Cena sławy

    Skuld
    Skuld
    Lost Soul

    Punkty : 40
    Liczba postów : 30

    Cena sławy Empty Cena sławy

    Pisanie by Skuld Nie 17 Lis 2019, 15:25

    Cena sławy Elise10

    Elisabeth Reed

    Szkoła klik


    Zmierzając do klasy w której spotykał się szkolny samorząd, Elise zastanawiała się jak walczyć z własnymi frustracjami. Doskonale zdawała sobie sprawę iż wyjście z cienia brata wygląda na sprawę niemalże niemożliwą. Pan idealny definiował w tej szkole wszystko. Mark Reed, wzorowy uczeń, gwiazda uczelnianej drużyny pięcioboju, społecznik, idol dla większości dziewcząt z młodszych klas, ulubieniec nauczycieli i murowany kandydat do zgarnięcia każdej z możliwych oświatowych nagród, był tu osobą odmienianą przez wszystkie przypadki. A ona pozostawała jego siostrą i nikim więcej. Nawet gdyby udało jej się skonstruować bombę i wysadzić wiekową szkołę z jej eleganckim, zabytkowym stylem, w dalszym ciągu uchodziłaby jedynie za „siostrę Marka która zniszczyła wieloletnią tradycję”. Elizabeth przyzwyczaiła się do tego iż większość nowych rozpoczyna rozmowę z nią od „ty jesteś siostrą Marka”, nawet nie zdając sobie sprawę jak wielką siłę negatywnych emocji uwalniają w ten sposób.
    Dziewczyna zastanawiała się nad ewentualnymi możliwościami. Zabić brata nie mgła, bo mimo wszystko kochała tego drania. Zmiana szkoły również nie wchodziła w grę, jako że taka decyzja oznaczałaby poddanie się. Mogła za to dokopać braciszkowi, udowadniając publicznie że pan atleta wcale nie jest taki mocny za jakiego go uważają. Elise lepiej od niego jeździła konno, w szermierce biła go na głowę, a jeśli chodzi o strzelanie, Mark nawet nie zbliżał się do jej osiągnięć. Gdyby tylko chciała wstąpić do drużyny pięciobojowej, bez problemu zostałaby w  niej najlepiej punktującą. Problem w tym iż w ten sposób, prawdopodobnie szkolna społeczność dowiedziałaby się że „ma talent po Marku” i na tym temat zostałby ucięty.  Pozostawała jej zatem opcja czwarta, zgodnie z którą braciszek wywołuje obyczajowy skandal, jego imię spada z świecznika, a ona wreszcie zaczyna żyć normalnie. Zadanie w sumie nie takie trudne jeśli brać pod uwagę, iż kto jak kto, ale właśnie siostra zna wszystkie słabości starszego rodzeństwa.
    Rzeczywistość natomiast jasno sugerowała, że jedyna rzeczą w której Mark był naprawdę dobry, to odgrywanie wykreowanego przez siebie wizerunku osobnika idealnego. Oczywiście trzeba było mu tez oddać iż na wszystko zapracował ciężką praca i nieziemską wytrwałością. Eli pamiętała go jako chudzielca, spędzającego długie godziny na siłowni, po to by zbudować imponującą muskulaturę. Wybitne oceny również pozostawały efektem zarwanych nocy przy książkach, a nie rzekomego telnetu, natomiast otoczka dżentelmeńskich manier, nie była niczym innym jak murem za którym chłopak trzymał ukryte fantazje.  Dziewczyna zdawało sobie sprawę z większości tych słabostek i zwykle używała ich by dogryzać bratu gdy tylko pozostawali w dwójkę.
    - Płacisz mi za to by siedziała obok i podpierała twoja brodę, gdy uśniesz z nudów udając że słuchasz co pani perfekcyjna ma ci do zakomunikowania? - Spytała Elise, nie kryjąc się przy tym z ironią.
    - Powiedzmy że chce uniknąć skandalu gdyby przyszło ci do głowy coś ukraść. - Zauważył Mark. - Niestety, ubolewam nad tym, ale ty też jesteś częścią mojej reputacji.
    - Nie o tym mówię. Łazisz na te kółka niczym pantoflarz.
    - Ja i Natalie jesteśmy parą, a co za tym idzie wspieramy się wzajemnie. - Oburzył się chłopak. - Poza tym angażowanie się w życie szkoły to cenna rzecz. Powinnaś spróbować.
    - Jasne. Już nie mogę się doczekać. - Burknęła Elise. - Bucham z podekscytowania.
    Dziewczyna nie spodziewała się że przed klasą będzie taki tłum. Lekko licząc jakieś dwadzieścia osób, z czego śmiało można było założyć że połowa z nich to fanki Marka, a pozostali stanowią klub wyznawców Natalie Abbott, czyli nieskazitelnej pani przewodniczącej. Związek jej i Marka wszyscy w szkole uważali za naturalną kolej rzeczy.
    - Cześć Mark, powiedz czy mogłam spytać jak będziesz glosował w sprawie zmiany etykiety zachowań obowiązujących na korytarzach w czasie przerw lekcyjnych? - Spytała ruda okularnica będąca w szkole kimś w rodzaju dziennikarki.
    - Yyy… w tej sprawie w pełni zgadzam się z Natalie. - Wydukał wyraźnie zbity z tropu gwiazdor sportu.
    - Co znaczy bla, bla, bla nie wiem o czym ta mowa. - Przetłumaczyła Elisabeth. Dziewczyna chciała dodać jeszcze coś złośliwego, jednak dalszą część wypowiedzi przerwało jej delikatne szturchniecie za ramię.
    - Jesteś siostrą Marka, prawda? - Spytała nie ceniąca swojego zdrowia wariatka. - Wiem że zawsze siedzisz obok niego, ale może tym razem mogłabyś zwolnić to miejsce..
    - Jak ci tak zależy to usiądź mu na kolanach! - Odcięła się panna Reed.
    - Chodź przedstawię cie Natalie. - Wtrącił Mark, nie wiadomo dlaczego od jakiegoś czasu z zaskakującą powtarzalnością spoglądający na zegarek. - Najwyższy czas byście się wreszcie poznały.
    elf
    elf
    Innocent Creature

    Punkty : 13
    Liczba postów : 5
    Wiek : 28

    Cena sławy Empty Re: Cena sławy

    Pisanie by elf Nie 24 Lis 2019, 12:37

    Cena sławy GVe5Dzz

    Natalie Abbott


     Mieli wiele spraw do omówienia, ale nie było mowy o tym, by zebranie samorządu uczniowskiego mogło się przeciągnąć. Zaczęli punktualnie i równie punktualnie skończyli, a każdym punktem programu zajęli się wyczerpująco i dokładnie; nie mogło być inaczej, kiedy spotkaniu przewodniczyła Natalie. Zawsze rozpisywała przebieg tych posiedzeń co do minuty, a reszcie członków samorządu nie pozostawało nic innego, jak tylko dostosować się do jej planów – doskonale już wiedzieli, że zwyczajnie nie opłaca się sprzeciwiać przewodniczącej, bo skłonna była siłą argumentów i żelaznej woli wdeptać ich w ziemię, a potem gładko przejść do kolejnego punktu swojej agendy. Sugestie i pomysły przyjmowała z chęcią i poświęcała im zawsze wystarczająco dużo uwagi, by przekonać się, czy warte są wdrożenia, ale kiedy coś sobie postanowiła, żaden sprzeciw, nieważne, jak silny, nie był w stanie jej od tego odwieść. Despotka? Może; ale przy tym tak doskonale zorganizowana i tak ciężko pracująca na rzecz samorządu, że mało kto próbował hamować jej zapędy. Większość członków przyzwyczaiła się już, że jakkolwiek każdy ich głos miał w teorii taką samą wagę, to jednak w praktyce w ośmiu przypadkach na dziesięć decyzje podejmowane przez samorząd uczniowski szły po myśli Natalie.
     Nie inaczej było tym razem. Kiedy skończyli ostatnie głosowanie, przewodnicząca zebrała do teczki rozłożone na biurku papiery i uśmiechnęła się szeroko do wszystkich zebranych. Dochodziła piąta po południu; większość z nich była w szkole od co najmniej siedmiu godzin, nie licząc przerwy obiadowej, więc zrozumiałym było, że atmosfera w sali była daleka od energicznej, ale Natalie nie traciła rezonu.
     – Dobrnęliśmy do końca – obwieściła i schowała do torby teczkę, długopis, zakreślacz, kalendarz i wszystkie inne niezbędne przybory, które nosiła zawsze ze sobą. – Bardzo wszystkim dziękuję za dzisiejszą ciężką pracę. Zadań było sporo, ale podołaliśmy, zresztą wiem, że zawsze mogę na was liczyć. – Posłała im kolejny uśmiech, tym razem nieco bardziej zmęczony. – Widzimy się za dwa tygodnie.
     Wyszła z klasy ostatnia, zamknęła drzwi i wsunęła klucz do kieszeni spódnicy, wciąż stojąc plecami do stojących za nią uczniów. Uważny obserwator dojrzałby zapewne, jak dziewczyna westchnęła cicho, zamknęła oczy na ułamek sekundy, po czym wyprostowała się, a jej twarz przybrała wystudiowany, przyjaźnie neutralny wyraz. Obróciła się na pięcie i skinęła głową zebranemu pod salą tłumkowi, jednocześnie szukając wzrokiem Marka. Dostrzegłszy go, ruszyła w jego stronę, uprzejmie acz stanowczo przeciskając się między ludźmi.
     – Cześć, słońce – przywitała się z nim, a ktoś, kto znał ją ciut dłużej, mógł usłyszeć w jej głosie odrobinę ulgi, choć czy wynikała ona z obecności chłopaka, czy tylko z faktu, że zebranie wreszcie dobiegło końca, trudno było wyczuć. – Dobrze, że jesteś, chodź, pójdziemy na kawę i wszystko ci opo…
     Urwała, kiedy wreszcie dotarło do niej, że stojąca obok Marka dziewczyna nie była w istocie jedną z jego fanek, a jego siostrą. Zmarszczyła lekko brwi, próbując przypomnieć sobie jej imię. Oczywiście Mark od czasu do czasu o niej wspominał, kiedyś chyba nawet zamieniły ze dwa zdania, ale nie widywały się często; mijały się czasem na korytarzu, ot i tyle.
     – Elisabeth, prawda? – Uśmiechnęła się do dziewczyny uprzejmie. – Mark nas chyba sobie nie przedstawił. – Posłała mu żartobliwie karcące spojrzenie. – Jestem Natalie.
    Skuld
    Skuld
    Lost Soul

    Punkty : 40
    Liczba postów : 30

    Cena sławy Empty Re: Cena sławy

    Pisanie by Skuld Nie 24 Lis 2019, 21:56

    Jak chodzi o popularność w szkole, Natalie Abbot przebijała nawet Marka. Starszy z rodzeństwa Reedów znajdował uznanie głównie w oczach fanów sportu, zapaleńców dla których najwyższą wartością były dobre oceny oraz wszystkich zainteresowanych idealną męska sylwetką, natomiast przewodnicza znana była praktycznie każdemu pobierającemu tu nauki. Życie w szkole zaczynało się od spotkania z Natalie, w czasie którego każdy uczeń dowiadywał się z kim, kiedy i na jakie zajęcia będzie uczestniczył, zapoznawał się z zasadami funkcjonowania internatu i wszystkimi regułami obowiązującymi na uczelni. W tym kontekście stwierdzenie przez Marka „chodź, poznasz Natalie” brzmiało nieco ironicznie, jako że Natalie znali wszyscy.
    - Tak, domyślam się, – odpowiedziała Elise, wyciągając dłoń w kierunku przewodniczącej – twoja podobizna jest na większości ulotek rozwieszonych w szkole. Pomijając rzecz jasne te, na których jest on.
    W ostatnim zdaniu dziewczyna wskazała na swojego brata. Uwadze uczennicy nie umknął fakt, że jak na parę, Natalie i jej brat zachowują się dość sztywno. Można by powiedzieć iż nader oficjalnie, co zapewne wynikało z faktu, iż niemalże każda ich rozmowa odbywała się w otoczeniu kilkunastu par oczu, zainteresowanych sprawami pomiędzy najbardziej znanym duetem w szkole. Elisabeth była przekonana, że gdyby dostawała chociaż centa za każdym razem gdy stawała się świadkiem plotek na temat którejś z tej dwójki, resztę życia po szkole spędzałaby na bezsensownym trwonieniu zdobytego majątku.
    - Cześć skarbie, ta twoja inicjatywa odnośnie wzajemnego no…, tego wszystkiego kto komu mógłby pomagać…, uważam że jest świetna. - Wydukał Mark, starając się przynajmniej zasygnalizować że rzeczywiście słuchał, chodź wyraźnie było widać że jego myśli zajęte są obecnie zupełnie czymś innym. - Moja siostra mogłaby się w coś takiego zapisać i pokazać że to działa.
    Eli momentalnie potraktowała brata pełnym podejrzliwości spojrzeniem. W jednej chwili zrozumiała, że jest tu tylko dlatego by pomóc Markowi zaimponować swojej dziewczynie. On pokaże jak bardzo jest zaangażowany w projekty przewodniczącej, tymczasem ona będzie musiała użerać się, trenując jakąś nie posiadającą sprawności mądralę, a dodatkowo brać korepetycje z nienawidzonej przez siebie literatury. Niedoczekanie. Dziewczyna była zdeterminowana by natychmiast zaprotestować.
    - A może zamiast wszystkich na siłę wyrównywać, pozwolicie brać udział w zawodach również tym z słabszymi stopniami?
    - Bzura. Reprezentowanie szkoły to coś więcej niż tylko wyniki sportowe. - Zauważył Mark.
    Na jego nieszczęście siostra posiadała tą przewagę, że w odróżnieniu od szkolnego idola ona faktycznie słuchała obrad prowadzonych przez Natalie. Niewiele rozumiała i szczerze powiedziawszy bardziej skupiona była na rozważaniach dlaczego ktokolwiek miałby debatować nad sprawami które jej zdaniem działy się same z siebie, pozostając przekonaną że lada chwila szkolny samorząd zacznie dyskusje nad jedyną słuszną, przyzwoitą i nie budzącą powszechnego zgorszenia wysokością damskich obcasów oraz nad tym żeby zdyskredytować osoby takie jak ona, uznające jedynie obuwie sportowe, jednak zapamiętała przynajmniej tyle, by teraz móc to wykorzystać.
    - Czyli że mogę się do was zgłosić z dowolną sugestią, a wy poddajecie to pod głosowanie? - Spytała Elise wyraźnie próbując zaznaczyć, że podejmując samodzielnie decyzję Mark stoi w sprzeczności z tym co robi Natalie. Panna Reed byłą przygotowana na konfrontacje i otwartą kłótnie z bratem, jednak ku jej zaskoczeniu, sportowiec nie podjął wyzwania, zachowując się tak jakby w ogóle jej nie słuchał.
    - Kawa brzmi świetnie, ale co ty na to skarbie gdybym zamiast niej zaproponował wspólny rejs nad jeziorem? - Wypalił Mark, sugestywnie dając przewodniczącej znak, że chciałby porozmawiać z nią na osobności. - Może za godzinę? Mam teraz ważne, no ten… trening.
    Elisabeth z niedowierzania otworzyła usta, przez moment chwytając powietrze niczym ryba wyciągnięta na brzeg. Zupełnie nie wiedziała co powiedzieć. Doskonale wiedziała że gadka o treningu jest mydleniem oczu. To ona miała dziś ćwiczyć z bratem i z pewnością pamiętałaby gdyby to było „teraz”. Poza tym romantyczna wyprawa kajakiem z pewnością nie była w jego stylu.
    - O do licha! - Krzyknęła Elise wpatrując się w odchodzącego brata. W jej głowie nagle pojawiła się szalona wizja w której Mark oświadcza się swojej dziewczynie. – Ale tego… jeśli kawa nadal aktualna to ja mogę go zastąpić.
    Elise czekała na odpowiedź, a w tym czasie jedna uczennica postanowiła się wtrącić, podsuwając przewodniczącej pod nos swój zeszyt.
    - Wpisałabyś mi się do pamiętnika? - Zapytała nieznajoma.
    - Nie.
    - Ale ja mówiłam do Natalie. Chwila, jesteś siostrą Marka?
    - Co ty? – Udała zdziwienie Elise – Chcesz powiedzieć, że ktoś znów przykleił mi na plecy tą głupią kartkę?

    Sponsored content

    Cena sławy Empty Re: Cena sławy

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pią 29 Mar 2024, 10:06