— Już wstaję... — Leo uderzył w dzwoniący budzik. Odetchnął, kiedy irytujące brzęczenie ucichło. Przetarł zaspane oczy i spojrzał na wyświetlacz. Była 15:00.
Całkiem niedawno całe jego życie wywróciło się do góry nogami. Dwa miesiące temu skończył studia, wyniósł się z rodzinnego miasta do zupełnie innego stanu i zamieszkał zupełnie sam. Wszystko się zmieniło. Rytm jego dnia, bo znalazł pracę jako barman i pracował nocami, a nawet pogoda za oknem. Wcześniej mieszkał w niewielkim deszczowym miasteczku Forks, w stanie Waszyngton, gdzie nie widywał za dużo słońca, a teraz wylądował na Florydzie.
Zdążył zauważyć, że ludzie tutaj o wiele bardziej szaleją na punkcie statusu społecznego. W Forks tego nie było. Tu prawie każdy, kogo spotkał, wlepiał nos w ekran, śledząc niecierpliwie przyrosty i spadki gwiazdek. Niemal każdy każdego oceniał. Ktoś obsłużył cię w sklepie? Ocena. Usiadłeś obok kogoś podczas jazdy pociągiem? Ocena. Lepiej, żebyś był miły, pachnący i nie zajmował za dużo miejsca. Wtedy mogłeś liczyć na dobrą notę. O zgrozo, jeśli niechcący wpadłeś na kogoś na ulicy, potrąciłeś kogoś ramieniem, albo nie odpowiedziałeś na czyjeś "dzień dobry". Negatywne oceny skutecznie obniżały status. Trzeba było o to dbać, bo nikt nie lubił wyrzutków.
Wszystkie oceny składały się na ogólny społeczny status. Przeciętni mieli około 3.5 do 4 gwiazdek na 5 możliwych. Elita - 4.5 w górę. Byli też tacy, którzy mieli poniżej 3. Ci ostatni miewali ciężko.
Pracodawcy nie chcieli przyjmować ludzi z niskimi notami, opieka medyczna kulała, niektóre restauracje nie wpuszczały gości z notami poniżej 3.8. Z tak niskim statusem nie mogłeś nawet liczyć na podróże samolotem, albo pociągami, nie wspominając o społecznym napiętnowaniu. Odrzucali cię, jeśli byłeś dużo niżej od nich.
Leo wiele razy się z tym spotkał, choć ostatnio udawało mu się utrzymać na 4.1. Musiał na to jednak mocno zapracować. Nie pochodził z dużego miasta, nie był specjalnie popularny, nie został też wychowany w domu gdzie walka o gwiazdki była czymś najważniejszym.
Dorastając skupiał się na rozwijaniu pasji, jaką była muzyka. Od dziecka grał na pianinie i śpiewał i był w tym całkiem niezły. Niestety po latach zrozumiał, że oprócz cienkich blizn na wierzchu dłoni, które zawdzięczał staroświeckiej nauczycielce, z pasji nic mu nie przyjdzie. Podobnie jak z ukończenia uczelni muzycznej.
Kiedy skończył studia zrozumiał, że w Forks nie czeka go nic innego, niż praca w fabryce, albo markecie i, że musi wyjechać. W wielkim świecie jego muzyczny talent też nie zdał się na wiele, ale tu przynajmniej miał jakieś perspektywy. Miał zamiar popracować w barze póki nie sięgnie 4.5, a wtedy otworzy się dla niego wiele nowych drzwi.
Całkiem niedawno całe jego życie wywróciło się do góry nogami. Dwa miesiące temu skończył studia, wyniósł się z rodzinnego miasta do zupełnie innego stanu i zamieszkał zupełnie sam. Wszystko się zmieniło. Rytm jego dnia, bo znalazł pracę jako barman i pracował nocami, a nawet pogoda za oknem. Wcześniej mieszkał w niewielkim deszczowym miasteczku Forks, w stanie Waszyngton, gdzie nie widywał za dużo słońca, a teraz wylądował na Florydzie.
Zdążył zauważyć, że ludzie tutaj o wiele bardziej szaleją na punkcie statusu społecznego. W Forks tego nie było. Tu prawie każdy, kogo spotkał, wlepiał nos w ekran, śledząc niecierpliwie przyrosty i spadki gwiazdek. Niemal każdy każdego oceniał. Ktoś obsłużył cię w sklepie? Ocena. Usiadłeś obok kogoś podczas jazdy pociągiem? Ocena. Lepiej, żebyś był miły, pachnący i nie zajmował za dużo miejsca. Wtedy mogłeś liczyć na dobrą notę. O zgrozo, jeśli niechcący wpadłeś na kogoś na ulicy, potrąciłeś kogoś ramieniem, albo nie odpowiedziałeś na czyjeś "dzień dobry". Negatywne oceny skutecznie obniżały status. Trzeba było o to dbać, bo nikt nie lubił wyrzutków.
Wszystkie oceny składały się na ogólny społeczny status. Przeciętni mieli około 3.5 do 4 gwiazdek na 5 możliwych. Elita - 4.5 w górę. Byli też tacy, którzy mieli poniżej 3. Ci ostatni miewali ciężko.
Pracodawcy nie chcieli przyjmować ludzi z niskimi notami, opieka medyczna kulała, niektóre restauracje nie wpuszczały gości z notami poniżej 3.8. Z tak niskim statusem nie mogłeś nawet liczyć na podróże samolotem, albo pociągami, nie wspominając o społecznym napiętnowaniu. Odrzucali cię, jeśli byłeś dużo niżej od nich.
Leo wiele razy się z tym spotkał, choć ostatnio udawało mu się utrzymać na 4.1. Musiał na to jednak mocno zapracować. Nie pochodził z dużego miasta, nie był specjalnie popularny, nie został też wychowany w domu gdzie walka o gwiazdki była czymś najważniejszym.
Dorastając skupiał się na rozwijaniu pasji, jaką była muzyka. Od dziecka grał na pianinie i śpiewał i był w tym całkiem niezły. Niestety po latach zrozumiał, że oprócz cienkich blizn na wierzchu dłoni, które zawdzięczał staroświeckiej nauczycielce, z pasji nic mu nie przyjdzie. Podobnie jak z ukończenia uczelni muzycznej.
Kiedy skończył studia zrozumiał, że w Forks nie czeka go nic innego, niż praca w fabryce, albo markecie i, że musi wyjechać. W wielkim świecie jego muzyczny talent też nie zdał się na wiele, ale tu przynajmniej miał jakieś perspektywy. Miał zamiar popracować w barze póki nie sięgnie 4.5, a wtedy otworzy się dla niego wiele nowych drzwi.
Ostatnio zmieniony przez Fleo dnia Nie 06 Wrz 2020, 14:48, w całości zmieniany 1 raz