- Spoiler:
- Calvin Marshall Reeve || 20 lat || 18 lipiec
Rak || Pedał || 172 cm wzrostu
ARh- || 71 kg || szczupła budowa
Czarne włosy || Niebieskie oczy
student pierwszego roku informatyki
* Nigdy nie był specjalnie przywiązany do brata. Jego fascynacja nim zaczęła się dopiero, kiedy tamten wyjechał na studia i stał się dla Calvina niedoścignionym wzorem do naśladowania. Spotykał się z nim od święta raz czy dwa do roku i spotkania te wywierały na nim coraz większy wpływ. Był pod ogromnym wrażeniem tego, jak bardzo zmienia się jego brat i w którymś momencie poczuł, że nie podziwia go jedynie bratersko, a zaczyna pragnąć i fantazjować...
* ...To tylko przypadek, że dostał się na tę samą uczelnię co brat, a wylądowanie z nim w jednym pokoju, to żaden podstęp, tak jest taniej i wygodniej...
* Gdyby tylko braciszek nie miał dziewczyny! Calvin z całych sił nienawidzi tej cycatej i jak na jego gust zdecydowanie zbyt głośnej i zbyt często bywającej... Ta niechęć jest obustronna, zwłaszcza że oboje robią wszystko, by dla siebie zdobyć uwagę jednego faceta.
* Calvin długo ukrywał swoją orientację, wyszła na jaw pod koniec liceum. Niemniej jednak wiedzą o jego orientacji wszyscy znajomi, zarówno jego, jak i wspólni z bratem. Nie wie tylko brat. I rodzice.
* Rodzice chłopaków są bardzo surowi i konserwatywni. Ich poglądy śmiało można sklasyfikować jako antyhomo i gdyby czasy były inne, ojciec ganiałby pedałów z widłami, a matka paliłaby ich na stosie. Gdyby dowiedzieli się o orientacji syna, zapewne wyrzuciliby go z domu. Po serii terapii, leczeń i egzorcyzmów. Dlatego Cal w życiu nie zamierza im się przyznać, a brata zamierza podziwiać w odległości.
* ...z odległości dwóch metrów, bo około tyle miejsca jest pomiędzy ich pokojami. A dzielenie łazienki i robienie sobie dobrze za drzwiami sypialni to nie jest zdecydowanie to, czego Calvin by chciał, ale jak się nie ma co się lubi...
* Bardzo dużo pali jak się wkurwi, normalnie nie sięga po szlugi nawet przez tydzień.
* Lubi nadużywać alkoholu.
* Po liceum nie poszedł na studia od razu, bo wygrał stypendium informatyczne i wyjechał do Barcelony, gdzie na rok ugrzązł w jakiejś snobistycznej korporacji, z której wrócił z całkiem nieźle wyposażonym kontem. Więc do momentu przyjechania na studia, nie widział się z bratem ponad rok.
* Bardzo chce zrobić sobie tatuaż i przebić język, ale nie miał go kto potrzymać za rękę i do tej pory tchórzył.
* Nie był nigdy w stałym związku, ale partnerów miał kilku. Mimo wybuchowego charakteru i bezczelności, z którą toruje sobie drogę przez świat, nie jest w stanie dominować; zawsze się jakoś wycofuje.
* Nie jest romantyczny i nie oczekuje delikatnego miziania i słodkich słówek. "Skoro boli, znaczy że żyję". Ma wysoki próg bólu i lubi ostrą zabawę.
* Póki co robi wszystko, by brat się nie dowiedział o jego orientacji; jeśli już to nastąpi (i zależy w jaki sposób, ale oby fajny) wtedy będzie robił wszystko, by i brat przyznał się do tego, że tak do końca to on nie jest hetero, a cycaty bluszcz tylko im przeszkadza.
* Ma na swoim ciele sporo blizn będących pamiątkami po jego burzliwej przeszłości. W tej chwili chłopiec przestał być chłopcem i stał się mężczyzną, a o bliznach nie ma pojęcia nikt. Może dlatego, że nie zwykł rozbierać się zupełnie do naga przed rodziną.
* Pod lewym okiem ma bliznę w kształcie krzyżyka. Wyciął ja sobie pod wpływem różnych środków pewnej gorącej nocy w Barcelonie.
* Uwielbia mocne, męskie perfumy, ciemne ubrania i ciężkie buciory.- wygląd:
I mógł tam zostać, z palcem w dupie znalazłby robotę, ale wybrał studia.
Brat nie miał nic przeciw. Chyba nie. W każdym razie przygarnął młodszego braciszka do swojego pokoju jako że obaj uczęszczać mieli na tę samą, renomowaną uczelnię. Rzecz jasna na zupełnie inne wydziały, do tego zdolności Calvina i niektóre robótki mogły w przyszłości zrobić go podopiecznym brata, ale...
Nie brał z sobą zbyt wielu rzeczy, skromne dwie walizki wystarczyły i dzierżąc je radośnie stanął przed odpowiednimi drzwiami w akademiku.
Miał mieszane uczucia. Sporo się zmieniło odkąd widzieli się ostatnio. Przede wszystkim grzeczny, chucherkowaty chłopiec dorósł i zmężniał. Miesiące na siłowni też swoje zrobiły. No i... miał swój coming out. Tylko brat i rodzice nie wiedzieli, że młodszemu Reeve'owi staje tylko i wyłącznie na widok facetów.
Nikomu także nie powiedział o obsesji na punkcie Allana. Wszyscy wiedzieli, że był zapatrzony w starszego brata, ale nikt nie wiedział, że ma na telefonie wszystkie jego możliwe zdjęcia. Był przystojny. Niesamowicie pociągający. I miał dziewczynę.
Młodszy Reeve jej nie znał, ale...
Już jej nie lubił.
Nie miał nic do kobiet, naprawdę. Lubił je i doceniał ich piękno. Nie pociągały go fizycznie, ale na niektóre patrzył z przyjemnością. Ale nie na Cornelie. Obawiał się trochę spotkania z nią, ale póki co o tym nie myślał. To brat wypełniał jego myśli.
— No otwieraj, kretynie... — wymamrotał gwałcąc waleniem w drzwi spokój w akademiku. Co z tego, że było grubo po północy, on miał być ze trzy godziny temu i do teraz nie dawał znaku życia? Z kumplem trochę wypili i i tak ryzykowali jadąc na podwójnym gazie. Przestąpił z nogi na nogę i położył na ziemi siatkę wypchaną drogimi trunkami.
Był ciekaw czy Allan go rozpozna. MOCNO się zmienił, na dodatek sam nie dodawał nigdzie zdjęć i poblokował wszelkie profile na portalach społecznościowych w obawie, że info o jego orientacji mogłoby dotrzeć do kogoś z rodziny. Miałby przejebane... a i to mało powiedziane.
— Allan, otwórz, chce mi się lać. — krzyknął bez skrępowania i zabębnił w drzwi jeszcze raz. A chuj go obchodziło, że wali piwskiem, a brat pod wpływem hałasu mógł się przestraszyć i wpaść ze swoją panną...
— No, kurwa, jeśli się ruchasz, a ja tu kwitnę, to zapierdolę... — wymamrotał pod nosem. Zwykle nie był tak wulgarny... zwykle... dawniej nie powiedział nawet DUPA. Grzeczny, grzeczny chłopiec. Do ruchania w dark roomach i zwiedzania gejowskich kibli.
Naprawdę nie mógł się doczekać spotkania.