Szkoła klik
Zmierzając do klasy w której spotykał się szkolny samorząd, Elise zastanawiała się jak walczyć z własnymi frustracjami. Doskonale zdawała sobie sprawę iż wyjście z cienia brata wygląda na sprawę niemalże niemożliwą. Pan idealny definiował w tej szkole wszystko. Mark Reed, wzorowy uczeń, gwiazda uczelnianej drużyny pięcioboju, społecznik, idol dla większości dziewcząt z młodszych klas, ulubieniec nauczycieli i murowany kandydat do zgarnięcia każdej z możliwych oświatowych nagród, był tu osobą odmienianą przez wszystkie przypadki. A ona pozostawała jego siostrą i nikim więcej. Nawet gdyby udało jej się skonstruować bombę i wysadzić wiekową szkołę z jej eleganckim, zabytkowym stylem, w dalszym ciągu uchodziłaby jedynie za „siostrę Marka która zniszczyła wieloletnią tradycję”. Elizabeth przyzwyczaiła się do tego iż większość nowych rozpoczyna rozmowę z nią od „ty jesteś siostrą Marka”, nawet nie zdając sobie sprawę jak wielką siłę negatywnych emocji uwalniają w ten sposób.
Dziewczyna zastanawiała się nad ewentualnymi możliwościami. Zabić brata nie mgła, bo mimo wszystko kochała tego drania. Zmiana szkoły również nie wchodziła w grę, jako że taka decyzja oznaczałaby poddanie się. Mogła za to dokopać braciszkowi, udowadniając publicznie że pan atleta wcale nie jest taki mocny za jakiego go uważają. Elise lepiej od niego jeździła konno, w szermierce biła go na głowę, a jeśli chodzi o strzelanie, Mark nawet nie zbliżał się do jej osiągnięć. Gdyby tylko chciała wstąpić do drużyny pięciobojowej, bez problemu zostałaby w niej najlepiej punktującą. Problem w tym iż w ten sposób, prawdopodobnie szkolna społeczność dowiedziałaby się że „ma talent po Marku” i na tym temat zostałby ucięty. Pozostawała jej zatem opcja czwarta, zgodnie z którą braciszek wywołuje obyczajowy skandal, jego imię spada z świecznika, a ona wreszcie zaczyna żyć normalnie. Zadanie w sumie nie takie trudne jeśli brać pod uwagę, iż kto jak kto, ale właśnie siostra zna wszystkie słabości starszego rodzeństwa.
Rzeczywistość natomiast jasno sugerowała, że jedyna rzeczą w której Mark był naprawdę dobry, to odgrywanie wykreowanego przez siebie wizerunku osobnika idealnego. Oczywiście trzeba było mu tez oddać iż na wszystko zapracował ciężką praca i nieziemską wytrwałością. Eli pamiętała go jako chudzielca, spędzającego długie godziny na siłowni, po to by zbudować imponującą muskulaturę. Wybitne oceny również pozostawały efektem zarwanych nocy przy książkach, a nie rzekomego telnetu, natomiast otoczka dżentelmeńskich manier, nie była niczym innym jak murem za którym chłopak trzymał ukryte fantazje. Dziewczyna zdawało sobie sprawę z większości tych słabostek i zwykle używała ich by dogryzać bratu gdy tylko pozostawali w dwójkę.
- Płacisz mi za to by siedziała obok i podpierała twoja brodę, gdy uśniesz z nudów udając że słuchasz co pani perfekcyjna ma ci do zakomunikowania? - Spytała Elise, nie kryjąc się przy tym z ironią.
- Powiedzmy że chce uniknąć skandalu gdyby przyszło ci do głowy coś ukraść. - Zauważył Mark. - Niestety, ubolewam nad tym, ale ty też jesteś częścią mojej reputacji.
- Nie o tym mówię. Łazisz na te kółka niczym pantoflarz.
- Ja i Natalie jesteśmy parą, a co za tym idzie wspieramy się wzajemnie. - Oburzył się chłopak. - Poza tym angażowanie się w życie szkoły to cenna rzecz. Powinnaś spróbować.
- Jasne. Już nie mogę się doczekać. - Burknęła Elise. - Bucham z podekscytowania.
Dziewczyna nie spodziewała się że przed klasą będzie taki tłum. Lekko licząc jakieś dwadzieścia osób, z czego śmiało można było założyć że połowa z nich to fanki Marka, a pozostali stanowią klub wyznawców Natalie Abbott, czyli nieskazitelnej pani przewodniczącej. Związek jej i Marka wszyscy w szkole uważali za naturalną kolej rzeczy.
- Cześć Mark, powiedz czy mogłam spytać jak będziesz glosował w sprawie zmiany etykiety zachowań obowiązujących na korytarzach w czasie przerw lekcyjnych? - Spytała ruda okularnica będąca w szkole kimś w rodzaju dziennikarki.
- Yyy… w tej sprawie w pełni zgadzam się z Natalie. - Wydukał wyraźnie zbity z tropu gwiazdor sportu.
- Co znaczy bla, bla, bla nie wiem o czym ta mowa. - Przetłumaczyła Elisabeth. Dziewczyna chciała dodać jeszcze coś złośliwego, jednak dalszą część wypowiedzi przerwało jej delikatne szturchniecie za ramię.
- Jesteś siostrą Marka, prawda? - Spytała nie ceniąca swojego zdrowia wariatka. - Wiem że zawsze siedzisz obok niego, ale może tym razem mogłabyś zwolnić to miejsce..
- Jak ci tak zależy to usiądź mu na kolanach! - Odcięła się panna Reed.
- Chodź przedstawię cie Natalie. - Wtrącił Mark, nie wiadomo dlaczego od jakiegoś czasu z zaskakującą powtarzalnością spoglądający na zegarek. - Najwyższy czas byście się wreszcie poznały.