Noce miały w sobie coś oczyszczającego. Coś, co ciężko było zakwalifikować do jakiegokolwiek stanu, emocji czy odczucia. Bezcelowe łażenie w czasie, gdy każdy normalny człowiek śpi okraszone było odrobiną niebezpieczeństwa, niepewności i oczekiwania na to, co może się wydarzyć. Bo przecież nie dało się przewidzieć pewnych rzeczy, pewnych sytuacji i nawet swoich własnych zachowań. To też spotkało pewnego studenta podczas zwykłej, zupełnie niewinnej przechadzki. Gdy wyszedł zza zakrętu i jego oczom ukazała się grupa policjantów poczuł wewnętrzny odruch, żeby spierdalać. To musiało być przyzwyczajenie z czasów, kiedy zdarzało mu się dilować dla swojego chłopaka. Po prostu odwrócił się i zaczął biec, żeby tylko jak najszybciej oddalić się od psów i móc o nich zapomnieć. Niestety, ci go oczywiście zauważyli i zaczęła się pogoń. Ewidentnie wśród nich byli dawni milicjanci, skoro na sam dźwięk tego, że ktoś biegnie postanowili za nim ruszyć. Zmiana nazwy nie sprawiła, że mentalność również uległa zmianie.
Nie miał pojęcia jak to się stało, że któryś z nich ostatecznie złapał go za fraki i pociągnął na ziemię, ale dobry był. Mikhail zdecydowanie nie biegał wolno a i miał sporą przewagę na starcie. Może zmęczenie zrobiło swoje? Jego stan fizyczny jednak nie spowodował, że chciał się poddać, o nie! Szarpnął się, żeby wstać z chodnika i kontynuować ucieczkę, ale tym razem został potraktowany jeszcze brutalniej i uderzył głową w kostkę brukową, zaraz dociśnięty do niej całym ciałem. Rozległy się kroki pozostałych z grupy i ktoś wykręcił mu ręce, by zakuć je w kajdanki, jednocześnie wyjmując mu z kieszeni portfel, w którym miał dokumenty.
- Mikhail Kirilov? – zapytał któryś, na co sam zatrzymany tylko westchnął ciężko. Pytanie zostało powtórzone.
- Ta. O co chodzi tym razem? – spytał, tym razem już starając się o zachowanie spokoju. Brzmiał na bardziej znudzonego, o ile można było być znudzonym leżąc na brudnym chodniku, z twarzą dociśniętą do twardej i wilgotnej od krwi powierzchni. Teraz już doskonale czuł, że rozwalili mu łuk brwiowy. A dopiero co mu się twarz wygoiła po tym, jak dostał w pysk podczas bójki… No trudno. Dobrze, że przynajmniej tę ranę będzie w stanie jakoś zasłonić swoimi przydługimi, czarnymi włosami.
Policjanci zaczęli mu się przedstawiać, jakby nigdy nic. Musieli też podać powód zatrzymania, którym w tym wypadku było stawianie oporu przed kontrolą osobistą. Dobrze, że tym razem nie miał przy sobie nic, przez co mógłby wpaść w większe kłopoty. Nawet kojarzył dwóch z tej grupy z innych akcji, kiedy byli do niego wzywani. To nie był pierwszy raz, kiedy musiał się użerać z policją, ale nigdy wcześniej nie złapali go podczas ucieczki. Ten, który go dorwał musiał być tego wieczoru wyjątkowo zdeterminowany.
- Ja nie uciekałem. Biegałem sobie tylko – odparł, żeby choć trochę się wybronić. Może mu odpuszczą, chociaż szanse na to były niewielkie. Z pewnością nie miał zamiaru przyznawać się do tego, że zrobił coś nie tak. Nikt mu niczego nie udowodni, nie tym razem.
Nie miał pojęcia jak to się stało, że któryś z nich ostatecznie złapał go za fraki i pociągnął na ziemię, ale dobry był. Mikhail zdecydowanie nie biegał wolno a i miał sporą przewagę na starcie. Może zmęczenie zrobiło swoje? Jego stan fizyczny jednak nie spowodował, że chciał się poddać, o nie! Szarpnął się, żeby wstać z chodnika i kontynuować ucieczkę, ale tym razem został potraktowany jeszcze brutalniej i uderzył głową w kostkę brukową, zaraz dociśnięty do niej całym ciałem. Rozległy się kroki pozostałych z grupy i ktoś wykręcił mu ręce, by zakuć je w kajdanki, jednocześnie wyjmując mu z kieszeni portfel, w którym miał dokumenty.
- Mikhail Kirilov? – zapytał któryś, na co sam zatrzymany tylko westchnął ciężko. Pytanie zostało powtórzone.
- Ta. O co chodzi tym razem? – spytał, tym razem już starając się o zachowanie spokoju. Brzmiał na bardziej znudzonego, o ile można było być znudzonym leżąc na brudnym chodniku, z twarzą dociśniętą do twardej i wilgotnej od krwi powierzchni. Teraz już doskonale czuł, że rozwalili mu łuk brwiowy. A dopiero co mu się twarz wygoiła po tym, jak dostał w pysk podczas bójki… No trudno. Dobrze, że przynajmniej tę ranę będzie w stanie jakoś zasłonić swoimi przydługimi, czarnymi włosami.
Policjanci zaczęli mu się przedstawiać, jakby nigdy nic. Musieli też podać powód zatrzymania, którym w tym wypadku było stawianie oporu przed kontrolą osobistą. Dobrze, że tym razem nie miał przy sobie nic, przez co mógłby wpaść w większe kłopoty. Nawet kojarzył dwóch z tej grupy z innych akcji, kiedy byli do niego wzywani. To nie był pierwszy raz, kiedy musiał się użerać z policją, ale nigdy wcześniej nie złapali go podczas ucieczki. Ten, który go dorwał musiał być tego wieczoru wyjątkowo zdeterminowany.
- Ja nie uciekałem. Biegałem sobie tylko – odparł, żeby choć trochę się wybronić. Może mu odpuszczą, chociaż szanse na to były niewielkie. Z pewnością nie miał zamiaru przyznawać się do tego, że zrobił coś nie tak. Nikt mu niczego nie udowodni, nie tym razem.