- Proszę pójść z nami po... - zamilkli, gdy drzwi się otworzyły i pojawił się w nich Ander. Wyglądał na wkurzonego, że mu przeszkadzają, a to nigdy nie wróżyło nic dobrego. Ochroniarze cofnęli się i zaczęli przepraszać za zamieszanie, ale nie mieli zamiaru odpuścić.
- Nie zabije cie... Już z nim o tym rozmawiałem - spojrzał na Ryana i uśmiechnął się wesoło - Powinieneś pójść, jak dobrze pójdzie dostaniesz kasę. Zapewne będzie chciał mnie wycenić, zaproponuje ci jakąś sumę żebyś zniknął z mojego życia, ale to nie możliwe w końcu jestem twoim kapitanem, więc w sumie gówno może Ci zrobić. Weź kasę. Ja będę udawał, że nic nie wiem, a ty oddasz mi 1/3. To nie pierwszy raz gdy tak robi - wzruszył tylko ramionami
- Nie zabije cie... Już z nim o tym rozmawiałem - spojrzał na Ryana i uśmiechnął się wesoło - Powinieneś pójść, jak dobrze pójdzie dostaniesz kasę. Zapewne będzie chciał mnie wycenić, zaproponuje ci jakąś sumę żebyś zniknął z mojego życia, ale to nie możliwe w końcu jestem twoim kapitanem, więc w sumie gówno może Ci zrobić. Weź kasę. Ja będę udawał, że nic nie wiem, a ty oddasz mi 1/3. To nie pierwszy raz gdy tak robi - wzruszył tylko ramionami