końcu, chociaż dość niechętnie.
- Możliwe. Obok Arendel jest jeszcze.. - urwał widząc chłopca i zamilkł. Skinął głową, nie było już wątpliwości. To sławne Arendel, wraz z jego mieszkańcami i smokiem
- Jaki On malutki - wyrwał nagle, zaskoczony tym. Poznał Gavina jako wielkiego smoka, potężnego, zbudowanego i cholernie niebezpiecznego. Dziwnie więc było ujrzeć go jako dziecko, zupełnie jakby taka istota nie miała prawa być dzieckiem. Aż lekko się uśmiechnął
- Jest. Ale co to oznacza... Mamy go zabić? - spytał ciszej i zrobił krok do przodu gdy nagle nabrał powietrza i spojrzał na śnieg pod kopytami.
Przywykł do twardej powierzchni piekła, tylko takie podłoże znał. Miękki, chrupiący śnieg kojarzył mu się jedynie z plagą i... I tyle. Nie zaznał dotyku innego podłoża i było to niezwykle fascynujące. Aż otworzył szeroko oczy i przestąpił kilka razy w miejscu
Żołnierze biegli rozzłoszczeni, gdy nagle się wywrócili. Ot.. Gapiostwo. Poślizgnięcie. Wpadli na siebie zupełne jak z jakiegoś żartu, dając czas na ucieczkę chłopcu. A zakapturzona, niska postać poruszyła się w cieniu, cofając powoli.
***
- Ważne! - wyrwał zaraz a po jego uszkach nie pozostał nawet ślad. Zupełnie jakby nigdy nic nie znajdowało się na jego głowie, poza rogami.
- Soku? - zainteresował się i uśmiechnął - Ogródek. Soki.. Ktoś tu mnie rozpieszcza! - wyrwał i podniósł się nagle do siadu z pełną werwą. Nie było tak łatwo go zmęczyć.
Znieruchomiał nagle na moment i zmarszczył powoli brwi
- Mam wrażenie...Że coś się zmieniło. - przyznał cicho i rozejrzał jednak niczego nie dostrzegł. Pokręcił głową i uśmiechnął się - To nic.
- Możliwe. Obok Arendel jest jeszcze.. - urwał widząc chłopca i zamilkł. Skinął głową, nie było już wątpliwości. To sławne Arendel, wraz z jego mieszkańcami i smokiem
- Jaki On malutki - wyrwał nagle, zaskoczony tym. Poznał Gavina jako wielkiego smoka, potężnego, zbudowanego i cholernie niebezpiecznego. Dziwnie więc było ujrzeć go jako dziecko, zupełnie jakby taka istota nie miała prawa być dzieckiem. Aż lekko się uśmiechnął
- Jest. Ale co to oznacza... Mamy go zabić? - spytał ciszej i zrobił krok do przodu gdy nagle nabrał powietrza i spojrzał na śnieg pod kopytami.
Przywykł do twardej powierzchni piekła, tylko takie podłoże znał. Miękki, chrupiący śnieg kojarzył mu się jedynie z plagą i... I tyle. Nie zaznał dotyku innego podłoża i było to niezwykle fascynujące. Aż otworzył szeroko oczy i przestąpił kilka razy w miejscu
Żołnierze biegli rozzłoszczeni, gdy nagle się wywrócili. Ot.. Gapiostwo. Poślizgnięcie. Wpadli na siebie zupełne jak z jakiegoś żartu, dając czas na ucieczkę chłopcu. A zakapturzona, niska postać poruszyła się w cieniu, cofając powoli.
***
- Ważne! - wyrwał zaraz a po jego uszkach nie pozostał nawet ślad. Zupełnie jakby nigdy nic nie znajdowało się na jego głowie, poza rogami.
- Soku? - zainteresował się i uśmiechnął - Ogródek. Soki.. Ktoś tu mnie rozpieszcza! - wyrwał i podniósł się nagle do siadu z pełną werwą. Nie było tak łatwo go zmęczyć.
Znieruchomiał nagle na moment i zmarszczył powoli brwi
- Mam wrażenie...Że coś się zmieniło. - przyznał cicho i rozejrzał jednak niczego nie dostrzegł. Pokręcił głową i uśmiechnął się - To nic.