Erick Raven, 17 lat, Amerykanin
Lubił szkołę. Był tam pieprzonym panem, a ludzie uważali na to, żeby mu nie podpaść. Mógł wszystko! Nie myślał o tym, że to się skończy i za chwilę zacznie funkcjonować w normalnym życiu, które już na pewno nie będzie go tak rozpieszczało. Znaczenie miało tu i teraz, gdzie było mu cholernie dobrze.
Zawsze przychodził spóźniony i wielu nauczycieli nie zwracało już na to uwagi. Wiedzieli, że jest niereformowalny, więc starali się go ignorować. Oni dla niego samego też nie byli istotni - ważniejszy był posłuch wśród rówieśników.
Kiedy więc rozpoczął się nowy semestr, przyszedł dopiero na trzecią lekcję, którą była godzina wychowawcza zorganizowana tylko po to, żeby poznać nowego opiekuna klasy. Poprzedni podobno skoczył z mostu... Złe miejsce dla słabych ludzi, zdecydowanie.
Wszedł do sali, mruknął pod nosem coś w formie powitania i przeszedł na sam tył pomieszczenia, żeby tam usiąść w ławce. Dopiero wtedy przyjrzał się nauczycielowi, mrużąc lekko oczy, obserwując go.
Siedział w tej szkole o rok za długo i do tej pory nie widział nikogo przystojnego... Miłe zaskoczenie.