by Besatt Nie 10 Lut 2019, 14:43
Niko czekał chwilę na odpowiedź, której absolutnie nie otrzymał. W zamian za to oberwał... zaklęciem? Ciężko było określić dokładnie, co też wyprawiał profesor, ale w danej chwili brunet był pewny, że ten przeszywający go ból był jego sprawką. Nawet jeśli różdżka mężczyzny spokojnie spoczywała na blacie. Osunął się plecami po oparciu krzesła, obejmując swój tułów rękami, ale nie odezwał się ani słowem. Nawet gdyby chciał, nie byłby w stanie wydusić z siebie żadnego słowa, bo jego płuca ledwo łapały drobne hausty powietrzna. W całkowitym szoku patrzył na mężczyznę, który dalej w spokoju przeglądał jego pracę. Cruciatus? Co za parszywy... Niespodziewanie ból zupełnie ustąpił. Beriev wziął głęboki wdech i wytarł usta rękawem, bo w ich kąciku zebrała się stróżka krwi. Gdyby tylko ojciec dowiedział się... Ponownie poczuł dziwny dreszcz przebiegający po jego kręgosłupie, ale tym razem uczucie było zupełnym przeciwieństwem cierpienia. Oparł łokcie o blat, nachylając się nad drewnianym biurkiem. Zamiast złości czy też strachu ogarnęła go dziwna ekscytacja... do czasu, w którym przyjemne uczucie zawędrowało prosto do jego podbrzusza, kumulując się pod materiałem bielizny. Kompletnie nie wiedział, jak powinien się zachować, ani jak zareagować na poczynania Karamazova. Niestety – jego ciało wiedziało aż za dobrze. W momencie, w którym poczuł, jak ubywa mu miejsca w bokserkach, w głowie bruneta pojawiły się spore wątpliwości. Ciężko było uwierzyć, że profesor uczący tu od wielu lat, w ciszy czytający jego pracę rzucał na niego takie uroki. To doprawdy absurdalne. Gdyby tak było, Beriev nie mógłby nazwać tego inaczej niż bezczelnym molestowaniem przy pomocy magii. Jednak pewności nie miał i z tego powodu czuł się jeszcze bardziej skrępowany reakcjami własnego ciała. Z drugiej strony to, co czuł, nie było naturalne, więc czary po prostu musiały mieć w tym swój udział. Oparł czoło na przedramionach, kiedy najbardziej intymne części jego ciała reagowały na każdą kolejną drażniącą falę ciepła. Wrażenia były tak intensywne, że powoli zapominał, gdzie właśnie się znajduje i kto jest ich ewentualnym sprawcą. Słysząc pytanie mężczyzny, uniósł głowę z płonącymi ze wstydu policzkami. Odczucia ustały, ale wyraźne zdezorientowanie na twarzy i podniecenie odznaczające się w jego spodniach pozostało.
— Ja... — odchrząknął, próbując z całych sił uregulować oddech. Normalna, sprawna emocjonalnie i psychicznie osoba, która doświadczyłaby podobnych ekscesów, zareagowałaby zapewne strachem i szybką ucieczką. Jednak ten człowiek najwyraźniej czarował bez użycia różdżki! Bez względu na to, jak bardzo niepokojące mogło być to, co testował na własnym uczniu, to Nikolai po prostu nie mógł przejść obok tego obojętnie. Przełknął ślinę, zanim zdecydował się w końcu odezwać.
— Czy pan... — zaczął, ale głos ugrzązł mu w gardle. O co miałby właściwie zapytać profesora? Czy ten przypadkiem nie bawił się właśnie jego ciałem? Wyszedłby na idiotę, nie mogąc udowodnić tego w żaden sposób i jednocześnie na pewno nie poznałby ten przedziwnej sztuki czarowania bez użycia różdżki. Być może pochopnie i nierozważnie, ale kierowany nieodpartą chęcią wiedzy postanowił udawać, że nic się nie stało. — Dobrze. To znaczy tak. Chciałbym. — Wyraźnie plątał mu się język, nawet jeśli starał się nie tracić wrodzonej pewności siebie.