Papieros pomógł mu się trochę uspokoić i opanować nerwy, nie chciał przecież roznieść w pył swojej ulubionej kawiarni, ale ta nowa kelnerka naprawdę go denerwowała. Za często im się przyglądała, wręcz cały czas podążała za nimi wzrokiem.
Nie śmiał się, gdy Harley zaczepił się o nogę stołu. Chociaż na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Czyżby aż tak mu mącił w głowie, że chłopak nie potrafił już nawet chodzić prosto?
- Co roku organizujemy tę imprezę z chłopakami, pewnie będzie tam pół szkoły, więc jedna laska więcej nic nam nie zaszkodzi… To twoja nowa dziewczyna? Czy może chcesz wykorzystać szansę i ją przelecieć na imprezie? – sam zrobił się zbyt ciekawski. Nie wyobrażał sobie Harleya jako samca alfa, który po prostu rżnąłby i łamał serca. W głębi serca nawet nie chciał, żeby taki był.
Nie odpowiedział mu jednak czy zabiera ze sobą na imprezę jego „zakupy”. Było to zbyt oczywiste, dziwił się nawet, że chłopak zadał mu takie pytanie. Przecież na każdą imprezę wyposażali się w ten sposób, to chyba całkowicie normalne, nie?
Ray wpatrywał się w niego cały czas, nawet jeśli akurat blondyn uciekał wzrokiem, gdzie indziej. Czuł się dziwnie z tym, że nie może oderwać wzroku, a jednak nie ukrywał się z tym. Bycie jebanym nastolatkiem, którego hormony każdą cały czas myśleć tylko o seksie było zjebane, a zachowanie Harleya wcale mu nie pomagało. Jego język leniwie oblizał leniwie łyżkę lodów, ale Ray widział to całkowicie inaczej. Igrał z nim. Kusił go, niczym najgorszy diabeł, dlatego nie mógł się powstrzymać.
- Właśnie to - Pochylił się i zamiast oblizać łyżkę z lodami skosztował ust chłopaka. Były idealnie miękkie do całowania, a od lodów zrobiły się jeszcze bardziej różowe, a do tego tak przyjemnie słodkie. Rozkoszował się nimi przez chwilę, nim pozwolił zaskoczonemu chłopakowi odsunąć się w głąb siedzenia. No ale trzeba było skończyć śnić na jawie i wrócić myślami do zadawanych mu pytań, bo wyobrażanie sobie właśnie takich rzeczy wcale nie pomagało.
- Lubię… warzywa? I czarną kawę – sam nie do końca był pewien co lubi. Nikt nigdy go o to nie zapytał, przecież to było aż tak proste i dziecinne… A jednak nie potrafił na to dobrze odpowiedzieć. Druga strona medalu była o wiele prostsza, dobrze wiedział czego nie włożyłby do ust – Nie lubię słodyczy, nie jem mięsa, mam też uczulenie na mleko. Nie ukrywam, że jestem dość… Spierdolony jeśli chodzi o odżywanie się.
- A ty? Co lubisz jeść? – podniósł kawę obiema dłońmi i powąchał ją, nim w końcu się napił. Piękny aromat espresso, idealnie gorzki smak nie zmącony żadnymi przesłodzonymi dodatkami. Dokładnie taka jaką lubił.
Nie śmiał się, gdy Harley zaczepił się o nogę stołu. Chociaż na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Czyżby aż tak mu mącił w głowie, że chłopak nie potrafił już nawet chodzić prosto?
- Co roku organizujemy tę imprezę z chłopakami, pewnie będzie tam pół szkoły, więc jedna laska więcej nic nam nie zaszkodzi… To twoja nowa dziewczyna? Czy może chcesz wykorzystać szansę i ją przelecieć na imprezie? – sam zrobił się zbyt ciekawski. Nie wyobrażał sobie Harleya jako samca alfa, który po prostu rżnąłby i łamał serca. W głębi serca nawet nie chciał, żeby taki był.
Nie odpowiedział mu jednak czy zabiera ze sobą na imprezę jego „zakupy”. Było to zbyt oczywiste, dziwił się nawet, że chłopak zadał mu takie pytanie. Przecież na każdą imprezę wyposażali się w ten sposób, to chyba całkowicie normalne, nie?
Ray wpatrywał się w niego cały czas, nawet jeśli akurat blondyn uciekał wzrokiem, gdzie indziej. Czuł się dziwnie z tym, że nie może oderwać wzroku, a jednak nie ukrywał się z tym. Bycie jebanym nastolatkiem, którego hormony każdą cały czas myśleć tylko o seksie było zjebane, a zachowanie Harleya wcale mu nie pomagało. Jego język leniwie oblizał leniwie łyżkę lodów, ale Ray widział to całkowicie inaczej. Igrał z nim. Kusił go, niczym najgorszy diabeł, dlatego nie mógł się powstrzymać.
- Właśnie to - Pochylił się i zamiast oblizać łyżkę z lodami skosztował ust chłopaka. Były idealnie miękkie do całowania, a od lodów zrobiły się jeszcze bardziej różowe, a do tego tak przyjemnie słodkie. Rozkoszował się nimi przez chwilę, nim pozwolił zaskoczonemu chłopakowi odsunąć się w głąb siedzenia. No ale trzeba było skończyć śnić na jawie i wrócić myślami do zadawanych mu pytań, bo wyobrażanie sobie właśnie takich rzeczy wcale nie pomagało.
- Lubię… warzywa? I czarną kawę – sam nie do końca był pewien co lubi. Nikt nigdy go o to nie zapytał, przecież to było aż tak proste i dziecinne… A jednak nie potrafił na to dobrze odpowiedzieć. Druga strona medalu była o wiele prostsza, dobrze wiedział czego nie włożyłby do ust – Nie lubię słodyczy, nie jem mięsa, mam też uczulenie na mleko. Nie ukrywam, że jestem dość… Spierdolony jeśli chodzi o odżywanie się.
- A ty? Co lubisz jeść? – podniósł kawę obiema dłońmi i powąchał ją, nim w końcu się napił. Piękny aromat espresso, idealnie gorzki smak nie zmącony żadnymi przesłodzonymi dodatkami. Dokładnie taka jaką lubił.